fbpx
Logotyp magazynu Mały Format

Zofia Posmysz

„Czy to temat? Dramaty", wyb. i wstęp Anna R. Burzyńska, oprac. Anna Dżabagina, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 2020, s. 427.

Anna R. Burzyńska

asystentka w Katedrze Teatru Wydziału Polonistyki UJ, absolwentka teatrologii UJ i Collegium Invisibile. Od 2000 roku współredaguje „Didaskalia”. Zajmuje się krytyką teatralną oraz kwestiami międzynarodowej wymiany teatralnej i promocji polskiego teatru zagranicą. Autorka monografii „Maska twarzy. Twórczość dramatyczna Stanisława Grochowiaka” (2011).

Anna Dżabagina

dr, historyczka literatury, absolwentka Wydziału Polonistyki UW, gdzie obroniła pracę doktorską poświęconą twórczości Eleonory Kalkowskiej. Współpracuje z zespołami „Dramat polski. Reaktywacja” i „Archiwum Kobiet: Piszące” z IBL PAN. Wydała edycję zbioru Eleonory Kalkowskiej „Głód życia” (2016). W 2020 roku ukaże się jej autorska monografia poświęcona pisarce.

Mał­go­rza­ta Tar­now­ska: W ostat­nich la­tach ob­ser­wu­je­my za­in­te­re­so­wa­nie twór­czo­ścią Zofii Po­smysz przede wszyst­kim jako au­tor­ki prozy o te­ma­ty­ce wo­jen­nej i la­gro­wej. Tym­cza­sem od­no­szę wra­że­nie, że przy­go­to­wa­ny przez Was zbiór dwu­na­stu dra­ma­tów ra­dio­wych z jed­nej stro­ny ugrun­to­wu­je jej ka­no­nicz­ny sta­tus, z dru­giej jed­nak po­ka­zu­je ją rów­nież jako uważ­ną ob­ser­wa­tor­kę i do­ku­men­ta­ryst­kę rze­czy­wi­sto­ści PRL-u. Czy taki był Wasz za­mysł? Jak prze­bie­ga­ło Wasze wni­ka­nie w twór­czość au­tor­ki „Pa­sa­żer­ki” oraz czy i jak zmie­nia­ło się Wasze jej po­strze­ga­nie w miarę od­kry­wa­nia w niej innej, współ­cze­snej stro­ny?

Anna R. Bu­rzyń­ska: Po­czą­tek mo­je­go za­in­te­re­so­wa­nia twór­czo­ścią Zofii Po­smysz to rok 2014. Po­nie­waż już wcze­śniej zaj­mo­wa­łam się dra­ma­tur­gią ra­dio­wą (przede wszyst­kim Sta­ni­sła­wa Gro­cho­wia­ka, o któ­rym pi­sa­łam dok­to­rat), Jacek Kop­ciń­ski za­pro­sił mnie na kon­fe­ren­cję na­uko­wą po­świę­co­ną temu aspek­to­wi twór­czo­ści Zbi­gnie­wa Her­ber­ta i in­nych au­to­rów[1]. Teza Kop­ciń­skie­go była na­stę­pu­ją­ca: ży­je­my dziś w cza­sach rów­nie owoc­nych, jeśli cho­dzi o twór­czość ra­dio­wą, co prze­łom lat 50. i 60. XX wieku. Za­pro­po­no­wał więc, by każdy z re­fe­ren­tów wy­brał sobie do ana­li­zy parę: po jed­nym twór­cy/twór­czy­ni z po­ko­le­nia Her­ber­ta i z dzi­siej­szej ge­ne­ra­cji.

