fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

Zbigniew Marek Kowalewski
„Ukraińskie Rewolucje", Książka i Prasa 2023, s. 284

Nie ma na świecie większego zła politycznego niż upadłe wielkie mocarstwa, które nie potrafią pogodzić się ze swoim upadkiem, zejść z wielkomocarstwowej sceny i zająć faktycznie przypadające im miejsce na arenie międzynarodowej. Tak było z Niemcami, które po przegranej pierwszej wojnie imperialistycznej wywołały drugą, tym razem już naprawdę światową. Znów – i tym razem strasznie – przegrywając, popadły w panikę, ale nie zagroziły zagładą świata, gdyż nie miały jeszcze koniecznych do tego środków technicznych. Rosja je ma. U kresu swojego istnienia Związek Radziecki był tak przegniły, że kiedy do jego zatęchłego wnętrza przedostały się powiewy świeżego powietrza, zawalił się jak domek z kart. Rosji po byłym supermocarstwie nietknięta pozostała tylko broń jądrowa – najpotężniejsza w skali światowej.

Potworna jest nierównowaga między tą niesamowitą niekonwencjonalną mocą niszczycielską, którą dysponuje Rosja, a jej głębokimi opóźnieniami w rozwoju społeczno-gospodarczym, politycznym i kulturalnym, które doprowadziły ZSRR do upadku. Kompensuje tę nierównowagę wszechwładza państwa policyjnego i uzupełnia ją tradycjonalistyczno-szowinistyczna ideologia.

Obłąkańcza filozofia Aleksandra Dugina nie powinna przysłaniać innej odmiany „eurazjatyzmu” w spuściźnie po Lwie Gumilowie, rzekomym „ojcu” etnologii, choć kiedy Gumilow przyszedł na świat, od dawien dawna istniała ona jako dyscyplina naukowa. Dokonana przezeń totalna biologizacja procesów historycznych kwitnie w Rosji nawet w świecie akademickim. Biologiczna istota etnosu z jego superetnosami, subetnosami oraz na stykach superetnosów potwornie pasożytniczymi chimerami etnicznymi – „destrukcyjne oddziaływanie «chimery judeo-chazarskiej» osiągnęło w pisarstwie Gumilowa niemal kosmiczny rozmach” i stanowi jego oryginalny „«wkład» w quasi-naukowe uzasadnienie antysemityzmu” – przypomina coś dobrze znanego z historii XX stulecia. „Pamiętajmy o jego wniosku końcowym”, ostrzegają etnolog Wiktor Sznirelman i orientalista Siergiej Panarin – o tym, że według Gumilowa „natura nie zna winy; dlatego etnos nie jest odpowiedzialny za żadne, nawet najstraszliwsze zbrodnie. Tak jak nie można pozwać przed sąd ludzki trzęsienia ziemi czy zarazy, tak nie podlegają potępieniu podmioty «anihilacji etnicznej», które ludzie nie czytający Gumilowa nazwaliby ludobójstwem. Przecież anihilacja to też «przyrodniczy», zupełnie naturalny proces!”[1].

Już raz – po rewolucji na Majdanie – szerzyła się w kołach skrajnej prawicy rosyjskiej, inspirującej się „nauką” Gumilowa, w tym także w ruchu separatystycznym w Donbasie, teoria, zgodnie z którą rewolucja ta była wynikiem „spisku chazarskiego”, zmierzającego do stworzenia w Ukrainie Nowej Chazarii[2].

Rosyjska fiksacja imperialistyczna na Ukrainie, która doprowadziła do najazdu na ten kraj w lutym 2022 r., ma swoje głębokie źródła. Wraz z rozpadem Związku Radzieckiego i niepodległością Ukrainy załamała się cała reakcyjna rosyjska mitologia narodowa. Stała się rzecz niesłychana: po wielowiekowej niewoli Ukraina wybiła się na niepodległe państwo europejskie i teraz armia ukraińska tak broni niepodległości i bije najeźdźców, że zapiera to dech nawet najbardziej doświadczonym generałom zachodnim: nieustannie dezorganizuje systemy dowodzenia i kontroli rosyjskich sił zbrojnych, odsłania ich straszną nędzę moralną oraz powoduje lawinową ucieczkę obywateli rosyjskich przed przymusowym poborem do wojska.

