Najnowsza książka Andrzeja Ledera – „Ekonomia to stan umysłu. Ćwiczenie z semantyki języków ekonomicznych” (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2023) rozpoczyna się od tezy, która specjalistom wykształconym w duchu ekonomii klasycznej może wydać się przewrotna. „Ekonomia nie jest sposobem na zarządzanie brakiem – lecz jest sztuką rozprowadzania nadmiaru” (s. 19). Nadmiar – który stanowi centralne pojęcie rozważań – oznacza tu energię wymykającą się próbom ujarzmienia i spożytkowania. Jest mocą jednocześnie zagrażającą zarówno integralności podmiotu, jak i „przekraczającą zdolność zawierania wszelkich językowych systemów symbolicznych i materialnych (…)” (s. 334). Gdy nadmiar nie zostanie rozprowadzony niszczy „wszelkie struktury, systemy i sieci, byty i powiązania zdolne do życia” (s. 21). Takie ujęcie zagadnienia ekonomii umożliwia opisanie tej dziedziny za pomocą pojęć zaczerpniętych z psychoanalizy. Jak zdaje się pouczać w psychoanalitycznym tonie autor: zagrażający nadmiar musi zostać rozprowadzony. Dokonuje się to za pomocą sieci rozprowadzania tworzonej przez powiązane ze sobą „urządzenia” – inaczej „dyspozytywy”. Te terminy zaczerpnięte z myśli poststrukturalistycznej są kojarzone z Gilles’em Deleuzem i Michelem Foucaultem. Jak można przeczytać w załączonym na końcu książki słowniczku: dyspozytywy czy urządzenia (autor używa pojęć wymiennie) to „skomplikowane struktury, złożone tak ze znaków, jak związanych z nimi ludzkich praktyk i niezbędnych obiektów materialnych, połączonych ze sobą i wytwarzających pewne efekty (…)” (s. 333). Urządzeniem może być chociażby kolonializm, łączący elementy od konkretnych obiektów (np. armii czy flot) po pewne praktyki, jak np. urasawiający dyskurs.
Kategoria dyspozytywu jest autorowi przydatna do opisania współczesnego kapitalizmu. Dzięki temu pojęciu udaje się Lederowi połączyć tak odległe zjawiska jak trwający w Chinach boom budowlany z amerykańskimi giełdami czy styl życia południowoamerykańskich rolników z systemami emerytalnymi bogatych społeczeństw globalnej Północy. Te niewidoczne na pierwszy rzut oka powiązania między zjawiskami ze współczesnego systemu kapitalistycznego rysują na płaszczyźnie społeczno-politycznej podział zastępujący tradycyjnie pojęty konflikt klasowy w obrębie społeczeństw zachodnich (lub raczej społeczeństw globalnej północy). Nadmiar, o którym mowa, jest efektem wyzysku pracy ludzi globalnego Południa, zaś jego dystrybucja ma miejsce w krajach globalnej Północy. Wytwarzająca materialną wartość dodatkową praca jest obecnie eksportowana do krajów globalnego Południa. Zdaniem autora za sposobem rozprowadzania nadmiaru stoi „zestaw wyobrażeń, idei i praktyk społecznych, spiętych razem przez ramę etyczną” (s. 333), nazwany za Charlesem Taylorem mianem Imaginarium. Jednak w obliczu pojawiających się wyzwań związanych z kryzysem klimatycznym, środowiskowym i społecznym w Imaginarium powstaje coraz więcej pęknięć.
Pomimo radykalnej zmiany tematyki, pod pewnymi względami najnowsza książka Ledera zachowuje ciągłość z tezami zaproponowanymi w „Prześnionej rewolucji” (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2014). Metodologicznym punktem odniesienia nadal pozostaje Lacan – choć ta inspiracja uzupełniona zostaje ciekawymi koncepcjami badaczy i badaczek wywodzących się z innych tradycji. Autor konstruuje ramę pojęciową z kategorii zaczerpniętych m.in. od Lacana, Deleuze’a i Guattariego czy Susan Buck-Morss i Davida Graebera. Eklektyczna siatka metodologiczna może budzić podejrzenie o kryjącą się głębiej niespójność między terminami wywodzącymi się z częściowo opozycyjnych linii myślowych. Rozległość inspiracji zaburza jednorodność tonu książki. Czytelnika mogą przytłoczyć zestawienia akademickich pozycji Buck-Morss czy Mariany Mazzucato z bardziej publicystycznymi urywkami, chociażby z tekstów Edwina Bendyka. Swobodne mieszanie raz popularnonaukowego, raz wybitnie akademickiego rejestru okazuje się słabą stroną najnowszej propozycji Ledera – budzi bowiem pytanie o zakładaną wiedzę projektowanego czytelnika.
