fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

Kiedy zobaczyłam „Czeskich ekspresjonistów” Jindřicha Chalupeckiego na liście pozycji, których przekład został dofinansowany przez czeskie Ministerstwo Kultury, bardzo się ucieszyłam, ale jednocześnie byłam trochę zaskoczona. Publikacja esejów poświęconych pisarzom znanym w Polsce (z wyjątkiem Jaroslava Haška) wyłącznie bohemistom, czechofilom i koneserom, wydało mi się odważne. Minęło kilka miesięcy, książka już jest i wreszcie można (a nawet należy) o niej mówić. Dlaczego? Dlaczego eseje czeskiego krytyka literackiego poświęcone czeskim pisarzom i pisane dla czeskich czytelników są wydarzeniem kulturalnym także w Polsce?

Do zapoznania się z pozycją zachęca już samo nazwisko Chalupeckiego, znanego krytyka i teoretyka literatury, autora manifestu Grupy 42 znanej w Polsce m.in. z przekładów Leszka Engelkinga opublikowanych w antologii „Maść przeciw poezji”, która ukazała się w 2009 roku nakładem Biura Literackiego. Znalazły się w niej wiersze Jiřiny Haukovej, Josefa Kainara, Ivana Blatnego i Jiřiego Kolářa. Leszek Engelking zresztą poświęcił legendarnej grupie także książkę teoretyczną „Codzienność i mit. Poetyka, programy i historia Grupy 42 w kontekstach dwudziestowiecznej awangardy i postawangardy” (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego 2005).

Z przedmowy wiemy, że spis treści polskiego przekładu „Czeskich Ekspresjonistów” różni się od pierwszego czeskiego wydania z 1992 roku, które ukazało się już po śmierci autora. Uwzględnia bowiem esej Chalupeckiego na temat Richarda Weinera, włączony do tomu ze względu na zawartą w nim interesującą charakterystykę sztuki ekspresjonistycznej w Czechach, cenną dla polskich czytelników.

Eseje publikowane w książce były tłumaczone jeszcze przed 1989 rokiem, zanim tom ukazał się w Czechach. W czeszczyźnie teksty wychodziły w drugim obiegu, polskie tłumaczenia były publikowane w czasopismach, które dziś są dostępne jedynie w czytelniach bibliotecznych. Zebranie ich w książkę – podarowanie im drugiego życia – jest mądrym i rozsądnym posunięciem, inaczej byłyby skazane na zapomnienie. Należy przy tym zaznaczyć, że autorzyprzekładów to naprawdę wybitni tłumacze i bohemiści – Joanna Goszczyńska, Andrzej S. Jagodziński i Józef Waczków.

Wróćmy do zasadniczego pytania: czy eseje Chalupeckiego rzeczywiście są wartościowe dla polszczyzny i jej odbiorców? Tak, są, a powodów jest – moim zdaniem – kilka. Zacznę od tego, najbardziej merytorycznego, a więc też najistotniejszego. A mianowicie od niepodważalnej wartości artystycznej ekspresjonizmu czeskiego, który zasługuje na uwagę. Oczywiście, mamy przekłady, ale jest ich mało, a przede wszystkim są bardzo rozproszone. Grudniowy numer „Literatury na Świecie”z 1978 roku poświęcony tej problematyce stał się już przecież białym krukiem, podobnie zresztą jak większość polskich tłumaczeń twórczości tych autorów, o których Chalupecký pisze w swoich esejach. Popatrzmy choćby na polską bibliografię Richarda Weinera:„Sobowtóry” w przekładzie Andrzeja Piotrowskiego (Warszawa 1968), „Gra na serio” w przekładzie Maryny Miklaszewskiej (Warszawa 1984) oraz „Martwa natura z pójdźką…”w przekładzie Józefa Waczkowa (Kraków 1989). Do tego omówienia krytyczne: Jindřich Chalupecký, „Richard Weiner i ekspresjonizm czeski” w przekładzie Józef Waczkowa –„Literatura na Świecie” 1978, nr 12 (tekst pojawia się również w omawianej książce) oraz Leszek Engelking, „Gra na serio (garść luźnych uwag na marginesie polskiego wyboru wierszy Richarda Weinera)” –„Literatura na Świecie” 1989, nr 5–6.

