Tekst jest tłumaczeniem materiału opublikowanego 19.12.2024 na stronie chorwackiej organizacji Mreža antifašistkinja Zagreba (pol. Sieć Antyfaszystek Zagrzebia). Artykuł poświęcony jest studenckim blokadom, które rozpoczęły się 25 listopada 2024 roku na Wydziale Sztuk Dramatycznych Uniwersytetu w Belgradzie, a następnie rozprzestrzeniły się na inne wydziały i szkoły średnie. Finalnie protesty objęły cały kraj i włączyły się do nich związki zawodowe, nauczyciele, rolnicy oraz wiele innych grup i organizacji. Tekst prezentuje oddolną perspektywę jednej z osób wspierających protestujących i kreśli dynamikę ogólnokrajowej mobilizacji, której kluczowym elementem są organizacje studenckie. Przypisy ułatwiające zrozumienie kontekstów zdarzeń, o ile nie zaznaczono inaczej, pochodzą od tłumacza.
Kiedyś opowiadano o nich kiepskie dowcipy („We Francji student jest najbardziej pogardzaną istotą, pomijając, rzecz jasna, policjanta i księdza”[1]). W bliższych nam czasach przeprowadzono badania, z których wynikało, że nie tylko nie interesują się polityką i aktywizmem społecznym, ale wręcz są wobec nich obojętni. Sama zauważyłam, że żyją inaczej niż my kiedyś, tyrają i zarabiają pieniądze w wieku, w którym robiliśmy inne rzeczy. Sądziłam, że to wczesne wejście w świat pracy i codziennych kompromisów sprawia, że są bardziej spolegliwi.
Jednak ulice Belgradu i Nowego Sadu krzyczą: BLOKADA! Studenci zaskoczyli wszystkich – siłą wyrazu, odwagą, organizacją, a najbardziej chyba niezgodą na ustalone zasady gry. Studenckie wybory są ustawione tak samo jak nasze powszechne, dlatego studenci już pierwszego dnia blokad po prostu rozwiązali swój parlament. Nie pozwolili mu się reprezentować i nie dali się wciągnąć w parlamentarne gry bez końca. Nie odpowiedzieli na zaproszenia prezydenta do rozmów. Uwolnili nas wszystkich od tego wiecznego „lecture performance” prezydenta, wokół którego niczym wymęczony sobowtór kręci się również opozycja, trzymając nas uwięzionych w zataczanym przez nich kręgu. Jak powiedział Vučić[2], wybory, nie wybory, obserwatorzy, kogo to obchodzi.
Nieważne, ilu ich jest (studentów na blokadach), gdyby chociaż jeden chciał rozmawiać, ja bym z nim rozmawiała. Obecne blokady są robione według „Książki kucharskiej blokad”[3] z Chorwacji. Ta „Książka kucharska” i plenum nie pochodzą z naszych wydziałów. Nie wiem, z kim rozmawiać, ponieważ nie ma parlamentu studenckiego, tylko to plenum zdefiniowane przez „Książkę kucharską” – powiedziała dziennikarzom w parlamencie Brnabić[4].
Na początku był Wydział Sztuk Dramatycznych (FDU), a przede wszystkim śmierć piętnastu osób, na które zawalił się wyremontowany dach dworca kolejowego w Nowym Sadzie. Studenci FDU składali hołd ofiarom tragedii, blokując drogę przed ich wydziałem, kiedy napadło ich kilku radnych partii rządzącej. Udawali zmartwionych obywateli i utrzymywali, że blokada przeszkadza w codziennym życiu. W odpowiedzi na przemoc, studenci i studentki 25 listopada zablokowali wydział, a wkrótce zaczęły przyłączać się jeden, dwa, potem trzy, a wreszcie dziesiątki wydziałów w Belgradzie, Nowym Sadzie i pozostałych ośrodkach akademickich Serbii. Obecnie zablokowanych jest ponad 60 wydziałów w Serbii, a na Wydziale Nauk Technicznych (FTU) w Nowym Sadzie potrzebnych jest 20 moderatorek i moderatorów dla tysięcy studentów zebranych na plenum. Dołączyli też uczniowie i uczennice niektórych szkół średnich, a potem cztery reprezentatywne związki zawodowe nauczycieli i rolnicy. Wydziały są bezpieczne, ale po ulicach krążą partyjne bandy, brutalnie konfrontując się z mieszkańcami, którzy codziennie zbierają się w różnych miejscach na minutę ciszy dla ofiar tragedii. Studenci sformułowali żądania. Rząd twierdzi, że je spełnił. Blokady wciąż trwają. Nikt nie wie, co przyniosą święta.