Ukraina pilnie potrzebuje solidarności prawdziwie demokratycznych sił całego świata. Siły te powinny uporczywie domagać się szerokich i natychmiastowych dostaw do Ukrainy nowoczesnych systemów broni konwencjonalnej od państw je posiadających oraz żądać wszelkiej pomocy materialnej dla mieszkańców i struktur kraju. Imperialistyczny najeźdźca burzy, pustoszy, grabi, chcąc ukarać społeczeństwo Ukrainy za niepodległość i opór, zgnębić i zniewolić, zamrozić, zagłodzić, pozbawić światła, zrujnować materialnie i duchowo i wynarodowić. Publicznie zapowiada nawet, że je zgładzi.

Ukraina pilnie potrzebuje solidarności prawdziwie demokratycznych sił całego świata

W obliczu rosyjskich klęsk na froncie oraz kompromitujących dowodów na załamywanie się wojska, systemów dowodzenia i poboru, na niedobory i rozkład, państwo rosyjskie grozi użyciem tego jedynego zasobu, który po supermocarstwie mu pozostał: broni jądrowej. Lecz w Ukrainie wola zwycięstwa jest ogromna i to, bardziej niż cokolwiek innego, pośród całego ogromu niepokoju o losy ludzkości, budzi nadzieję.

(…)

W połowie 1989 r., u szczytu reform gorbaczowowskich w Związku Radzieckim, profesor Yves Lacoste, geograf rewindykujący geopolitykę jako dyscyplinę naukową, postanowił poświęcić cały numer, do tego podwójny, swojego specjalistycznego kwartalnika „Hérodote” krajom i narodom nierosyjskim w ZSRR, notorycznie ignorowanym przez zachodnie opinie publiczne. Chodziło o to, aby odsłonić zupełnie przysłoniętą, zaciemnioną stronę realiów radzieckich, o której na Zachodzie, nawet przy ogromnie wzmożonym w tym czasie zainteresowaniu tymi realiami i zachodzącymi w ZSRR coraz burzliwszymi procesami, zupełnie nie było mowy. Chodziło o bieżące położenie i historię ucisku narodów nierosyjskich.

Lacoste poprosił mnie o artykuł o ukraińskiej kwestii narodowej. W numerze zatytułowanym „Kresy Rosji” był on najobszerniejszy. Numer wzbudził takie zainteresowanie, że po raz pierwszy w historii pisma kilkakrotnie go dodrukowywano. W swoim artykule zapowiedziałem – wyjaśniając historycznie dlaczego – że Ukraina będzie wkrótce niepodległa[3].

Z pewnym zdumieniem odkryłem, że moja zapowiedź była zupełnym zaskoczeniem dla czytelników francuskich – głównie nawet nie dlatego, że nikomu jeszcze nie przychodziło do głowy, iż Związek Radziecki zawali się i rozpadnie, lecz dlatego, że o kraju zwanym Ukrainą i o narodzie ukraińskim praktycznie nic nie wiedziano. W tych nielicznych środowiskach czy kołach, w których coś wiedziano, w najlepszym razie zaliczano go do „narodów bez historii” – status „narodów historycznych” przysługiwał w oczach Francuzów narodom takim jak oni, od stuleci państwowym. Perspektywa nagłego pojawienia się nowego, rozległego terytorialnie i ludnego państwa na mapie politycznej Europy, jak się wydawało, ostatecznie ustabilizowanej, była dosłownie bulwersująca i niemal niewyobrażalna.

Podobnie wyglądało to w innych krajach Europy Zachodniej. Uważano, że jeśli niekoniecznie wszystkie, to przynajmniej wszystkie „duże” – w tym o wiele „mniejsze” niż ukraińska – kwestie narodowe są w Europie od dawna rozwiązane i że wszystkie narody europejskie, które na to „zasługują”, mają własne państwa. Nie wyobrażano sobie, aby na kontynencie mogło powtórzyć się jeszcze raz coś, co – jak mniemano – po raz ostatni zdarzyło się po rewolucji na zachodnich kresach Imperium Rosyjskiego i wraz z rozpadem Cesarstwa Austrii po I wojnie światowej.

Niepodległość, którą Ukraina uzyskała dopiero w sierpniu 1991 r., była, nawet jak na warunki historyczne Europy Środkowo-Wschodniej, wręcz nieprawdopodobnie spóźniona. Było to tym bardziej paradoksalne, że naród ukraiński postawił sobie niepodległość jako zadanie historyczne już wtedy, gdy rodził się jako naród jeszcze wczesnonowoczesny – w ogniu swojej pierwszej rewolucji narodowej, która wybuchła w 1648 r. Od „polskiego narodu feudalnego”[4] odmienny o tyle, że aby się wówczas narodzić, musiał zmieść feudalizm i wyzwolić chłopstwo od poddaństwa. Państwo na Naddnieprzu, utworzone w toku tej rewolucji przez kozackie Wojsko Zaporoskie przy bardzo czynnym udziale „skozaczonych”, tj. wolnych i samowyzwolonych mas chłopskich, oderwało się od Polski. Na dłuższą metę nie zdołało zachować niepodległości. Najpierw, pokonane przez Polskę, upadło na Prawobrzeżu, następnie na Lewobrzeżu popadło w zależność od Carstwa Ruskiego, a w końcu przytłaczającą większość Ukrainy podbiło Imperium Rosyjskie.

(…) naród ukraiński postawił sobie niepodległość jako zadanie historyczne już wtedy, gdy rodził się jako naród jeszcze wczesnonowoczesny

Ukraina powinna była uzyskać niepodległość podczas rewolucji lub wojny domowej w Imperium Rosyjskim, niezależnie od tego, czy jako Ukraina radziecka, czy inna. Druga ukraińska rewolucja narodowa wybuchła w 1917 r., w ślad za rewolucją rosyjską i w splocie z nią. Splot wynikał z kolonialnego położenia Ukrainy i ze szczególnego następstwa społecznego tego położenia: daleko idącej rusyfikacji miast, w tym proletariatu miejskiego i ruchu robotniczego. Był to splot tak daleko idący, że Ukraińska Centralna Rada, która przewodziła ruchowi narodowemu, konstytuując państwo ukraińskie, zwlekała z oderwaniem go od Rosji i wskutek tego uwikłała się w wojnę z jej nową, radziecką władzą.

Z kolei rządzona przez bolszewików Rosja okazała się niejako organicznie czy strukturalnie niezdolna przystać na oderwanie się Ukrainy. Dążyła do szerzenia na jej obszarze swojej rewolucji proletariackiej, podejmując walkę z ukraińskim ruchem narodowym. Czyniła to metodą podboju rewolucyjnego. Wobec dotychczasowej kolonii, wobec narodu dotychczas uciskanego podbój taki nie mógł nie reprodukować stosunku imperialistycznego. Na rewolucji rosyjskiej i na bolszewikach – także tych, którzy działali w Ukrainie – kładzie się długim cieniem to, że wtedy Ukraina niepodległości nie uzyskała. Jeśl w kraju tym realna czy choćby nawet tylko formalna władza rad miała być społecznie emancypacyjna, to mogła być taka tylko w nierozerwalnym związku z niepodległością.