Byłam wtedy świe­żo po lek­tu­rze „Pol­skie­go te­atru Za­gła­dy” Grze­go­rza Ni­zioł­ka (w któ­rym sporo miej­sca po­świę­co­ne zo­sta­ło ekra­ni­za­cji „Pa­sa­żer­ki”), in­te­re­so­wa­ły mnie hi­sto­ria or­kiestr obo­zo­wych, re­la­cje mię­dzy mu­zy­ką i Za­gła­dą, a także związ­ki mię­dzy pa­mię­cią au­dial­ną a trau­mą. W efek­cie po­sta­no­wi­łam zająć się w ra­mach kon­fe­ren­cji trze­ma tek­sta­mi: „Pa­sa­żer­ką” i „Ave Maria” Zofii Po­smysz oraz „Wa­liz­ką” Mał­go­rza­ty Si­kor­skiej-Misz­czuk. Moja po­cząt­ko­wa per­spek­ty­wa była więc ra­czej stan­dar­do­wa.

Kilka lat póź­niej Jacek Kop­ciń­ski zwró­cił się do mnie z za­py­ta­niem, czy nie przy­go­to­wa­ła­bym w serii „Dra­mat pol­ski. Re­ak­ty­wa­cja” (w któ­rej wcze­śniej wy­da­łam tek­sty Gro­cho­wia­ka) wy­bo­ru sztuk Po­smysz. Zgo­dzi­łam się z ra­do­ścią. Wstęp­ne kwe­ren­dy w Ar­chi­wum Pol­skie­go Radia i lek­tu­ra je­dy­ne­go wy­da­ne­go do tej pory wy­bo­ru jej dra­ma­tów („Miej­sce na ścia­nie”, War­sza­wa, Wy­daw­nic­twa Radia i Te­le­wi­zji, 1977) były praw­dzi­wym ob­ja­wie­niem: oka­za­ło się, że dra­ma­ty obo­zo­we to je­dy­nie bar­dzo nie­wiel­ki pro­cent tego do­rob­ku. W ich cie­niu nie­słusz­nie po­zo­sta­ją licz­ne i bar­dzo zróż­ni­co­wa­ne for­mal­nie (od na­tu­ra­li­stycz­nych qu­asi-re­por­ta­ży po fan­ta­stycz­ne gro­te­ski) utwo­ry współ­cze­sne, któ­rych od­kry­wa­nie oka­za­ło się wspa­nia­łą, bar­dzo po­ucza­ją­cą przy­go­dą.

Anna Dża­ba­gi­na: Moja przy­go­da z tą od­sło­ną twór­czo­ści Po­smysz była jesz­cze inna. Pod ko­niec 2018 roku do­łą­czy­łam do ze­spo­łu edy­to­rów w pro­jek­cie „Dra­mat pol­ski. Re­ak­ty­wa­cja”, w któ­rym za­pro­po­no­wa­no mi pod­ję­cie się tej edy­cji. Moje wcze­śniej­sze ba­da­nia po­świę­co­ne były twór­czo­ści Ele­ono­ry Kal­kow­skiej, więc zaj­mo­wa­łam się głów­nie pol­skim i nie­miec­kim dra­ma­tem dwu­dzie­sto­le­cia mię­dzy­wo­jen­ne­go – w szcze­gól­no­ści tym spod znaku za­an­ga­żo­wa­ne­go spo­łecz­nie Ze­it­the­ater. Prozę Po­smysz zna­łam więc wy­łącz­nie ama­tor­sko – bar­dzo sobie ce­ni­łam „Pa­sa­żer­kę” i „Wa­ka­cje nad Ad­ria­ty­kiem” – i gdy po raz pierw­szy od­wie­dza­łam Ar­chi­wum Pol­skie­go Radia z listą dra­ma­tów wy­bra­nych przez Anię, zu­peł­nie nie wie­dzia­łam, czego się spo­dzie­wać. Ich zróż­ni­co­wa­nie te­ma­tycz­ne, for­mal­na nie­jed­no­znacz­ność (pro­za­tor­skość „Sek­ste­tu w Pa­ła­cu Ślu­bów”!), jak rów­nież wy­raź­ne re­por­ter­skie spoj­rze­nie i wraż­li­wość wy­war­ły na mnie ogrom­ne wra­że­nie.

W Two­jej wy­po­wie­dzi, Aniu [R. Bu­rzyń­ska], zwró­ci­ło moją uwagę okre­śle­nie: stan­dar­do­wa per­spek­ty­wa, czyli ten­den­cja do po­strze­ga­nia twór­czo­ści Po­smysz przez pry­zmat te­ma­ty­ki wo­jen­nej. Co spo­wo­do­wa­ło, że po­zo­sta­ła część do­rob­ku zo­sta­ła za­po­mnia­na?

ARB: Myślę, że mamy tu do czy­nie­nia ze swo­istym czyść­cem, w któ­rym zna­la­zło się wielu au­to­rów ak­tyw­nych w cza­sach PRL-u. Tek­sty Po­smysz o te­ma­ty­ce współ­cze­snej, czę­sto bę­dą­ce czymś w ro­dza­ju udra­ma­ty­zo­wa­nych re­por­ta­ży (au­tor­ka pra­co­wa­ła w radiu po­cząt­ko­wo wła­śnie jako re­por­ta­żyst­ka), wy­ra­sta­ją bez­po­śred­nio z re­aliów epoki. Re­for­ma rolna, kłu­sow­ni­cy w la­sach pań­stwo­wych, ko­niecz­ność wy­bo­ru mię­dzy prze­ję­ciem go­spo­dar­stwa ro­dzi­ców a wy­jaz­dem do mia­sta na stu­dia, hi­sto­rie cięż­kie­go życia miesz­kań­ców ho­te­li ro­bot­ni­czych, wiej­skich na­uczy­cie­lek i uwi­kła­nych w nie­mal ma­fij­ne sieci uni­wer­sy­tec­kich za­leż­no­ści do­cen­tów – jesz­cze kilka lat temu wy­da­wa­ło się, że są to te­ma­ty, które po­win­ny odejść do la­mu­sa, bo do­ty­czą cza­sów słusz­nie mi­nio­nych. A dzi­siaj oka­zu­je się, że te opo­wie­ści (po przy­mknię­ciu oka na kon­kret­ne nazwy in­sty­tu­cji, na­zwi­ska czy marki) są nie­zwy­kle ak­tu­al­ne, czę­sto brzmią, jakby były pi­sa­ne teraz. Na przy­kład klu­czo­wy dla Po­smysz pro­blem in­dy­wi­du­al­nych kosz­tów awan­su spo­łecz­ne­go, mo­zol­ne­go wy­ku­wa­nia in­te­li­genc­kiej toż­sa­mo­ści za cenę zdra­dy ro­dzi­ny, klasy, miej­sca po­cho­dze­nia – prze­cież to temat cho­ciaż­by „Po­wro­tu do Reims” Di­die­ra Eri­bo­na, li­te­rac­kiej re­we­la­cji ostat­nich kilku lat. Po­dob­nie współ­cze­śnie brzmi kwe­stia trud­nej i wciąż nie­zre­ali­zo­wa­nej w pełni eman­cy­pa­cji ko­biet, kon­flik­tu po­mię­dzy ich am­bi­cja­mi a ocze­ki­wa­nia­mi, jakie sta­wia­ją im spo­łe­czeń­stwo, part­ne­rzy, ro­dzi­ce. A mó­wiąc żar­tem: cóż może le­piej świad­czyć o ak­tu­al­no­ści tych tek­stów niż to, że Stu­dent­ka w sztu­ce „Palę Mar­ti­na Edena” (1968 rok) eks­cy­tu­je się na­gra­nia­mi „Ro­ling­sto­nów”, a moi stu­den­ci w kwiet­niu, gdy uka­zał się nasz wybór dra­ma­tów, go­rą­co dys­ku­to­wa­li o ich nowym sin­glu!

