Decyzja o okupacji jednego z dwóch budynków Kamionki, choć radykalna, z pewnością nie była działaniem pochopnym. Zanim wkroczyliśmy do opuszczonego budynku, w trakcie wielu miesięcy aktywności w ramach związku zawodowego i społeczności studenckiej podjęliśmy szereg działań. W pierwszym kroku zebraliśmy niezbędne informacje dotyczące deklarowanych powodów, dla których Kamionka została wystawiona na sprzedaż. Nie mogliśmy w tej kwestii liczyć na dziennikarzy, którzy o sprzedaży akademika przed rozpoczęciem naszych działań agitacyjnych pisali mało bądź wcale. Szybko zdaliśmy sobie sprawę z tego, że temat likwidacji domu studenckiego nie rozniósł się echem ani wśród mieszkańców Krakowa, ani społeczności studenckiej. Sam fakt, że o Kamionce mówiono dotychczas tylko w kontekście wyrzucenia stamtąd uchodźców w 2022 roku, motywował nas, by wyrazić zdecydowany sprzeciw wobec redukowania zaplecza mieszkaniowego uczelni. Czuliśmy się w obowiązku, by upomnieć się o swoje podstawowe prawa socjalne. Nie dbał o nie z pewnością Samorząd Studencki głosujący podczas posiedzenia Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego za uchwałą o sprzedaży akademika. W tym kontekście zrozumieliśmy, że naszą rolą jest wyrażenie na tyle głośno sprzeciwu studentów i studentek pomijanych ze względu na ich status materialny, by mogły usłyszeć go nawet władze Uniwersytetu – przez lata głuche na podobne sygnały. W sytuacji stale rosnących cen najmu na rynku prywatnym stwierdziliśmy, że nie możemy stać z założonymi rękami.
Efekt Jowity
Wewnątrz społeczności związkowej temat zamkniętego akademika przy ulicy Kamionka pierwszy raz pojawił się w wypowiedziach kilku uczestników na spotkaniu otwartym Kół Młodych Inicjatywy Pracowniczej 25 października w 2023 roku w Krakowie. Mimo że Krakowskie Koło istniało już wcześniej, to nie podejmowało żadnych realnych działań związanych z sytuacją materialną studiujących. Niedługo po spotkaniu Koło wskrzesiło swoją działalność, a temat niewystarczającej liczby miejsc w akademikach zaczął przewijać się przez nasze dyskusje. Zauważyliśmy wówczas podobieństwa między krakowską Kamionką a poznańską Jowitą. Zamykanie akademików i traktowanie mienia uczelni w kategorii towaru podlegającego regulacji przez mechanizmy rynkowej wyceny okazało się nie jednostkowym przypadkiem, lecz praktyką, która odbywa się niezależnie od lokalizacji uczelni. Sprawa skandalicznego zamknięcia Jowity oraz działania studentek i studentów domagających się jej przywrócenia były nam już dobrze znane. Gdy tylko działania Koła w Krakowie zaczęły nabierać rozpędu, kilka zrzeszonych w nim osób wzięło udział w grudniowej akcji okupowania poznańskiego akademika. