fbpx
Logotyp magazynu Mały Format

W roku 2022 w pew­nym lo­kal­nym kon­kur­sie ar­ty­stycz­nym w sta­nie Ko­lo­ra­do w USA wy­grał obraz wy­ge­ne­ro­wa­ny przez sztucz­ną in­te­li­gen­cję o na­zwie Mi­djo­ur­ney. Opra­co­wu­je ona in­te­re­su­ją­ce gra­fi­ki kom­pu­te­ro­we na pod­sta­wie wpi­sa­nych słów klu­czy, a opie­ra się na do­stęp­nym w In­ter­ne­cie za­so­bie dzieł sztu­ki ‒ w tym ob­ra­zach róż­nych ar­ty­stów. Sama gra­fi­ka wy­ma­ga­ła do­dat­ko­wej ob­rób­ki przez osobę, która wy­sła­ła ją na kon­kurs ‒ w tym po­więk­sze­nia, ko­rek­ty pik­se­li i wy­dru­ko­wa­nia na płót­nie ‒ ale obraz jako taki był dzie­łem opro­gra­mo­wa­nia agre­gu­ją­ce­go do­stęp­ne mu za­so­by in­ter­ne­to­we. Wy­da­rze­nie to wy­wo­ła­ło ogrom­ne kon­tro­wer­sje. Naj­istot­niej­szą z nich jest au­ten­tycz­na obawa ar­ty­stów gra­fi­ków o przy­szłość ich za­wo­du.

Oto bo­wiem do­tar­li­śmy do mo­men­tu, w któ­rym roz­wój tech­no­lo­gii umoż­li­wi omi­nię­cie za­pła­ty samym ar­ty­stom przy jed­no­cze­snym wy­ko­rzy­sta­niu ich ta­len­tu na za­sa­dzie agre­ga­cji pró­bek współ­two­rzo­nych przez nich sty­lów, idio­mów, mo­de­li wraż­li­wo­ści. W wa­run­kach sys­te­mu ka­pi­ta­li­stycz­ne­go ‒ gdzie zysk sta­no­wi pod­sta­wo­wy motyw dzia­łal­no­ści go­spo­dar­czej i kry­te­rium suk­ce­su ‒ ozna­czać to może wy­pie­ra­nie pracy ar­ty­stów gra­fi­ków kom­pu­te­ro­wych, ro­zu­mia­nej jako głów­ne źró­dło do­cho­du. To z kolei spra­wić może, że ten kon­kret­ny i wy­ma­ga­ją­cy du­żych umie­jęt­no­ści fach zo­sta­nie zre­du­ko­wa­ny do sta­tu­su eks­cen­trycz­ne­go hobby dla tych, któ­rych na nie stać (fi­nan­so­wo i cza­so­wo), bo szan­sa utrzy­ma­nia się z niego wy­dat­nie zma­le­je. Rynek rzą­dzo­ny kry­te­rium zysku eko­no­micz­ne­go bę­dzie po pro­stu karać te pod­mio­ty go­spo­dar­cze, które za­nie­cha­ją cię­cia kosz­tów pracy tam, gdzie tech­no­lo­gia na to po­zwa­la. Za­trud­nia­nie ory­gi­nal­nych, ży­wych, „ludz­kich” ar­ty­stów zwy­czaj­nie prze­sta­nie się opła­cać.

To tylko jeden ro­dzaj nie­po­ko­jów, z ja­ki­mi wiąże się po­stęp tech­no­lo­gicz­ny w wa­run­kach póź­ne­go ka­pi­ta­li­zmu. Po­dob­ne obawy do­ty­czą przy­szło­ści pracy kie­row­ców cię­ża­ró­wek oraz wielu in­nych za­wo­dów. Spe­ku­lu­je się, iż nad­cho­dzą­ca wiel­ki­mi kro­ka­mi au­to­ma­ty­za­cja bę­dzie miała bez­pre­ce­den­so­wą w hi­sto­rii skalę i zbu­rzy do­tych­cza­so­we ukła­dy spo­łecz­no-go­spo­dar­cze. Ozna­czać to może suk­ce­syw­ną lub gwał­tow­ną utra­tę pracy przez ogrom­ne rze­sze ludzi, w tym zanik źró­deł utrzy­ma­nia z pro­fe­sji da­ją­cych po­czu­cie sensu, god­no­ści i sa­mo­re­ali­za­cję.

