fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

Elipsa krzyku
odbija się echem
od szczytu do szczytu.

Federico Garcia Lorca

 

Loca

Nie powinien był być ani nie być
i nie powinien był
kochać ani udawać że nie kocha
a już
nigdy nigdy
nie powinien był
w ukryciu słuchać srebrnych szeptów i
moczyć stóp w perłowych mydlinach
i
nie powinien był na śliskich nogach nigdzie chodzić

Nie powinien był z nim
rozmawiać aż do brzasku
tam
ani jęczeć
nie powinen był jęczeć tak w czasie wrzasku
nie powinien był tak
cicho jęczeć

Musiał wiedzieć bo widział a jak
zamknął oczy
mogł zobaczyć nie patrząc
czemu zasnął kiedy miał czuwać
jego wina
trzeba było wziąć szmatę i trzeć
i zetrzeć
noc z księżyca

Nie powinien był epatować nas
swoją granatową krwią
o jakże ciemne były srebra z których jadł

Będziemy kopać
Będziemy kopać w parku w Alfacar

Zostawcie go w spokoju mówili ale jak
Wsadziłem lufę w tyłek tego pedała i
Tak to ja
Jego trup
będzie naszym i waszym bohaterem dzielimy jego włos
jego głos w zdarte gardła tłumu wlewamy i ruch
i ruszamy
Prawdą i nieprawdą poimy nasze konie karmimy je
aż puchną
Nasze rasowe znarowione konie rozrywają nas od środka

Będziemy kopać
w parku w Alfacar

Twoja Hiszpania kochany
teraz śpij
Twoja Hiszpania jest niedobra i mokra
i moja Hiszpania jest niedobra
moja Hiszpania jest niedobra i mokra bo jest
ziemią łez
Twoja Hiszpania jest mokra bo jest
ziemią krwi
żądną krwi
pełną krwi
w morzu krwi
a róg twojego prześcieradła jest jak żagiel

Teraz śpij

Jutro znów będziemy kopać w parku
będziemy kopać w parku w Alfacar

 

 

 

 

Gry narodowe

Łatwo ciosa się osły
z osłów robi się krzesła
Będziemy bawić się w komórki do wynajęcia

Łatwo naciąga się worek
w worku głowa jest w nogach
Będziemy sprężać się i odskakiwać coraz dalej

Łatwo nawleka się zęby
z zębów naszyjnik ciężki
Będziemy ważyc nasze zęby w cudzych rękach

Łatwo kopie się w niebie
pod niebem gołe sny
Będziemy kładli się z wrogiem na prawo i lewo na krzyż

Łatwo łowi się statki
na statkach pokłady świata
Będziemy czekać przy brzegu w zielonych wojskowych namiotach

klasa rasa mara maca praca taca raca graca
gramy gramy
w narodowe gry

 

 

 

 

Kanał

Powstanie we mnie i ze mnie to powstanie
ci co przetrwali wyłażą na zewnątrz
czołgają się brudni oblepieni wszystkim
co mieli w sobie co ze sobą nieśli

Szeregowi żołnierze suną na kolanach
weteran poniedziałku i bohater wtorku
pogromca środy a po nim czwartkowy
cudownie ocalony żywy do połowy

kiedy zmyję ten brud skóra znów będzie cała
przegrana pewna świat pewny tak jak koniec świata
po czwartku będzie piątek i znowu moja kolej
no wyłaź ze mnie wyciągnij mnie już proszę
niech światło przenicuje mnie niech się wywrócę
na lewą stronę żeby wyszły szwy

jestem tu po to by pokazać wszystko
jestem śmiertelnie zmęczony jestem komandosem
niech już minie ten tydzień ten kanał niech zobaczę
światło dnia
światło dnia
noc na plecy przewraca
i dobija czasem

Joanna Oparek
poetka, pisarka, ukończyła psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracowała jako dziennikarka, dyrektor kreatywny w agencji reklamowej, specjalistka PR i scenarzystka. Debiutowała w Przekroju, powieścią w odcinkach. Opublikowała tomy poetyckie: „Po kostki w niebie” (2003) i „Czerwie” (2012), Berlin Porn (2015), powieści: „Mężczyzna z kodem kreskowym”(2004), „Jesień w Nowym Jorku”(2006), „Loża” (2012) oraz sztukę teatralną „Projekt Ameryka”(2010). Jest współzałożycielką Queerowego Centrum Kultury QCK. Jako dramaturg współpracuje z nową niezależną sceną teatralną w krakowskiej galerii Otwarta Pracownia.
POPRZEDNI

varia felieton  

Perły z odwiertu (5): 10 rzeczy, które chcieliście wiedzieć o Jerzym Pilchu, ale baliście się zapytać Eweliny Pietrowiak

— Jakub Nowacki

NASTĘPNY

varia  

Lubię, kiedy Nike...*

— List od czytelnika