fbpx
Logotyp magazynu Mały Format

Zbigniew Marek Kowalewski
„Ukraińskie Rewolucje", Książka i Prasa 2023, s. 284

Nie ma na świe­cie wię­ksz­ego zła po­li­tycz­ne­go niż upa­dłe wiel­kie mo­car­stwa, kto­́re nie po­tra­fią po­go­dzić się ze swoim upad­kiem, zejść z wiel­ko­mo­car­stwo­wej sceny i za­jąć fak­tycz­nie przy­pa­da­ja­̨ce im miej­sce na are­nie mie­̨dz­yn­ar­od­owej. Tak było z Niem­ca­mi, kto­́re po prze­gra­nej pierw­szej woj­nie im­pe­ria­li­stycz­nej wy­wo­ła­ły dru­gą, tym razem już na­praw­dę świa­to­wą. Znów – i tym razem strasz­nie – prze­gry­wa­jąc, po­pa­dły w pa­ni­kę, ale nie za­gro­zi­ły za­gła­dą świa­ta, gdyż nie miały jesz­cze ko­niecz­nych do tego środ­ków tech­nicz­nych. Rosja je ma. U kresu swo­je­go ist­nie­nia Zwią­zek Ra­dziec­ki był tak prze­gni­ły, że kiedy do jego za­te­̨chł­ego wne­̨trza prze­do­sta­ły się po­wie­wy świe­ż­ego po­wie­trza, za­wa­lił się jak domek z kart. Rosji po byłym su­per­mo­car­stwie nie­tknię­ta po­zo­sta­ła tylko broń ją­dro­wa – naj­po­tę­żnie­jsza w skali świa­to­wej.

Po­twor­na jest nie­ró­wn­ow­aga mie­̨dzy tą nie­sa­mo­wi­tą nie­kon­wen­cjo­nal­ną mocą nisz­czy­ciel­ską, kto­́r­ą dys­po­nu­je Rosja, a jej głe­̨b­ok­imi opóź­nie­nia­mi w roz­wo­ju spo­łecz­no-go­spo­dar­czym, po­li­tycz­nym i kul­tu­ral­nym, kto­́re do­pro­wa­dzi­ły ZSRR do upad­ku. Kom­pen­su­je tę nie­ró­wn­ow­ag­ę wszech­wła­dza pań­stwa po­li­cyj­ne­go i uzu­peł­nia ją tra­dy­cjo­na­li­stycz­no-szo­wi­ni­stycz­na ide­olo­gia.

Obła­̨ka­ńcza fi­lo­zo­fia Alek­san­dra Du­gi­na nie po­win­na przy­sła­niać innej od­mia­ny „eu­ra­zja­ty­zmu” w spu­ściź­nie po Lwie Gu­mi­lo­wie, rze­ko­mym „ojcu” et­no­lo­gii, choć kiedy Gu­mi­low przy­szedł na świat, od da­wien dawna ist­nia­ła ona jako dys­cy­pli­na na­uko­wa. Do­ko­na­na prze­zeń to­tal­na bio­lo­gi­za­cja pro­ce­sów hi­sto­rycz­nych kwit­nie w Rosji nawet w świe­cie aka­de­mic­kim. Bio­lo­gicz­na isto­ta et­no­su z jego su­per­et­no­sa­mi, sub­et­no­sa­mi oraz na sty­kach su­per­et­no­sów po­twor­nie pa­so­żyt­ni­czy­mi chi­me­ra­mi et­nicz­ny­mi – „de­struk­cyj­ne od­dzia­ły­wa­nie «chi­me­ry ju­deo-cha­zar­skiej» osia­̨gn­ęło w pi­sar­stwie Gu­mi­lo­wa nie­mal ko­smicz­ny roz­mach” i sta­no­wi jego ory­gi­nal­ny „«wkład» w qu­asi-na­uko­we uza­sad­nie­nie an­ty­se­mi­ty­zmu” – przy­po­mi­na coś do­brze zna­ne­go z hi­sto­rii XX stu­le­cia. „Pa­mię­taj­my o jego wnio­sku koń­co­wym”, ostrze­ga­ją et­no­log Wik­tor Szni­rel­man i orien­ta­li­sta Sier­giej Pa­na­rin – o tym, że we­dług Gu­mi­lo­wa „na­tu­ra nie zna winy; dla­te­go etnos nie jest od­po­wie­dzial­ny za ża­dne, nawet naj­strasz­liw­sze zbrod­nie. Tak jak nie można po­zwać przed sąd ludz­ki trze­̨si­enia ziemi czy za­ra­zy, tak nie pod­le­ga­ją po­te­̨pi­eniu pod­mio­ty «ani­hi­la­cji et­nicz­nej», które lu­dzie nie czy­ta­ją­cy Gu­mi­lo­wa na­zwa­li­by lu­do­bój­stwem. Prze­cież ani­hi­la­cja to też «przy­rod­ni­czy», zu­peł­nie na­tu­ral­ny pro­ces!”[1].

Już raz – po re­wo­lu­cji na Maj­da­nie – sze­rzy­ła się w ko­łach skraj­nej pra­wi­cy ro­syj­skiej, in­spi­ru­ja­̨cej się „na­uką” Gu­mi­lo­wa, w tym tak­że w ruchu se­pa­ra­ty­stycz­nym w Don­ba­sie, teo­ria, zgod­nie z kto­́r­ą re­wo­lu­cja ta była wy­ni­kiem „spi­sku cha­zar­skie­go”, zmie­rza­ja­̨c­ego do stwo­rze­nia w Ukra­inie Nowej Cha­za­rii[2].

Ro­syj­ska fik­sa­cja im­pe­ria­li­stycz­na na Ukra­inie, kto­́ra do­pro­wa­dzi­ła do na­jaz­du na ten kraj w lutym 2022 r., ma swoje głe­̨b­okie źró­dła. Wraz z roz­pa­dem Związ­ku Ra­dziec­kie­go i nie­pod­le­gło­ścią Ukra­iny za­ła­ma­ła się cała re­ak­cyj­na ro­syj­ska mi­to­lo­gia na­ro­do­wa. Stała się rzecz nie­sły­cha­na: po wie­lo­wie­ko­wej nie­wo­li Ukra­ina wy­bi­ła się na nie­pod­le­głe pan­́stwo eu­ro­pej­skie i teraz armia ukra­iń­ska tak broni nie­pod­le­gło­ści i bije na­jeźdź­ców, że za­pie­ra to dech nawet naj­bar­dziej do­świad­czo­nym ge­ne­ra­łom za­chod­nim: nie­ustan­nie dez­or­ga­ni­zu­je sys­te­my do­wo­dze­nia i kon­tro­li ro­syj­skich sił zbroj­nych, od­sła­nia ich strasz­ną nędzę mo­ral­ną oraz po­wo­du­je la­wi­no­wą uciecz­kę oby­wa­te­li ro­syj­skich przed przy­mu­so­wym po­bo­rem do woj­ska.