Cza­sem od­no­szę wra­że­nie, że nie­przy­pad­ko­wo z takim po­ru­sze­niem od­kry­wa­my współ­cze­śnie twór­czość Eri­bo­na, Édo­uar­da Lo­uisa czy Annie Er­naux, któ­rzy po­dob­ny­mi so­cjo­lo­gicz­ny­mi na­rzę­dzia­mi ana­li­zu­ją kosz­ty awan­su spo­łecz­ne­go z po­zy­cji miej­sko-in­te­li­genc­kich. Ich nar­ra­cje są na tyle sil­nie za­ko­rze­nio­ne w do­świad­cze­niu au­to­bio­gra­ficz­nym i prze­sy­co­ne emo­cjo­nal­no­ścią, że z ła­two­ścią stają się plat­for­mą re­flek­sji o am­bi­wa­len­cjach i me­an­drach na­szej wła­snej spo­łecz­nej ge­ne­alo­gii. My, w Pol­sce, mie­li­śmy inną tra­dy­cję: te­ma­ty­ka awan­su spo­łecz­ne­go długo była za­go­spo­da­ro­wy­wa­na przez tzw. prozę nurtu chłop­skie­go, w zna­ko­mi­tej więk­szo­ści two­rzo­ną przez męż­czyzn. Czy dra­ma­ty współ­cze­sne, o któ­rych mó­wisz, od­zwier­cie­dla­ją oso­bi­ste do­świad­cze­nia Po­smysz jako ko­bie­ty, która sama jest prze­cież przed­sta­wi­ciel­ką pierw­sze­go po­ko­le­nia po­wo­jen­ne­go awan­su?

ARB: Zofia Po­smysz po­cho­dzi z kra­kow­skiej ro­dzi­ny ko­le­jar­skiej. Po woj­nie pod­ję­ła w War­sza­wie stu­dia po­lo­ni­stycz­ne, rów­no­cze­śnie roz­po­czy­na­jąc pracę re­dak­tor­sko-dzien­ni­kar­ską (naj­pierw w róż­nych ga­ze­tach i cza­so­pi­smach, potem w radiu) – do­ko­na­ła więc gwał­tow­ne­go prze­sko­ku do klasy in­te­li­genc­kiej. Bo­ha­ter­ka­mi wielu jej sztuk są wła­śnie in­te­li­gent­ki, z re­gu­ły w pierw­szym po­ko­le­niu: dzien­ni­kar­ki, na­ukow­czy­nie, le­kar­ki, wresz­cie ma­rzą­ce o ka­rie­rze am­bit­ne uczen­ni­ce i stu­dent­ki. Ich por­tre­ty (nie­wąt­pli­wie ma­ją­ce też pewne cechy au­to­por­tre­tów) są tyleż em­pa­tycz­ne, co prze­ni­kli­we i kry­tycz­ne: au­tor­ka po­ka­zu­je bi­lans strat i zy­sków wy­ni­ka­ją­cych z od­cię­cia się od swo­ich ko­rze­ni, cię­żar wy­bo­rów po­mię­dzy za­cho­wa­niem wier­no­ści sobie a do­pa­so­wa­niem się do ocze­ki­wań in­nych, wie­lość pokus i nie­bez­pie­czeństw kry­ją­cych się w pracy dzien­ni­kar­skiej czy na­uko­wej. Hi­sto­rie te czę­sto opo­wia­da­ją o ide­ali­stycz­nej jed­no­st­ce skon­fron­to­wa­nej z me­cha­ni­zma­mi wła­dzy (w śro­do­wi­sku na­uko­wym, me­dial­nym, w lo­kal­nej spo­łecz­no­ści): do wy­bo­ru jest przy­ję­cie reguł gry na­rzu­co­nych przez sil­niej­szych albo prze­ciw­sta­wie­nie się im, co nie obej­dzie się bez kosz­tów; moż­li­wość zro­bie­nia ka­rie­ry nie­zwy­kle czę­sto ko­li­du­je z prze­ko­na­nia­mi mo­ral­ny­mi. Wiele tych tek­stów pod ob­ra­za­mi za­mknię­tych mi­kro­spo­łecz­no­ści w ro­dza­ju rol­ni­cze­go ośrod­ka do­świad­czal­ne­go (w po­wie­ści i dra­ma­cie ra­dio­wym „Mi­kro­kli­mat”) nie­wąt­pli­wie skry­wa kry­ty­kę wy­na­tu­rzeń ustro­ju pań­stwo­we­go.

