fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

„Oczekiwane”
Autorski cykl Olgi Byrskiej poświęcony nieprzetłumaczonej dotąd na język polski literaturze zagranicznej.

Maggie Nelson
"The Argonauts", Graywolfpress, Minneapolis 2015, 160 stron.

Rubryka New York Timesa „Modern Love” stała się znana poza Stanami Zjednoczonymi dzięki opublikowanemu przed ponad dwoma laty artykułowi „To Fall In Love With Anyone, Do This” („Aby zakochać się w kimkolwiek, zrób to”) z trzydziestoma sześcioma pytaniami, które stopniowo budują między dwiema osobami intymność. Artykuły pod tym nagłówkiem ukazują się już od przeszło trzynastu lat i zostały poddane analizie przez kolegów po fachu z konkurencyjnej gazety, The Atlantic (a ściślej, jednego z jej portali, Quartz). Okazuje się, że nawet w przypadku kilkuset historii o miłości łatwo było wyznaczyć pewne wzorce narracyjne i tematyczne. Randki i kryzysy małżeńskie opisywano częściej, niż na przykład walkę z bezpłodnością czy wyzwania rodzicielstwa; używanie zaimków w liczbie pojedynczej przeważało w środkowych częściach esejów, by pod ich koniec zwyciężyło partnerskie „my”. Na antypodach tej bardzo konserwatywnej formy opowieści w poczytnym dzienniku znajdują się „The Argonauts” („Argonauci”) Maggie Nelson – poetki, pisarki i krytyczki sztuki, wykładowczyni University of Southern California. Jej autobiograficzny esej został uhonorowany w 2016 roku National Book Critics Circle Award for Criticism.

 

Między Wittgensteinem i Barthesem

Zaczyna się sceną seksu analnego, podczas którego Maggie Nelson wyznaje swoje uczucia, by w następnym akapicie („Argonauci” składają się z następujących po sobie, wyraźnie oddzielonych akapitów) narzucić nie tyle tezę, ile główne pytanie książki: czy da się komuś naprawdę powiedzieć „kocham cię”? Co w ogóle daje się powiedzieć w relacji dwojga osób?

Zanim się spotkaliśmy, spędziłam całe życie wierna Wittgensteinowskiej myśli, według której niewypowiadalne zawarte jest – niewypowiedzianie! – w tym, co da się wypowiedzieć[1]. Ten pomysł zajmuje mniej przestrzeni niż szacowne „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć”[2], ale jest, jak sądzę, głębszy. Paradoks niewypowiadalności jest dosłownym powodem, dla którego piszę, lub raczej, czuję, że mogę pisać. (…)

Niedawno dowiedziałam się, że ty tak samo przeżyłeś życie w przekonaniu, że słowa nie są wystarczająco dobre. Nie tylko niewystarczająco dobre, ale zżerające wszystko, co dobre; wszystko, co prawdziwe; wszystko, co płynie. Dyskutowaliśmy i kłóciliśmy się o to (…). Gdy coś nazwiemy, powiedziałeś, nigdy nie zobaczymy już tego w taki sam sposób. Wszystko, co nienazywalne, zmniejsza się, ginie, zostaje zabite. Nazwałeś tę funkcję mózgu maszynką do mięsa[3].

Myli się jednak ten, kto sądzi, że „Argonauci” to po prostu nowe „Fragmenty dyskursu miłosnego”, krążące wokół pierwszego „kocham cię”, podczas gdy kolejne wyznanie „nie znaczy już nic; tak bardzo wydaje się puste, że w tajemniczy sposób powraca jedynie do dawnego przesłania (które być może nie przebiło się przez te słowa)”[5]. Tytuł książki Nelson zawiera w sobie definicję miłości skonstruowaną na wzór opisanego u Barthesa statku Argonautów, którzy „wymieniali po kawałku każdą część, aż w końcu otrzymali zupełnie nowy statek, nie zmieniając jego nazwy ani kształtu”[6]. Bo chociaż brak elastyczności języka polskiego wskazuje, że za męskoosobową formą czasowników i zaimków kryje się heteroseksualny mężczyzna, to obiektem uczuć jest osoba nie identyfikująca się z żadną płcią – rzeźbiarz Harry (dawniej Harriet) Dodge. „Argonautów” można byłoby więc zaszufladkować jako „opowieść o miłości”, gdyby nie to, że historia miłosna dotyczy w tym wypadku kobiety o jasno określonej płci oraz osoby, która nie identyfikuje się z żadną z nich. Ta nieokreśloność  sprawia, że związek staje się wyzwaniem dla świata zewnętrznego: nie potrafi on nie sprowadzać płciowości wyłącznie do kategorii wizualności, nie dysponuje językiem mogącym wyrażać jej ambiwalencje i odcienie. Nic dziwnego więc, że patroni eseju Maggie Nelson to właśnie Wittgenstein i Barthes – pierwszy poświęcił życie próbie znalezienia odpowiedzi na pytanie, co da się wyrazić słowami; drugi jak mało kto potrafił poruszać się w przestrzeni między raz już ugruntowaną na jakiś temat narracją a rozbijaniem jej, jednocześnie pokazując narzędzia, jakich można w tym celu użyć.