Ukra­ina pil­nie po­trze­bu­je so­li­dar­no­ści praw­dzi­wie de­mo­kra­tycz­nych sił ca­łe­go świ­ata. Siły te po­win­ny upo­rczy­wie do­ma­gać się sze­ro­kich i na­tych­mia­sto­wych do­staw do Ukra­iny no­wo­cze­snych sys­te­mów broni kon­wen­cjo­nal­nej od państw je po­sia­da­ją­cych oraz żądać wszel­kiej po­mo­cy ma­te­rial­nej dla miesz­kań­ców i struk­tur kraju. Im­pe­ria­li­stycz­ny na­jeźdź­ca burzy, pu­sto­szy, grabi, chcąc uka­rać spo­łe­czen­́stwo Ukra­iny za nie­pod­le­głość i opór, zgnę­bić i znie­wo­lić, za­mro­zić, za­gło­dzić, po­zba­wić świ­atła, zruj­no­wać ma­te­rial­nie i du­cho­wo i wy­na­ro­do­wić. Pu­blicz­nie za­po­wia­da nawet, że je zgła­dzi.

Ukraina pilnie potrzebuje solidarności prawdziwie demokratycznych sił całego świata

W ob­li­czu ro­syj­skich klęsk na fron­cie oraz kom­pro­mi­tu­ją­cych do­wo­dów na za­ła­my­wa­nie się woj­ska, sys­te­mów do­wo­dze­nia i po­bo­ru, na nie­do­bo­ry i roz­kład, pań­stwo ro­syj­skie grozi uży­ciem tego je­dy­ne­go za­so­bu, który po su­per­mo­car­stwie mu po­zo­stał: broni ją­dro­wej. Lecz w Ukra­inie wola zwy­cię­stwa jest ogrom­na i to, bar­dziej niż co­kol­wiek in­ne­go, po­śród ca­łe­go ogro­mu nie­po­ko­ju o losy ludz­ko­ści, budzi na­dzie­ję.

(…)

W po­ło­wie 1989 r., u szczy­tu re­form gor­ba­czo­wow­skich w Związ­ku Ra­dziec­kim, pro­fe­sor Yves La­co­ste, geo­graf re­win­dy­ku­ją­cy geo­po­li­ty­kę jako dys­cy­pli­nę na­uko­wą, po­sta­no­wił po­świe­̨cić cały numer, do tego po­dwój­ny, swo­je­go spe­cja­li­stycz­ne­go kwar­tal­ni­ka „Hér­od­ote” kra­jom i na­ro­dom nie­ro­syj­skim w ZSRR, no­to­rycz­nie igno­ro­wa­nym przez za­chod­nie opi­nie pu­blicz­ne. Cho­dzi­ło o to, aby od­sło­nić zu­peł­nie przy­sło­nię­tą, za­ciem­nio­ną stro­nę re­aliów ra­dziec­kich, o któ­rej na Za­cho­dzie, nawet przy ogrom­nie wzmo­żo­nym w tym cza­sie za­in­te­re­so­wa­niu tymi re­alia­mi i za­cho­dzą­cy­mi w ZSRR coraz burz­liw­szy­mi pro­ce­sa­mi, zu­peł­nie nie było mowy. Cho­dzi­ło o bie­żą­ce po­ło­że­nie i hi­sto­rię uci­sku na­ro­dów nie­ro­syj­skich.

La­co­ste po­pro­sił mnie o ar­ty­kuł o ukra­iń­skiej kwe­stii na­ro­do­wej. W nu­me­rze za­ty­tu­ło­wa­nym „Kresy Rosji” był on naj­ob­szer­niej­szy. Numer wzbu­dził takie za­in­te­re­so­wa­nie, że po raz pierw­szy w hi­sto­rii pisma kil­ka­krot­nie go do­dru­ko­wy­wa­no. W swoim ar­ty­ku­le za­po­wie­dzia­łem – wy­ja­śnia­jąc hi­sto­rycz­nie dla­cze­go – że Ukra­ina be­̨dzie wkrót­ce nie­pod­le­gła[3].

Z pew­nym zdu­mie­niem od­kry­łem, że moja za­po­wiedź była zu­peł­nym za­sko­cze­niem dla czy­tel­ni­ków fran­cu­skich – głów­nie nawet nie dla­te­go, że ni­ko­mu jesz­cze nie przy­cho­dzi­ło do głowy, iż Zwią­zek Ra­dziec­ki za­wa­li się i roz­pad­nie, lecz dla­te­go, że o kraju zwa­nym Ukra­iną i o na­ro­dzie ukra­iń­skim prak­tycz­nie nic nie wie­dzia­no. W tych nie­licz­nych śro­do­wi­skach czy ko­łach, w kto­́rych coś wie­dzia­no, w naj­lep­szym razie za­li­cza­no go do „na­ro­dów bez hi­sto­rii” – sta­tus „na­ro­dów hi­sto­rycz­nych” przy­słu­gi­wał w oczach Fran­cu­zów na­ro­dom takim jak oni, od stu­le­ci pań­stwo­wym. Per­spek­ty­wa na­głe­go po­ja­wie­nia się no­we­go, roz­le­głe­go te­ry­to­rial­nie i lud­ne­go pań­stwa na mapie po­li­tycz­nej Eu­ro­py, jak się wy­da­wa­ło, osta­tecz­nie usta­bi­li­zo­wa­nej, była do­słow­nie bul­wer­su­ją­ca i nie­mal nie­wy­obra­żal­na.