Rozmawiałam ze studentkami z Nowego Sadu i Belgradu, na odcinku wystarczającym do wypalenia jednego papierosa, który oddziela Wydział Filozofii od Wydziału Filologii i Wydziału Geografii. Studenci organizują się w ramach demokracji bezpośredniej, z plenami i grupami roboczymi, dlatego w tekście nie umieszczam imion ani stanowisk poszczególnych osób. Daje się jednak wyczuć, że to kolektywne doświadczenie oznacza dla uczestników protestów uczenie się, współpracę i nadzieję.
Studenci organizują się w ramach demokracji bezpośredniej, z plenami i grupami roboczymi
Po blokadzie belgradzkiego rektoratu i decyzji o spotkaniu przed swoimi wydziałami – Filozoficznym, Filologicznym i Matematyczno-Przyrodniczym – studenci sami nie wiedzieli, co będzie dalej oraz ilu koleżanek i kolegów mogą się spodziewać. Zjawiły się setki osób. Ci z doświadczeniem organizacyjnym z różnych grup nieformalnych (których w Serbii nie brakuje, ponieważ scena aktywistyczna nie jest całkiem opanowana przez NGO) zaproponowali demokrację bezpośrednią, plenum i grupy robocze jako ramy współpracy, strukturę i metodę działania. Pozostali to przyjęli i po pierwszym wspólnym plenum zaczęli przerywać zajęcia. Poważniejszego oporu w większości przypadków nawet nie było – czy to dlatego, że również niektórzy profesorowie uczestniczyli we wcześniejszych studenckich blokadach, czy z powodu niespodziewanej liczebności studenckiego kolektywu, czy wreszcie ze względu na ogarniający całe społeczeństwo gniew, który nie ogląda się już na obowiązki związane z pracą. Pomocną dłoń wyciągnęli również eldersi, jeden starszy towarzysz z doświadczeniem z wcześniejszych blokad już w pierwszych dniach podzielił się ze studentami całym workiem rewolucyjnej bibuły, łącznie z „ustaszowskim kucharzem”, jak tłumaczenie „Książki kucharskiej blokad” nazywają serbskie tabloidy, sytuacjonistyczną „Nędzą środowiska studenckiego” i mnóstwem transparentów i przypinek z poprzednich akcji.
Studenci czytają „Książkę kucharską” na porannych grupach dyskusyjnych, ale wygląda na to, że wiele uczą się w biegu, jedni od drugich. Uczą się mówienia własnym głosem i wspólnej pracy politycznej. Plena odbywają się każdego dnia, a komunikacyjna grupa robocza łączy wydziały, ich akcje i żądania. Postulaty różnych wydziałów nie są zbieżne we wszystkich punktach, niektórzy domagają się odpowiedzialności politycznej i dymisji (osób odpowiedzialnych za zawalenie się dachu w Nowym Sadzie), inni dodają żądania społeczno-polityczne, w rodzaju większych nakładów na publiczną edukację. Chociaż przez tabloidy i prezydenta studenci zostali ogłoszeni kolaborantami [liberalnych – przyp. tłum.] funduszy i opozycji, już na FDU było jasne, że partie opozycyjne nie są mile widziane, a po blokadach nie pałętają się już także znane organizacje liberalne. Własnemu parlamentowi studenci oświadczyli, że nie ma już demokracji przedstawicielskiej i że mogą reprezentować sami siebie jako studentów. Odmówiono również niektórym organizacjom, które proponowały środki na adwokatów, argumentując „po co nam pieniądze i adwokaci, kiedy mamy na blokadach cały nasz Wydział Prawa”. Chociaż zorganizowali już dwa masowe protesty, jeden przed parlamentem, drugi przed siedzibą telewizji publicznej, szybko zrozumieli, że właśnie blokady są najbardziej radykalną formą protestu, jakiej mogą się podjąć, „bardziej radykalną od protestów”. Stało się tak, bo wcześniej niemal wszyscy w Serbii schodzili podeszwy na licznych marszach protestacyjnych, z których wiele miało skutek odwrotny do zamierzonego – nie zmieniając prawie nic, znacznie przyczyniały się do wzmacniania postaw pasywnych i ogólnego poczucia beznadziei.