Co z Demlem, autorem ok. 135 książek, z których większość sam wydawał i rozsyłał czytelnikom? Jego spuścizna literacka nie jest w pełni uporządkowana i omówiona nawet w języku czeskim, a co dopiero w polszczyźnie. Polscy czytelnicy mają szansę znać jedynie „Zapomniane światło”, które przełożył Andrzej Czcibor Piotrowski, a wydało Wydawnictwo Czarne. Wiersze Demla pojawiały się wyłącznie w czasopismach.

Można by więc zapytać, czy ktoś rzeczywiście będzie chciał sięgnąć po teksty opowiadające o twórczości pisarzy, która pozostaje dla niego w dużym stopniu niedostępna. Nie wiem, ale chciałabym do tego zachęcić. Obszerne eseje Chalupeckiego można czytać na dwa sposoby: jako portrety czterech wielkich osobowości, które nazywa on „sterczącymi głazami literatury czeskiej”, czterech pisarzy niemieszczących się w kanonie własnego języka, wymykających się kategoriom czeskości w literaturze lub też jako książkę o ekspresjonizmie jako sposobie wyrazu. W adnotacji do najnowszego czeskiego wydania książki (Torst, Praha 2013) można przeczytać, że „Chalupecký umieszcza dzieło czterech czeskich pisarzy ekspresjonistycznych w kontekście europejskim, pokazując, że to właśnie twórczość tych czterech samotników była tym, co jest dla człowieka naszych czasów najbardziej inspirujące i najtrwalsze z literatury pierwszego trzydziestolecia dwudziestego wieku”. Brzmi to gładko, ale te słowa w pewnym sensie zaprzeczają samemu autorowi, który pisze o ekspresjonizmie czeskim jako integralnej części europejskiego prądu artystycznego, nie musimy go więc włączać do kanonu, miejsce w nim po prostu mu się należy.

Chalupecký charakteryzuje ekspresjonizm jako fenomen środkowoeuropejski, podkreślając, że ekspresjonizm niemiecki początkowo rozwijał się wyłącznie na wschodzie kraju (Berlin, Drezno), sam ekspresjonizm zaś nie ma narodowości. Jego ośrodki były rozsiane na całym terenie Austro-Węgier, jeden z nich stanowiła Praga, gdzie manifestował się również w sztukach wizualnych (Emil Filla, Josef Vachál, Jan Zrzavý), a utrzymane w jego duchu dzieła zaczęły powstawać stosunkowo wcześnie, bo już ok. 1906 roku (Ladislav Klíma). Chalupecký cytuje w swoim tekście Karla Krausa, piszącego o Austro-Węgrzech jako o „stolicy światowej katastrofy”, państwie i społeczeństwie łączącym w sobie słabość i pychę, którego pompatyczna biurokracja i wyalienowany postęp techniczny miały uosabiać pustkę nowego świata. Nic więc dziwnego, że idee ekspresjonistyczne trafiły na podatny grunt właśnie tutaj.

Chalupecký charakteryzuje ekspresjonizm jako fenomen środkowoeuropejski, który nie ma narodowości

Należy podkreślić, że Praga była wówczas jeszcze ośrodkiem dwujęzycznym, literatura ekspresjonistyczna czy ekspresjonizująca powstawała tu zarówno po czesku, jak i po niemiecku (Kafka! A także Brod czy Werfel). Światy czeszczyzny i niemczyzny nie były od siebie oddzielone, choć miały swoje własne czasopisma i wydawnictwa. Czescy pisarze tamtej epoki swobodnie posługiwali się niemieckim (choćby Ladislav Klíma czy Jakub Deml), ale zachowywali odrębny obieg literacki. Wiemy na przykład, że stylistycznie bliscy sobie Franz Kafka i Richard Weiner nigdy się nie spotkali. Nie pisali manifestów, nie tworzyli programów, nie przedstawiali jednolitych założeń.