Po­dob­nie wy­gla­̨d­ało to w in­nych kra­jach Eu­ro­py Za­chod­niej. Uwa­ż­ano, że jeśli nie­ko­niecz­nie wszyst­kie, to prz­yn­ajmniej wszyst­kie „duże” – w tym o wiele „mniej­sze” niż ukra­iń­ska – kwe­stie na­ro­do­we są w Eu­ro­pie od dawna roz­wią­za­ne i że wszyst­kie na­ro­dy eu­ro­pej­skie, które na to „za­słu­gu­ją”, mają wła­sne pan­́stwa. Nie wy­obra­ża­no sobie, aby na kon­ty­nen­cie mogło po­wtó­rzyć się jesz­cze raz coś, co – jak mnie­ma­no – po raz ostat­ni zda­rzy­ło się po re­wo­lu­cji na za­chod­nich kre­sach Im­pe­rium Ro­syj­skie­go i wraz z roz­pa­dem Ce­sar­stwa Au­strii po I woj­nie świa­to­wej.

Nie­pod­le­głość, kto­́rą Ukra­ina uzy­ska­ła do­pie­ro w sierp­niu 1991 r., była, nawet jak na wa­run­ki hi­sto­rycz­ne Eu­ro­py Środ­ko­wo-Wschod­niej, wręcz nie­praw­do­po­dob­nie spóź­nio­na. Było to tym bar­dziej pa­ra­dok­sal­ne, że naród ukra­iń­ski po­sta­wił sobie nie­pod­le­głość jako za­da­nie hi­sto­rycz­ne już wtedy, gdy ro­dził się jako na­ród jesz­cze wcze­sno­no­wo­cze­sny – w ogniu swo­jej pierw­szej re­wo­lu­cji na­ro­do­wej, która wy­bu­chła w 1648 r. Od „pol­skie­go na­ro­du feu­dal­ne­go”[4] od­mien­ny o tyle, że aby się wów­czas na­ro­dzić, mu­siał zmieść feu­da­lizm i wy­zwo­lić chłop­stwo od pod­dań­stwa. Pań­stwo na Nad­dnie­przu, utwo­rzo­ne w toku tej re­wo­lu­cji przez ko­zac­kie Woj­sko Za­po­ro­skie przy bar­dzo czyn­nym udzia­le „sko­za­czo­nych”, tj. wol­nych i sa­mo­wy­zwo­lo­nych mas chłop­skich, ode­rwa­ło się od Pol­ski. Na dłuż­szą metę nie zdo­ła­ło za­cho­wać nie­pod­le­gło­ści. Naj­pierw, po­ko­na­ne przez Pol­skę, upa­dło na Pra­wo­brze­żu, na­stęp­nie na Le­wo­brze­żu po­pa­dło w za­lez­̇ność od Car­stwa Ru­skie­go, a w końcu przy­tła­cza­ją­cą wię­kszość Ukra­iny pod­bi­ło Im­pe­rium Ro­syj­skie.

(…) naród ukraiński postawił sobie niepodległość jako zadanie historyczne już wtedy, gdy rodził się jako naród jeszcze wczesnonowoczesny

Ukra­ina po­win­na była uzy­skać nie­pod­le­głość pod­czas re­wo­lu­cji lub wojny do­mo­wej w Im­pe­rium Ro­syj­skim, nie­za­leż­nie od tego, czy jako Ukra­ina ra­dziec­ka, czy inna. Druga ukra­iń­ska re­wo­lu­cja na­ro­do­wa wy­bu­chła w 1917 r., w ślad za re­wo­lu­cją ro­syj­ską i w splo­cie z nią. Splot wy­ni­kał z ko­lo­nial­ne­go po­ło­ż­enia Ukra­iny i ze szcze­gól­ne­go na­stę­pstwa spo­łecz­ne­go tego po­ło­ż­enia: da­le­ko ida­̨cej ru­sy­fi­ka­cji miast, w tym pro­le­ta­ria­tu miej­skie­go i ruchu ro­bot­ni­cze­go. Był to splot tak da­le­ko idący, że Ukra­iń­ska Cen­tral­na Rada, kto­́ra prze­wo­dzi­ła ru­cho­wi na­ro­do­we­mu, kon­sty­tu­ując pań­stwo ukra­iń­skie, zwle­ka­ła z ode­rwa­niem go od Rosji i wsku­tek tego uwi­kła­ła się w wojnę z jej nową, ra­dziec­ką wła­dzą.

Z kolei rzą­dzo­na przez bol­sze­wi­ków Rosja oka­za­ła się nie­ja­ko or­ga­nicz­nie czy struk­tu­ral­nie nie­zdol­na przy­stać na ode­rwa­nie się Ukra­iny. Da­̨z­̇y­ła do sze­rze­nia na jej ob­sza­rze swo­jej re­wo­lu­cji pro­le­ta­riac­kiej, po­dej­mu­jąc wal­kę z ukra­in­́skim ru­chem na­ro­do­wym. Czy­ni­ła to me­to­dą pod­bo­ju re­wo­lu­cyj­ne­go. Wobec do­tych­cza­so­wej ko­lo­nii, wobec na­ro­du do­tych­czas uci­ska­ne­go pod­bój taki nie mógł nie re­pro­du­ko­wać sto­sun­ku im­pe­ria­li­stycz­ne­go. Na re­wo­lu­cji ro­syj­skiej i na bol­sze­wi­kach – tak­że tych, kto­́rzy dzia­ła­li w Ukra­inie – kła­dzie się dłu­gim cie­niem to, że wtedy Ukra­ina nie­pod­le­gło­ści nie uzy­ska­ła. Jeśl w kraju tym re­al­na czy choć­by nawet tylko for­mal­na wła­dza rad miała być spo­łecz­nie eman­cy­pa­cyj­na, to mogła być taka tylko w nie­ro­ze­rwal­nym związ­ku z nie­pod­le­gło­ścią.