Ale tego typu obawy do­ty­czą tylko sys­te­mu eko­no­micz­ne­go opar­te­go na do­mi­na­cji mo­ty­wu zysku w ryn­ko­wej kon­ku­ren­cji i pry­wat­nej wła­sno­ści dóbr pro­duk­cji. Bez tego mo­ty­wu i tych me­cha­ni­zmów cały ten po­stęp tech­nicz­ny ‒ au­to­ma­ty­za­cja, sztucz­na in­te­li­gen­cja, druk 3D itd. ‒ otwie­ra przed ludz­ko­ścią ogrom no­wych moż­li­wo­ści.

Au­to­ma­ty­za­cja ‒ bez im­pe­ra­ty­wu czer­pa­nia przez ka­pi­tał zysku z pracy na­jem­nej ‒ da­wa­ła­by szan­sę uwol­nie­nia ludzi od ko­niecz­no­ści trzy­ma­nia się upodla­ją­cej, bez­sen­sow­nej i wy­kań­cza­ją­cej pracy dla prze­trwa­nia i god­nej eg­zy­sten­cji. Otwie­ra­ła­by przed nami sze­ro­kie ho­ry­zon­ty sa­mo­roz­wo­ju i tylko ta­kiej pracy, która daje au­ten­tycz­ne po­czu­cie sensu. Sztucz­na in­te­li­gen­cja ‒ rze­tel­nie i de­mo­kra­tycz­nie nad­zo­ro­wa­na ‒ da­wa­ła­by z kolei szan­sę ta­kie­go pla­no­wa­nia go­spo­dar­cze­go, które uni­ka­ło­by mar­no­traw­stwa i błę­dów ryn­ko­wej alo­ka­cji za­so­bów. Do tego druk 3D oraz in­ży­nie­ria ge­ne­tycz­na ‒ uwol­nio­ne od im­pe­ra­ty­wu zysku ‒ po­zwa­la­ły­by efek­tyw­niej za­spo­ka­jać au­ten­tycz­ne ludz­kie po­trze­by i skoń­czyć z nie­do­bo­ra­mi sztucz­nie ge­ne­ro­wa­ny­mi dla zysku: z mar­no­traw­stwem za­so­bów, pla­no­wa­nym po­sta­rza­niem pro­duk­tów, a nawet wy­rzu­ca­niem żyw­no­ści do morza, co na­gmin­nie ro­bio­no, by­le­by utrzy­mać wy­so­kie ceny na rynku. Sło­wem, trze­ba się tylko po­zbyć tego okrop­ne­go ka­pi­ta­li­zmu.

Wła­śnie na takim za­ło­że­niu opie­ra się pro­wo­ka­cyj­ny książ­ko­wy esej-ma­ni­fest Aaro­na Ba­sta­nie­go pt. „W pełni zauto­ma­ty­zo­wa­ny luk­su­so­wy ko­mu­nizm” (ang. „Fully au­to­ma­ted lu­xu­ry com­mu­nism”). Sama książ­ka ‒ po raz pierw­szy opu­bli­ko­wa­na w 2019 roku ‒ sta­no­wi roz­wi­nię­cie po­my­słu tegoż au­to­ra jesz­cze z 2014 roku. Ba­sta­ni to bry­tyj­ski le­wi­co­wy ak­ty­wi­sta i dzien­ni­karz, pu­bli­cy­sta oraz pi­sarz ‒ bar­dziej pro­wo­ka­tor i in­spi­ra­tor niż teo­re­tyk.

Żar­to­bli­we hasło „w pełni zauto­ma­ty­zo­wa­ny luk­su­so­wy ko­mu­nizm” (w skró­cie WZLK) z za­ło­że­nia ma draż­nić, pro­wo­ko­wać: choć­by przez swoją bez­czel­ność w uży­ciu obar­czo­ne­go hi­sto­rycz­nym ba­la­stem ter­mi­nu „ko­mu­nizm”. Już samo po­łą­cze­nie ko­mu­ni­zmu z ha­słem „luk­su­so­wy” ma od­wra­cać uwagę od utoż­sa­mie­nia tego sys­te­mu z „go­spo­dar­ką nie­do­bo­ru”. Dla Ba­sta­nie­go ko­mu­nizm so­wiec­ki sta­no­wi głów­nie na­ucz­kę na przy­szłość jako jeden z nie­uda­nych dwu­dzie­sto­wiecz­nych eks­pe­ry­men­tów sys­te­mo­wych.

