Ao Manao
Żeby się dostać
z miasta na plażę należy przejechać rowerem przez bazę lotniczą WING-5. I don’t speak thai,
I speak english – z płomiennym uśmiechem żartuje sierżant na wartowni
i zabiera paszport. Na chwilęjego oczy zmieniają temperaturę – kiedy spisuje dane,
myśli o Tajach, którzy są najliczniejszą mniejszością na Spitsbergenie.Jedziemy dalej.
W barze Lam Kieu na Prokocimiu
kucharka przytknęła dwie butelki piwa do policzków.
Tylko jedna zimna.
Kierowniku
Tutejsza legenda zawsze taka sama: na busa do Skawiny.
Poratuj. Płatność przy kierownicy.Ale czy oni gdziekolwiek jeżdżą czy tylko jedzą jagody goi
z rozdartej dłoni? Jakbypołknęli ocet winny. Kręcą coś,
łapiąc szofera Partnera za słówko
na krzyżówce.
Salto mortale
Kiedy kupowała tanie bilety lotnicze miała na myśli fakturę
gałązek pomidorów – koktajlowych gestów:
dwie donny jednogłośnie są częścią fasady kupieckiego miasta. (Dwa balkony
ponad macellarią).
Podrobione nastolatki.Z niedowierzaniem patrzyła na cienkie plasterki bolońskiej mortadeli.
Wstecz
na grubo cięte cylindry emulsji mięsnej,
które zanurzone w panierce obsmażała z obu stron.Zielone gałązki najłatwiej kupić na rogu Via Marsala
i Via Malcontenti.
Wystarczy kontakt wzrokowy.
Prawdy
Z domowego chlebaka wyciągnął już chyba wszystko. Jedna tylko
skórka z witaminamizostała jak złoto.
Musztardą pokrywał rudy grzbiet kajzerki. Nie przekrawał,
choć nóż jest prosty jak kod, a połówki można złożyć.
Nie siadał, bo jadł.Nie dawało mu spokoju – czy skórka na bułce to skórka?
Szeroko otwierał ustado których zlatywały się sroki,
niosąc kaszkę z mleczkiem.
Książka w drodze. Mieszka w Krakowie.