Bol­sze­wi­cy byli par­tią ro­syj­ską – par­tią ruchu ro­bot­ni­cze­go na­ro­du pa­nu­ją­ce­go – do tego stop­nia, że kwe­stii na­ro­do­wej w przy­pad­ku na­ro­dów uci­ska­nych przez Rosję nie ro­zu­mie­li. Zwłasz­cza igno­ro­wa­li trzy fun­da­men­tal­ne w tej dzie­dzi­nie tezy. Pierw­szą tak sfor­mu­ło­wał Fe­liks Perl, dzia­łacz i my­śli­ciel po­li­tycz­ny pol­skie­go so­cja­li­zmu nie­pod­le­gło­ścio­we­go: „Jak Rosja nie jest «jedna i nie­po­dziel­na», tak samo nie jest jedna i nie­po­dziel­na re­wo­lu­cja w Rosji”. Po­twier­dzi­ło się to już pod­czas re­wo­lu­cji 1905 r. Wie­lość re­wo­lu­cji w Im­pe­rium Ro­syj­skim brała się z tego, wy­ja­śniał Perl, że obok wspó­lnych zadań, wy­ni­ka­ją­cych ze wspól­ne­go jarz­ma car­skie­go, mię­dzy na­ro­da­mi im­pe­rium ist­nia­ły znacz­ne od­rę­bn­oś­ci. Oto bo­wiem ab­so­lu­tyzm, kto­́ry wszyst­kie one mu­sia­ły oba­lić, wy­rósł je­dy­nie na grun­cie sto­sun­ków spo­łecz­nych Rosji, a nie na grun­cie na­ro­dów przez nią pod­bi­tych, gdzie za­wsze był siłą ze­wnętrz­ną, na­rzu­co­ną – sło­wem, ab­so­lu­tyzm był u nich za­ra­zem na­jaz­dem. Walka z ab­so­lu­ty­zmem, kto­́ry jest na­jaz­dem, to coś in­ne­go niż walka z ab­so­lu­ty­zmem, kto­́ry wy­rósł z wła­sne­go spo­łe­czeń­stwa[5].

Dru­gą tezę sfor­mu­ło­wał Wasyl Sza­chraj, ukra­iń­ski bol­sze­wik i ini­cja­tor ukra­iń­skie­go ko­mu­ni­zmu nie­pod­le­gło­ścio­we­go. „Do­świa­dcz­enie hi­sto­rycz­ne ru­chów na­ro­do­wych – oto gdzie na­le­ży szu­kać od­po­wie­dzi na wszyst­kie py­ta­nia zwią­za­ne z kwe­stią na­ro­do­wą”, stwier­dzał w po­le­mi­ce z Le­ni­nem. Dla­te­go na­le­ży wy­cho­dzić „od kon­kret­nych wa­run­ków życia i ten­den­cji roz­wo­ju ru­chów na­ro­do­wych w ogóle, w tym czy innym okre­sie roz­wo­ju spo­łecz­ne­go, a szcze­gól­nie da­ne­go ruchu na­ro­do­we­go”. Do­świa­dcz­enie to do­wo­dzi, że ten­den­cją wszel­kich ru­chów na­ro­do­wych jest utwo­rze­nie wła­sne­go nie­pod­le­głe­go pań­stwa na­ro­do­we­go – tak brzmi druga teza. „Ta pod­sta­wo­wa ten­den­cja prze­ja­wia się i be­̨dzie prze­ja­wia­ła się wsze­̨dzie, do­pó­ki ist­nie­je pań­stwo. Tak było w dobie walki i zwy­cię­stwa ka­pi­ta­li­zmu nad feu­da­li­zmem, tak jest w obec­nej epoce im­pe­ria­li­zmu, tak be­̨dzie w so­cja­li­zmie”[6].

Trze­cia teza bez­po­śred­nio wy­ni­ka z dru­giej: nie­prze­par­tą ten­den­cją ru­chów na­ro­do­wych w przy­pad­ku na­ro­dów uci­ska­nych, wcie­lo­nych do pań­stwa na­ro­du pa­nu­ją­ce­go, jest ode­rwa­nie się. Lenin za­stą­pił tę tezę pra­wem na­ro­dów do ode­rwa­nia się (do sa­mo­okre­śle­nia aż do ode­rwa­nia się) za­zna­cza­jąc, że kwe­stii prawa do ode­rwa­nia się „nie wolno mie­szać z kwe­stią ce­lo­wo­ści ode­rwa­nia się”[7]. O tym, czy z punk­tu wi­dze­nia in­te­re­sów pro­le­ta­ria­tu ce­lo­we jest ode­rwa­nie się od Im­pe­rium Ro­syj­skie­go da­ne­go na­ro­du nie­ro­syj­skie­go, miała de­cy­do­wać par­tia ro­syj­ska. Ta zaś za ce­lo­we nie uzna­ła ode­rwa­nia się ani jed­ne­go na­ro­du uci­ska­ne­go przez Rosję.

Lenin uza­sad­niał to tym, że nie­okre­ślo­ny prze­zeń „ca­ło­kształt eko­no­micz­nych i po­li­tycz­nych wa­run­ków Rosji” wy­ma­ga „bez­względ­nie od so­cjal­de­mo­kra­cji, by do­ko­na­ła ze­spo­le­nia ro­bot­ni­ków wszyst­kich na­ro­do­wo­ści we wszyst­kich bez wy­jąt­ku or­ga­ni­za­cjach pro­le­ta­riac­kich (po­li­tycz­nych, za­wo­do­wych, spół­dziel­czych, oświ­at­owych itd. itp.)”, ła­̨cząc „jed­ność pro­le­ta­riu­szy wszyst­kich na­ro­dów na danym te­re­nie z pro­wa­dze­niem pro­pa­gan­dy i agi­ta­cji we wszyst­kich je­̨z­ykach miej­sco­we­go pro­le­ta­ria­tu”[8]. W przy­pad­ku par­tii bol­sze­wic­kiej tak wy­gla­̨d­ąło to tylko w pi­smach Le­ni­na. W Ukra­inie par­tia ta mo­́w­iła je­dy­nie po ro­syj­sku, do grud­nia 1917 r. ni­cze­go nie wy­da­ła po ukra­in­́sku, nie pro­wa­dzi­ła pracy po­li­tycz­nej wśród pro­le­ta­ria­tu ukra­iń­skie­go – pro­wa­dzi­ła ją w tym kraju wśród pro­le­ta­ria­tu ro­syj­skie­go i zru­sy­fi­ko­wa­ne­go – i od­se­tek Ukra­iń­ców wśród jej człon­ków był nie­wiel­ki.

Lenin pię­tn­ował na­to­miast jako „na­cjo­na­li­stów bur­ż­uazy­jnych” so­cjal­de­mo­kra­tów ukra­iń­skich za to, że w ta­kich oko­licz­no­ściach na­sta­wi­li się na pra­cę po­li­tycz­ną je­dy­nie wśród pro­le­ta­ria­tu ukra­iń­skie­go – chcąc or­ga­ni­zo­wać go po­li­tycz­nie we wła­snej par­tii, roz­bi­ja­li w Ukra­inie, twier­dził, or­ga­ni­za­cyj­ną jed­ność po­nadna­ro­do­wą pro­le­ta­ria­tu. Jed­no­ści ta­kiej nie mogło być jed­nak w przy­pad­ku par­tii poza de­kla­ra­cja­mi, w prak­ty­kach swo­ich ro­syj­skiej – tym bar­dziej ro­syj­skiej, że od 1912 r. „nie obej­mu­ja­̨cej swym za­sie­̨giem wcie­lo­nych do Im­pe­rium Ro­syj­skie­go kra­jów za­chod­nich”[9], naj­bar­dziej w nim roz­wi­nie­̨tych i po­sia­da ja­̨cych par­tie so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne, kto­́re mo­́w­iły w je­̨z­ykach tych kra­jów. Tu w kwe­stii na­ro­do­wej le­ni­now­ski pies był po­grze­ba­ny. Da­̨z­̇en­ie do po­li­tycz­ne­go or­ga­ni­zo­wa­nia pro­le­ta­ria­tu nie­ro­syj­skie­go czy nie­zru­sy­fi­ko­wa­ne­go w ra­mach par­tii fak­tycz­nie ro­syj­skiej prze­ło­ży­ło się na­stę­pnie – tyle że, ze wzglę­du na siłę oporu ukra­iń­skie­go, kto­́rym szyb­ko za­ra­ż­ali się w Ukra­inie sami bol­sze­wi­cy, krę­ty­mi dro­ga­mi – na da­̨z­̇en­ie do utrzy­ma­nia na­ro­dów do­tych­czas uci­ska­nych w ra­mach two­rzą­ce­go się ro­syj­skie­go pań­stwa ra­dziec­kie­go.

Ukra­inę, po­dob­nie jak inne re­pu­bli­ki ra­dziec­kie, bol­sze­wi­cy trak­to­wa­li jako jed­ną z przy­szłych „re­pu­blik ob­wo­do­wych” – pod­mio­tów, kto­́re po woj­nie do­mo­wej miały wejść w skład Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej i dys­po­no­wać w kwe­stii na­ro­do­wej au­to­no­mią. Miało to po­le­gać, jak wy­ja­śniał Sta­lin (wó­wczas ko­mi­sarz lu­do­wy do spraw na­ro­do­wo­ścio­wych), na tym, że „każdy obwód wy­bie­ra ten je­̨zyk lub te je­̨z­yki, kto­́re od­po­wia­da­ją skła­do­wi lud­no­ści da­ne­go ob­wo­du, przy czym prze­strze­ga się peł­ne­go ró­wn­oupra­wni­enia je­̨z­yków za­rów­no mniej­szo­ści, jak i wię­ksz­oś­ci we wszyst­kich in­sty­tu­cjach spo­łecz­nych i po­li­tycz­nych”. Pod­mio­to­wość na­ro­dów, spro­wa­dzo­na do „au­to­no­mii ob­wo­do­wej”, była za­iste po­my­słem za­dzi­wia­ją­cym, kto­́ry mógł zro­dzić się je­dy­nie w at­mos­fe­rze wiel­ko­mo­car­stwo­we­go szo­wi­ni­zmu.

Za­ra­zem fe­de­ra­lizm Rosji, kto­́ry wcze­śniej Lenin wy­klu­czał sta­now­czo („mark­si­ści, oczy­wi­ście, usto­sun­ko­wu­ją się wrogo do fe­de­ra­cji”[10]), gdyż pan­́stwo miało być scen­tra­li­zo­wa­ne i uni­tar­ne, teraz, ze wzglę­du na na­brzmia­łą kwe­stię na­ro­do­wą, stał się nie­spo­dzie­wa­nie dla bol­sze­wi­ków ustro­jem przej­ścio­wym mię­dzy, jak to okre­ślił Sta­lin, uni­ta­ry­zmem car­skim a „uni­ta­ry­zmem so­cja­li­stycz­nym”[11]. Miał trwać bar­dzo kró­tko – do­pó­ki ko­niecz­ny był „li­be­ral­ny” sto­su­nek do kwe­stii na­ro­do­wej, wy­mu­szo­ny przez wojnę do­mo­wą i in­ter­wen­cję za­gra­nicz­ną.

Podmiotowość narodów, sprowadzona do «autonomii obwodowej», była zaiste pomysłem zadziwiającym, który mógł zrodzić się jedynie w atmosferze wielkomocarstwowego szowinizmu

Opór, zwłasz­cza w Ukra­inie, był tak silny, że w re­zul­ta­cie pro­jekt ten upadł i Ukra­ina, po­dob­nie jak inne głó­wne re­pu­bli­ki ra­dziec­kie, nie we­szła w skład Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej, lecz w fe­de­ra­cję z Rosją, for­mal­nie na ró­wnych z nią pra­wach nie­pod­le­głe­go pan­́stwa. Nie­pod­le­głość ta była, rzecz jasna, fik­cyj­na i tak mó­wi­ło się o niej w śc­isłym gro­nie przy­wód­ców bol­sze­wic­kich. Już w 1922 r. Sta­lin bar­dzo usil­nie da­̨żył do oba­le­nia „li­be­ral­ne­go” ukła­du – do wcie­le­nia re­pu­blik nie­ro­syj­skich w skład Rosji, przy czym nie Rosji fe­de­ra­cyj­nej, lecz tym razem uni­tar­nej. Na­pi­sał w tej spra­wie bar­dzo zna­mien­ny list do Le­ni­na – ujaw­nio­ny do­pie­ro za rzą­dów Gor­ba­czo­wa, lecz mimo jego wagi do dziś z re­gu­ły igno­ro­wa­ny w hi­sto­rio­gra­fii Rosji ra­dziec­kiej. Jego naj­waż­niej­szy frag­ment brzmiał tak:

3. W ciągu czte­rech lat wojny do­mo­wej, kiedy in­ter­wen­cja [za­gra­nicz­na] zmu­si­ła nas do de­mon­stro­wa­nia li­be­ra­li­zmu Mo­skwy w kwe­stii na­ro­do­wej, wbrew na­szej woli udało nam się wy­cho­wać wśród ko­mu­ni­stów praw­dzi­wych i kon­se­kwent­nych so­cjal­nie­po­dle­gło­ściow­ców, pod każ­dym wzglę­dem do­ma­ga­ją­cych się praw­dzi­wej nie­pod­le­gło­ści i uwa­ża­ja­̨cych wtra­̨c­anie się KC R[osyj­skiej] P[artii] K[omu­ni­stycz­nej] za oszu­stwo i hi­po­kry­zję Mo­skwy.

4. Prze­cho­dzi­my taki okres roz­wo­ju, w kto­́rym nie moz­̇na igno­ro­wać formy, prawa, kon­sty­tu­cji – okres, w kto­́rym na kre­sach młode po­ko­le­nie ko­mu­ni­stów od­ma­wia poj­mo­wa­nia za­ba­wy w nie­pod­le­głość jako za­ba­wy, upar­cie bio­rąc słowa o nie­pod­le­gło­ści za do­brą mo­ne­tę i ró­wnie upar­cie ż­ą­dając, aby­śmy wcie­li­li w ż­ycie li­te­rę kon­sty­tu­cji nie­pod­le­głych re­pu­blik.

5. Jeśli teraz nie spró­bu­je­my do­sto­so­wać formy sto­sun­ków wza­jem­nych mię­dzy cen­trum a kre­sa­mi do fak­tycz­nych sto­sun­ków, na mocy kto­́rych kresy mu­szą być we wszyst­kim za­sad­ni­czo bez­wa­run­ko­wo po­słusz­ne cen­trum, tj. jeśli nie za­mie­ni­my teraz (fik­cyj­nej) nie­pod­le­gło­ści na for­mal­ną (a za­ra­zem re­al­ną) au­to­no­mię, to za rok nie­po­rów­na­nie trud­niej be­̨dzie obro­nić fak­tycz­ną jed­ność re­pu­blik ra­dziec­kich.

Teraz mó­wi­my o tym, „jak nie ura­zić” ele­men­tów na­ro­do­wych; za rok za­pew­ne za­da­my sobie py­ta­nie, jak na takim grun­cie nie wy­wo­łać roz­ła­mu w par­tii, bo na kre­sach ż­ywioł „na­ro­do­wy” nie dzia­ła na rzecz jed­no­ści re­pu­blik ra­dziec­kich, a for­mal­na nie­pod­le­głość sprzy­ja takim dzia­ła­niom[12].

Znów opór, głów­nie na­ro­du i bol­sze­wi­ków Ukra­iny, unie­moż­li­wił re­ali­za­cję tego za­my­słu, kto­́ry dla na­ro­dów nie­ro­syj­skich ozna­czał­by po­now­ne wcie­le­nie do pan­́stwa ro­syj­skie­go. W swo­ich ostat­nich pi­smach Lenin tym razem sprze­ci­wił się Sta­li­no­wi, gdyż uwa­żał za­mysł ten za przed­wcze­sny, gro­żą­cy za­ognie­niem kwe­stii na­ro­do­wych. „Nie za­sto­so­wa­li­śmy”, pisał teraz, „środk[ów] sku­tecz­nej obro­ny ob­co­ple­mień­ców przed rdzen­nie ro­syj­skim dzier­ży­mor­dą”, za­zna­cza­jąc: „cho­ciaż mo­gli­śmy i po­win­ni­śmy byli je za­sto­so­wać”[13], choć prze­cież ob­wo­do­wa au­to­no­mia na­ro­dów nie­ro­syj­skich w uni­tar­nym pan­́stwie ro­syj­skim była sta­no­wi­skiem pro­gra­mo­wym par­tii bol­sze­wic­kiej, kto­́r­ego sam w prze­szło­ści bro­nił i od kto­́r­ego teraz też nie od­stę­po­wał, a je­dy­nie uwa­żał, że jest na nią za wcze­śnie.

Być może przy­po­mniał sobie jed­nak coś, co sześć lat wcze­śniej, po­nie­sio­ny go­rąc­zką po­le­mi­ki z Ro­́z­̇ą Luk­sem­burg, na­pi­sał, jak się zdaje, nie­opatrz­nie i wbrew sobie, ale bar­dzo jasno: „Naród «au­to­no­micz­ny» nie jest ró­wn­opra­wny z na­ro­dem «pan­́stw­owym»”[14]. Dla­te­go wła­śnie cała eu­ro­pej­ska hi­sto­ria re­pu­blik de­mo­kra­tycz­nych (poza bar­dzo kró­tk­otrw­ał­ą hi­sto­rią re­pu­bli­ki hisz­pan­́skiej) nie zna cze­goś ta­kie­go, jak „na­ro­dy au­to­no­micz­ne” – zna tylko na­ro­dy pan­́stw­owe – na­to­miast „au­to­no­micz­ne” znają eu­ro­pej­skie mo­nar­chie. Spro­wa­dze­nie na­ro­dów nie­ro­syj­skich Rosji ra­dziec­kiej do rangi „na­ro­dów au­to­no­micz­nych” nie tylko by­ło­by roz­wią­za­niem za­co­fa­nym, ale ró­wnież wstecz­nym.

Pra­cu­jąc nad ukra­iń­ską kwe­stią na­ro­do­wą do­sze­dłem do prze­ko­na­nia, że Ukra­ina to dla im­pe­ria­li­zmu ro­syj­skie­go kwe­stia być albo nie być. Jego los nigdy nie za­le­żał od ustro­ju Rosji, ani po­li­tycz­ne­go, ani spo­łecz­no-go­spo­dar­cze­go – od tego, czy w danym okre­sie hi­sto­rycz­nym Rosja była jesz­cze przed­ka­pi­ta­li­stycz­na, czy już ka­pi­ta­li­stycz­na, czy była nie­ka­pi­ta­li­stycz­na, re­wo­lu­cyj­na lub sta­li­now­sko-biu­ro­kra­tycz­na, li­be­ral­no-de­mo­kra­tycz­na czy oli­gar­chicz­na. Przede wszyst­kim, a może nawet cał­kiem, za­le­żał od tego, czy Rosja pa­nu­je nad Ukra­iną, czy nie; in­ny­mi słowy – czy Ukra­ina jest nie­pod­le­gła, czy nie. Chyba los im­pe­ria­li­zmu ża­dn­ego wiel­kie­go mo­car­stwa nie za­le­żał w dzie­jach od tego, czy pa­nu­je nad jed­nym okre­śl­onym kra­jem. Tym im­pe­ria­lizm ro­syj­ski ró­ż­ni się za­sad­ni­czo od in­nych. To jest kwin­te­sen­cją jego oso­bli­wo­ści (…). Kwe­stia ta wy­ma­ga jed­nak, rzecz jasna, znacz­nie dalej idą­cych prac.

