fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

Frantz Fanon

„Czarna skóra, białe maski", przeł. Urszula Kropiwiec, Karakter, Kraków 2020, s. 256.

W połowie września 2020 roku ukazał się pierwszy polski przekład kultowego dzieła Frantza Fanona „Czarna skóra, białe maski”. Legendarna rozprawa pochodzącego z Martyniki psychiatry była zapalnikiem rewolucji antykolonialnej i emancypacji czarnych osób na całym świecie. Niewielki objętościowo tekst legł również u podstaw studiów postkolonialnych, będąc głównym odniesieniem dla szybko rozwijających się dziś badań nad czarnością (ang. black studies). Fanon jako pierwszy twórczo wykorzystywał język i pojęcia psychoanalizy do dekonstruowania fantazmatycznego obrazu czarności utrwalonego w zachodniej kulturze, a także do opisywania doświadczenia wykluczenia ze względu na kolor skóry. Książkę Fanona można więc czytać zarówno jako tekst teoretyczny, jak i intymny opis wewnętrznego przeżycia jednostki zderzanej z rasistowską przemocą. Odsłaniając konstruktywistyczny charakter różnicy rasowej, Fanon wskazał na mechanizmy odpowiedzialne za powstawanie stereotypowych obrazów czarności, ujawniając zarazem, do jakiego stopnia determinują one egzystencję czarnych osób żyjących w pierwszej połowie XX wieku. Nie dziwi zatem, że „Czarna skóra, białe maski” zapoczątkowała współczesną filozoficzno-krytyczną refleksję nad strategiami tworzenia figury wroga. Odwołując się do Fanona, Achille Mbembe w „Polityce wrogości. Nekropolityce” szczególną uwagę zwrócił na długie trwanie kategorii różnicy rasowej, która stała się niezbędnym elementem współczesnych polityk tożsamościowych prowadzących do naturalizacji zastanych struktur społecznych, a ostatecznie do legitymizacji podziałów oraz nierówności istniejących w społeczeństwie (Mbembe 2018, s. 77–86).

Książkę Fanona można więc czytać zarówno jako tekst teoretyczny, jak i intymny opis wewnętrznego przeżycia jednostki zderzanej z rasistowską przemocą

„Czarną skórę, białe maski” Fanon pisał w czasie studiów medycznych w Lyonie. Początkowo myślał o niej jako o rozprawie doktorskiej, ale ostatecznie nie została ona zaakceptowana przez uczelniane gremium. Bogactwo i heterogeniczność materiału (obejmującego zarówno teksty literackie, jak i filozoficzne), jakim młody autor posłużył się w książce, a także osobiste wspomnienia wymykały się nazbyt sformalizowanej formie naukowej monografii. Opublikowane w 1952 roku dzieło było więc wymierzonym przeciwko kolonialnej przemocy literackim, poetyckim i filozoficznym manifestem, przesyconym jednocześnie językiem medyczno-psychiatrycznym. Fanon naszkicował portret człowieka kolonizowanego, a także zdemaskował wewnętrzną strukturę relacji ludzi białych z czarnymi, którzy uwięzieni są w binarnych tożsamościach narzucanych im przez zachodnią kulturę. Zarówno o Białym (Le Blanc), jak i Czarnym (Le Noir) autor pisał jako o niewolnikach europejskich norm. Podczas gdy pierwszego zniewala poczucie wyższości, drugi nie potrafi jeszcze wyzwolić się z narzuconej mu pozycji podległości i niższości (s. 64). Według Fanona europejska kultura wykształciła się na idei dzielenia oraz hierarchizowania jednostek podług przyjętego porządku normatywnego.