Bolszewicy byli partią rosyjską – partią ruchu robotniczego narodu panującego – do tego stopnia, że kwestii narodowej w przypadku narodów uciskanych przez Rosję nie rozumieli. Zwłaszcza ignorowali trzy fundamentalne w tej dziedzinie tezy. Pierwszą tak sformułował Feliks Perl, działacz i myśliciel polityczny polskiego socjalizmu niepodległościowego: „Jak Rosja nie jest «jedna i niepodzielna», tak samo nie jest jedna i niepodzielna rewolucja w Rosji”. Potwierdziło się to już podczas rewolucji 1905 r. Wielość rewolucji w Imperium Rosyjskim brała się z tego, wyjaśniał Perl, że obok wspólnych zadań, wynikających ze wspólnego jarzma carskiego, między narodami imperium istniały znaczne odrębności. Oto bowiem absolutyzm, który wszystkie one musiały obalić, wyrósł jedynie na gruncie stosunków społecznych Rosji, a nie na gruncie narodów przez nią podbitych, gdzie zawsze był siłą zewnętrzną, narzuconą – słowem, absolutyzm był u nich zarazem najazdem. Walka z absolutyzmem, który jest najazdem, to coś innego niż walka z absolutyzmem, który wyrósł z własnego społeczeństwa[5].

Drugą tezę sformułował Wasyl Szachraj, ukraiński bolszewik i inicjator ukraińskiego komunizmu niepodległościowego. „Doświadczenie historyczne ruchów narodowych – oto gdzie należy szukać odpowiedzi na wszystkie pytania związane z kwestią narodową”, stwierdzał w polemice z Leninem. Dlatego należy wychodzić „od konkretnych warunków życia i tendencji rozwoju ruchów narodowych w ogóle, w tym czy innym okresie rozwoju społecznego, a szczególnie danego ruchu narodowego”. Doświadczenie to dowodzi, że tendencją wszelkich ruchów narodowych jest utworzenie własnego niepodległego państwa narodowego – tak brzmi druga teza. „Ta podstawowa tendencja przejawia się i będzie przejawiała się wszędzie, dopóki istnieje państwo. Tak było w dobie walki i zwycięstwa kapitalizmu nad feudalizmem, tak jest w obecnej epoce imperializmu, tak będzie w socjalizmie”[6].

Trzecia teza bezpośrednio wynika z drugiej: nieprzepartą tendencją ruchów narodowych w przypadku narodów uciskanych, wcielonych do państwa narodu panującego, jest oderwanie się. Lenin zastąpił tę tezę prawem narodów do oderwania się (do samookreślenia aż do oderwania się) zaznaczając, że kwestii prawa do oderwania się „nie wolno mieszać z kwestią celowości oderwania się”[7]. O tym, czy z punktu widzenia interesów proletariatu celowe jest oderwanie się od Imperium Rosyjskiego danego narodu nierosyjskiego, miała decydować partia rosyjska. Ta zaś za celowe nie uznała oderwania się ani jednego narodu uciskanego przez Rosję.

Lenin uzasadniał to tym, że nieokreślony przezeń „całokształt ekonomicznych i politycznych warunków Rosji” wymaga „bezwzględnie od socjaldemokracji, by dokonała zespolenia robotników wszystkich narodowości we wszystkich bez wyjątku organizacjach proletariackich (politycznych, zawodowych, spółdzielczych, oświatowych itd. itp.)”, łącząc „jedność proletariuszy wszystkich narodów na danym terenie z prowadzeniem propagandy i agitacji we wszystkich językach miejscowego proletariatu”[8]. W przypadku partii bolszewickiej tak wyglądąło to tylko w pismach Lenina. W Ukrainie partia ta mówiła jedynie po rosyjsku, do grudnia 1917 r. niczego nie wydała po ukraińsku, nie prowadziła pracy politycznej wśród proletariatu ukraińskiego – prowadziła ją w tym kraju wśród proletariatu rosyjskiego i zrusyfikowanego – i odsetek Ukraińców wśród jej członków był niewielki.