Wydziały podczas blokad stają się miejscami pełnymi życia, oprócz pracy politycznej odbywa się tam wiele działań, poprzez które przekazuje się przydatną wiedzę: w ramach programu filmowego wyświetlane są „Młode lata”, „Blokada” i „Jak zostałem systematycznie zniszczony przez idiotę”[5], na filologii co wieczór odbywają się quizy, na Wydziale Mechanicznym w przerwach od wspólnej nauki metody numerycznej studenci aktorstwa wystawiają przedstawienia, a biolodzy wraz ze swoim profesorem dyskutują w ramach cyklu wykładów na temat „Środowisko albo zysk”, czyli o Rio Tinto i wydobyciu litu[6].
Dla większości osób doświadczenie blokady jest jeżeli nie pierwszym, to na pewno najważniejszym kolektywnym przedsięwzięciem w ich życiu. Czas jakby się zatrzymał, skupił się w jednym punkcie, a dni i noce wypełnione są organizowaniem i rozmowami, nowymi więziami i znajomościami. Studenci pierwszy raz w życiu robią coś wielkiego, coś wspólnego – i to wspólnego nie tylko dla nich jako studentów, ale dla całego społeczeństwa. Są niewyspani, ożywieni, głodni – nie głodni fizycznie, ponieważ jedzenie przywożą im rolnicy, ale głodni nowej ekscytującej przyszłości, w której sami wezmą udział.
„Maszynowcy[7] przeciwko maszynerii”, „Zostajemy w Serbii, ale nie pod dachem”[8], „Wasze ręce są zakrwawione” – to niektóre z haseł studentów. Dominującym tematem jest korupcja, o której mówi się, że wyżera państwo od środka, przekierowując pieniądze do osób bliskich kręgom rządowym, zamiast do wspólnej publicznej kieszeni i na wspólne potrzeby. Drugą ważną kwestią są państwowe represje wobec tych, którzy się buntują – brutalne napady kadr partyjnych na protesty, aresztowania, inspekcje (jak w przypadku rolników ukaranych za protesty przeciwko Rio Tinto). Trzecim tematem, wykraczającym poza obecny gniew społeczeństwa spowodowany zawaleniem się dachu, ale i tysiącem innych, równie bezsensownych „pomniejszych śmierci”, jest żądanie większych nakładów na edukację. Walka z korupcją została niestety narzucona przestrzeni publicznej już dawno temu jako dominujący postulat i rozwiązanie wszystkich problemów społecznych. Dyskurs antykorupcyjny jest zawsze prorynkowy, nigdy nie kwestionuje istniejącego porządku społecznego i gospodarczego, zakładając, że wszystko, czego nam potrzeba, to tylko lepsi i „nieumoczeni” ludzie. Czas pokaże, czy doświadczenie blokad zaowocuje innymi postulatami i praktykami.
Dyskurs antykorupcyjny jest zawsze prorynkowy, nigdy nie kwestionuje istniejącego porządku społecznego i gospodarczego
Na studenckich protestach, najpierw pod parlamentem, a potem przed telewizją, najwięcej było młodych ludzi, ale przyłączyły się też inne grupy, na przykład zahartowane protestujące emerytki, które tam spotkałam. Milena i Dušica są po siedemdziesiątce, same już nie pamiętają, na ilu protestach były, zawsze w pierwszym rzędzie, od Savamali (protesty pod hasłem „Nie dajmy Belgradowi utonąć”[9] sprzed kilku lat) do Mostu (obecne protesty przeciwko wyburzeniu Starego Mostu na Sawie). „»Most jest nasz« to jest nam najbliższe, śmierdziele zlikwidowali nam autobus, nie wszędzie możemy się dowlec, ale tu świetnie się czujemy, dali nam energię, dzięki im za to, przywrócili nas do życia”. Studentom po raz pierwszy udało się porwać wszystkich innych, rozprzestrzeniając się na cały organizm społeczeństwa. Są z nimi ich dawni i obecni profesorowie, sympatyzują z nimi ich rodzice. Nie istnieją żadne „taśmy”, które mogą im wyciągnąć tajne służby, nie da się ich zaszantażować, nie są cyniczni i nie są jeszcze zmęczeni. „Stara planina” (organizacja, która walczyła przeciwko budowie małych elektrowni wodnych) wysłała im donację. Ośmioletnia dziewczynka przyniosła na Wydział Filologii koc i poduszkę izostawiła wiadomość – „ja jestem ta i ta, pewnego dnia zamierzam studiować na waszym wydziale, daję wam swoje ulubione rzeczy”. Poparcie przyszło także spoza granic, z całego byłego wspólnego kraju. Studenci ze wszystkich stron rozumieją, że należymy do jednego obszaru kulturowo-językowego, że głębokie pęknięcia są podobne albo nawet takie same, „czy jesteś w UE czy nie, czy jesteś z ustaszami czy z czetnikami”[10].