Ukraina to dla imperializmu rosyjskiego kwestia być albo nie być

Im­pe­ria­lizm ro­syj­ski, jesz­cze jako im­pe­ria­lizm woj­sko­wo-feu­dal­no-try­bu­tar­ny, ale już w miarę no­wo­cze­sny, zro­dził się wraz z pod­bo­jem Ukra­iny w ostat­nich de­ka­dach wieku XVIII i na­stę­pnie, w toku roz­wo­ju ka­pi­ta­li­zmu w Rosji, splótł się z cał­kiem no­wo­cze­snym im­pe­ria­li­zmem ka­pi­ta­li­stycz­nym. W 1917 r. zmu­szo­ny do od­wro­tu za­rów­no przez ro­syj­ską re­wo­lu­cję pro­le­ta­riac­ką, jak i przez ukra­iń­ską re­wo­lu­cję na­ro­do­wą, trwał w ta­kiej mie­rze, w ja­kiej ani pod wła­dzą Cen­tral­nej Rady, ani pod wła­dzą ra­dziec­ką Ukra­ina nie uzy­ska­ła nie­pod­le­gło­ści. Na­to­miast od­ro­dził się w pełni, tym razem jako im­pe­ria­lizm woj­sko­wo-biu­ro­kra­tycz­ny, kiedy reżim sta­li­now­ski zdła­wił naród ukra­iń­ski lu­do­bój­czym Ho­ło­do­mo­rem oraz znisz­czył zdo­by­cze ukra­iń­skiej re­wo­lu­cji na­ro­do­wej i po­re­wo­lu­cyj­nej ukra­ini­za­cji re­pu­bli­ki.

Od­wrót im­pe­ria­li­zmu ro­syj­skie­go na całej linii na­sta­̨pił wraz z upad­kiem Związ­ku Ra­dziec­kie­go oraz ode­rwa­niem się i nie­pod­le­gło­ścią Ukra­iny i 13 in­nych re­pu­blik, lecz po wy­gra­nych woj­nach z Gru­zją i w Cze­cze­nii znów zbie­rał on siły. Za pre­zy­den­tur Kucz­my (1994-2005) i Ja­nu­ko­wy­cza (2010-2014) można było jesz­cze li­czyć na Krem­lu na od­zy­ska­nie Ukra­iny ina­czej niż ko­lej­nym już w hi­sto­rii pod­bo­jem, choć mię­dzy jed­ną a dru­gą wdar­ła się już, po­waż­nie pod­ko­pu­jąc re­al­ność ta­kich ra­chub, „po­ma­rań­czo­wa re­wo­lu­cja” i pre­zy­den­tu­ra Jusz­czen­ki (2005-2010).

Re­wo­lu­cja na Maj­da­nie ra­dy­kal­nie zmie­ni­ła stan rze­czy. Mnie­ma się dość po­wszech­nie, że w 1926 r. pi­sarz, poeta i kry­tyk li­te­rac­ki, a za­ra­zem bol­sze­wik My­ko­ła Chwy­lo­wy, ukra­iń­ski ko­mu­ni­sta nie­pod­le­gło­ścio­wy czy może ra­czej re­wo­lu­cyj­ny na­cjo­na­li­sta, rzu­cił hasło „Jak naj­da­lej od Mo­skwy! Chce­my Eu­ro­py!”. Za­sły­nął nim i prze­szedł do hi­sto­rii jako jego autor, choć go nie rzu­cił[15]. Na po­cząt­ku 2014 r. od­no­si­ło się nie­od­par­te wra­ż­enie, że Chwy­lo­wy bie­rze zza grobu odwet – że to wła­śnie przy­pi­sa­ne mu le­gen­dar­ne hasło huczy na Maj­da­nie i wstrzą­sa Ki­jo­wem. Ukra­ina afir­mo­wa­ła uzy­ska­ną już nie­pod­le­głość – uczest­ni­cy re­wo­lu­cji sy­gna­li­zo­wa­li tym razem wolę za­pew­nie­nia jej nie­od­wra­cal­no­ści. Stąd jesz­cze ogra­ni­czo­na i ma­sko­wa­na in­wa­zja ro­syj­ska, stąd też do­ko­na­ne już wtedy przez Rosję za­bo­ry, ale za­ra­zem fak­tycz­nie już pierw­sza faza pod­bo­ju.

 

Tekst sta­no­wi frag­ment wpro­wa­dze­nia do książ­ki „Ukra­iń­skie re­wo­lu­cje” Zbi­gnie­wa Ko­wa­lew­skie­go.

 

[1] В. Шнирельман, С. Панарин, „Лев Николаевич Гумилев: основатель этнологии?”, Вестник Евразии nr 3 (10), 2000, s. 27-30. Po an­giel­sku: V. Shni­rel­man, S. Pa­na­rin, „Lev Gu­mi­lev: His Ргетеnsions as Fo­un­der of Eth­no­lo­gy and his Eu­ra­sian The­ories”, Inner Asia nr 3, 2001, s. 12-14.

[2] В.А. Шнирельман, „«Майдан» как «хазарский заговор»”, Хазарский альманах t. 14, 2016, s. 285-321.

[3] Z.M. Ko­wa­lew­ski, „L’Ukra­ine: rév­eil d’un peu­ple, re­pri­se d’une mémo- ire”, Hér­od­ote. Revue de gé­ogr­aphie et de gé­op­ol­it­iq­ue nr 54/55, 1989, s. 100-138.

[4] T. Łep­kow­ski, „Pol­ska. Na­ro­dzi­ny no­wo­cze­sne­go na­ro­du”, Pan­́stw­owe Wy­daw­nic­two Na­uko­we, War­sza­wa 1967, s. 10.

