fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

Czy we współczesnej refleksji nad literaturą koncepcje Sigmunda Freuda są potrzebne? Nie byłoby przecież przesadą stwierdzić, że dość już powiedziano o traumie, wyparciu i Edypie. W wielu z nas sama myśl o interpretowaniu dzieła literackiego kategoriami psychoanalitycznymi wywołuje antypatriarchalny niepokój. Nikt na poważnie nie będzie opowiadał się dziś za nauką Freuda bądź proponowanym przez niego modelem psychoseksualnego rozwoju człowieka. Co do psychoanalizy literatury, od samego początku była ona traktowana jako podejrzana strategia interpretacyjna, czego dowodzili już pisarze oraz krytycy literatury w pierwszych dekadach XX wieku (na przykład Karol Irzykowski).

Z własnych doświadczeń uczelnianych pamiętam, że nazwisko Freuda budziło w studentkach (a niekiedy i w prowadzących) znużenie, a nawet poirytowanie; dotyczyło to zwłaszcza tych z nas, które nim sięgnęły do jego pism, zdążyły pochłonąć teksty Simone de Beauvoir, Betty Friedan, Élisabeth Badinter czy innych „wielbicielek” freudyzmu. W teorii feministycznej – szczególnie okresu drugiej fali – psychoanaliza nie miała łatwo. Traktowana jako dyskurs patriarchalny, była postrzegana jako narzędzie opresji kobiet. Niemniej pojawiały się też próby stworzenia pozytywnego obrazu teorii Freuda. Głosem sprzeciwu wobec upraszczającego modelu lektury była książka brytyjskiej psychoanalityczki i feministki Juliet Mitchell „Psychoanalysis and Feminism” z 1974 roku. Pogłębioną analizę teorii Freudowskiej przedstawiła chociażby Judith Butler, choć w jej tekstach nadal obecny jest obraz psychoanalityka patriarchy (zwłaszcza kiedy podejmuje ona refleksję nad psychoanalizą Lacanowską).

Piszę o tym w dość szczególnym momencie dla polskiej refleksji nad psychoanalizą. W ciągu kilku ostatnich lat bowiem zainteresowanie tą tematyką zdecydowanie wzrosło, czego efektem są liczne nowości wydawnicze poświęcone freudyzmowi. Szczególnym momentem był rok 2016, kiedy jednocześnie ukazały się dwie rozprawy po raz pierwszy podejmujące problem recepcji nauki Freuda oraz psychoanalitycznych inspiracji obecnych na ziemiach polskich: Pawła Dybla „Psychoanaliza – ziemia obiecana? Dzieje psychoanalizy w Polsce 1900–1989” oraz o Leny Magnone „Emisariusze Freuda. Transfer kulturowy psychoanalizy do polskich sfer inteligenckich przed drugą wojną światową”. Niemalże w tym samym czasie wydano również dwie antologie tekstów autorstwa polskich psycholożek i psychologów orientacji psychoanalitycznej opracowane przez wspomnianych już badaczy – myślę tu o „Psychoanalizie w Polsce 1909–1946” pod redakcją Magnone oraz „Od Jekelsa do Witkacego. Psychoanaliza na ziemiach polskich pod zaborami 1900–1918” w opracowaniu Dybla. Krakowskie wydawnictwo Universitas zainicjowało nową serię wydawniczą zatytułowaną Dzieje psychoanalizy w Polsce, w której wychodzą publikacje traktujące wyłącznie o tematyce psychoanalitycznej (do 2019 roku ukazało się już siedem pozycji, na 2020 rok planowana jest kolejna). Również mniej znane koncepcje psychoanalityczne zaczynają cieszyć się uznaniem, czego dobrym przykładem jest chociażby niedawno wydana książka Adama Lipszyca „Freud: logika doświadczenia. Spekulacje marańskie” (2019). Warto pokrótce przyjrzeć się wymienionym publikacjom, aby odpowiedzieć na pytanie o to, jaki charakter mają prowadzone w Polsce badania nad freudyzmem, gdyż – jak sądzę – mamy obecnie do czynienia ze zwrotem ku psychoanalizie oraz z dynamicznym kształtowaniem się nowych polskich studiów poświęconych tej tematyce. Szczególnie ciekawa zdaje mi się perspektywa przyjmowana przez autorów pierwszych prac poświęconych recepcji teorii Freuda w Polsce. Weźmy chociażby następujące słowa Dybla otwierające „Psychoanalizę – ziemię obiecaną?”:

Pisać o historii psychoanalizy w Polsce to jakby przemierzać wstecz w czasie jedną z najbardziej krętych i powikłanych ścieżek naszej kulturowej tradycji. W dodatku w ostatnich dziesięcioleciach ścieżkę niemal całkowicie zapomnianą, a jeszcze w latach pięćdziesiątych ze względów ideologicznych wręcz wyklętą. Pisać o historii psychoanalizy to także śledzić równie powikłane, niekiedy wręcz tragiczne, losy tych, którzy torowali tę ścieżkę. […] Jako że z pewnością uprawianie psychoanalizy było u nas zrazu przedsięwzięciem dość heroicznym (2016, s. 10).

Niewątpliwie w porównaniu do Stanów Zjednoczonych, Anglii, Francji, Niemiec czy Austrii badania nad psychoanalizą w Polsce (prowadzone zarówno z pozycji historyczki kultury, filozofki czy literaturoznawczyni) prezentują się dość słabo, przynajmniej do ostatnich lat. Słowa Dybla przywołuję jednak przede wszystkim po to, aby zwrócić uwagę czytelniczek na nagromadzenie w tym fragmencie pojęć i sformułowań nacechowanych emocjonalnie, takich jak: „powikłane ścieżki”, „ze względów ideologicznych wyklętą”, „tragiczne losy”. W takim ujęciu opowieść o psychoanalizie jest historią smutną, a próba jej przedstawienia widziana jest jako „przedsięwzięcie dość heroiczne”. Podobnie emocjonalny stosunek do przedmiotu badań wyraża Lena Magnone w zakończeniu swojej pracy. Przyjrzyjmy się następującemu fragmentowi:

Rzeczywiście przedstawieni w tej książce członkowie Wiedeńskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego to w większości buntownicy, dramatycznie odczuwający potrzebę zmieniania świata, a co najmniej jego kodów seksualnych i społecznych. […] Wierząc w emancypacyjny wymiar freudowskiego projektu, równie mocno angażowali się w radykalny socjalizm, syjonizm, emancypację kobiet i nieautorytatywną pedagogikę. […] Po emigracji, zmuszeni do rezygnacji z wcześniejszych ideałów, sami stali się mimo woli projektantami zasadniczej zmiany w obrębie psychoanalizy (Magnone 2016, s. 590).

Tutaj również mamy do czynienia z perspektywą emocjonalnego zaangażowania, na które wskazuje zagęszczenie następujących słów: „buntownicy”, „dramatycznie”, „radykalny”, a także sformułowań: „emancypacyjny wymiar”, „zmuszeni do rezygnacji”, „mimo woli”. Badaczka zdaje się twierdzić, że odrzucenie pierwotnej (tzn. przedwojennej) wersji psychoanalizy doprowadziło do wytracenia jej rewolucyjnego potencjału. Obie książki nieuchronnie prowadzą do wniosku, że powinnyśmy odczuwać żal, że psychoanaliza nie zadomowiła się w Polsce w większym stopniu, gdyż to właśnie w niej krył się potencjał tak indywidualnej, jak i społecznej emancypacji. Historia freudyzmu w Polsce jest nam zatem opowiadana głosem nacechowanym afektywnie.

Ostatnio wydane książki o psychoanalizie nieuchronnie prowadzą do wniosku, że powinnyśmy odczuwać żal, że nie zadomowiła się ona w Polsce w większym stopniu

Mimo to „Emisariuszy Freuda” i „Psychoanalizę – ziemią obiecaną?” więcej dzieli, niż łączy. O ile w przypadku pracy Pawła Dybla otrzymujemy tekst zorientowany chronologicznie, w którym dokładnie pozbierano i przedstawiono fakty, o tyle dzieło Magnone charakteryzuje o wiele większa swoboda interpretacyjna – w jej książce czytelniczka ma do czynienia ze spójną i autorską wizją kulturowej historii psychoanalizy w jej rozmaitych polsko-żydowskich kontekstach. Jednocześnie Dybel, jak przystało na filozofa, proponuje tekst logiczny i dopracowany, w którym próżno doszukiwać się zbędnych fragmentów. W dodatku jest on w wielu miejscach polemiczny względem „Emisariuszy Freuda”. Autor podaje w wątpliwość chociażby zasadność wykorzystania przez literaturoznawczynię kategorii transferu kulturowego (wprowadzonego do refleksji kulturoznawczej przez Michela Espagne’a oraz Michaela Wernera).

