fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

 

Na tej planecie jedna rzecz jest pewna, a mianowicie to, że szczęście nie wali drzwiami i oknami

Cormac McCarthy „To nie jest kraj dla starych ludzi”

 

  1. Noc.

3:00

Na jednym filmie było, że trzecia w nocy to jest godzina zła.

Godzina panowania szatana.

Że niby właśnie o trzeciej bariera między naszym a ich pierdolnikiem staje się najcieńsza i wtedy jest największe te…

…prawdo – kurna – bieństwo demonicznej interwencji. Ta.

Raczej przeważnie leje na te katolskie pierdy ale jak tak teraz patrzę na Łopatę to se myślę:

coś musi być na rzeczy bo kolesia po całości opętało.

Nie powiem, zawsze był zdrowym popierdolem należącym do licznie rozsianej po całym kraju rodziny, ochujałych psycholi produkowanych na masową skalę przez zakłady karne.

Wiem, też, że wszyscy jesteśmy ostro porobieni ale Łopata kurna przegiął pałę na ostro:

podprowadził spod centrum kultury starą sierrę i ani się obejrzałem zapakował mnie do środka.

Mnie i tą babeczkę co ją chwilę wcześniej poderwał jak rzygała w klomby wracając z jakiejś imprezy.

Normalnie człowiek to by do takiej nawet nie zagadał a teraz kurna siedzę z nią w jednym samochodzie i jadę chuj wie dookąd.

Jakby tego było mało babka wogóle nie kontaktuje, śmieje się tylko co piętnaście sekund. Serio. Liczyłem:

…trzynaście…czternaście…piętnaście i znowu zaczyna:

Błe – he – he – ha – ha – błe…

Jak jakiś kurna pawian w zoo.

Rzygać mi się już od tego chce. Dlatego gdy znowu ma się zaśmiać wyprzedzam ją i…

Gdzie ty nas do chuja bladego wieziesz? Pytam Łopatę. Ten na to wyciąga torebkę z fetą.

Chyba nie muszę dodawać, że to nie jest odpowiedź na jaką liczyłem.
 Mam ochotę zapodać se trochę ścierwa ale nie… Muszę się trzymać. Jutro…

W zasadzie już dzisiaj ważny dzień. Trzeba się wymiksować z tej imprezki. Na razie jednak nie mam planu, więc podaję przeźroczystą torebkę babce z tyłu a Łopata tylko kręci łbem.

Jak się sprawdzi to dostanie, mówi do mnie niby szeptem i patrzy w lusterko oblizując se wary jak kurwa wilk co wyczuł sarnę. Pojebany.

Na jej miejscu wypierdalałbym z auta w pełnym biegu nie czekając nawet aż Łopata się zatrzymie ale ona…

…czternaście…piętnaście… Wybucha tym swoim skrzekiem.

Zamknij ryja! Wygarnia jej Łopata ciągle patrząc w lusterko tak, że zjeżdżamy gwałtownie w bok i szorujemy kołami o wysoki krawężnik.

Kurwa stary uważaj! Drę mordę i odkręcam fajere z powrotem na wprost. Łopata zamiast podziękować, wlampia się teraz we mnie mrużąc patrzały, przez co wyglądają jak te szpary w jebanym czołgu.

Te co się może z nich ostrzeliwać załoga.

Aż ciary człowieka przechodzą. Pewny jestem, że kolo zara mi pacnie ale zamiast tego spina się niby na bacznośc i zaczyna…

Jak długo na Wawelu, Zygmunta bije dzwon…

Zaraz się podłączam żeby zatrzeć fakt, że śmiałem mu zwrócić uwagę przy k o b i e c i e…

… i razem jedziemy paszcza w paszczę jakbyśmy nie w aucie a na stadionie byli:

Tak długo nasza Wisła zwyciężać będzie wciąż. Zwycięży orzeł biały, zwycięży polski ród Zwycięży nasza Wisła, bo to Krakowski klub Wierny swojej drużynie,

znów przyjdę na jej mecz,
 i smutek z serca zginie,
 troski odejdą precz.
 Zwycięży orzeł biały, zwycięży polski ród Zwycięży nasza Wisła, bo to Krakowski klub.

Wczułem się nie powiem i nie ma to znaczenia.
 Żadnego.
 Że, ostatni raz byłem na meczu jeszcze za Heńka Kasperczaka. Kibicem jest się jak ćpunem, nie?
 Do końca kurna życia!