Lenin piętnował natomiast jako „nacjonalistów burżuazyjnych” socjaldemokratów ukraińskich za to, że w takich okolicznościach nastawili się na pracę polityczną jedynie wśród proletariatu ukraińskiego – chcąc organizować go politycznie we własnej partii, rozbijali w Ukrainie, twierdził, organizacyjną jedność ponadnarodową proletariatu. Jedności takiej nie mogło być jednak w przypadku partii poza deklaracjami, w praktykach swoich rosyjskiej – tym bardziej rosyjskiej, że od 1912 r. „nie obejmującej swym zasięgiem wcielonych do Imperium Rosyjskiego krajów zachodnich”[9], najbardziej w nim rozwiniętych i posiada jących partie socjaldemokratyczne, które mówiły w językach tych krajów. Tu w kwestii narodowej leninowski pies był pogrzebany. Dążenie do politycznego organizowania proletariatu nierosyjskiego czy niezrusyfikowanego w ramach partii faktycznie rosyjskiej przełożyło się następnie – tyle że, ze względu na siłę oporu ukraińskiego, którym szybko zarażali się w Ukrainie sami bolszewicy, krętymi drogami – na dążenie do utrzymania narodów dotychczas uciskanych w ramach tworzącego się rosyjskiego państwa radzieckiego.

Ukrainę, podobnie jak inne republiki radzieckie, bolszewicy traktowali jako jedną z przyszłych „republik obwodowych” – podmiotów, które po wojnie domowej miały wejść w skład Federacji Rosyjskiej i dysponować w kwestii narodowej autonomią. Miało to polegać, jak wyjaśniał Stalin (wówczas komisarz ludowy do spraw narodowościowych), na tym, że „każdy obwód wybiera ten język lub te języki, które odpowiadają składowi ludności danego obwodu, przy czym przestrzega się pełnego równouprawnienia języków zarówno mniejszości, jak i większości we wszystkich instytucjach społecznych i politycznych”. Podmiotowość narodów, sprowadzona do „autonomii obwodowej”, była zaiste pomysłem zadziwiającym, który mógł zrodzić się jedynie w atmosferze wielkomocarstwowego szowinizmu.

Zarazem federalizm Rosji, który wcześniej Lenin wykluczał stanowczo („marksiści, oczywiście, ustosunkowują się wrogo do federacji”[10]), gdyż państwo miało być scentralizowane i unitarne, teraz, ze względu na nabrzmiałą kwestię narodową, stał się niespodziewanie dla bolszewików ustrojem przejściowym między, jak to określił Stalin, unitaryzmem carskim a „unitaryzmem socjalistycznym”[11]. Miał trwać bardzo krótko – dopóki konieczny był „liberalny” stosunek do kwestii narodowej, wymuszony przez wojnę domową i interwencję zagraniczną.

Podmiotowość narodów, sprowadzona do «autonomii obwodowej», była zaiste pomysłem zadziwiającym, który mógł zrodzić się jedynie w atmosferze wielkomocarstwowego szowinizmu

Opór, zwłaszcza w Ukrainie, był tak silny, że w rezultacie projekt ten upadł i Ukraina, podobnie jak inne główne republiki radzieckie, nie weszła w skład Federacji Rosyjskiej, lecz w federację z Rosją, formalnie na równych z nią prawach niepodległego państwa. Niepodległość ta była, rzecz jasna, fikcyjna i tak mówiło się o niej w ścisłym gronie przywódców bolszewickich. Już w 1922 r. Stalin bardzo usilnie dążył do obalenia „liberalnego” układu – do wcielenia republik nierosyjskich w skład Rosji, przy czym nie Rosji federacyjnej, lecz tym razem unitarnej. Napisał w tej sprawie bardzo znamienny list do Lenina – ujawniony dopiero za rządów Gorbaczowa, lecz mimo jego wagi do dziś z reguły ignorowany w historiografii Rosji radzieckiej. Jego najważniejszy fragment brzmiał tak:

3. W ciągu czterech lat wojny domowej, kiedy interwencja [zagraniczna] zmusiła nas do demonstrowania liberalizmu Moskwy w kwestii narodowej, wbrew naszej woli udało nam się wychować wśród komunistów prawdziwych i konsekwentnych socjalniepodległościowców, pod każdym względem domagających się prawdziwej niepodległości i uważających wtrącanie się KC R[osyjskiej] P[artii] K[omunistycznej] za oszustwo i hipokryzję Moskwy.