 

Prawo, Język, Doświadczenie

Najciekawsi „Argonauci” są wtedy, gdy związek całkowicie nieesencjonalistyczny i nienormatywny musi skonfrontować się z konserwatywną per se prozą życia, czyli tak zwanymi „doświadczeniami uniwersalnymi”: formalizacją, posiadaniem dzieci, śmiercią rodziców. Znajdziemy u Nelson rozważania na tematy, które w obecnej sytuacji społeczno-politycznej nad Wisłą wydają się, cóż, z kosmosu – a w przypadku Stanów Zjednoczonych należą po prostu do innej, przed-Trumpowej epoki. Są to pytania dotyczące polityczności, deklarowanych poglądów i ich zgodności ze sposobem życia. Co oznacza bycie w mniejszości w sytuacji, gdy z legislacyjnego punktu widzenia ma się te same prawa, co większość? Jak łączyć te dotychczas dwa skrajnie odrębne światy – jeden, heteronormatywny, który nie znosi innych stylów życia z drugim, który stara się swoje marginalne znaczenie przekształcać we własną siłę i zaletę? Maggie Nelson dostrzega obie strony problemu, a „Argonauci” stawiają ją na sztorc przy pomocy takich stwierdzeń:

Niedawno do naszego domu wpadł znajomy i wyciągnął kubek do kawy – prezent od mojej matki. Jest to jeden z kubków, które możesz nabyć online na Snapfishu, ten ozdobiony wybranym przez ciebie zdjęciem. Byłam przerażona, gdy go dostałam, ale jest to największy kubek, jaki posiadamy, więc zatrzymaliśmy go w razie, gdyby ktoś miał ochotę na wannę ciepłego mleka albo czegoś innego. Wow, powiedział mój znajomy podczas nalewania. W całym moim życiu nie widziałem niczego tak heteronormatywnego[7].

Homonormatywność wydaje mi się naturalną konsekwencją dekryminalizacji homoseksualizmu: od kiedy coś nie jest już zakazane, karalne, patologiczne lub używane jako podstawa prawna do ostrej dyskryminacji czy aktów przemocy, fenomen ten nie będzie dłużej zdolny do reprezentowania lub dostarczania subwersji, tworzenia subkultury, undergroundu, alternatywy w ten sam sposób[8].

Warto w tym miejscu zauważyć, w jaki sposób ta dwoistość – hetero- i homonormatywnego świata – wymyka się łatwemu opisowi podczas omawiania książki: recenzja „New York Timesa” rozpoczyna się od dekonstrucji pozycji matki, która zajmuje pierwsze dwa i pół akapitu, jednocześnie jednak zmarginalizowane zostają wątki queerowe, ustępując miejsca rozważaniom  na temat intelektualnej kariery Nelson i erudycyjnej podstawy „Argonautów” (prócz wspomnianych Wittgensteina i Barthesa, esej upstrzony jest cytatami z Winnicotta, Sedgwick, Baudrillarda). „»Argonauci« opierają się podsumowaniu”, stwierdza z kolei „The Guardian”. Wydaje się jednak, że kolejnym poziomem możliwej interpretacji – i tropem do podjęcia – książki Nelson jest relacja między pojedynczym doświadczeniem, możliwością jego formułowania w języku, a prawem, które je reguluje. W jaki sposób nadal niewyrażone i nie do końca widzialne doświadczenie, które zostało już zaanektowane przez prawo, może odnaleźć swoją reprezentację w języku?