Fanonowi zarzucano niekiedy, że sam wpadł w pułapki, przed którymi przestrzegał swych czarnych współbraci. Nie udało mu się umknąć ani przed stereotypizacją obrazu białej i czarnej kobiety, ani przed wykorzystaniem homofobicznego dyskursu medycznego do obrony twierdzenia o „naturalnym” heteroseksualizmie czarnych osób. W jego ujęciu relacja białej kobiety z czarnym mężczyzną jest wyrazem jego uwewnętrznionej potrzeby „wybielenia się”, natomiast miłosna relacja białego mężczyzny z czarną kobietą pozwala mu swobodnie odtwarzać porządek kolonialny w relacji intymnej. Czarny podmiot, o którym pisze autor, jest też uniwersalizowanym podmiotem męskim. Fanon nie dopuszczał również żadnych uczuciowych relacji między mężczyznami, które postrzegał jako rodzaj „europejskiej choroby”. W ten sposób dostrzec można uprzedzenia samego autora. Nie osłabia to jednak siły jego wywodu opartego na jego własnym doświadczeniu rasizmu.

Publikacja „Czarnej skóry, białych masek” na polskim rynku wydawniczym pojawia się w szczególnym momencie. W ostatnich latach znacznie wzrosło zainteresowanie problematyką rasy i rasizmu, czego dowodem są liczne spektakle teatralne, filmy i książki poświęcone tej tematyce. Przełomowym momentem była premiera spektaklu „Dziady” z 2014 roku w reżyserii Radosława Rychcika, w którym los chłopów przyrównano do sytuacji czarnych niewolników pracujących na plantacjach. W tym samym roku w Bydgoszczy wystawiono „Fanona. Wykład performatywny” w reżyserii Agnieszki Jakimiak. Spektakl został oparty na tekście „Czarnej skóry, białych masek” i dotyczył historii jej powstania. W 2017 roku w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki prezentowano wystawę poświęconą twórczości amerykańskiego fotografa Gordona Parksa, zatytułowaną „Gordon Parks: Aparat to moja broń”; rok później w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie można było obejrzeć wystawę „Niepodległe. Kobiety a dyskurs narodowy”, dla której wątek kolonialny okazał się szczególnie istotny. W 2017 roku wiele też mówiło się o dokumencie „Nie jestem twoim murzynem” w reżyserii Raoula Pecka poświęconym Jamesowi Baldwinowi, a dwa lata później ukazała się u nas jego słynna książka „Zapiski syna tego kraju” (Baldwin 2019).

Polski przekład „Czarnej skóry, białych masek” otrzymujemy jednak i w chwili szczególnych napięć społeczno-politycznych w kraju. Przemoc homofobiczna, łamanie praw kobiet przez rządzących, a także bezczynność rządu w opanowywaniu drugiej fali pandemii spotkały się z gwałtowanym sprzeciwem niemałej części obywateli i obywatelek, których w taki czy inny sposób dotknęła opresja i wykluczenie. W tym kontekście lektura tekstu Fanona może zyskać jeszcze inny wymiar. Chodziłoby nie tylko o przyjrzenie się refleksji wybitego teoretyka rasizmu w perspektywie historycznej, lecz także o potraktowanie jego dzieła jako głosu ciągle aktualnego i inspirującego w kontekście ostatnich wolnościowych zrywów w Polsce. W drugim wypadku Fanon z filozofa staje się rewolucjonistą, który podsuwa swym czytelni(cz)kom tropy, jak prowadzić walkę z opresywnym porządkiem społecznym i kulturowym.

To, co w tekście historyczne (refleksja nad systemem kolonialnym i jego wpływem na życie jednostek) i teoretyczne zbiega się we wprowadzonym przez Fanona pojęciu „orientacji etycznej” (fr. orientation éthique). Fanon wyraźne zakłada możliwość przełamania binarnych tożsamości zamrażających relację Białego i Czarnego. Dopiero jednak reorganizacja całej struktury zachodnich społeczeństw stworzy przestrzeń dla dialogu ludzi dotychczas uwięzionych w rolach Pana i Niewolnika. W tym świetle „Czarna skóra, białe maski” okazuje się dziełem aktualnym i bardzo potrzebnym dziś, kiedy tak wiele mówi się o konieczności dialogu, jednocześnie dostrzegając niemożność jego podjęcia. Idąc tym tropem, nie można jednak pominąć pytania o to, czy tekst poświęcony doświadczeniu przemocy rasistowskiej, a zarazem projektujący afirmacyjną ścieżkę dla emancypującej się czarnej tożsamości, rzeczywiście może zostać odniesiony do pytania o homofobię bądź mizoginię?

„Czarną skórę, białe maski” po raz pierwszy przeczytałam dwa lata temu w czasie studiów na paryskiej Sorbonie. Była to pierwsza książka, jaką kupiłam po przyjeździe do Paryża. Wtedy dzieło to zdawało mi się przede wszystkim wnikliwym studium z psychologii człowieka kolonizowanego, któremu udało się wyjść z pozycji ofiary i zerwać z fantazmatycznym obrazem czarności. Z jednej strony była to dla mnie opowieść o mechanizmach wykluczenia ze względu na kolor skóry, z drugiej historia doświadczenia rasistowskiej przemocy ukazana poprzez dokładny opis psychosomatycznej reakcji na brutalne wykluczenie. Rasizm i jego wpływ na życie czarnego podmiotu postrzegałam wówczas jako esencjonalnie różny od wszelkich innych form bycia „innym” – tym, który zostaje obsadzony w pozycji „obcego”. Dziś myślę jednak, że o ile mechanizmy społecznej ekskluzji różnią się między sobą, ich źródło pozostaje takie samo. Politykę wrogości można próbować opisać w świetle dwóch powiązanych ze sobą zjawisk: strachu przed „innym” oraz mniej lub bardziej skrywanej przyjemności z krzywdzenia kogoś traktowanego jako mniej wartościowego. Według Achille’a Mbembego rasizm opiera się na prostym mechanizmie przeniesienia poczucia winy na „innego”, który staje się w swoim społeczeństwie kozłem ofiarnym. Odwołując się do Fanona, filozof pisał:

Rasizm to sposób, w jaki podmiot zwraca ku Innemu głęboki wstyd za siebie samego; przenosi go na kozła ofiarnego. Fanon nazwał ten mechanizm projekcji tranzytywizmem. Nie rozumiał pod tym terminem sposobu, w jaki kultura zaprzecza swoim najniższym instancjom i popędom lub wypiera się ich, a raczej mechanizm, w którym przenosi na złego ducha (Murzyn, Żyd, Arab) to, co sama wytworzyła i co wydostaje się na zewnątrz w momentach paniki lub okrucieństwa (s. 124).

Przenosząc „głęboki wstyd” za siebie na „obcego” i „wroga”, ten kto wyklucza, dostrzega w „innym” samego siebie, chociaż w zniekształconym odbiciu. Omawiany przez Mbembego mechanizm projekcji – cedowania niechcianych cech na drugiego człowieka – nie ogranicza się wyłącznie do rasizmu, lecz ujawnia też w innych społecznych fobiach. Fanon wiele miejsca poświęca doświadczeniu epidermizacji (fr. épidermisation), pod którym rozumie mechanizm „wbijania” rasistowskich wyobrażeń w ciało:

Wydawało mi się, że mam skonstruować moje fizjologiczne ja, zrównoważyć przestrzeń, umiejscowić doznania, a tymczasem żądano ode mnie czegoś więcej. „Patrz, Murzyn!” Był to prztyczek, który dostał mi się w przelocie. Uśmiechnąłem się. „Patrz, Murzyn!” Rzeczywiście. Roześmiałem się. „Patrz, Murzyn!” Koło zacieśniało się stopniowo. Śmiałem się na całego. „Mamo, zobacz, Murzyn, boję się” Boję się! Boję się! A więc zaczynali się mnie bać. Chciałem udusić się ze śmiechu, ale nie byłem w stanie (s. 123).