Żartobliwe hasło «w pełni zautomatyzowany luksusowy komunizm» z założenia ma drażnić, prowokować

Autor za to w pełni zdaje sobie spra­wę z tego, jak bar­dzo iry­tu­ją­ce i obu­rza­ją­ce dla wielu bę­dzie afir­mo­wa­nie po­ję­cia ko­ja­rzo­ne­go z upa­dłym, zbrod­ni­czym re­żi­mem ZSRR. I jeśli komuś żyłka pęk­nie, bo „Jezu. Ko­mu­nis!”, to tym le­piej. Rzecz w tym, że WZLK tro­chę ma być takim trol­lo­wa­niem pra­wi­cy ‒ ale wła­śnie wizją lep­sze­go jutra, która nie ak­cep­tu­je biedy i nie­rów­no­ści.

W sfe­rze me­diów spo­łecz­no­ścio­wych ten trol­ling za­czął zresz­tą żyć wła­snym ży­ciem. Hasło WZLK wy­ewo­lu­owa­ło w po­pu­lar­ny mem ‒ w spe­cy­ficz­nej retro es­te­ty­ce ‒ pt. „w pełni zauto­ma­ty­zo­wa­ny luk­su­so­wy ge­jow­ski ko­smicz­ny ko­mu­nizm” (ang. Fully Au­to­ma­ted Lu­xu­ry Gay Space Com­mu­nism). No bo w dzi­siej­szym świe­cie po­stę­po­wej kul­tu­ry, żeby coś było jesz­cze lep­sze, bar­dziej epic­kie i wspa­nia­łe, po­trze­bu­je tylko bycia gay/queer ‒ czyli wy­zwo­le­nia z pro­kru­sto­we­go łoża tra­dy­cyj­nych sza­blo­nów płcio­wych i sek­su­al­nych ‒ oraz ulo­ko­wa­nia, a jakże, W K O S M O S I E [czy­ta­ne z echem].

Dla Ba­sta­nie­go ko­mu­nizm to spo­łe­czeń­stwo, „w któ­rym praca zo­sta­ła wy­eli­mi­no­wa­na, nie­do­bór zo­stał za­stą­pio­ny ob­fi­to­ścią, a praca i czas wolny zle­wa­ją się ze sobą”. Ktoś mógł­by za­uwa­żyć, że przy tej de­fi­ni­cji cały zwrot WZLK to ple­onazm, bo zna­czy do­kład­nie to samo, co „ko­mu­nizm”. No, ale wła­śnie o to w tym trol­lo­wa­niu sło­wo­to­kiem tro­chę cho­dzi – także o od­cię­cie się od złych sko­ja­rzeń z ko­mu­ni­zmem dwu­dzie­sto­wiecz­nym. Sed­nem tej od­świe­żo­nej wizji ma być za­stą­pie­nie nie­rów­no­ści i ku­mu­la­cji dóbr na górze przez sys­tem ofe­ru­ją­cy ob­fi­tość wszyst­kim i eli­mi­nu­ją­cy ko­niecz­ność pracy dla prze­trwa­nia.

Autor in­ten­cjo­nal­nie ‒ ana­lo­gicz­nie zresz­tą do Mark­sa, który od­ma­wiał da­wa­nia „prze­pi­sów dla kuch­ni przy­szło­ści” ‒ sze­ro­kim łu­kiem omija wszel­kie kon­kret­ne roz­wią­za­nia i tra­dy­cyj­ne kry­ty­ki ko­mu­ni­zmu. W wizji au­to­ra ma­ni­fe­stu WZLK ko­mu­nizm to pe­wien ideał sto­sun­ków spo­łecz­nych, a nie jakiś kon­kret­ny ze­staw roz­wią­zań sys­te­mo­wych typu „pań­stwo­wa wła­sność środ­ków pro­duk­cji”.

Dla kogoś, kto uważa, że dia­beł tkwi w szcze­gó­łach ‒ i kto wo­lał­by oce­niać kon­kret­ne roz­wią­za­nia w ich kon­tek­ście struk­tu­ral­nym ‒ takie uję­cie bę­dzie nie­by­wa­le fru­stru­ją­ce. Co wię­cej, jego skut­kiem bę­dzie to, że jed­ność ruchu na rzecz WZLK może oka­zać się czy­sto fa­sa­do­wa i kru­cha. Roz­sy­pie się ona, jak tylko sta­nie w ob­li­czu do­wol­ne­go tech­nicz­ne­go dy­le­ma­tu im­ple­men­ta­cji, bo w rze­czy­wi­sto­ści każdy może sobie pod ha­słem „luk­su­so­we­go ko­mu­ni­zmu” wy­obra­żać naj­prze­róż­niej­sze rze­czy.