Twórczość środkowoeuropejskich ekspresjonistów, niezależnie od języka, wynikała z pogłębionego przeżywania kryzysu historycznego przez nieprzeciętnie wrażliwe, uważne jednostki, stawiające mu czoła w sposób metafizyczny w przeczuciu, że kategorie rozumowe nie mogą sobie z nim poradzić. Opisywany kryzys – całkowita niepewność – może być też czytany jako kryzys języka. System, który ma gwarantować bezpieczeństwo, opisując świat, staje się opresyjny, więzi nas w swoich kategoriach, zbyt blisko przylega bowiem do rzeczywistości. Należy go więc od niej oderwać, uczynić niezrozumiałość zrozumiałą, jak tego chce Richard Weiner.

W poprzednich zdaniach dotknęliśmy kolejnego niezwykle istotnego aspektu czeskiego ekspresjonizmu. Wyjęta z kontekstu diagnoza o przeżywaniu „kryzysu historycznego przez nieprzeciętnie wrażliwe, uważne jednostki, stawiające mu czoła w sposób metafizyczny w przeczuciu, że kategorie rozumowe nie mogą sobie z nim poradzić”, brzmi – przynajmniej w moim odczuciu – niezwykle aktualnie. Eseje Chalupeckiego można więc czytać jako refleksję o literaturze w czasach kryzysu. Tak jak na Weinera czy Klímę mogły oddziaływać wojna i okrucieństwo postępu technicznego, na dzisiejszych pisarzy  wpływa kryzys klimatyczny, wcześniej kryzys migracyjny, w ostatnich miesiącach także globalna pandemia całkowicie zmieniająca wzory naszego zachowania i priorytety. Wspólnym mianownikiem obu epok jest przekonanie, że problemy świata dotyczą nas tak samo jak te osobiste. Jak pisze Chalupecký:

Znaczenie ekspresjonizmu polega na tym, że wyraźniej i bardziej konsekwentnie od jakiegokolwiek innego ruchu swej epoki uświadomił sobie niebezpieczeństwo, przed jakim człowiek stoi, iluzoryczność starych wartości duchowych i nieistnienie nowych.

Nasza epoka przegląda się w epoce Demla, Haška, Weinera i Klímy jak w lustrze. Również dlatego warto wracać do ekspresjonistów, a ja mam cichą nadzieję, że na esejach się nie skończy i że w polszczyźnie pojawią się również ekspresjonistyczne dzieła literackie przetłumaczone z czeskiego.

Eseje Chalupeckiego można czytać jako refleksję o literaturze w czasach kryzysu

Trzecim powodem, dla którego „Czeskich ekspresjonistów” czytać należy, są pozycja i odbiór literatury czeskiej w Polsce. W moim odczuciu percepcja literatury czeskiej przez polskich czytelników oraz – w uogólnieniu – szersze zjawisko polskiej czechofilii są nierozerwalnie związane z pozytywnym stereotypem Czecha jako ironicznego, dowcipnego, zdystansowanego sąsiada. Sąsiada, który ma się charakteryzować właśnie tymi cechami, których nie dostrzegamy w sobie samych. samym brakuje w spojrzeniu na siebie. Jednocześnie nasz stereotypowy Czech ma spędzać czas w piwiarni koło domu, nie zwracając uwagi na problemy wielkiego świata. Chalupecký pisze o tym, że jego bohaterowie „nie mieszczą się” w czeskim kanonie. Podobnie też nie mieszczą się w masowym polskim obrazie kultury czeskiej. A to wspaniała wiadomość, bo ten obraz wymaga przemalowania i rozszerzenia. Cieszę się, że w ten sposób, za pośrednictwem eseistyki, dowiadujemy się więcej o autorach, którzy mogą nas nauczyć inaczej patrzeć na literaturę naszych południowych sąsiadów.