O studentach mówią wszyscy — w warzywniaku, w spożywczym, na bazarze, w gospodarstwie wiejskim, salonie kosmetycznym, biurze artystyczno-projektowym. Wszędzie rozbrzmiewa to samo zdanie: „I my musimy przerwać pracę”. Do niedawna w Serbii taki obrót spraw wydawał się niemożliwy – czy to z powodu braku autentycznie propracowniczych związków zawodowych i przewagi tych „żółtych”, czyli działających w interesie pracodawców, czy to przez niewystarczające powiązanie różnych grup społecznych i niemożność artykulacji wspólnych problemów. Teraz głos ludzi staje się słyszalny, nawet jeśli rozlega się w powietrzu zmieszanym z azbestem (jeden z wielu pomniejszych frontów protestów dotyczy wyburzenia Hotelu Jugosławia[11]). Jedna wystawa została już odwołana z powodu strajku, nauczyciele zapowiadają demonstrację solidarnościową ze studentami, a na niedzielę planowany jest protest studentów i rolników. Pierwszy raz wydaje się, że w Serbii możliwy jest szeroki front blokad i strajków, a jego kierunek wyznaczają studenci. Nie jest ich obowiązkiem radykalizacja postulatów i wymyślenie nowego społeczeństwa, którego byśmy chcieli, kiedy my sami przestaliśmy o tym myśleć. Symboliczne gesty poparcia mają znaczenie, ale potrzebne jest skonkretyzowanie zadań i działań, każdy w swoim sektorze, miejscu pracy i życia.
Nikt nie wie, co przyniosą święta; na stole pojawią się gołąbki i ruska sałatka, ale mało kto zostanie w domu. Nie oszukujmy się jednak, towarzysze i towarzyszki, nie jestem jakąś błyskotliwą analityczką polityczną. Wiem za to, że wśród tysięcy studentów z pewnością jest też anarchistyczna oraz komunistyczna młodzież i wysyłam jej nasze antyfaszystowskie pozdrowienia.
[1] Chodzi o „Nędzę studenckiego życia” wydaną przez Międzynarodówkę Sytuacjonistyczną w 1966 roku.
[2] Aleksandar Vučić, od 2017 roku prezydent Serbii.
[3] „Książka kucharska blokad” – broszura wydana w Chorwacji zawierająca opis trwającego 35 dni przejęcia Wydziału Filozofii w Zagrzebiu przez studentów wiosną 2009 roku.
[4] Ana Brnabić, premierka Serbii w latach 2017-2024, od 2024 przewodnicząca Zgromadzenia Narodowego.
[5] „Młode lata”, „Jak zostałem systematycznie zniszczony przez idiotę” – filmy o protestach studenckich z 1968 roku nakręcone w byłej Jugosławii.
[6] Wspierane przez rząd plany wydobycia litu przez australijski koncern Rio Tinto doprowadziły do wybuchu protestów ekologicznych w Serbii w latach 2021-2022 i 2024.
[7] Maszynowcy – studenci wydziału mechanicznego (Mašinski Fakultet).
[8] Nawiązanie do zawalenia się dachu dworca kolejowego w Nowym Sadzie.
[9] Protesty przeciwko budowie luksusowego kompleksu „Belgrad na wodzie” na nabrzeżu rzeki Sawy.
[10] Ustasze i czetnicy – nacjonaliści chorwaccy (ustasze) i serbscy (czetnicy) w czasach II Wojny Światowej, później używane także jako obraźliwe określenia Chorwatów i Serbów.
[11] Protesty przeciwko wyburzeniu modernistycznego hotelu Jugosławia w 2024 roku. Według lokalnych mieszkańców podczas wyburzenia w powietrzu mógł znaleźć się pył zmieszany z azbestem.
dziennikarka i badaczka mediów z byłej Jugosławii. Członkini Sieci Antyfaszystowskich Kobiet w Zagrzebiu.
działacz pracowniczy, publikował m.in. w „Kurierze Związkowym” (tygodniku Wolnego Związku Zawodowego Sierpień 80) i „Trybunie Robotniczej”.