Autor opowiada o osobistym doświadczeniu zderzenia z rasistowską przemocą. Krzywdzące i obraźliwe słowa ciągle jeszcze rezonują w jego uszach. Zostaje zmuszony przez Białego do mierzenia się z nieprawdziwym obrazem samego siebie podtrzymywanym w społeczeństwie, które uznaje go za „element” niebezpieczny i szkodliwy. Jest to prawdopodobnie jeden z najbardziej niezwykłych i przejmujących fragmentów „Czarnej skóry, białych masek”. Fanon pozwala bowiem swym czytelnikom i czytelniczkom wejrzeć w głąb doświadczenia rasizmu, jednocześnie odsłaniając psychiczne konsekwencje epidermizacji. Rytm krótkich zdań najlepiej oddaje charakter traumatycznego przeżycia, które stało się udziałem Fanona.

Mechanizmy urasowienia nie oddziałują wyłącznie na czarny podmiot, lecz także na tego, kto wyklucza. Wykorzystywane przez autora pojęcia „Czarny” i „Biały” nie tyle odnoszą się do konkretnych jednostek, ile do utrwalonych w zachodniej kulturze modeli tożsamościowych, które przekładają się na przemocowe zachowania. Rasa funkcjonuje jako matryca (a może patryca?) postrzegania świata i innych ludzi, którym arbitralne podziały (rasowe, narodowościowe, wyznaniowe, klasowe czy płciowe) odebrały wszelką możliwość porozumienia. Fanon dążył do rozbicia obrazów rasy uwewnętrznionych przez czarny podmiot i ukształtowania nowego porządku, w którym relacje między białymi i czarnymi nie będą już opierać się na formacjach zastępczych, występujących pod postacią stereotypowych wyobrażeń. W „Czarnej skórze, białych maskach” autor nie poprzestaje więc na dekonstrukcji stereotypowych obrazów czarności, ale wskazuje na konieczność reorganizacji całej struktury zachodniej kultury, w której podziały i hierarchie między ludźmi zdają się nieprzekraczalne. Jego książka przede wszystkim jest więc projektem przyszłościowym. Na samym początku dzieła Fanon podkreśla:

Jedynie psychoanalityczna interpretacja czarnego problemu może ujawnić zaburzenia afektywne odpowiedzialne za powstanie tego zespołu kompleksów. Każdy ludzki problem domaga się, by rozpatrywać go z perspektywy czasu. Ideałem jest, by teraźniejszość zawsze służyła budowaniu przyszłości. Ale ta przyszłość nie jest przyszłością wszechświata, lecz mojego wieku, kraju, mojej egzystencji. W żadnym razie nie powinienem stawiać sobie za cel przygotowania świata, który przyjdzie po mnie. Bezwzględnie należę do mojej epoki (s. 11–12).

Problemy podejmowane przez Fanona umożliwiają mu wskazanie na konieczność pomyślenia społecznego porządku inaczej – bez rasowych podziałów i niesprawiedliwych hierarchii. Psychiatrę szczególnie interesują warunki, jakie muszą zaistnieć, aby w spotkaniu człowieka z człowiekiem mogło dojść do porozumienia. Dialog między ludźmi zdaje mu się możliwy wyłącznie poza opresywną kulturą. W innym fragmencie książki autor zauważa:

Człowiek jest ruchem ku światu i ku bliźniemu. Ruchem agresywności, z którego rodzi się ujarzmienie i podbój; ruchem miłości, ofiarowania siebie jako ostatecznego aktu tego, co zwykło się nazywać orientacją etyczną. Wydaje się, że w każdej świadomości mogą przejawiać się jednocześnie lub na przemian oba te składniki (s. 43).