Poruszone przez autorów wątki w ciekawy sposób zbiera i reinterpretuje Bartłomiej Dobroczyński w napisanej wspólnie z Mirą Marcinów „Niezabliźnionej ranie Narcyza” (2018). Autor podejmuje problem trudnej recepcji freudyzmu na rodzimym gruncie, lecz udaje mu się, jak sądzę, uciec od afektywno-emocjonalnej logiki tekstów Dybla i Magnone. Przyjmuje bowiem następującą strategię: historię recepcji freudyzmu na ziemiach polskich przedstawia, przeciwstawiając sobie dwie tezy. Pierwsza głosi, że „psychoanaliza odegrała wielką rolę w polskim ruchu umysłowym”, druga zaś (antyteza), że „freudyzm nigdy nie miał w Polsce zbyt wielu zwolenników”. Dialektyczne podejście do tematu pozwala autorowi zdystansować się do przedmiotu badań widzianego po prostu jako część odległej przeszłości.

Byłabym jednak niesprawiedliwa, gdybym przemilczała niewątpliwe atuty naukowego pisarstwa charakteryzującego się zaangażowaniem emocjonalnym. W takim ujęciu bowiem przeszłość nie tylko mówi o sobie samej, lecz również daje wgląd w teraźniejszość, którą czyni bardziej zrozumiałą. Bliskie jest to modelowi historiografii zaproponowanej przez Michela Foucaulta i uwidacznia się przede wszystkim w książce Magnone. Ciekawym eksperymentem myślowym byłoby wyobrażenie sobie, co by się stało, gdyby żydowscy myśliciele orientacji psychoanalitycznej nie musieli uciekać z Europy w latach 30. XX wieku, a freudyzm w tamtym czasie został przyjęty w Polsce mniej krytycznie. Obraz ten, zawieszony gdzieś w przestrzeni utopijnej refleksji nad historią alternatywną, pozostaje jednak sennym marzeniem.

Wymienione książki przyczyniają się w większym stopniu niż dotychczas – rozpraw naukowych wykorzystujących narzędzia psychoanalityczne nie sposób zliczyć – do wypracowania na naszym gruncie oryginalnej refleksji nad psychoanalizą, która zarazem uniezależnia się od perspektyw przyjmowanych na gruncie anglosaskim, francuskim czy niemieckim. W publikacjach Magnone, Dybla, Dobroczyńskiego i Marcinów nacisk zostaje położony przede wszystkim na kulturową historię psychoanalizy oraz na wyłuskanie obecnych w niej polskich wątków. Próba zrekonstruowania skomplikowanych trajektorii recepcji freudyzmu w Polsce prowadzi autorów z jednej strony do pytania o wchłanianie teorii psychoanalitycznej przez literaturę, z drugiej – o wpływ koncepcji autora „Totemu i tabu” na polską krytykę artystyczną i literacką przed drugą wojną światową. Szczególnie ciekawe okazują się tutaj zebrane w antologiach teksty polskich psychoanalityków, które otwierają nowe pole do refleksji nad związkiem psychoanalizy z badaniami nad literaturą oraz z psychologią procesu twórczego. W dyskursie naukowym pojawiają się zatem sylwetki oraz koncepcje zapoznanych teoretyków i teoretyczek, co nie pozostaje bez znaczenia dla krytyczek chcących znaleźć we freudyzmie inspirację dla własnych analiz.

W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o książce Adama Lipszyca poświęconej Freudowi, która jest szczególnie ciekawa z dwóch powodów. Po pierwsze, autor stara się reinterpretować myśl freudowską, wprowadzając do analizy kategorię doświadczenia; pokazuje również, jakim przekształceniom uległa klasyczna psychoanaliza w myśli uczennic i uczniów Freuda. Lipszyc przywołuje przykłady mniej znanych koncepcji, między innymi Melanii Klein, a także Donalda Woodsa Winnicotta. Czytając „Freuda: logikę doświadczenia”, odniosłam jednak wrażenie, że pojawiające się w tytule dzieła doświadczenie niekoniecznie rozumiane jest na modłę antropologiczno-kulturoznawczą, lecz traktowane jest jako kategoria stricte teoretyczna – właśnie od wszelkiego doświadczenia oderwana. Nie pozwoliło to badaczowi przekroczyć myślenia o psychoanalizie jako o ahistorycznym dyskursie. Badając tekst tą metodą, autor zamknął swoją refleksję w teoretycznym naddatku. Jednocześnie książkę charakteryzuje zarówno swoboda interpretacyjna, jak i dbałość o język, co czyni ją niezwykle przyjemną w lekturze. Pod piórem Lipszyca psychoanaliza zdaje się mięknąć i staje się bardziej plastyczna, pozwala autorowi potraktować język Freuda jako materiał twórczych przekształceń. Z pewnością otwarte – chciałoby się rzec: niedoktrynalne – podejście do teorii autora „Totemu i tabu” odróżnia Lipszyca od badaczek i badaczy orientacji historyczno-kulturowej.