4. Przechodzimy taki okres rozwoju, w którym nie można ignorować formy, prawa, konstytucji – okres, w którym na kresach młode pokolenie komunistów odmawia pojmowania zabawy w niepodległość jako zabawy, uparcie biorąc słowa o niepodległości za dobrą monetę i równie uparcie żądając, abyśmy wcielili w życie literę konstytucji niepodległych republik.

5. Jeśli teraz nie spróbujemy dostosować formy stosunków wzajemnych między centrum a kresami do faktycznych stosunków, na mocy których kresy muszą być we wszystkim zasadniczo bezwarunkowo posłuszne centrum, tj. jeśli nie zamienimy teraz (fikcyjnej) niepodległości na formalną (a zarazem realną) autonomię, to za rok nieporównanie trudniej będzie obronić faktyczną jedność republik radzieckich.

Teraz mówimy o tym, „jak nie urazić” elementów narodowych; za rok zapewne zadamy sobie pytanie, jak na takim gruncie nie wywołać rozłamu w partii, bo na kresach żywioł „narodowy” nie działa na rzecz jedności republik radzieckich, a formalna niepodległość sprzyja takim działaniom[12].

Znów opór, głównie narodu i bolszewików Ukrainy, uniemożliwił realizację tego zamysłu, który dla narodów nierosyjskich oznaczałby ponowne wcielenie do państwa rosyjskiego. W swoich ostatnich pismach Lenin tym razem sprzeciwił się Stalinowi, gdyż uważał zamysł ten za przedwczesny, grożący zaognieniem kwestii narodowych. „Nie zastosowaliśmy”, pisał teraz, „środk[ów] skutecznej obrony obcoplemieńców przed rdzennie rosyjskim dzierżymordą”, zaznaczając: „chociaż mogliśmy i powinniśmy byli je zastosować”[13], choć przecież obwodowa autonomia narodów nierosyjskich w unitarnym państwie rosyjskim była stanowiskiem programowym partii bolszewickiej, którego sam w przeszłości bronił i od którego teraz też nie odstępował, a jedynie uważał, że jest na nią za wcześnie.

Być może przypomniał sobie jednak coś, co sześć lat wcześniej, poniesiony gorączką polemiki z Różą Luksemburg, napisał, jak się zdaje, nieopatrznie i wbrew sobie, ale bardzo jasno: „Naród «autonomiczny» nie jest równoprawny z narodem «państwowym»”[14]. Dlatego właśnie cała europejska historia republik demokratycznych (poza bardzo krótkotrwałą historią republiki hiszpańskiej) nie zna czegoś takiego, jak „narody autonomiczne” – zna tylko narody państwowe – natomiast „autonomiczne” znają europejskie monarchie. Sprowadzenie narodów nierosyjskich Rosji radzieckiej do rangi „narodów autonomicznych” nie tylko byłoby rozwiązaniem zacofanym, ale również wstecznym.

Pracując nad ukraińską kwestią narodową doszedłem do przekonania, że Ukraina to dla imperializmu rosyjskiego kwestia być albo nie być. Jego los nigdy nie zależał od ustroju Rosji, ani politycznego, ani społeczno-gospodarczego – od tego, czy w danym okresie historycznym Rosja była jeszcze przedkapitalistyczna, czy już kapitalistyczna, czy była niekapitalistyczna, rewolucyjna lub stalinowsko-biurokratyczna, liberalno-demokratyczna czy oligarchiczna. Przede wszystkim, a może nawet całkiem, zależał od tego, czy Rosja panuje nad Ukrainą, czy nie; innymi słowy – czy Ukraina jest niepodległa, czy nie. Chyba los imperializmu żadnego wielkiego mocarstwa nie zależał w dziejach od tego, czy panuje nad jednym określonym krajem. Tym imperializm rosyjski różni się zasadniczo od innych. To jest kwintesencją jego osobliwości (…). Kwestia ta wymaga jednak, rzecz jasna, znacznie dalej idących prac.