To jeden z najbardziej filozoficznych fragmentów „Czarnej skóry, białych masek”. Ruch miłości zderza się tutaj z agresywnością, ale i ruch agresji może spotkać się z miłością. Fanon pisze tutaj o wzajemności, która może pojawić się po zniesieniu niesprawiedliwych podziałów między ludźmi. Opisywana przez autora orientacja etyczna w społeczeństwie opartym na wyraźnej hierarchii między białymi i nie-białymi pozostaje jedynie projektem. Dopiero odrzucenie starych wzorów zachodniej kultury pozwolić może na rozmowę. Dlatego też Fanon zaznacza:

Innymi słowy, rodzina europejska z jej błędami, brakami i wadami, patriarchalna i ściśle związana ze społeczeństwem, które znamy, produkuje około trzydziestu procent neurotyków. Należy dążyć do tego, by na podstawie danych psychoanalitycznych, socjologicznych i politycznych stworzyć nowe środowisko rodzinne, zdolne zmniejszyć, a nawet wyeliminować część przypadającą na straty, w aspołecznym znaczeniu tego terminu (s. 51–52).

Pierwszym krokiem do uzdrowienia relacji społecznych jest więc rozpoznanie przyczyn „europejskiej choroby”, kolejnym zaś stworzenie nowego środowiska rodzinnego odrzucającego politykę wrogości. Kolejność ma tutaj szczególne znaczenie. Ciężko przecież mówić o dialogu bądź rozmowie ludzi zajmujących w strukturze społecznej nierówne pozycje. Rozważania Fanona można zreasumować następująco: o ile dialog dominującego i zdominowanego jest projektem na przyszłość, emancypacja czarnego podmiotu jest zadaniem na teraz.

Fanon dążył do ukształtowania nowego porządku, w którym relacje między białymi i czarnymi nie będą opierać się na formacjach zastępczych, stereotypowych wyobrażeń

W tekście nie brakuje fragmentów wojowniczych i rewolucyjnych, w których autor wieści zryw czarnego podmiotu wyłamującego się spod władzy Białego. Źródeł rewolucyjnej energii Fanon szuka we własnym doświadczeniu:

Murzyn jest zabawką w rękach Białego; więc by przerwać błędne koło, wybucha. (…) Inwalida wojny na Pacyfiku mówi mojemu bratu: „Pogódź się ze swoim kolorem tak jak ja z moim kikutem; obaj jesteśmy ofiarami wypadku”. A jednak całym moim jestestwem odrzucam to okaleczenie. Czuję moją duszę rozległą jak świat, naprawdę głęboką jak najgłębsza z rzek; moja pierś ma moc rozszerzania się w nieskończoność. Jestem darem, a zalecają mi pokorę inwalidy… Wczoraj, otworzywszy oczy na świat, zobaczyłem niebo wywrócone na wskroś. Chciałem wstać, lecz wydrążona cisza podpłynęła do mnie na sparaliżowanych skrzydłach. Nieodpowiedzialny, okrakiem między Nicością a Nieskończonością, zacząłem płakać (s. 156–157).

Zamiast wstydu Fanon proponuję dumę. Czarny nie ma być jak Biały, bowiem ma coś, czego brakuje temu drugiemu – ma „duszę rozległą jak świat”, „pierś rozszerzającą się w nieskończoność”. Choć traktowany jak bezwartościowy, wie, że jest darem. Afirmacja jest początkiem. Dążenie do wolności i bezwzględne wymaganie poszanowania własnej godności niekiedy będzie jednak prowadzić do przemocy. Myśl tę Fanon wyrazi pełniej w „Wyklętym ludzie ziemi” opublikowanym w 1961 roku. Podczas gdy w samym rewolucyjnym ruchu (przyjęcie czarnej tożsamości na własnych warunkach) nie ma agresji, już dążenie do poszanowania własnej godności spotyka się ze strony Białego z niezrozumieniem. W tej walce przemoc staje się metonimią strachu przed utratą przywileju.