Ale przy­znać też trze­ba, że celem Ba­sta­nie­go jest prze­sko­cze­nie tych tech­nicz­nych debat i po­ka­za­nie tego, co mo­gło­by być: jaka jest al­ter­na­ty­wa dla współ­cze­sne­go świa­ta póź­ne­go ka­pi­ta­li­zmu. Cały pro­blem bo­wiem w tym, że ‒ jak za­uwa­ży­li Mark Fi­sher i/lub Sla­voj Žižek ‒ w świe­cie ka­pi­ta­li­stycz­ne­go re­ali­zmu „ła­twiej wy­obra­zić sobie ko­niec świa­ta niż ko­niec ka­pi­ta­li­zmu”.

W przy­pad­ku kla­sycz­ne­go za­strze­że­nia do ko­mu­ni­zmu ‒ o tym, że „prze­cież ni­ko­mu nie bę­dzie chcia­ło się pra­co­wać” ‒ Ba­sta­mi od­po­wia­da: „Tak. A co?”. Dla au­to­ra, gdy idzie o za­wo­dy trud­ne, żmud­ne, „nie­wy­ma­ga­ją­ce fachu” i ni­sko­płat­ne ‒ to fan­ta­stycz­nie, że nikt nie bę­dzie do nich przy­mu­szo­ny. Dzię­ki tech­no­lo­gii takie prace zo­sta­ną zauto­ma­ty­zo­wa­ne (inną spra­wą jest to, gdzie prze­bie­ga­ją prak­tycz­ne gra­ni­ce au­to­ma­ty­za­cji). Po­zwo­li to nam uwol­nić się od za­sa­dy, którą po­dzie­la za­rów­no etos ka­pi­ta­li­zmu, jak i ‒ pa­ra­dok­sal­nie ‒ so­wiec­kie­go ko­mu­ni­zmu. To słyn­ne hasło, które naj­le­piej znamy przez Le­ni­na, a które po­cho­dzi od św. Pawła: „Kto nie pra­cu­je, ten nie je!”.

Sys­tem opar­ty na zysku po­trze­bu­je nie­rów­no­ści spo­łecz­nych i sztucz­nych nie­do­bo­rów. Bar­dziej opła­ca się znisz­czyć ja­kieś pro­duk­ty niż roz­dać je, by­le­by tylko nie za­ni­żyć ich war­to­ści na rynku. W takim sys­te­mie mo­ral­ną zbrod­nią jest też do­sta­wać coś za nic. Stąd etycz­ny obo­wią­zek pracy; stąd przy­mu­sza­nie do ha­rów­ki naj­ni­żej płat­nej i naj­po­dlej­szej ‒ byle tylko koszt pracy jak naj­mniej uszczu­plał zyski. W takim świe­cie au­to­ma­ty­za­cja to tra­ge­dia ‒ od­bie­ra­nie lu­dziom źró­deł utrzy­ma­nia.

No więc bez im­pe­ra­ty­wu zysku au­to­ma­ty­za­cja uwol­ni nas od ta­kiej ha­rów­ki. Gdy zaś idzie o prace, które dla ludzi są sen­so­twór­cze, da­ją­ce sa­mo­re­ali­za­cję ‒ będą one wy­ko­ny­wa­ne i tak, i to nawet le­piej, bo bez pre­sji zysku. We w pełni zauto­ma­ty­zo­wa­nym luk­su­so­wym ko­mu­ni­zmie Mi­djo­ur­ney sta­nie się tylko za­baw­ką czy ga­dże­tem, a gra­fi­ka kom­pu­te­ro­wa bę­dzie kwit­nąć jako hobby i pasja ‒ praw­dzi­wie wolna od kultu zło­te­go ciel­ca.

Tu można by Ba­sta­nie­mu po­czy­nić za­rzut o nad­mier­ny tech­no-opty­mizm, który nie przy­stoi prze­cież po­waż­nym le­wi­co­wym in­te­lek­tu­ali­stom i dzien­ni­ka­rzom. Prze­cież tacy wła­ści­wi le­wi­cow­cy ra­czej tylko smęcą, wska­zu­ją na pro­ble­my, pro­du­ku­ją ka­san­drycz­ne prze­po­wied­nie i ge­ne­ral­nie psują humor. Pod tym wzglę­dem Ba­sta­nie­mu bli­sko do ty­po­wych tech­no-opty­mi­stycz­nych fanów ka­pi­ta­li­zmu, któ­rzy prze­po­wia­da­ją nam, jak to nowe tech­no­lo­gie roz­wią­żą wszyst­kie pro­ble­my, zu­peł­nie po­mi­ja­jąc te, jakie już ge­ne­ru­ją.