Chce jeszcze zaintonować coś na Legię tą kurwe zawsze w dupe jebaną ale Łopata skręca z Ujazdka Mogilskiego na ścieżkę co prowadzi do Kopca Wandy i parkuje w krzaczorach.

Zanim zdąże wyleźć ten już biega na zewnątrz, sprawdza czy nie widać samochodu z drogi i zaraz krzyczy: załoga z wozu! Zakosami na prawo, marsz!

Całkiem jak w woju.

Po całości już mam dosyć tego tępego fleta, który zaczyna do mnie mrugać i znowu się uśmiecha. Ochyda kurwa.

Zastanawiam się czy mu nawet nie wygarnąć czegoś w stylu:

słuchaj stary wystarczy, że przejedziesz szczoteczką te swoje zębiszcza z rana, poprawisz wieczorem i jest duża szansa, że przestaną wyglądać jakby ci je wyciosali z zamarzniętych szczyn ale Łopata mnie uprzedza:

znam tu jedno w kurwe dobre miejsce na imprezkę ale trzeba jeszcze zrobić parę korków…
 Panna znowu zaczyna rżeć a ja na to, że już troszkę późno. Że jutro mam kupę roboty…

Łopata udaje, że nie słyszy i cały uchachany robi taki gest jak na filmach robią służalcze cwele gdy zapraszają dalej na salony.

Ciśniemy za Łopatą a ten pierdoli kocopoły jak tutaj jest piękie i wogóle.

Szłoby pomyślec, że co najmniej prowadzi nas na basen w sześciogwiazdkowym kurorcie a my to goście z opaskami allinkuziwe na rękach.

Tymczasem nie do basenu a w coraz gęstsze leziemy krzaki.

Krzaki co se rosną wokół kopca Wandy a my zamiast opasek na rękach mamy zegarki.

Przynajmniej ja mam.

Właśnie pokazuje:

3:40

Miesiąc październik.

Się wjebałem nie ma co!

Idziemy jeden koło drugiego. Panna w środku. Jest taka napruta, że schodzi na wszystkie strony i co chwilę trzeba ją naprowadzać na właściwy kurs.

Wokoło ciemna jak tunel paźdzernikowa noc dlatego muszę się dłużej przyjrzeć żeby zobaczyć…

…zobaczyć, że nasza nowa znajoma to nie jest żadna kurka co myślałem, że

wraca z wieczoru panieńskiego a menelówa grubo po czterdziestce, która musiała wytoczyć się z jakiejś mordowni.

Znaczy się nie jest z tych, które są bez domu i robią laskę za pół litra. Bardziej z tych co to je jajogłowe szpenie z tiwika nazywają: Kobietami ze 

skłonnościami a…
…Łopata właśnie te skłonności wykorzystuje dając jej wódy ze swojej

piersiówki, na której jest napis: Jego wysokość super tata.Wolę się nie zastanawiać jak ta flaszeczka znalazła się w jego posiadaniu ale

jedno jest pewne: nie dostał jej od swojego syna…

Ten ma ksywę Goryl i ponoć obiecał swojemu tatuśkowi, że jak tylko go spotka to wypruje mu falki przez dupsko.

Mówiłem Ci, gada do mnie Łopata gdy Laska informuje, że muszi szść za poczebą i ciśnie w krzaki.
Co mówiłeś?
Źe najlepsze cipuchny wyciąga się między dwunastą a trzecią.
Faktycznie, ja mu na to. Fakt – kurwa – tycznie! A Łopata cały uchachany bo myśli, że ja na poważnie tak gadam.

Co za jebany dałn!
 Czekamy na nią a ten cały czas nawija o tym kogo to nie zajebie. Komu to nie wpierdoli.

Lista zaczyna się od najważniejszych i najbogatszych przedstawicieli naszej cywilizacji a kończy na Gorylu, któremu jak twierdzi, nieba kurwa przychylił a gnojek ma jakieś całkowicie nieuzasadnione pretensje, że Łopata parę razy go po pijaku najebał.

Takie prawo ojca, nie? Gada do mnie i zaczyna opowiadać o swoim starym.

Że niby przy nim to Łopata jest najrówniejszym tatuśkiem na świecie i nawet kurna zaczyna klarować dlaczego.