Swobodne mieszanie raz popularnonaukowego, raz wybitnie akademickiego rejestru okazuje się słabą stroną najnowszej propozycji Ledera
Oprócz Lacana bodaj najczęściej na kartach książki przewija się właśnie Buck-Morss, której tekst „Envisioning Capital. Political Economy on Display” niczym widmo towarzyszy czytającemu niemal przez całą lekturę. Wydaje się, że najważniejsza w tym tekście pozostaje dla Ledera kwestia sprawczości teorii ekonomicznej. Dobrze obrazuje to fragment wspomnianego powyżej tekstu (który stanowi także motto dla pierwszego rozdziału dyskutowanej książki): „Wielkim cudem jest to, że od momentu, gdy przedmiot badania naukowego zostaje «odkryty» (wynaleziony), przejmuje sprawczość. Ekonomia jawi się dziś jako działająca w świecie; powoduje wydarzenia, wywołuje efekty (…)” (s. 45). Wymieniana w kontekście myśli Buck-Mors kategoria sprawczości przywodzi na myśl głośną krytykę „Prześnionej rewolucji” napisaną przez Michała Pospiszyla. Zawarte w niej uwagi tyczyły się bowiem właśnie tego zagadnienia:
Choć autor „Prześnionej rewolucji” przyznaje się przede wszystkim do dwóch teoretycznych inspiracji (to znaczy psychoanalizy lacanowskiej i filozofii historii Waltera Benjamina), to wydaje się, że główną przewodniczką po analityce nowoczesnych rewolucji jest tu Hannah Arendt. Jest to wybór, któremu moim zdaniem zostaje podporządkowana główna linia interpretacyjna Ledera, to znaczy jednostronna argumentacja mająca udowodnić zawsze bierny i tylko reaktywny charakter masowego oporu[i].
Takiemu ujęciu sprawy przez Ledera Pospiszyl przeciwstawia stanowisko Buck-Morss, wedle której „[w]olności nie sposób zapewnić niewolnikom odgórnie (…)” bowiem „konieczne jest aby niewolnik sam się wyswobodził podejmując «walkę na śmierć i życie»”, jak pisze autorka w książce „Hegel, Haiti i historia uniwersalna”[ii].
Jak wobec tej krytyki ma się najnowsza książka Ledera? Ważną dla jej autora kwestią pozostaje zlokalizowanie (lub stworzenie) podmiotu politycznego zdolnego przeprowadzić zmianę w globalnym systemie ekonomicznym. System ten generować ma ciągłe kryzysy społeczne, polityczne i środowiskowe. Niestety pod tym względem diagnozy Ledera nie pozostawiają wiele nadziei. Oprócz poszukiwania odpowiedzi w podmiocie (co miejscami grozi teleologicznym sposobem myślenia o klasach społecznych) – potencjalnego ratunku autor upatruje w kryzysie na tyle poważnym, że radykalnie przemodelowującym zastane relacje społeczne. Diagnozy te pozostają równie niepokojące, co znamienne dla sposobu myślenia obranego przez autora „Rysy na tafli”. W tym kontekście warto mieć na uwadze spostrzeżenia Michała Herera zawarte w książce „Skąd ten faszyzm?” (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2024). Filozof zauważa tam, że kryzys nie oznacza jedynie potencjału otwarcia na nowe formy życia społecznego. Etymologicznie oznacza bowiem „[m]oment przełomowy, po którym nastąpić może albo zgon, albo uzdrowienie” i jako taki może przybrać formę „pełzającą”. Ta z kolei okazuje się często – jak pisze Herer – stopniowym odbieraniem praw obywatelskich w imię obrony przed tym, co uznane zostanie za zagrożenie. Idąc dalej, w kontekście poszukiwania podmiotu zdolnego do skutecznego przeciwstawienia się postępującemu kryzysowi