Ukraina to dla imperializmu rosyjskiego kwestia być albo nie być

Imperializm rosyjski, jeszcze jako imperializm wojskowo-feudalno-trybutarny, ale już w miarę nowoczesny, zrodził się wraz z podbojem Ukrainy w ostatnich dekadach wieku XVIII i następnie, w toku rozwoju kapitalizmu w Rosji, splótł się z całkiem nowoczesnym imperializmem kapitalistycznym. W 1917 r. zmuszony do odwrotu zarówno przez rosyjską rewolucję proletariacką, jak i przez ukraińską rewolucję narodową, trwał w takiej mierze, w jakiej ani pod władzą Centralnej Rady, ani pod władzą radziecką Ukraina nie uzyskała niepodległości. Natomiast odrodził się w pełni, tym razem jako imperializm wojskowo-biurokratyczny, kiedy reżim stalinowski zdławił naród ukraiński ludobójczym Hołodomorem oraz zniszczył zdobycze ukraińskiej rewolucji narodowej i porewolucyjnej ukrainizacji republiki.

Odwrót imperializmu rosyjskiego na całej linii nastąpił wraz z upadkiem Związku Radzieckiego oraz oderwaniem się i niepodległością Ukrainy i 13 innych republik, lecz po wygranych wojnach z Gruzją i w Czeczenii znów zbierał on siły. Za prezydentur Kuczmy (1994-2005) i Janukowycza (2010-2014) można było jeszcze liczyć na Kremlu na odzyskanie Ukrainy inaczej niż kolejnym już w historii podbojem, choć między jedną a drugą wdarła się już, poważnie podkopując realność takich rachub, „pomarańczowa rewolucja” i prezydentura Juszczenki (2005-2010).

Rewolucja na Majdanie radykalnie zmieniła stan rzeczy. Mniema się dość powszechnie, że w 1926 r. pisarz, poeta i krytyk literacki, a zarazem bolszewik Mykoła Chwylowy, ukraiński komunista niepodległościowy czy może raczej rewolucyjny nacjonalista, rzucił hasło „Jak najdalej od Moskwy! Chcemy Europy!”. Zasłynął nim i przeszedł do historii jako jego autor, choć go nie rzucił[15]. Na początku 2014 r. odnosiło się nieodparte wrażenie, że Chwylowy bierze zza grobu odwet – że to właśnie przypisane mu legendarne hasło huczy na Majdanie i wstrząsa Kijowem. Ukraina afirmowała uzyskaną już niepodległość – uczestnicy rewolucji sygnalizowali tym razem wolę zapewnienia jej nieodwracalności. Stąd jeszcze ograniczona i maskowana inwazja rosyjska, stąd też dokonane już wtedy przez Rosję zabory, ale zarazem faktycznie już pierwsza faza podboju.

 

Tekst stanowi fragment wprowadzenia do książki „Ukraińskie rewolucje” Zbigniewa Kowalewskiego.

 

[1] В. Шнирельман, С. Панарин, „Лев Николаевич Гумилев: основатель этнологии?”, Вестник Евразии nr 3 (10), 2000, s. 27-30. Po angielsku: V. Shnirelman, S. Panarin, „Lev Gumilev: His Ргетеnsions as Founder of Ethnology and his Eurasian Theories”, Inner Asia nr 3, 2001, s. 12-14.

[2] В.А. Шнирельман, „«Майдан» как «хазарский заговор»”, Хазарский альманах t. 14, 2016, s. 285-321.

[3] Z.M. Kowalewski, „L’Ukraine: réveil d’un peuple, reprise d’une mémo- ire”, Hérodote. Revue de géographie et de géopolitique nr 54/55, 1989, s. 100-138.

[4] T. Łepkowski, „Polska. Narodziny nowoczesnego narodu”, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1967, s. 10.

[5] Res. [F. Perl], „Koordynacya czy utożsamienie? (Kilka słów o naszym stosunku do rewolucyi rosyjskiej)”, Życie, Warszawa 1907, s. 3-4.