Niby tam słucham ale bardziej tak na odpierdol bo po pierwsze:

koło frendzla mi to wszystko lata a po drugie:
 sam też ciężko rozkminiam jedną sprawę:
 mianowicie jak do chuja pana w ogóle się tutaj znalazłem?
 Żeby na przyszłość wyciągnąć te…
…wnioski kurna.
Po prawdzie to jednak nie ma się co nad tym zastanawiać.
Taki mam zawód.
 Nie, że wyuczony bo jeszcze się nie znaleźli tacy co by uczyli mojego fachu. Co by za niego przyznawali emerytury albo te…
…premie za ilość lat. Dobre by to było ale, nie.
Nie w moim zawodzie. Ten się kurna rządzi jednym prawem:
 czy cię w końcu dupną czy nie. 
I żeby przyjeżdżać jak klient dzwoni.
 No to zadzwonił Łopata i przyjechałem do tej dziury przy Tesco.

Tej co nie ma nazwy a koleś stojący za barem ma z metr pięćdziesiąt. Ledwo go kurna widać. W dodatku taki z niego wyleniały tłuścioszek z wiecznie obślinionymi warami. Skurwysyn wygląda jak zmutowany bobas!

Serio!

Goście co przychodzą do tego lokala to nie są żadne ważne szpenie a raczej dumni członkowie stowarzyszenia: nie starcza nam do dziesiątego. Jednym słowem środowisko naturalne dla takich mongołów jak Łopata.

Acha, ten oczywiście dzwoniąc musiał powiedzieć, żebym przywiózł mu coś zajebistego na katar bo tak właśnie według tego dzwona wygląda doskonały kamuflaż.

Nosz kurwa! Można kolesiowi tłumaczyć…
…prosić żeby se z takimi wynurzeniami dał na wstrzymanie.

Że skoro do mnie dzwoni to ja wiem co przywieźć bo przecież kurna nie sprzedaje pizzy co to ma trzy rodzaje grubości i ze trzydzieści smaków.

Ale ten to specjalnie robi.

Żaden z ciebie Pablo jebany Escobr żeby cię miała psiarnia podsłuchiwać. Tak do mnie kiedyś powiedział.
 Niby nie, ja mu na to. Ale to właśnie takimi podrzędnymi dydkami jak ja, blacharnia lubi se poprawiać statystyki w walce z narko – kurwa – biznesem…

Myślałem, że go tym przekonałem. No i jak widać się przemyślałem…

W każdym razie gdyby mi któryś z moich regularnych klientów odjebał przez komórę taką manianę jak Łopata to zlałbym chuja gęstym sikem.

Ale nie ma takiej opcji: goście co z nimi wchodzę w dil to specjalnie wyselekcjonowana grupa.

Nie tam żadne dydki co to miały bezstresowe wychowanie i po jednej kresce wspinają się na słupy wysokiego napięca bo im się kurna pierdoli w tych ich bezstresowych mózgach.

Nic z tych rzeczy.
 Moja regularna klientela to są wybitne jednostki.
 Lumi – kurwa – niarze!
No i właśnie chodzi, że Łopata to nie jest regularny klient. Do VIP-a ma jeszcze dalej.

Z pięć lat temu cyrkuł zarządził obławę w klubie co to se w nim wtedy dilowałem. Prawie mnie capnęli ale do akcji wkroczył Łopata, który stał tam wtedy na bramce i kurna wypuścił mnie piwnicznym wyjściem. Od tego momentu ten pierdolony frankenstain sądzi, że jestem mu coś dłużny chociaż

już na drugi dzień sporo mu sypnąłem za ten jego pomocny gest. Wielce. No może nie, że dłużny.

On myśli, że jesteśmy skumani. Jak kumple, nie?

Co jak się okazuje nie różni się w żaden sposób od tego gdybym ciągle robił za jego kakaowca…

By człowiek wiedział to by się kurwa wolał dać złapać psiarskim…

…co wkrótce i tak pewnie nastąpi bo temu kaszalotowi nie wystarcza normalna transakcja…

O nie! Nie gnerałowi Łopacie!
…z tym jebanym napletem zawsze muszę wypić kilka pian. Wysłuchać co leży kolesiowi na wątrobie.
Najcześciej jakiś przypadkowy biedak dostaje wtedy po ryju… A spróbuj się kolego zerwać wcześniej…
 Ja cię nie pierdole!
…zaraz zaczyna te swoje gadki rodem z kryminału:

znaczy się już nie jesteś moim starym funflem…? Co?
…tylko zwykłą kurwą?!
Niby czemu? Ja na to.