społeczno-klimatycznemu wyraźnie brakuje u Ledera analizy przeprowadzonej z perspektywy pracowniczej. Wywód zdaje się być zbyt często ograniczany przez zaproponowane narzędzia metodologiczne. Powtarzająca się dychotomia ciała etyczno-politycznego (przez które autor rozumie przestrzeń społeczną, w której funkcjonuje wspomniane wcześniej Imaginarium) i ciała-z-organów ogranicza możliwość materialnej analizy warunków, w ramach których dochodzi do reprodukcji tego pierwszego. W praktyce skutkuje to idealistycznym poglądem na wykształcanie się sfery publicznej. W opozycji dla takiej wizji tejże sfery warto wspomnieć o próbach ukazania wzajemnego warunkowania się kwestii pracowniczej, klimatycznej i polityczno-społecznej. W Polsce głosy takie artykułują chociażby przedstawiciele OZZ „Inicjatywa Pracownicza” – czego głośnym przykładem było wydanie książki „Przeciwko wyzyskowi i dewastacji. Inicjatywa Pracownicza wobec kryzysu klimatycznego i ekologicznego” (Oficyna Bractwa Trojka, 2022).
Wywód zdaje się być zbyt często ograniczany przez zaproponowane narzędzia metodologiczne
Dla porządku można postarać się o umiejscowienie książkowej propozycji Ledera na mapie poststrukturalistycznej filozofii społeczno-politycznej. Żywa jest w niej tradycja idąca od Lacana i Slavoja Žižka, przywodząca na myśl głośny bon mot – „łatwiej wyobrazić sobie koniec świata niż koniec kapitalizmu”. Z drugiej strony obecne są odwołania do wspomnianych wcześniej Deleuze’a czy Graebera. Te z kolei zdają się dopuszczać myślenie o alternatywnych porządkach społeczno-ekonomicznych. W dyskutowanej książce obecna wydaje się także inspiracja myślą Jürgena Habermasa, sugerującą raczej konieczność reform systemu kapitalistycznego niż wskazującą na konieczność zmiany paradygmatu. Propozycje reformistyczne uwidoczniają się chociażby w postulacie, by w pieniądz – potraktowany jako znak – wpisać mechanizmy uniemożliwiające lub utrudniające generowanie kryzysów:
Odpowiedzialność prawdziwa musiałaby być wprowadzona w konieczność gwarantowaną przez język, prawa ekonomiczne. Oznaczałaby przymus uwzględnienia – w postaci obsadzenia wartością – tej relacji zwrotnej, która łączy dysponującego znakami zaufania z tymi, którzy mu zaufanie powierzają ( s. 323).
Szerzej nieprzemyślanym przez Ledera problemem pozostaje kwestia przyczyny tych kryzysów. Ta natomiast – jak sugerują Deleuze wraz z Antonio Negrim – może być związana z logiką funkcjonowania pieniądza:
Głos, komunikacja – wszystko to już prawdopodobnie przegniło, zostało w całości podporządkowane władzy pieniądza, i to nie przez przypadek, tylko na mocy własnej natury. Potrzebne jest tu jakieś przechwycenie. Tworzyć zawsze znaczyło coś innego, niż komunikować. Być może chodziłoby o stworzenie jakichś przeszkód, enklaw braku komunikacji po to, aby wymknąć się kontroli.
Podążając za powyższymi tropami można byłoby powiedzieć: chociaż ambicją Ledera jest problematyzacja tego, co większościowe, czyli globalnej gospodarki kapitalistycznej, dokonywana analiza zyskałaby, gdyby uwzględnić w niej zjawiska jawnie zrywające z większościowym paradygmatem. W książce próżno szukać odwołań do często opisywanych mniejszościowych zjawisk pokroju autonomii w meksykańskim stanie Chiapas czy do kurdyjskiej Rożawy.