Tym, co jed­nak od­róż­nia opty­mizm Ba­sta­nie­go od tego wła­ści­we­go ty­po­wym en­tu­zja­stom no­wych tech­no­lo­gii, jest wska­za­nie na ko­niecz­ność zmia­ny sys­te­mu go­spo­dar­czo-po­li­tycz­ne­go oraz na to, że te nowe tech­no­lo­gie ową zmia­nę umoż­li­wia­ją. Jego teza spro­wa­dza się do tego, że do­pie­ro wraz z od­cho­dze­niem od ka­pi­ta­li­zmu to, co budzi nie­po­kój, za­mie­ni się w na­dzie­ję. Wszyst­kie te tech­no­lo­gie, które w ka­pi­ta­li­zmie niosą obawy albo wy­da­ją się co naj­mniej am­bi­wa­lent­ne (tro­chę ko­rzy­ści dla ludz­ko­ści, ale i sporo krzyw­dy), bez cho­mą­ta im­pe­ra­ty­wu zysku dają ludz­ko­ści per­spek­ty­wę świe­tla­nej przy­szło­ści.

Dopiero wraz z odchodzeniem od kapitalizmu to, co budzi niepokój, zamieni się w nadzieję

W sys­te­mie od­rzu­ca­ją­cym ka­pi­ta­li­stycz­ną pry­wa­ty­za­cję ko­rzy­ści i uspo­łecz­nie­nie strat tech­no­lo­gie te mają nieść na­dzie­ję na ma­te­rial­nie lep­szą, ale i du­cho­wo peł­niej­szą przy­szłość. W ta­kich re­aliach au­to­ma­ty­za­cja po­zwo­li też na równy do­stęp do tych drob­nych wygód i luk­su­sów życia, jakie w sys­te­mie nie­rów­no­ści spo­łecz­nych są za­re­zer­wo­wa­ne dla nie­licz­nych. Au­to­ma­ty­za­cja, sztucz­na in­te­li­gen­cja, ge­ne­ty­ka i druk 3D ‒ otwie­ra­ją nam per­spek­ty­wy go­spo­dar­ki „post-nie­do­bo­ro­wej” (post-scar­ci­ty eco­no­my). Nie cho­dzi oczy­wi­ście o cał­ko­wi­te wy­eli­mi­no­wa­nie nie­do­bo­ru, tylko o zbu­do­wa­nie sys­te­mu, który znacz­nie bar­dziej efek­tyw­nie ‒ dzię­ki lep­sze­mu ra­cjo­no­wa­niu ‒ bę­dzie ra­dził sobie z nie­do­bo­ra­mi, w naj­lep­szym razie za­pew­nia­jąc wszyst­kim równe, spra­wie­dli­we za­spo­ko­je­nie po­trzeb gwa­ran­tu­ją­cych godne życie.

W ma­rze­niach o go­spo­dar­ce bez nie­do­bo­rów książ­ka Ba­sta­nie­go wy­raź­nie za­ko­rze­nio­na jest w in­spi­ra­cjach z kul­tu­ry po­pu­lar­nej. Widać to choć­by po na­wią­za­niach do filmu „Eli­zjum” (2013) Ne­il­la Blom­kam­pa. Naj­zu­peł­niej ana­lo­gicz­ne do WZLK wątki po­ru­sza Manu Sa­adia w książ­ce pt. „Tre­ko­no­mics: The Eco­no­mics of Star Trek” (Tre­ko­no­mi­ka: Eko­no­mia Star Trek). Jest to próba ana­li­zy i szans wpro­wa­dze­nia sys­te­mu eko­no­micz­ne­go przed­sta­wio­ne­go w świe­cie se­ria­lo­wym „Star Trek” ‒ w szcze­gól­no­ści w se­ria­lu i fil­mach tzw. Nowej Ge­ne­ra­cji.