Kolejnym poziomem możliwej interpretacji książki Nelson jest relacja między pojedynczym doświadczeniem, możliwością jego formułowania w języku, a prawem, które je reguluje

Chwilę po tym, jak się zeszliśmy, byliśmy na kolacji, podczas której kobieta (przypuszczalnie hetero lub przynajmniej w heteryckim małżeństwie) znająca Harry’ego od jakiegoś czasu odwróciła się do mnie i powiedziała: „A więc, byłaś z jeszcze innymi kobietami przed Harrym?” Zaskoczyła mnie. Ona, niezrażona, ciągnęła: „Heteryczki zawsze leciały na Harry’ego”. Czy Harry była kobietą? Czy ja byłam hetero? Co miały wspólnego moje relacje „z innymi kobietami” z obecną? Czemu zmuszono mnie do myślenia o innych „heteryczkach”, które leciały na mojego Harry’ego? Czy to przez jego energię seksualną, o której wiedziałam już, że była olbrzymia – rodzaj klątwy, pod której wpływem pozostawałam, a spod której wynurzę się porzucona, gdy on opuści mnie, by uwodzić inne? Dlaczego ta kobieta, którą ledwie znałam, ośmieliła się powiedzieć do mnie coś takiego?[9]

 

Katharsis bez katharsis

Co może zaskakiwać w przypadku autorki autobiograficznego eseju, Maggie Nelson twierdzi, że „ta książka to tak naprawdę duża krytyka katharsis. Ironia polega na tym, że moje polegało na napisaniu, że katharsis nie istnieje. Historie, które sobie opowiadamy, nie uleczają naszych ran”[10]. Z drugiej strony – dlaczego mielibyśmy go oczekiwać? Mimo ewidentnie wyczuwanej szczerości (ujmowanej nie tylko jako niemówienie nieprawdy, ale również bliższe znaczeniowo angielskiemu earnestness cieniującemu szczerość odwagą i brakiem ukrytych intencji), „Argonauci” stanowczo wymykają się konfesyjnemu typowi autofikcji, która poszukuje w czytelniku oparcia i potwierdzenia wartości swojego życia. W tym sensie esej Maggie Nelson działa budująco na wielu poziomach: nie daje żadnej recepty, niczego nie przepracowuje, zadaje właściwe pytania, mówi tylko za siebie, pożyczając w razie potrzeby głosy innych ludzi. Dzięki temu „Argonauci” są czymś osobnym i wyjątkowym.

 

[1] Por. Ludwig Wittgenstein, Uwagi różne, tłum. M. Kawecka, Warszawa 2000, s. 125: „Niewypowiadalne (to, co jawi mi się pełne tajemnic i czego nie potrafię wyrazić) stanowi, być może, tło, na którym zyskuje znaczenie to, co wypowiedzieć potrafię.”

[2] Ludwig Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, przeł. B. Wolniewicz, Warszawa 2000, s. 83.

[3] Maggie Nelson, The Argonauts, Graywolf Press 2015, format epub, s. 10-12, tłum. własne.

[5] Roland Barthes, Fragmenty dyskursu miłosnego, tłum. M. Bieńczyk, Warszawa 2011, s. 229.

[6] Roland Barthes, Roland Barthes, tłum. T. Swoboda, Gdańsk 2011, s. 56.

[7] Maggie Nelson, The Argonauts, dz. cyt., s. 26.

[8] Tamże, s. 126.

[9] Maggie Nelson, The Argonauts, dz. cyt., s. 19.

[10] Rachel Cooke, Maggie Nelson: ‘There is no catharsis… the stories we tell ourselves don’t heal us’, The Guardian, 21 maja 2017 r. [data dostępu: 25 sierpnia 2017 r.], tłum. własne.

„Oczekiwane”
Autorski cykl Olgi Byrskiej poświęcony nieprzetłumaczonej dotąd na język polski literaturze zagranicznej.

Maggie Nelson
"The Argonauts", Graywolfpress, Minneapolis 2015, 160 stron.

Olga Byrska
ur. 1991, pisze o literaturze i teatrze, publikowała m.in. w „Dialogu”, „Kulturze Liberalnej”, „Polityce”, „Tygodniku Powszechnym”, współpracuje z warszawskimi instytucjami kultury.
POPRZEDNI

recenzja  

Twierdza, która przepłynęła ocean

— Anna Majewska

NASTĘPNY

recenzja  

Przedmiot i orzeczenie

— Maciej Oleksy