fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format
Ilustracja Natalii Przybysz do wierszy Zuzanny Bartoszek.

 

[Każde drzwi to ołtarz]

Każde drzwi to ołtarz. Każde przejście dokonuje we mnie głębokiej przemiany. W sypialni obudziłam się jako hinduska krowa, w salonie byłam rozerotyzowaną wdówką, w łazience rozpoznałam w lustrze cadyka, w przedpokoju smutnego montera routerów z UPC, po wyjściu z mieszkania szłam ulicą jako eko-mama. Nie trzymam się kupy. Mam różne poglądy. Nie wiem jak to wszystko zebrać w jedną tożsamość, więc piszę, trochę na siłę, z przymusu. To mi musi zbudować jakąś w miarę spójną twarz.

 

 

 

 

 

 

Sierpień

Długie alejki z przyborami szkolnymi
Pachną nowością i starym strachem
Dostałam się do szkoły z najładniejszymi dziećmi
Po to, żeby do niej nie chodzić
Leżę w łóżku
Jestem zdrowa
(Choroba, jak się okaże, dopiero przyjdzie, zwabiona leżeniem)
Tablica podchodzi do mnie
Idzie za nią cała klasa i wychowawczyni,
Dalej, dyrektorka i psycholog szkolna,
Rodzina, a w końcu całe miasto
Zaglądają do mnie
Nie wiem czy jestem dzidziusiem w inkubatorze
Czy staruchą na łożu śmierci
Próbuję wyczytać to z ich twarzy
Śmieją się, czyli chyba jestem młoda
Tak się, przynajmniej, domyślam

 

 

 

 

 

 

[Na moich oczach]

Na moich oczach, tutaj, w folderze na pulpicie i na stoliku w kawiarni spopielają się moje stare notatki. Z wężowym szelestem kurczą się, tańczą, skręcają, same z siebie, a może z mojego wstydu i z minionego czasu. Pomagam im w tym nawet, wachluję nerwowo, podsycam żar, z pośpiechem i rumieńcem, nie chce żeby ktoś mnie na tym przyłapał. Muszę szybko napisać nowe.

 

 

 

 

 

 

[Zmierzch nadszedł rano]

Zmierzch nadszedł rano
Poszłam na Stare Miasto
Wybudowano tu sztuczne ruiny,
Z Dawnych Czasów,
Które wyglądają zupełnie jak prawdziwe
Przed nimi stoją rzeźby z lodu
Część z nich już topnieje, inne zostały zdewastowane
Lodowa głowa leży pod moimi nogami na kocich łbach
Niektóre rzeźby nic nie przypominają
Rodziny fotografują się na ich tle
Dzieci pozują, zachęcone przez rodziców
Kładą ręce w rękawiczkach na czymś, co przypomina łapę niedźwiedzia,
Ale to chyba klamka,
Albo nos Pinokia
Na sztucznych ruinach jest zdanie w Esperanto:
„Wieża Babel jest budowlą z luster, jest bardzo piękna, podziwiamy ją”

Zuzanna Bartoszek
urodzona w roku 1993 w Poznaniu. Poetka, artystka, modelka. Publikowała na łamach „Twórczości”, „Dwutygodnika”, „Lampy”, „Czasu Kultury”, „Biura Literackiego”, „Zwykłego Życia”, „Fabulariów”. W roku 2016, nakładem Disastra Publishing, ukazał się jej debiutancki tomik wierszy „Niebieski Dwór”. Swoje prace pokazywała m.in. w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Cell Project Space w Londynie, Kevin Space w Wiedniu, Arsenic w Lozannie, Kunsthalle w Zurychu. Mieszka i pracuje w Warszawie.
POPRZEDNI

varia proza  

Delicje

— Bartłomiej Zdunek

NASTĘPNY

varia poezja  

Trzecia planeta odrzuciła przeszczep

— Paweł Kusiak