Idąc dalej, postulowana przez Ledera konieczność powiązania znaku pieniądza z odpowiedzialnością za środowisko wydaje się wychodzić od trafnego rozpoznania sprzeczności współczesnego kapitalizmu, które polega na dostrzeżeniu zjawiska żerowania kapitalizmu na tym, co jest wypierane z dyskursów funkcjonujących w ciele etyczno-politycznym. Wydaje się jednak, że samo wpisanie w pieniądz odpowiednich znaków nie zaradzi kryzysom, gdy wymiana handlowa nadal będzie funkcjonowała w ramach formacji historycznej, opartej na paradygmacie zysku. Jak wskazuje Karol Marks – a także jego współcześni interpretatorzy jak Kohei Saito – na podstawowym poziomie wartość zawsze powstaje w ramach metabolicznej relacji pomiędzy człowiekiem i naturą. Jak przekonuje odczytujący Marksa Saito w książce „Marx in the Anthropocene. Towards the Idea of Degrowth Communism” (Cambridge University Press, 2022) – gdy celem produkcji jest zysk, to prowadzić to musi nieuchronnie do powstania „rysy metabolicznej” związanej z eksploatacją natury. Wspomniana rysa oznaczać może zarówno wyjałowienie konkretnego pola, jak i zjawiska pokroju globalnych zmian klimatycznych. Według dewzrostowych odczytań dzieł Marksa (czyli ściśle wiążących dążenie do wzrostu gospodarczego z kapitalizmem), charakterystyczną odpowiedzią tego systemu na powstawanie rys metabolicznych jest ich przesunięcie. To zaś odbywa się bądź przy pomocy technologii – wtedy rysa powstaje w innej warstwie rzeczywistości – bądź przy pomocy geograficznego oddalenia. O podobnym mechanizmie przesuwania pisze również Leder:
Tak, zapewne amerykańscy finansiści wiedzieli, co robią. Nie mieli jednak zbyt dużego wyboru. To właśnie w tym miejscu sfera możliwości, pozornie określająca indywidualne wybory, zamienia się na poziomie społecznym w konieczność. Musieli pożyczać wylewające się z kont ich banków pieniądze. Wciskali więc pożyczki tym, w przypadku których było oczywiste, że ich nie spłacą, a następnie sprzedawali ryzyko tym, którzy musieli pozbyć się gór pieniędzy wyciśniętych z niewolniczej pracy ludzi i rabunkowej eksploatacji ziemi (s. 289)
Problem z diagnozą stawianą przez Ledera polega na jej połowiczności. Jego konkluzje wydają się trafnie diagnozować problemy i ich wzajemne uwarunkowanie, ale autor nie dokonuje szerszej problematyzacji ich źródła. Ono – jak przekonują czytelnicy dzieł Marksa spod znaku degrowth – leży w samej logice kapitalizmu. Zdaniem teoretyków rysy metabolicznej takich jak Saito, John Bellamy Foster, Brett Clark czy Richard York nie da się pogodzić paradygmatu wzrostu z działaniami zmierzającymi do uniknięcia katastrofy klimatycznej i społecznej.
Problem z diagnozą stawianą przez Ledera polega na jej połowiczności
W najnowszej książce Ledera próżno szukać odniesień do obecnej w szerokorozumianej refleksji poststrukturalistycznej kategorii motłochu. Jak twierdzą Łukasz Moll i Michał Pospiszyl – za pojęciem motłochu stoi propozycja myślenia o ponadindywidualnym podmiocie, która nie wikła się w odgórne procesy klasyfikacji i wydzielania (w które angażuje się myślenie w kategoriach „ludu” czy „narodu”). Być może właśnie takie myślenie pozwoliłoby rzucić inne światło na omawiane przez Ledera problemy. Zniuansowałaby też tezę o zaniku konfliktu klasowego w obrębie globalnej Północy. Warunkiem umożliwiającym reprodukcję uprzywilejowanej klasy w naszej części globu są bowiem nie tylko oddalone geograficznie fabryki i plantacje (o czym Leder nieustannie przypomina), lecz także cała sfera obecnej na Północy urasawianej i feminizowanej (a więc klasyfikowanej i wydzielanej) pracy w sektorze usług (związanej z pracą opiekuńczą czy np. z dostawą jedzenia). Te obszary także można potraktować jako warstwę, na którą dokonuje się przesunięcie opisanej wyżej rysy metabolicznej. Trudno też nie pokusić się o stwierdzenie, że refleksja akcentująca konieczność przemodelowania systemu kapitalistycznego poprzez drobną korektę w obrębie znaku pieniądza umożliwiona jest dzięki usytuowaniu autora. Opisywany przez Ledera system ekonomiczny – chociaż w pewnym stopniu bezwładny – pozostaje przecież narzędziem służącym części mieszkańców globalnej Północy. Usytuowanie w roli beneficjenta globalnego systemu połączone z przeświadczeniem o hegemoniczności tej siły sprawia, że sposób prowadzenia dyskursu w recenzowanej książce okazuje się paternalistyczny:
Gdybyśmy dali głos temu, co pozaludzkie, tak jak w drugiej połowie XX wieku dano głos ludzkim wspólnotom niereprezentowanym w dotychczasowym systemie demokracji tworzonym przez „silnych” – mniejszościom etnicznym, kulturowym, osobom chorym i niepełnosprawnym, niemym dotąd orientacjom seksualnym i identyfikacjom genderowym – łatwość eksploatacji i niszczenia tego pozaludzkiego zmniejszyłaby się (s. 315).