Temu do chuja pana, że tylko kurwie zależy na tym żeby obskoczyć jak najwięcej klientów i wrócić w podskokach do swojego rajfura…

Prawie mu kiedyś wygarnąłem, że przecież istotą do chuja pana, dilowania jest to żeby obskoczyć jak najwięcej klientów…

…prawie bo koleś po prostu nie toleruje sprzeciwu… …zupełnie jak ci co nie tolerują laktozy.

Z tym, że zamiast wzdęć, bólów brzucha i sraczki każda odmowa powoduje u Łopaty natychmiastową rekację wpierdolu.

A widziałem go parę razy w akcji i kurwa nie było to nic przyjemnego. Nic z kategori: do powtórzenia.
 Dzieciaki czasem tak robią, że zamalowują całą kartkę różnymi kolorami…

…to właśnie zostaje z gości, po których przechodzi się Łopata z tym, że za kartkę robi w tym wypadku chodnik a kolor zawsze jest jeden: ciemno – gęsto – kurwa – krwawy!

W każdym razie wniosek jest taki: 
nigdy ale to przenigdy nie odbierać od tego gnoja telefonu!

Gnoja co mnie właśnie wali z piachy w ramię:

TEEE!???
Co do chuja? Pytam.
 To ja się kurwa pytam ciebie, syczy do mnie. Mianowicie co robimy z tą panną?
 Tam nie wiem stary… Nie wygląda jak dla mnie… 
Co znaczy, że nie wygląda jak dla ciebie? Gada i znowu mruży te oczy. Że niby złego dupona skołowałem czy jak?

Na szczęście nie muszę odpowiadać bo panna w końcu wychodzi z krzaków. Wychodzi to jest dużo powiedziane…
Wytacza się bardziej. Aż dech zapiera bo ta menelówa…
…wygląda…

…jeszcze gorzej jak wyglądała.

Nawet nie chodzi o czerwony opuchnięty od wódy ryj co prawie świeci się w ciemności.

O nie.

Jej ukurwione od błocka legginsy straciły na elastyczności przez co wyglądają jakby miała w nich kupę.

Gdy podchodzi bliżej już wiem…
…raczej czuję, że faktycznie kobitka nawaliła w pory.
 Łopata zdaje się tego wogóle nie zauważać.
Ona chyba też bo ledwo podlazła zaraz zaczęła się mizdrzyć…

Co ty masz tam w tych uszach, mówi jakby trochę wyraźniej. Widocznie spuszczenie w majty klocka troszeczkę musiało ją otrzeźwić. Super – kurwa – świetnie.

No Co tam masz? I chce dotknąć mojego ucha. Kolczyki kurna, mówię i odsuwam się.
 Ta się uśmiecha jakoś tak kurna pobłażliwie.

Muszę przyznać, że jak na pannę z kupą w majtach wielce jest do przodu.

Dlatego zaraz jej tłumaczę, że to nie żadne jakieś tam pedalskie kolczyki dla cweli a dwie chromowane głowy smoka, które mi zamontowała jedna kurka w body cult studio na Rajskiej. Chce jej jeszcze coś wygarnąć ale zniecierpliwiony Łopata gada do mnie żebym przestał już truć.

Że idziemy dalej.

Gdzie ty nas prowadzisz?
 No właśnie, gada menelówa jakbyśmy kurna tworzyli jakiś sojusz.
 W sumie tutaj też będzie git, na to Łopata i przyciąga babkę do siebie jednocześnie wyciągając z dresowych spodni swojego pomarszczonego, bardziej grubego niż długiego wachacza.

Uroczy koleś nie ma co.

Ta wygląda jakby chciała się wyrwać ale po chwili pogodzona z tym co musi zrobić klęka do parteru.

O tak, kurko, o tak, wzdycha Łopata i ręce se splata z tyłu jakby kurna leżał na łące i patrzył w chmury.

Będę sie zbierał, mówię. 
Zostaw no jeszcze pół grama na kredyt, na to Łopata z panną przyssaną do fiuta.

Jak na takiego mutanta muszę przyznać koleś dysponuje niezłą podzielnością uwagi. Zaczynam się wycofywać gadając:

no nie wiem stary, trochę ci się już zebrało.
 Słyszałem, że organizujesz jutro brejdakowi osiemnastkę… Przyjdę wypiję za niego kilka pian i przyniosę ci kasę. Co ty kurwa na to?