[5] Res. [F. Perl], „Ko­or­dy­na­cya czy utoz­̇s­ami­enie? (Kilka słów o na­szym sto­sun­ku do re­wo­lu­cyi ro­syj­skiej)”, Ż­ycie, War­sza­wa 1907, s. 3-4.

[6] В. Шах-Рай, „Передмова”, w: Н. Ленін (В. Ільін), Статті по на- ціональному питанні, s.n., [Sa­ra­tów 1919], s. IV, VIII. In­ny­mi słowy, jak o ru­chach na­ro­do­wych pisał Mar­ce­li Han­del­sman, „dla wszyst­kich na­ro­dów bez wzgle­̨du na to, czy w danej chwi­li dzie­jo­wej zja­wi­sko to wy­ste­̨p­uje wy­raz­́nie, czy jest ukry­te, da­̨z­̇en­ie do wła­sne­go pan­́stwa jest celem, ku kto­́r­emu ruch zmie­rza świ­ad­omie czy jesz­cze nie­świ­ad­omie”. M. Han­del­sman, Roz­wój na­ro­do­wo­ści no­wo­cze­snej, Pan­́stw­owy In­sty­tut Wy­daw­ni­czy, War­sza­wa 1973, s. 35.

[7] W. Lenin, „Re­zo­lu­cje let­niej na­ra­dy KC SDPRR z dzia­ła­cza­mi par­tyj­ny­mi w 1913 roku”, Dzie­ła wszyst­kie t. 24, Ksią­ż­ka i Wie­dza, War­sza­wa 1987, s. 60.

[8] W. Lenin, „Tezy w kwe­stii na­ro­do­wej”, Dzie­ła wszyst­kie t. 23, Ksią­ż­ka i Wie­dza, War­sza­wa 1987, s. 307

[9] W. Naj­dus, SDK­PiL a SDPRR 1908-1918, Osso­li­neum, Wro­cław-War­sza­wa-Kra­ków-Gdańsk-Łódź 1980, s. 187. Wtedy So­cjal­de­mo­kra­cja Kro­́l­estwa Pol­skie­go i Litwy oraz So­cjal­de­mo­kra­cja Kraju Ło­tew­skie­go, wcho­dza­̨ce od 1908 r. w skład So­cjal­de­mo­kra­tycz­nej Par­tii Robot ni­czej Rosji jako jej or­ga­ni­za­cje kra­jo­we, a tak­że eks­te­ry­to­rial­na so­cjal­de­mo­kra­cja ż­ydo­wska (Bund) zna­la­zły się poza tą par­tią.

[10] W. Lenin, „Uwagi kry­tycz­ne w kwe­stii na­ro­do­wej”, Dzie­ła wszyst­kie, t. 24, s. 141.

[11] J. Sta­lin, „Or­ga­ni­za­cja Ro­syj­skiej Re­pu­bli­ki Fe­de­ra­cyj­nej. Roz­mo­wa ze wspó­łpr­aco­wn­ikiem ga­ze­ty «Praw­da»”, Dzie­ła t. 4, Ksią­ż­ka i Wie­dza, War­sza­wa 1951, s. 77-83.

[12] „Из истории образования СССР. Документы и материалы о работе комиссии Оргбюро ЦК РКП(б) по подготовке вопроса «О взаимоот- ношениях РСФСР и независимых республик» к Пленуму Централь- ного Комитета партии (6 октября 1922 г.)”, Известия ЦК КПСС nr 9, 1989, s. 199.

[13] W. Lenin, „W zwią­zku z za­gad­nie­niem na­ro­do­wo­ści, czyli o «auto- no­mi­za­cji»”, Dzie­ła wszyst­kie t. 45, Ksią­ż­ka i Wie­dza, War­sza­wa 1989, s. 350.

[14] W. Lenin, „Wy­ni­ki dys­ku­sji o sa­mo­okre­śl­eniu”, Dzie­ła wszyst­kie t. 30, Ksią­ż­ka i Wie­dza, War­sza­wa 1987, s. 39.

[15] W pol­skiej li­te­ra­tu­rze spra­wę wspo­mnia­ne­go hasła i w ogo­́le „spra­wę Chwy­lo­we­go” rze­tel­nie i wni­kli­wie oma­wia­ją A. No­wac­ki, „My­śli pod prąd”. Twó­rczość My­ko­ły Chwy­lo­we­go w kon­tek­ście ukra­in­́skiej dys­ku­sji li­te­rac­kiej lat 1925-1928, KUL, Lu­blin 2013 oraz P. Krupa, „Na Za­chód” i „z dala od Mo­skwy”? Pu­bli­cy­sty­ka My­ko­ły Chwy­lo­we­go lat 1925-1926. Hi­sto­ria – idee – kon­tek­sty, Uni­wer­si­tas, Kra­ków 2018.

Zbigniew Marek Kowalewski
„Ukraińskie Rewolucje", Książka i Prasa 2023, s. 284

Zbi­gniew Ko­wa­lew­ski
w 1981 r. czło­nek Pre­zy­dium NSZZ „So­li­dar­ność” Ziemi Łódz­kiej i de­le­gat na I Kra­jo­wy Zjazd De­le­ga­tów, Od stanu wo­jen­ne­go do 1989 r. na emi­gra­cji we Fran­cji, współ­dzia­łał z fran­cu­skim le­wi­co­wym ru­chem so­li­dar­no­ści z „So­li­dar­no­ścią”. Autor wielu prac o ru­chach i teo­riach re­wo­lu­cyj­nych, pu­bli­ko­wa­nych od 60 lat w kraju i za gra­ni­cą. Od 2006 r. jest za­stęp­cą re­dak­to­ra na­czel­ne­go Le Monde di­plo­ma­ti­que – edy­cja pol­ska. Od lat 80. XX w. bada hi­sto­rię Ukra­iny, Wy­daw­nic­twa Na­ro­do­wej Aka­de­mii Nauk Ukra­iny dwu­krot­nie opu­bli­ko­wa­ły jego pracę o po­wo­jen­nej stra­te­gii po­li­tycz­nej Ukra­iń­skiej Po­wstań­czej Armii w Pol­sce.
redakcjaKrzysztof Sztafa
POPRZEDNI

szkic  

Dydaktyka i dialektyka

— Ewald Iljenkow

NASTĘPNY

recenzja  

Rozpad i trwanie

— Kirył Miedwiediew