Autor ma­ni­fe­stu WZLK słusz­nie wska­zu­je na klu­czo­wą rolę do­świad­czeń z sys­te­ma­mi po­wszech­nych zdro­wot­nych ubez­pie­czeń jako tych, które naj­do­bit­niej ilu­stru­ją per­spek­ty­wy ak­tyw­no­ści go­spo­dar­czej dą­żą­cej do de­ko­mer­cja­li­za­cji dóbr pod­sta­wo­wych ‒ by je spra­wie­dli­wie ra­cjo­no­wać. Ba­sta­ni nie wikła się w dys­ku­sje eko­no­micz­ne o tym, jak popyt na dobra gwa­ran­to­wa­ne pu­blicz­nie w za­sa­dzie jest nie­za­spo­ko­jo­ny (vide słyn­ne prawo Ro­eme­ra w opie­ce zdro­wot­nej, stresz­cza­ne ha­słem: „łóżko [szpi­tal­ne] zbu­do­wa­ne jest łóż­kiem za­ję­tym”). Ak­cen­tu­je ra­czej na­dzie­je zwią­za­ne z oma­wia­ny­mi tech­no­lo­gia­mi, gdyby wdra­ża­ne były one w „luk­su­so­wym ko­mu­ni­zmie”, i od­wo­łu­je się do tych do­świad­czeń sys­te­mów opar­tych na ra­cjo­no­wa­niu, które re­al­nie za­spo­ko­iły fun­da­men­tal­ne po­trze­by, istot­nie re­du­ku­jąc nie­spra­wie­dli­wo­ści, biedę i tra­ge­die ludz­kie.

Zda­niem Ba­sta­nie­go WZLK bę­dzie ko­lej­nym hi­sto­rycz­nym eta­pem roz­wo­ju ludz­ko­ści, wy­wo­ła­nym przez tzw. Trze­cie Ze­rwa­nie, czyli re­wo­lu­cję in­for­ma­tycz­ną (wcze­śniej­sze to: rol­nic­two i uprze­my­sło­wie­nie). Trze­cie Ze­rwa­nie to roz­wój tech­no­lo­gii in­for­ma­tycz­nych do­pro­wa­dzo­ny do tego stop­nia, że uwal­nia in­for­ma­cję i pro­wa­dzi wręcz do jej nad­pro­duk­cji. Pa­ra­doks po­le­ga na tym, że in­for­ma­cja w tych re­aliach jest za­rów­no swo­istym pa­li­wem dla ka­pi­ta­li­zmu, jak i czyn­ni­kiem roz­sa­dza­ją­cym go od środ­ka. Dla­te­go autor pod­kre­śla, że to do­pie­ro Trze­cie Ze­rwa­nie umoż­li­wia re­ali­za­cję ide­ałów ko­mu­ni­stycz­nych, które wcze­śniej nie miały szan­sy na re­al­ne wdro­że­nie. Widać tu wy­raź­nie fa­scy­na­cję in­sty­tu­cja­mi ta­ki­mi jak Wi­ki­pe­dia, in­ter­ne­to­wy­mi przy­kła­da­mi zja­wi­ska eko­no­mii daru ‒ dar­mo­wej pracy na rzecz całej wspól­no­ty i całej ludz­ko­ści.

Wiele z re­flek­sji Ba­sta­nie­go po­zo­sta­je bar­dzo w duchu swo­ich cza­sów. Do wy­zwań au­to­ma­ty­za­cji z wie­lo­ma po­dob­ny­mi re­cep­ta­mi, ale od nieco innej stro­ny (tj. przy za­cho­wa­niu lo­gi­ki ka­pi­ta­li­zmu), pod­cho­dził An­drew Yang ‒ kan­dy­dat w pra­wy­bo­rach pre­zy­denc­kich de­mo­kra­tów w 2020 roku ‒ autor książ­ki: „The War on Nor­mal Pe­ople: The Truth About Ame­ri­ca’s Di­sap­pe­aring Jobs and Why Uni­ver­sal Basic In­co­me Is Our Fu­tu­re” (Wojna z nor­mal­ny­mi ludź­mi: praw­da o zni­ka­ją­cych miej­scach pracy w Ame­ry­ce i dla­cze­go po­wszech­ny do­chód pod­sta­wo­wy jest naszą przy­szło­ścią).

Książ­ka tro­chę grze­szy ‒ ty­po­wym jesz­cze dla roku swo­je­go pierw­sze­go wy­da­nia ‒ nad­mier­nym opty­mi­zmem wobec pro­duk­tów ta­kich firm, jak Spa­ceX (eks­plo­ra­cja ko­smo­su) i Solar City (da­chów­ki bę­dą­ce pa­ne­la­mi sło­necz­ny­mi). Autor ma­ni­fe­stu WZLK pod­kre­śla jed­nak, że to, w jakim sys­te­mie jakaś tech­no­lo­gia zo­sta­je za­apli­ko­wa­na, nie jest wcale obo­jęt­ne dla jej spo­łecz­nych, zdro­wot­nych czy eko­lo­gicz­nych kon­se­kwen­cji. W tym sen­sie pro­ble­my firm Elona Muska ‒ wraz z buń­czucz­ny­mi prze­po­wied­nia­mi, przed­wcze­śnie ob­wiesz­cza­ją­cy­mi nie­unik­nio­ny suk­ces jego przed­się­wzięć ‒ tylko po­twier­dza­ją na­czel­ną tezę o pro­ble­ma­tycz­no­ści ka­pi­ta­li­zmu i jego he­ro­sów.