Najważniejszą zmianą w nowych badaniach nad psychoanalizą jest przekształcenie istniejącego modelu jej lektury – przestaje ona być postrzegana jako wyabstrahowany i oderwany od rzeczywistości dyskurs filozoficzny, a zaczyna być analizowana w perspektywie kulturoznawczej, co prowadzi do przywrócenia teoretycznym pomysłom freudystów społecznego i politycznego kontekstu ich powstania. Głos Freuda ulega pluralizacji – wiedeński lekarz przestaje być postrzegany jako wyłączny twórca psychoanalizy i zaczyna być traktowany na równi ze swymi uczniami oraz współpracownicami. Uwaga badających kieruje się zatem nie tyle na indywidualistyczny, ile kolektywny charakter praktyki psychoanalitycznej. W takim ujęciu transmisja wiedzy psychoanalitycznej nie przebiega linearnie i nie odpowiada modelowi telegraficznemu, w którym komunikat (wiedza, teoria) wychodzi od nauczyciela i trafia do ucznia. Psychoanaliza jawi się raczej jako teoria wypracowana dzięki kolektywnej wymianie myśli – w transferze koncepcji i idei – w której każdy komunikat z czasem staje się coraz bardziej rozproszony i wielokierunkowy.

Jedną z najistotniejszych konsekwencji opisywanej przeze mnie zmiany – można ją określić zwrotem kulturowym w polskiej refleksji nad freudyzmem – jest uwolnienie psychoanalizy spod jarzma Jacques’a Lacana, którego z Freudem we współczesnym myśleniu o psychoanalizie połączyła niemalże nierozerwalna więź. Odejście od czytania psychoanalizy zgodnie z dynamiką wyznaczoną przez lekturę Freuda naznaczoną lacanizmem skutkuje istotną zmianą w rozumieniu freudyzmu, ponieważ do głosu dochodzą nowe problemy pominięte przez francuskich i amerykańskich krytyków oraz krytyczki. Ciekawsze od tego, co psychoanaliza mówi, jest więc to, jakim mówi językiem, z jakich czerpie tradycji i jaką poetyką się posługuje, co łączy się z kolei z pytaniem o psychoanalizę oraz jej związki z literaturą oraz krytyką literacką.

Ciekawsze od tego, co psychoanaliza mówi, jest to, jakim mówi językiem, z jakich czerpie tradycji i jaką poetyką się posługuje

Do ostatnich kilku lat w polskiej refleksji nad freudyzmem utrzymywało się przekonanie o psychoanalizie jako o przedłużeniu przemocowego języka psychiatrii. Takie ujęcie nie jest oczywiście polskim wynalazkiem i ma swoje korzenie w polemikach z psychoanalizą prowadzonych w krajach zachodnich. Na naszym gruncie upowszechniły się zwłaszcza argumenty wysuwane przeciwko Freudowi przez Michela Foucaulta w jego krytyce instytucji z założenia opresywnych (m.in. więzienia i właśnie zakładu psychiatrycznego). Traktowana jako teoria i praktyka podtrzymująca patriarchalny porządek, siłą rzeczy freudyzm był rozpatrywany przez zwolenników i zwolenniczki analiz francuskiego filozofa jako dyskurs uwikłany w polityki opresji oraz wykluczenia. Nie jest to jednak jedyna możliwość interpretacyjna. Kulturowa historia psychoanalizy pozwala bowiem odróżnić jej klasyczną wersję (do 1939 roku) od późniejszych emanacji (zwłaszcza w wersji amerykańskiej). Pytanie o freudyzm może być pytaniem o emancypację zarówno indywidualną, jak dobrze pokazuje w swojej książce Magnone, jak i zbiorową, której celem jest społeczna odnowa, na co uwagę zwraca Dobroczyński w „Niezabliźnionej ranie Narcyza”.