Jed­nym z naj­waż­niej­szych słów klu­czy tej twór­czo­ści wy­da­je mi się kwe­stia od­po­wie­dzial­no­ści za losy tych, nad któ­ry­mi dzię­ki awan­so­wi zy­ska­ło się sym­bo­licz­ną lub re­al­ną wła­dzę: bo­ha­te­rów re­por­ta­ży i wy­wia­dów („Czy to temat?”), obiek­tów so­cjo­lo­gicz­ne­go ba­da­nia („Palę Mar­ti­na Edena”), pa­cjen­tów i uczniów, a także by­łych prze­stęp­ców, któ­rym po wy­pusz­cze­niu z wię­zie­nia spo­łe­czeń­stwo nie ma nic do za­ofe­ro­wa­nia („Czło­wiek spod ka­lo­ry­fe­ra”). Je­że­li mia­ła­bym szu­kać dla tych sztuk od­po­wied­ni­ków w kul­tu­rze PRL-u, to by­ły­by to (nieco póź­niej­sze) filmy za­li­cza­ją­ce się do nurtu kina mo­ral­ne­go nie­po­ko­ju. Czy­ta­jąc sztu­ki Po­smysz, mia­łam przed ocza­mi ak­tor­ki i ak­to­rów Krzysz­to­fa Za­nus­sie­go, Agniesz­ki Hol­land czy Krzysz­to­fa Kie­ślow­skie­go.

Od­po­wie­dzial­ność za po­krzyw­dzo­nych przez hi­sto­rię, zde­rze­nie jed­nost­ko­wej mo­ral­no­ści z in­sty­tu­cjo­nal­ny­mi me­cha­ni­zma­mi wła­dzy, etycz­na staw­ka od­rzu­ce­nia prze­szło­ści… To także klu­czo­we pro­ble­my po­ru­sza­ne przez Po­smysz we wcze­śniej­szych dra­ma­tach o te­ma­ty­ce wo­jen­nej i obo­zo­wej. Jej po­sta­cie, tro­chę jak bo­ha­te­ro­wie i bo­ha­ter­ki kina mo­ral­ne­go nie­po­ko­ju, nie­zmien­nie funk­cjo­nu­ją przy tym poza po­rząd­kiem po­li­tycz­nym. Pa­mię­tam, Aniu, że w pew­nym miej­scu wstę­pu pi­szesz, że nie można uznać au­tor­ki „Pa­sa­żer­ki” za fe­mi­nist­kę. Jed­no­cze­śnie dra­ma­ty Po­smysz wy­raź­nie sta­wia­ją w cen­trum na­my­słu ko­bie­cy los wobec hi­sto­rii – za­rów­no w cza­sie wojny, jak i po­ko­ju.

ARB: Sama au­tor­ka nie zde­fi­nio­wa­ła­by się w ten spo­sób, ale trze­ba pod­kre­ślić, że twór­czość dra­ma­tycz­na i pro­za­tor­ska Zofii Po­smysz to dwa bar­dzo różne świa­ty (co widać szcze­gól­nie wy­raź­nie, gdy czyta się au­tor­skie ad­ap­ta­cje prozy dla radia lub od­wrot­nie, pro­za­tor­skie opra­co­wa­nia tek­stów ra­dio­wych). Jako au­tor­ka dra­ma­tycz­na rze­czy­wi­ście nie wpi­su­je się ona w naj­po­pu­lar­niej­sze de­fi­ni­cje li­te­rac­kie­go fe­mi­ni­zmu: na przy­kład przed­sta­wia­jąc mał­żeń­stwo (a sztu­ki Zofii Po­smysz to bar­dzo czę­sto wła­śnie dra­ma­ty par), nie prze­ła­mu­je zwią­za­nych z nim tabu oby­cza­jo­wych, które gwał­tow­nie i pro­wo­ka­cyj­nie ata­ko­wa­ły cho­ciaż­by pi­sar­ki dwu­dzie­sto­le­cia mię­dzy­wo­jen­ne­go. W cen­trum stoją dy­le­ma­ty, kom­plek­sy, re­sen­ty­men­ty in­te­li­gen­tów, ale ich płeć oka­zu­je się kwe­stią dru­go-, jeśli nie trze­cio­rzęd­ną (choć po­ja­wia się temat po­dwój­nych stan­dar­dów ocen czy ocze­ki­wań wobec ko­biet i męż­czyzn).

