fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

Przedruk

Zofia Posmysz, „Przy torze", [w:] tejże, „Czy to temat? Dramaty", wyb. i wstęp Anna R. Burzyńska, oprac. Anna Dżabagina, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 2019, s. 131-133.

NARRATORKA: Zdarza się tak niekiedy w powieściach; rozpędzony ekspres zatrzymuje się w pustym polu pod zamkniętym semaforem, jakiś podróżny, powodowany niewytłumaczalnym nakazem, wysiada i idzie przed siebie – w nieznane.

To jednakże, że tego dnia i ja wysiadłam w podobny sposób, nie stało w żadnym stosunku do takich nieobliczalnych, a nawet wręcz dziwnych kroków. Było bowiem przewidywaną i wykorzystaną okolicznością.

Ze stacji do miasta – celu mej podróży – trzeba iść pięć kilometrów. Jeśli natomiast zdarzy się, że zamknięty semafor zatrzyma pociąg na tak zwanym przejeździe, w lesie koło domku dróżnika, jest to traf nad wyraz pomyślny. Świadomy rzeczy podróżny, wysiadając tutaj, drogę nie tylko skraca, ale i urozmaica – zamiast zakurzonym traktem idzie przez las.

Miałam to szczęście. Było letnie późne popołudnie, po dusznym wagonie cień lasu był niczym woda dla spragnionego. Podążając za grupką podróżnych, miejscowych prawdopodobnie, weszłam w las. Ale uszliśmy ledwie kilkadziesiąt metrów, kiedy rozległ się grzmot, zaskakująco bliski. Granatowa chmura nasuwała się na słońce zdumiewająco szybko. Było do przewidzenia, że burza złapie nas w środku lasu. Zawróciłam pośpiesznie; jakaś kobieta podniosła się̨ z trawy na mój widok. Powiedziała: „Może zdążymy do dróżnika”. Spojrzałam na nią. Mogła to uczynić wcześniej, było stąd przecież nie więcej niż sto metrów. Kobieta była nietutejsza, uderzyło mnie coś obcego w jej twarzy. Rozpadało się, nim osiągnęłyśmy domek przy torze. Grube krople poznaczyły plamami nasze suknie. Biegnąc, wpadłyśmy do sionki. Wtedy otworzyły się drzwi, jedyne, jakie się w niej znajdowały.

Efekt: bliski grzmot.

DRÓŻNIK
Może panie wejdą dalej. Nieprzyjemnie stać w sieni. Tu można przynajmniej usiąść.

NARRATORKA
Moja towarzyszka nie skorzystała z zaproszenia. Wolała pozostać na progu i patrzeć na deszcz. A ja weszłam i tak poznałam człowieka z domu przy torze.

Efekt: stukanie telegrafu.

DRÓŻNIK
Swego czasu obraziłem się na życie. Najgłupsze, co można zrobić. Ale to wiem dopiero dziś. Gdybym teraz miał tamte swoje dwadzieścia cztery lata, to pewnie… Chociaż co to można twierdzić? Czy dziś postąpiłbym inaczej? Nie wiem. Bo wciąż chyba jeszcze nie przystałem do życia, a ono do mnie.
Kiedy zaczęło się to odstawanie od życia, nawet się nie domyślam. W szkole – byłem taki jak inni, całkiem taki sam. W jakim momencie przekroczyłem ten punkt, jak go przekroczyłem, dlaczego, tego nie wiem. Godziny myślenia nad tym… Gdyby je zliczyć – byłyby lata.

O tej porze, od siódmej wieczór do jedenastej, to już prawie nie ma pociągów. Telegraf cichy, ciche szyny, nic nie jedzie i wiem, że nie nadjedzie. A przecież czasem – głupie czekanie – może coś poza rozkładem?

Cztery godziny. Co dzień́ przez dwadzieścia cztery lata – to będzie cztery i pół roku bezustannego myślenia: gdzie jest ta zwrotnica w życiu ludzkim i jak człowiek ma wiedzieć́, że to właśnie to, głupstwo jakieść, coś je już̇ przestąpił bez możności zawrócenia? Dlaczego nie ma semaforów, które by ostrzegały?

Raz, był to rok czterdziesty czwarty, późna wiosna albo wczesne lato, poszedłem sobie pod wieczór torem. To moja robota – chodzić torem. Taka ścieżka przy torze jak obrębek u chusteczki; idę, cicho jest, druty nad głową mi buczą, świecą się szyny, idę. I raptem nogi stają same. Tak. Ten sygnał był słuszny. To jest. Wybrzuszenie szyny – od upału czy od czegoś innego… Jest. Z dala, z paru kroków niewidoczne. Nie ma mowy, żeby to zauważył maszynista. I parowóz skacze jak konik polny. Koła przez moment przestały przystawać do szyn. Tak i z człowiekiem. Nie przewidzi, kiedy ten jego parowóz wyskoczy z szyn. Myślę nad tym prawie od tej chwili, kiedy wszedłem do tej budki i do tego domku. A to, wykolejenie, to nie na moim odcinku było, proszę pani… nie na moim.

Przedruk

Zofia Posmysz, „Przy torze", [w:] tejże, „Czy to temat? Dramaty", wyb. i wstęp Anna R. Burzyńska, oprac. Anna Dżabagina, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 2019, s. 131-133.

Zofia Posmysz
(ur. 1923), prozaiczka, autorka dramatów radiowych, scenariuszy filmowych i widowisk Teatru Telewizji, reporterka, kierowniczka redakcji reportaży w dziale literackim Polskiego Radia. Byla więźniarka obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Rayensbrück i Neustadt-Glewe.
POPRZEDNI

rozmowa  

Będzie bolało

— Małgorzata Tarnowska

NASTĘPNY

varia poezja  

Ao Manao

— Krzysztof Pietrala