Myślę se starając nie zwracać za bardzo uwagi na odgłosy zassysania, że to najgorsza z możliwych opcji. Chwilę kombinuje i w końcu gadam, że to taka impreza dla szpeni z jego klasy licealnej:

gdzie tam nam starym wchodzić między młodcyh, nie?
 Łopata się uśmiecha, szantaż mu się udał idealny. To co dasz te pół gramca? Jasne, mówię bo nie mam innej opcji.

Ściągam najka i wyciągam z niego torebkę z porcją. Łopata w tym czasie odsuwa od siebie babkę i podnosi ją z kolan.

Dżen – kurwa – telmen!

Tera się dopiero zabawimy kurko, mówi tym swoim niby wyrafinowanym głosem, na którego dźwięk każda normalna kurka uciekła by stąd w chuja. Ta znowu się śmieje.
Widzisz jakiego mam super kumpla? Klaruje jej dalej. Zara nam da trochę magicznego proszku… Wiesz, że on kiedyś występował na mistrzostwach świata?

Daj spokój, gadam.
No jak nie… Co ty tam uprawiałeś? No pochwal się…
Skok w wzwyż, mówię.
 Skok w wzywż, kapujesz mała? My zaraz sobie poćwiczymy ujeżdżanie…

I w tym momencie Łopata pakuje pannie, łapę w gacie. Nagle jakby świat przestaje się kręcić.

Łopata chwilę grzebie w gaciach. Co ty tam masz maleńka? Ciotę? Nie żeby mi to przeszkadzało, dodaje jeszcze i…

…jak po chwili wyciąga swoją uwaloną witkę to już wie z czym ma do czynienia. Zaraz też zaczyna syczeć jak przebity materac:

do kurrrwy nędzy cooo to ma znaczyć? Coo do kurrrrwwyyy….

I serio już wolałbym żeby się wydarł bo od tego syku aż człowieniowi wiruje w głowie.

Ten odsuwa od siebie łapę jak najdalej ale to nie wystarcza. Nie ma takiej opcji.

Czasem tak mam po wódzie, tłumaczy babka a do mnie nagle dochodzi, że tu zaraz stanie się coś czego nie chcę być świadkiem.

Wcale a wcale.

Łopata z tą wyciągniętką do góry witką wygląda torchę jak ta statuła co stoi w ameryce. Było by nawet śmiesznie gdyby ten nie złapał nagle uwaloną łapą laski za włosy i nie zaczął się drzeć:

ZAJEBIE CIĘ! ZAJEBIE!!!

Lasce w sekundzie schodzi bania i przez chwilę wygląda tak jak musiała wygladać zanim postanowiła wyjść dzisiaj z domu czyli całkiem zwyczajnie. Żal mi się jej robi bo dochodzi do mnie, że dla takiego starego kajdaniarza jak Łopata gówno to temat zakazany. Połowa tej ich szemranej nawijki traktuje o stawianiu klocka w celi wielkości szafy a przypadkowe dotknięcie kogoś kto siedzi na klopie to kurwa dla tych dałnów murowana śmierć towarzyska.

Wsadzenie więc ręki w czyjeś gówno – nawet w cywilu – musi być dla Łopaty totalną masakrą…

…końcem jego pierdolnika. I nie ma to znaczenia. Żadnego, że ten na wolności wcale nie jest większy niż cela w kryminale.

Nie żebym gnoja tłumaczył, mówię tylko jak jest.

Laska tymczasem próbuje się wyrwać ale Łopata mocno trzyma ją za pióra jedną ręką a drugą zaczyna napierdalać wydając przy tym jakieś niby słowa. W

końcu panna ląduje na czworakach a ten zaciska na jej głowie swoje kolana.

Liż to kurwa, syczy do niej, próbując jej wepchnąć w usta swoją uwaloną łapę. Ta się tylko już patrzy na mnie. Pomóż mi, mówi. Pomóż…
No ruszaj tym jebanym ozorem, wrzeszczy i wali ją piąchą po plecach aż dudni, coraz mocniej zaciskając kolana.

Babka zaczyna charczeć przypominając jakąś rybę co ją fala wyrzuciła na brzeg, i która bardzo chciałaby wrócić z powrotem do wody ale nie może…

Stary daj spokój, gadam cicho. Za cicho. Nie słyszy.