Po­nad­to w książ­ce po­ku­tu­je sporo wąt­ków mod­nych jesz­cze kilka lat temu, jak fa­scy­na­cja elek­trycz­ny­mi au­to­no­micz­ny­mi sa­mo­cho­da­mi (znowu Musk). Ba­sta­ni roz­ta­cza wizję po­jaz­dów, które będą w cen­trum tran­zy­cji do ener­gii od­na­wial­nej ‒ jako pro­ce­so­rów i ba­te­rii sło­necz­nych na kół­kach… Ewi­dent­nym jest, że nie za­po­znał się on jesz­cze z li­te­ra­tu­rą po­świę­co­ną: in­ży­nie­rii ruchu dro­go­we­go (zwal­cza­nie kultu prze­pu­sto­wo­ści), pla­no­wa­niu prze­strzen­ne­mu, urba­ni­sty­ce i pla­no­wa­niu trans­por­tu (trans­port pu­blicz­ny) ‒ jako klu­czo­wym aspek­tom bu­do­wa­nia lep­sze­go, bar­dziej spra­wie­dli­we­go i uni­ka­ją­ce­go sztucz­nych nie­do­bo­rów spo­łe­czeń­stwa (vide zja­wi­sko pu­styń ży­wie­nio­wych).

Rok pu­bli­ka­cji ma­ni­fe­stu Ba­sta­nie­go (2019) to jesz­cze mo­ment, gdy kult sa­mo­cho­du prze­sła­niał wielu ko­men­ta­to­rom to, że jed­nym z klu­czo­wych źró­deł nie­zrów­no­wa­że­nia go­spo­dar­ki kra­jów ta­kich jak USA jest model miesz­kal­nic­twa opar­ty o przed­mie­ścia sa­mo­cho­do­we. Jest to model nie­wy­daj­ny, za­to­mi­zo­wa­ny, ogrom­nie mar­no­traw­ny (kosz­ty in­fra­struk­tu­ry dro­go­wej i ko­mu­nal­nej) i po­głę­bia­ją­cy pro­ble­my eko­lo­gicz­ne ‒ od lo­kal­nych pro­ble­mów z re­ten­cją wód po przy­czy­nia­nie się do glo­bal­ne­go ocie­ple­nia (nawet przy elek­trycz­nych sa­mo­cho­dach).

Autor ma­ni­fe­stu WZLK pod­no­si sze­reg istot­nych wąt­ków, ta­kich jak zmia­ny kli­ma­tycz­ne i inne. W zbyt wielu kwe­stiach jed­nak to, co sy­gna­li­zu­je w en­tu­zja­stycz­ny spo­sób, na­ra­ża jego ma­ni­fest na szyb­ką dez­ak­tu­ali­za­cję i kry­ty­kę z per­spek­ty­wy licz­nych nie­po­wo­dzeń oraz śle­pych uli­czek tech­no­lo­gicz­nych. Przy­kła­do­wo, pa­ra­doks jest taki, że wiele z tzw. unskil­led jobs, czyli „prac nie­wy­ma­ga­ją­cych umie­jęt­no­ści” (jak sprzą­ta­nie), bywa trud­niej­sze w au­to­ma­ty­za­cji niż za­da­nia wy­ma­ga­ją­ce wy­so­kiej in­te­li­gen­cji, wie­dzy, a nawet ge­niu­szu, jak np. roz­wią­zy­wa­nie zło­żo­nych pro­ble­mów ma­te­ma­tycz­nych, czy ‒ co się ostat­nio oka­zu­je ‒ nawet two­rze­nie pięk­nych gra­fik kom­pu­te­ro­wych.