Myślenie o emancypacyjnym potencjale freudyzmu otwiera również problem polityczności psychoanalizy. Chociaż Gilles Deleuze i Félix Guattari poddali teorię autora „Totemu i tabu” gruntownej krytyce, w książce „Kafka. Ku literaturze mniejszej” Freud pojawia się jako jeden z autorów „mniejszych”. Jest to tym bardziej zadziwiające, że w „Anty-Edypie” psychoanaliza jest figurą kapitalistycznej, normatywnej matrycy. Stąd też pojawia się pytanie: czy ma ona rozpatrywać freudyzm jako dyskurs opresywny, czy właśnie destabilizujący to, co większościowe? Ta oczywista sprzeczność znika, kiedy dostrzeżemy, że w obu przypadkach mamy do czynienia z nieco innymi psychoanalizami, a raczej ze zgoła odmiennymi modelami lektury pism Freuda. W pierwszym psychoanalizę odczytujemy jako dyskurs (taki sposób lektury dominował i ciągle ma swoich zwolenników), w drugim zaś – jako prąd myślowy rozwijający się w konkretnym kontekście społeczno-kulturowym, który zarazem tworzy. Sądzę, że ten ostatni – w przeciwieństwie do pierwszego – okazuje się w większym stopniu płodny poznawczo, a co więcej, może być również inspirujący dla współczesnej krytyki literackiej. Przed piszącą otwiera się bowiem pole do namysłu zarówno nad politycznością literatury – pytaniem o jej performatywność (jak tekst literacki może przekształcać rzeczywistość społeczną) oraz o wpływ społeczeństwa na literaturę (pytania wchodzące w zakres socjologii literatury) – jak i nad strategiami pisarskimi, stylistyczno-formalną warstwą tekstu (zakres badań literaturoznawczych), które pozwalają na destabilizację większościowego języka.

W takim świetle teoria psychoanalityczna – nauka Freuda oraz jego najbliższych uczennic i uczniów – okazuje się potencjalnie ciekawa dla przedstawicieli i przedstawicielek młodego literaturoznawstwa i krytyki literackiej w Polsce. Psychoanaliza uczy bowiem, że deterytorializacja wiąże się z koniecznością zaburzania arbitralnie wyznaczanych granic (dla przykładu między gatunkami bądź dyscyplinami), wymaga posługiwania się językiem heterogenicznym i polifonicznym (również w nauce), a także, że do deterytorializacji dochodzi w określonych warunkach społecznych. Jeśli freudyzm narodził się w środowisku żydowskich intelektualistek i intelektualistów, którzy borykali się ze wzrastającymi nastrojami antysemickimi, pytanie o twórcze, destabilizujące dyskursy literackie dziś może kierować nas chociażby w stronę autorek i autorów wychodzących z pozycji mniejszościowej. Inaczej bowiem, niż wyobrażał to sobie Deleuze, pytanie o „literaturę mniejszą” nie jest wyłącznie pytaniem o język, lecz również o rzeczywistą pozycję zajmowaną przez piszących w ich społeczeństwach.

Podsumowanie dekady (2010-2019)

Cykl tekstów o najważniejszych zjawiskach w literaturze ostatniej dekady. Kliknij, by zobaczyć pozostałe teksty z cyklu.

Ilustr. Katarzyna Drewek-Wojtasik.

Agnieszka Sobolewska
doktorantka w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych UW. Przygtowuje rozprawę doktorską poświęconą kulturowej historii psychoanalizy i roli intymistyki w teorii Freudowskiej. Publikowała m.in. w „Tekstach Drugich”, „Tekstualiach”, „Praktyce Teoretycznej”, „Dialogu” i „Widoku”.
redakcjaMałgorzata Tarnowska
korekta Marta Gastoł

Podsumowanie dekady (2010-2019)

Cykl tekstów o najważniejszych zjawiskach w literaturze ostatniej dekady. Kliknij, by zobaczyć pozostałe teksty z cyklu.

Ilustr. Katarzyna Drewek-Wojtasik.

POPRZEDNI

szkic  

Powroty literatury chłopskiej (2010-2019)

— Małgorzata Tarnowska

NASTĘPNY

szkic  

O pierwszej socjalistycznej tragedii

— Andriej Płatonow