AD: Oczy­wi­ście zgo­dzę się ze swoją przed­mów­czy­nią; wy­da­je mi się jed­nak, że w przy­pad­ku pol­skich au­to­rek po­wo­jen­nych sy­tu­acja jest nieco bar­dziej skom­pli­ko­wa­na i nie na­le­ża­ło­by do ich twór­czo­ści czy po­staw przy­kła­dać „słow­ni­ko­wych” de­fi­ni­cji fe­mi­ni­zmu. W cie­ka­wy spo­sób spra­wę ana­li­zu­je cho­ciaż­by Lu­cy­na Ma­rzec w książ­ce „Po ką­dzie­li. Fe­mi­ni­stycz­ne pi­sar­stwo Ja­dwi­gi Ży­liń­skiej”, w któ­rej po­ka­zu­je, że w Pol­sce Lu­do­wej fe­mi­nizm jako zróż­ni­co­wa­ny ruch śro­do­wi­sko­wy, znany z dwu­dzie­sto­le­cia mię­dzy­wo­jen­ne­go, prze­stał ist­nieć – prze­kształ­cił się ra­czej w sieć re­la­cji in­ter­per­so­nal­nych, co spo­wo­do­wa­ło roz­my­cie for­ma­cji i wy­ci­sze­nie jego po­stu­la­tów. Jed­no­cze­śnie hasła eman­cy­pa­cji zo­sta­ły za­własz­czo­ne przez wła­dze, gło­szą­ce fał­szy­we idee rów­no­ści.

Przed­wo­jen­ne tra­dy­cje zo­sta­ły prze­rwa­ne i do­pie­ro teraz „nie­ofi­cjal­ne” ścież­ki fe­mi­ni­stycz­ne­go dys­kur­su są wy­do­by­wa­ne z ar­chi­wów pry­wat­nych. Ten ukry­ty, nie­for­mal­ny cha­rak­ter po­wo­jen­ne­go fe­mi­ni­zmu nie uła­twiał z pew­no­ścią utoż­sa­mia­nia się z dys­kur­sem i nie dawał do tego wzor­ców, z któ­rych mo­gły­by sko­rzy­stać młod­sze au­tor­ki, nie­ma­ją­ce szan­sy za­bra­nia głosu w mię­dzy­wo­jen­nych dys­ku­sjach. Na­to­miast z lek­tu­ry dra­ma­tów Po­smysz od­nio­słam wra­że­nie, że nawet jeśli au­tor­ka nie okre­śli­ła­by sie­bie jako fe­mi­nist­ki sensu stric­to, to jed­nak fe­mi­ni­stycz­ny pod­tekst jest w tych utwo­rach obec­ny – cho­ciaż­by w kre­acji bo­ha­te­rek dra­ma­tów współ­cze­snych (Ka­mi­la z „Czło­wie­ka spod ka­lo­ry­fe­ra” jest dzien­ni­kar­ką, za­trud­nio­ną w re­dak­cji „Ko­bie­ty Współ­cze­snej”, co może być zresz­tą alu­zją do nazwy wy­da­wa­ne­go w la­tach 1927–1934 ty­go­dni­ka dla po­stę­po­wej, le­wi­cu­ją­cej ko­bie­cej in­te­li­gen­cji, re­da­go­wa­ne­go przez Wandę Peł­czyń­ską) – nawet jeśli nie sta­no­wi spra­wy pierw­szo­rzęd­nej.