W tym kontekście Fanon dodaje też, że nienawiść łatwo się wypala. Bez nieustannie podsycanego strachu przed „innym”, „wróg” przestaje być potrzebny. To bardzo istotna uwaga. Strategia różnicowania jednostek podług arbitralnie ustalonych norm i wartości oraz przypisywanie im określonych – traktowanych jako esencjonalne, a więc niezbywalne – tożsamości jest niestety skuteczna politycznie. Człowiek o czarnym kolorze skóry staje się podporządkowanym Czarnym, kimś wzgardzonym, kogo z perspektywy Białego należy się bać. Podobny mechanizm działa też w przypadku innych wykluczeń. Pytanie, które zadawałam sobie na nowo, czytając „Czarną skórę, białe maski”, dotyczyło tego, na ile rewolucyjna energia wyłaniająca się z tekstu Fanona jest możliwa do wykorzystania dziś? Od wydania tego dzieła minęło ponad pół wieku, a społeczny kontekst jego powstania był zupełnie inny niż ten, z którym mamy dziś do czynienia w Polsce. Wspólny jest jednak rdzeń polityki wrogości, która odpowiada za wzmocnienie całej sieci społecznych wykluczeń: począwszy od uprzedzeń wobec osób o innym kolorze skóry, przez mający w Polsce długą tradycję antysemityzm, mizoginię i homofobię podsycane obecnie przez władzę i Kościół rzymskokatolicki.

Walka o równość i społeczną sprawiedliwość z pewnością nie jest i nie może być potulna, nie rozwija się też linearnie, gdyż raz przyznane prawa zawsze można utracić. Powracają też stereotypowe wyobrażenia o Czarnym, Geju, Kobiecie, Żydzie, Uchodźcy, co niestety pokazuje, jak trwałe są rasistowskie, antysemickie, homofobiczne i seksistowskie matryce. Czy całościowa zmiana porządku kultury, którą postulował Fanon, jest możliwa? Dziś, kiedy rewolucyjna energia na ulicach podlega coraz silniejszemu tłumieniu, a gardło obywatelskiej wolności radykalnie się zawęża, idea wspólnoty, w której podziały i hierarchie nie byłyby potrzebne, jest trudna do wyobrażenia. A jednak lektura „Czarnej skóry, białych masek” Fanona przynosi w tym względzie pewne pocieszenie. Odrzucenie przez wykluczonych postawy uległości oraz wstydu jest warunkiem sine qua non każdej rewolucji mającej służyć odzyskaniu godności i wolności do tej pory zagarnianej przez tych, którzy ze strachu przed rozpadem odpowiadającego im porządku społeczno-kulturowego odnaleźli perwersyjną przyjemność w grze społecznymi fobiami.

Frantz Fanon

„Czarna skóra, białe maski", przeł. Urszula Kropiwiec, Karakter, Kraków 2020, s. 256.

Agnieszka Sobolewska
(ur. 1993), literaturoznawczyni i kulturoznawczyni. Absolwentka Instytutu Kultury Polskiej na Uniwersytecie Warszawskim oraz Langues, Littératures et Civilisations Étrangeres na Paryskiej Sorbonie. Doktorantka w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych UW. Autorka książki „Obrazy czarności. Wyobraźnia imperialna i różnica rasowa w niemieckiej kulturze XIX i XX wieku. Siedem szkiców z antropologii wrogości" (Warszawa 2020). Publikowała m.in. w „Tekstach Drugich”, „Widoku. Teoriach i praktykach kultury wizualnej”, „Praktyce Teoretycznej”, „Tekstualiach”, „Przeglądzie Humanistycznym”, „Poznańskich Studiach Polonistycznych”, „Schulz/Forum”, „Dialogu”, „Autobiografii” oraz tomach zbiorowych. Stale współpracuje z „Małym Formatem”. Dwukrotna stypendystka Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za wybitne osiągnięcia naukowe. Członkini Collegium Invisibile oraz tutorka Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci.
redakcjaPaulina Chorzewska
korekta Lidia Nowak
POPRZEDNI

rozmowa  

„Czarne mrówki / Petitem drukowały las” – ankieta literacka

— Andrzej Frączysty

NASTĘPNY

recenzja  

Ekspresjonizm jako lektura na dziś

— Zofia Bałdyga