[6] В. Шах-Рай, „Передмова”, w: Н. Ленін (В. Ільін), Статті по на- ціональному питанні, s.n., [Saratów 1919], s. IV, VIII. Innymi słowy, jak o ruchach narodowych pisał Marceli Handelsman, „dla wszystkich narodów bez względu na to, czy w danej chwili dziejowej zjawisko to występuje wyraźnie, czy jest ukryte, dążenie do własnego państwa jest celem, ku któremu ruch zmierza świadomie czy jeszcze nieświadomie”. M. Handelsman, Rozwój narodowości nowoczesnej, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1973, s. 35.

[7] W. Lenin, „Rezolucje letniej narady KC SDPRR z działaczami partyjnymi w 1913 roku”, Dzieła wszystkie t. 24, Książka i Wiedza, Warszawa 1987, s. 60.

[8] W. Lenin, „Tezy w kwestii narodowej”, Dzieła wszystkie t. 23, Książka i Wiedza, Warszawa 1987, s. 307

[9] W. Najdus, SDKPiL a SDPRR 1908-1918, Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1980, s. 187. Wtedy Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy oraz Socjaldemokracja Kraju Łotewskiego, wchodzące od 1908 r. w skład Socjaldemokratycznej Partii Robot niczej Rosji jako jej organizacje krajowe, a także eksterytorialna socjaldemokracja żydowska (Bund) znalazły się poza tą partią.

[10] W. Lenin, „Uwagi krytyczne w kwestii narodowej”, Dzieła wszystkie, t. 24, s. 141.

[11] J. Stalin, „Organizacja Rosyjskiej Republiki Federacyjnej. Rozmowa ze współpracownikiem gazety «Prawda»”, Dzieła t. 4, Książka i Wiedza, Warszawa 1951, s. 77-83.

[12] „Из истории образования СССР. Документы и материалы о работе комиссии Оргбюро ЦК РКП(б) по подготовке вопроса «О взаимоот- ношениях РСФСР и независимых республик» к Пленуму Централь- ного Комитета партии (6 октября 1922 г.)”, Известия ЦК КПСС nr 9, 1989, s. 199.

[13] W. Lenin, „W związku z zagadnieniem narodowości, czyli o «auto- nomizacji»”, Dzieła wszystkie t. 45, Książka i Wiedza, Warszawa 1989, s. 350.

[14] W. Lenin, „Wyniki dyskusji o samookreśleniu”, Dzieła wszystkie t. 30, Książka i Wiedza, Warszawa 1987, s. 39.

[15] W polskiej literaturze sprawę wspomnianego hasła i w ogóle „sprawę Chwylowego” rzetelnie i wnikliwie omawiają A. Nowacki, „Myśli pod prąd”. Twórczość Mykoły Chwylowego w kontekście ukraińskiej dyskusji literackiej lat 1925-1928, KUL, Lublin 2013 oraz P. Krupa, „Na Zachód” i „z dala od Moskwy”? Publicystyka Mykoły Chwylowego lat 1925-1926. Historia – idee – konteksty, Uniwersitas, Kraków 2018.

Zbigniew Marek Kowalewski
„Ukraińskie Rewolucje", Książka i Prasa 2023, s. 284

Zbigniew Kowalewski
w 1981 r. członek Prezydium NSZZ „Solidarność” Ziemi Łódzkiej i delegat na I Krajowy Zjazd Delegatów, Od stanu wojennego do 1989 r. na emigracji we Francji, współdziałał z francuskim lewicowym ruchem solidarności z „Solidarnością”. Autor wielu prac o ruchach i teoriach rewolucyjnych, publikowanych od 60 lat w kraju i za granicą. Od 2006 r. jest zastępcą redaktora naczelnego Le Monde diplomatique – edycja polska. Od lat 80. XX w. bada historię Ukrainy, Wydawnictwa Narodowej Akademii Nauk Ukrainy dwukrotnie opublikowały jego pracę o powojennej strategii politycznej Ukraińskiej Powstańczej Armii w Polsce.
redakcjaKrzysztof Sztafa
POPRZEDNI

szkic  

Dydaktyka i dialektyka

— Ewald Iljenkow

NASTĘPNY

recenzja  

Rozpad i trwanie

— Kirył Miedwiediew