W wielu kwestiach to, co Bastani sygnalizuje w entuzjastyczny sposób, naraża jego manifest na szybką dezaktualizację i krytykę

A mimo to trze­ba Ba­sta­nie­mu oddać, że w swoim za­baw­nym, me­me­tycz­nie płod­nym haśle WZLK wy­de­sty­lo­wał z tren­dów tech­no­lo­gicz­nych to, co rze­czy­wi­ście może dawać opty­mizm i co wskrze­sza na­dzie­je na prze­zwy­cię­że­nie fun­da­men­tal­nych wad ka­pi­ta­li­zmu. I w tym wy­mia­rze książ­ka ta sta­no­wi ese­istycz­ne wpro­wa­dze­nie czy za­chę­tę do lek­tur bar­dziej za­awan­so­wa­nych ‒ po­świę­co­nych np. wy­zwa­niom ra­cjo­no­wa­nia w pla­no­wa­niu go­spo­dar­czym. Przy­kła­dem ta­kiej lek­tu­ry może być rów­nie prze­wrot­na, acz znacz­nie bar­dziej kon­kret­na, książ­ka Leigh Phil­lip­sa i Mi­cha­la Roz­wor­skie­go pt. „The Pe­ople’s Re­pu­blic of Wal­mart. How the World’s Big­gest Cor­po­ra­tions are Lay­ing the Fo­un­da­tion for So­cia­lism” (Re­pu­bli­ka Lu­do­wa Wal­mar­tu. Jak naj­więk­sze kor­po­ra­cje świa­ta kładą pod­wa­li­ny pod so­cja­lizm).

I w tych dys­ku­sjach nad go­spo­dar­czą przy­szło­ścią ludz­ko­ści ‒ w dobie nie­sa­mo­wi­tych sko­ków tech­no­lo­gicz­nych oraz dra­ma­tycz­nych za­gro­żeń eko­lo­gicz­nych‒ ma­ni­fest Ba­sta­nie­go to dzie­ło, które od­ci­snę­ło swoje pięt­no. Po­czy­ni­ło to już choć­by w samym tylko wy­mia­rze ty­tu­ło­we­go hasła ‒ wer­ba­li­za­cji ma­rzeń i aspi­ra­cji, na­dziei i uto­pii. Do ta­kich prac nigdy nie wolno pod­cho­dzić bez­kry­tycz­nie, a w ich kry­ty­ce ‒ nigdy nie wolno od­ma­wiać im życz­li­wej in­ter­pre­ta­cji.

Aaron Bastani
„W pełni zautomatyzowany luksusowy komunizm", przeł. J. Bednarek, Wydawnictwo ekonomiczne Heterodox, s. 285. Polska premiera: 18 października 2022.

Mi­chał Za­bdyr-Jam­róz
— dok­tor po­li­to­lo­gii, ad­iunkt w In­sty­tu­cie Zdro­wia Pu­blicz­ne­go Uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­skie­go. Współ­pra­cow­nik Eu­ro­pej­skie­go Ob­ser­wa­to­rium Sys­te­mów i Po­li­tyk Zdro­wot­nych w Bruk­se­li. Go­ścin­ny wy­kła­dow­ca Uni­wer­sy­te­tu Ko­pen­ha­skie­go. Pro­wa­dził ba­da­nia mię­dzy in­ny­mi na uni­wer­sy­te­tach Ma­astricht i Ha­rvar­da. W 2020 r. opu­bli­ko­wał książ­kę pt. „Wszech­stron­ni­czość. O de­li­be­ra­cji w po­li­ty­ce zdro­wot­nej z uwzględ­nie­niem emo­cji, in­te­re­sów wła­snych i wie­dzy eks­perc­kiej”. Spe­cja­li­zu­je się w ana­li­zie po­li­tyk pu­blicz­nych, or­ga­ni­za­cji sys­te­mów zdro­wot­nych i de­ba­ty pu­blicz­nej na ich temat. W swo­ich ba­da­niach wy­ko­rzy­stu­je po­dej­ście teo­rii de­mo­kra­cji de­li­be­ra­tyw­nej. Zaj­mu­je się też po­pu­la­ry­za­cją badań na­uko­wych na za­ło­żo­nym przez sie­bie Blogu In­sty­tu­tu Zdro­wia Pu­blicz­ne­go.
redakcjaKrzysztof Sztafa
korekta Karolina Wilamowska

Aaron Bastani
„W pełni zautomatyzowany luksusowy komunizm", przeł. J. Bednarek, Wydawnictwo ekonomiczne Heterodox, s. 285. Polska premiera: 18 października 2022.

POPRZEDNI

rozmowa  

Wprowadzić komunizm ustawą

— Krzysztof Sztafa

NASTĘPNY

recenzja  

Wybitnie po amerykańsku

— Paweł Jasnowski