Takie podejście krytykować można chociażby z perspektywy anarchizującego poststrukturalizmu – szczególnie podważającego prawomocność wszelkich ontologicznie umocowanych ośrodków udzielających głosu czy uznających podmiotowość. Jak pisze teoretyk postanarchizmu Saul Newman:
(…) dla wielu odmian radykalnej polityczności często charakterystyczne jest odrzucenie nie tylko formalnych postaci politycznej reprezentacji – takich jak partie polityczne, udział w wyborach itd. – lecz także formułowania postulatów. Celem nie jest przedstawianie władzy żądań i propozycji, ponieważ tylko wzmacniają one pozycję Władzy; celem nie jest bycie kontr-Władzą czy kontrhegemonią. Chodzi raczej o wytwarzanie form autonomicznej interakcji i intensywności[iii].
To właśnie deleuzjańska figura stawania-się-niedostrzegalnym wydaje się stanowić alternatywę dla omawianych pomysłów Ledera. Jeśli to ma być ćwiczenie (jak podpowiada podtytuł książki), to być może zewnętrza szukać należy nie (lub nie tylko) w przestrzeni – ale w warstwach rzeczywistości. Jak bowiem sugeruje Pospiszyl, o zewnętrzu kapitalizmu można myśleć nie kartograficznie, lecz geologicznie. Zewnętrze staje się wtedy warstwą „w której żyjemy, (…) w której toczy się większość społecznych interakcji i bez któr[ej] żaden system ekonomiczny (łącznie z kapitalizmem) nie mógłby przetrwać”. Skoro w omawianej książce pojawiają się fragmenty sugerujące ścisły związek kapitalizmu (rozumianego jako system kierujący się paradygmatem zysku) z niemożliwą do obejścia eksploatacją ludzi i natury, to być może największy niedosyt budzi niechęć (lub rezygnacja) z eksploracji obszarów potencjalnie wywracających nasz świat na lewą stronę.
Za szereg uwag pomocnych w napisaniu szkicu dziękuję Nadii Wierzbickiej, z którą w maju tego roku przeprowadziliśmy spotkanie z Andrzejem Lederem na temat recenzowanej książki.
[i] M. Popiszyl, „Prześniona walka klas. Leder, Marks i mieszczańska rewolucja”, „Praktyka Teoretyczna” 2013, t. 10, nr 4, s. 207.
[ii] S. Buck-Morss, „Hegel, Haiti i historia uniwersalna”, tłum. K. Bojarska, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014.
[iii] S. Newman, „Postanarchizm”, tłum. S. Słowiński, Książka i Prasa, Warszawa 2022.
Andrzej Leder
„Ekonomia to stan umysłu. Ćwiczenie z semantyki języków ekonomicznych”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2023, s. 360.
po polonistyce, w trakcie pisania magisterki z filozofii. Interesuje się filozofią społeczną, w tym momencie nowym i bardziej tradycyjnym materializmem. Angażuje się w Otwarty Uniwersytet im. Karola Modzelewskiego.