Daj jej kurwa spokój, mówię i podchodzę do nich. Nikt się o niczym nie dowie. Masz tu ten towar co go chciałeś, próbuję go jeszcze przekonać. W prezencie, dodaje. Za friko!
 Wypierdalaj, ten mi na to, ale towar bierze.

Daj jej spokój zanim kurde będzie za późno… Łopata tylko na mnie patrzy i w końcu mówi:

już jest kurwa za późno.

Laska jak to słyszy zaczyna wyć. Chwytam ją za głowę i próbuje wyciagnąć spomiędzy kolan tego mutanta ale ta ten ją trzyma jak w imadle. Obchodzę go i zaczynam szarpać za nogi a Łopata patrzy na mnie zza ramienia i w końcu cjuż zaczyna mu się to nudzić bo nagle robi taki nieokreślony ruch dłonią od swojej kieszeni do mojej twarzy i…

naraz widzę, że pół centymetra od oka mam wycelowany nóż.

Jeszcze raz ją pociągniesz to ci wydłubie patrzałę, kapujesz? Kiwam głową, że tak
. Poszedł stąd, mówi.

Zbieram się z kolan.
 Nie zostawiaj mnie z nim, mam córkę… Proszę…

…proszę, proszę, porszę, charczy kobieta a ja po prostu zaczynam iść przez krzaki z powrotem w stronę kopca. Słyszę jeszcze jak Łopata mówi:

przydarza ci się prysznic zdziro i odwracam się akurat żeby zobaczyć jak Łopata leje jej na głowę gęstym od iluś tam wypitych przez typa browarów, strumieniem.

Smród szczyn dochodzi do mnie chociaż odszedłem już z pięćdziesiąt metrów. Czuję, że nie zrobię już ani kroku więcej ale zmuszam się żeby iśc dalej.

Dochodzę do zaparkowanej w krzakach fury i wchodzę na chwilę do środka. Myślę o tym jakim jestem pierdolonym niedorozwojem przy okazji otwierając schowek..

W środku jest pełno papierów i jakaś płytka cd.
 Przez chwilę grzebie w tym wszystkim. Nie wiem po chuj.

Może z nerwów?

Jak wyhodzę z krzaków na ulicę naraz potężny podmuch ciepłego wiatru o mało nie zwala mnie z nóg.

Co jest grane?
 Zaraz se jednak przypominam, że przecież nadawali pół dnia komunikaty: z gór schodzi Halny, ma jebnąć nad ranem.
 Super tylko tego pojeba jeszcze mi do szczęścia brakowało….

Idę w stronę osiedli. Jest jeszcze zupełnie ciemno, wiatr ciśnie mnie do przodu a drzewa i krzaki latają na wszystkie strony. Czuje się jak ten kurna mentos friszmejker wrzucony do butelki z colą i…

…dopiero jak wchodzę do swojego bloku orientuje się, że jestem kurna w jednym bucie.

Że, mój najk został tam w krzakach.
Przez chwilę mam taką myśl, że muszę po niego wrócić. Że zostawiłem dowód na potencjalnym miejscu…
…no właśnie czego?

Nawet jakby to przecież nie dojdą do mnie po bucie. Zwłaszcza, że pół osiedla pomyka teraz w takich najkach.

Nawet jakby co?
 Na to pytanie wole se nawet nie odpowiadać.

Cicho otwieram drzwi i jeszcze ciszej przechodzę koło pokoju Kamila. Niech się chłopak wyśpi. Jutro jego wielki dzień.

Pakując się w ciuchach do wyra jeszcze się poprawiam:

dzisiaj a nie jutro.

 

 

Tekst jest fragmentem opowiadania „Halny”. Opowiadanie jest częścią książki, którą przygotowuje do druku wydawnictwo Nisza. W jej skład wejdą jeszcze dwa teksty: „Królowa” opublikowana w „Dialogu” (październik 2018) i „Nowohucka kolęda” opublikowana w „Twórczości” (grudzień 2018). Książka ukaże się w drugiej połowie 2019 roku.

Igor Jarek
(ur.1989) autor dwóch tomików poetyckich: Różyczka wyd. Stowarzyszenie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Łodzi (2008), Białaczka wyd. Convivo (2016) i scenariuszy do robionych wspólnie z żoną komiksów: Słowckiego wyd. Kultura Gniewu (2016) i Spodouści wyd. Kultura Gniewu (2018).
redakcjaAndrzej Frączysty
POPRZEDNI

varia poezja  

Papa dance

— Patrycja Sikora