Niezwykle ciekawe wydaje mi się to, że jednym z tych sąsiadów jest nikt inny, jak Jaroslav Hašek, autor Szwejka, stanowiącego w Polsce swoisty symbol czeskości, kultową postać popkultury, którą rozpoznają wszyscy – nawet jeśli nigdy nie przeczytali książki o jego przygodach. Prawdopodobnie gdyby zorganizowano sondaż, w którym poproszono by Polaków o wymienienie choć jednego czeskiego pisarza, Hašek zająłby zaszczytne miejsce w pierwszej trójce, może obok Hrabala i Kundery. To jednak nie świadczy o tym, że w Polsce znane są także jego niesamowicie burzliwy życiorys i bogata twórczość. Za to również powinniśmy być wdzięczni Chalupeckiemu – przedstawia nam na nowo kogoś, kto jest znajomy tylko pozornie.

We wszystkich tekstach w książce fakty biograficzne organicznie przeplatają się z analizą twórczości, łącząc się w spójny obraz (przykładem mogą być przywołane fragmenty tekstów inspirowane choćby romansem Haška z komunizmem i lata spędzone na Syberii czy porzucenie przez Demla stanu kapłańskiego i jego późniejsze trzy wielkie miłości). Analizy wierszy i innych utworów literackich są niezwykle wnikliwe, szczególnie w przypadku Weinera i Demla. Autor bierze pod uwagę to, że nawet czeski czytelnik nie ma dostępu do większości publikacji autora, wydawanych przez poetę własnym nakładem i rozsyłanych czytelnikom, którzy pod koniec życia zastępowali mu rodzinę i przyjaciół. Tak samo jest u Klímy, który z kolei wiele ze swoich tekstów własnoręcznie zniszczył, a część nie została przygotowana do druku. Chalupecký nie boi się też poświęcać miejsca nieudanym – jego zdaniem – eksperymentom literackim, takim jak choćby wczesna poezja Weinera czy dramaty Ladislava Klímy. Zestawia różne źródła, wiedząc, że opisywani autorzy chętnie dopuszczali się mistyfikacji, nie zawsze chce grać na ich zasadach. Dzięki temu dostajemy do rąk cztery portrety „z krwi i kości”. Cztery opowieści o literaturze, cztery obrazy epoki, która jest nam bliższa, niż może się na pierwszy rzut oka wydawać.

Jindřich Chalupecký

„Czescy ekspresjoniści”, przeł. Joanna Goszczyńska, Andrzej S. Jagodziński i Józef Waczków, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2020, s. 272.

Zofia Bałdyga
ur. 1987 w Warszawie – autorka książek poetyckich „Passe-partout” (Warszawa 2006), „Współgłoski” (Nowa Ruda 2010) oraz „Kto kupi tak małe kraje” (Warszawa 2017). Absolwentka Instytutu Slawistyki Zachodniej i Południowej UW. Tłumaczka najnowszej poezji czeskiej i słowackiej. Autorka antologii poetek czeskich „Sąsiadki”, która ukazała się w październiku 2020 roku nakładem Wydawnictwa Warstwy. Współredaguje „Drobiazgi”. Mieszka w Pradze.

Jindřich Chalupecký

„Czescy ekspresjoniści”, przeł. Joanna Goszczyńska, Andrzej S. Jagodziński i Józef Waczków, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2020, s. 272.

POPRZEDNI

recenzja  

Rewolucyjna energia: epidermizacja, czarność i etyka

— Agnieszka Sobolewska

NASTĘPNY

recenzja  

Kto nie chce mówić o kapitalizmie, powinien także milczeć o Big Techu

— Jakub Baran