ARB: Tym­cza­sem po­wie­ści i opo­wia­da­nia, zwłasz­cza obo­zo­wo-wo­jen­ne, to zu­peł­nie inna po­ety­ka: nawet dzi­siaj szo­ku­ją na­tu­ra­li­zmem i od­wa­gą w przed­sta­wia­niu wszel­kich, także naj­bar­dziej fi­zjo­lo­gicz­nych aspek­tów ko­bie­ce­go do­świad­cze­nia (cho­ciaż­by men­stru­acji). Ta róż­ni­ca jest czymś nie­zwy­kle fra­pu­ją­cym. Za­sta­na­wiam się, z czego ona wy­ni­ka. Na pewno z od­mien­ne­go cha­rak­te­ru obu me­diów. Być może także z tego, że w sztu­kach ra­dio­wych jed­nym z po­wra­ca­ją­cych te­ma­tów jest swo­isty brak zgody na mó­wie­nie przez ko­bie­ty o do­świad­cze­niach wo­jen­nych. Męż­czyź­ni mają go­to­we nar­ra­cje: bo­ha­ter­sko-tra­gicz­ną, taką z „Ka­mie­ni na sza­niec” Ka­miń­skie­go, lub cwa­niac­ko-ko­me­dio­wą, taką z „Pię­ciu lat ka­ce­tu” Grze­siu­ka, i za­ty­ka­ją uszy, gdy ko­bie­ty chcą przed­sta­wić swoją wer­sję wy­da­rzeń. Co cie­ka­we, dzie­je się tak po obu stro­nach gra­ni­cy. O tym, co dzia­ło się w obo­zie, nie chcą sły­szeć ani mąż na­zi­stow­skiej opraw­czy­ni Lizy w „Pa­sa­żer­ce” (po­dzie­la­ją­cy prze­cież jej po­glą­dy o słusz­no­ści nie­miec­kich dzia­łań), ani mę­żo­wie by­łych pol­skich więź­nia­rek w dra­ma­tach „Ave Maria” i „Smak je­dy­ny, nie do opi­sa­nia”. Na­to­miast w pro­zie, dosyć otwar­cie au­to­bio­gra­ficz­nej, Zofia Po­smysz zdaje się mówić: a teraz opo­wiem wam bar­dzo, bar­dzo do­kład­nie o Au­schwitz-Bir­ke­nau ze wszyst­ki­mi szcze­gó­ła­mi, o któ­rych nie chce­cie wie­dzieć. Bę­dzie bo­la­ło. Ma boleć.

Po­roz­ma­wiaj­my na ko­niec o stro­nie edy­tor­skiej, za którą byłaś od­po­wie­dzial­na Ty, Aniu [Dża­ba­gi­no]. Jak opi­sa­ła­byś spe­cy­fi­kę pracy z tek­stem prze­zna­czo­nym do ode­gra­nia na an­te­nie ra­dio­wej?

AD: Praca nad tomem była prze­ży­ciem rze­czy­wi­ście spe­cy­ficz­nym, od­mien­nym od moich wcze­śniej­szych do­świad­czeń edy­tor­skich, przy czym spe­cy­fi­ka ta do­ty­czy­ła nie tyle ra­dio­we­go prze­zna­cze­nia dra­ma­tów, ile ma­te­rial­nej formy, w któ­rych się za­cho­wa­ły. Nie­któ­re z nich prze­trwa­ły wy­łącz­nie w for­mie do­ku­men­ta­cji Pol­skie­go Radia, czyli ma­szy­no­pi­sów spo­rzą­dzo­nych przez pra­cow­ni­ków roz­gło­śni, nie zaś prze­ka­zów au­tor­skich. W związ­ku z tym sporą trud­ność sta­no­wi­ło od­sia­nie tego, co na za­cho­wa­nych ma­szy­no­pi­sach sta­no­wi­ło ewen­tu­al­ne in­ge­ren­cje au­tor­skie, a zo­sta­ło wpro­wa­dzo­ne przez re­ży­ser­kę czy re­ży­se­ra słu­cho­wi­ska lub osobę od­po­wie­dzial­ną za przy­go­to­wa­nie ra­dio­we­go sce­na­riu­sza. W związ­ku z tym, że pani Po­smysz sama pra­co­wa­ła przez pe­wien czas w Pol­skim Radiu, nie było rów­nież wy­klu­czo­ne, że nie­któ­re z tych mo­dy­fi­ka­cji po­cho­dzi­ły od niej. Na szczę­ście pod­czas pracy nad edy­cją mia­łam to szczę­ście, że wszel­kie wąt­pli­wo­ści do­ty­czą­ce osta­tecz­ne­go kształ­tu tek­stów mogła roz­wiać sama au­tor­ka.

Na­to­miast sama ra­dio­wość wy­bra­nych dra­ma­tów za­wa­ży­ła na osta­tecz­nym wy­bo­rze pod­sta­wy po­szcze­gól­nych utwo­rów. Chcąc za­cho­wać jed­no­li­ty cha­rak­ter pu­bli­ka­cji, w nie­któ­rych wy­pad­kach zde­cy­do­wa­li­śmy się na druk słu­cho­wisk, mimo że za­cho­wa­ły się rów­nież au­tor­skie, sce­nicz­ne wa­rian­ty tych sztuk – tak było w przy­pad­ku „Pa­sa­żer­ki” i „Ufo nad Par­na­sem”, któ­rych te­atral­ne wa­rian­ty prze­cho­wy­wa­ne są w Bi­blio­te­ce ZAiKS. Te zo­sta­wi­li­śmy dla przy­szłych ba­da­czy twór­czo­ści Po­smysz.

 

[1] „Na głos, ze słu­chu, w wy­obraź­ni. Dra­ma­tur­gia ra­dio­wa Zbi­gnie­wa Her­ber­ta, jego ró­wie­śni­ków i na­stęp­ców”, 8 grud­nia 2014, In­sty­tut Badań Li­te­rac­kich PAN.

Zofia Posmysz

„Czy to temat? Dramaty", wyb. i wstęp Anna R. Burzyńska, oprac. Anna Dżabagina, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 2020, s. 427.

Anna R. Burzyńska

asystentka w Katedrze Teatru Wydziału Polonistyki UJ, absolwentka teatrologii UJ i Collegium Invisibile. Od 2000 roku współredaguje „Didaskalia”. Zajmuje się krytyką teatralną oraz kwestiami międzynarodowej wymiany teatralnej i promocji polskiego teatru zagranicą. Autorka monografii „Maska twarzy. Twórczość dramatyczna Stanisława Grochowiaka” (2011).

Anna Dżabagina

dr, historyczka literatury, absolwentka Wydziału Polonistyki UW, gdzie obroniła pracę doktorską poświęconą twórczości Eleonory Kalkowskiej. Współpracuje z zespołami „Dramat polski. Reaktywacja” i „Archiwum Kobiet: Piszące” z IBL PAN. Wydała edycję zbioru Eleonory Kalkowskiej „Głód życia” (2016). W 2020 roku ukaże się jej autorska monografia poświęcona pisarce.

Mał­go­rza­ta Tar­now­ska
kul­tu­ro­znaw­czy­ni, li­te­ra­tu­ro­znaw­czy­ni i re­dak­tor­ka, dok­to­rant­ka w Szko­le Dok­tor­skiej Nauk o Ję­zy­ku i Li­te­ra­tu­rze UAM. Człon­ki­ni re­dak­cji „Ma­łe­go For­ma­tu". Miesz­ka w War­sza­wie i w Po­zna­niu.
korekta Lidia Nowak
POPRZEDNI

szkic  

Nie wyjechać, nie wyjeżdżać

— Magdalena Okraska

NASTĘPNY

varia  

Przy torze (fragment)

— Zofia Posmysz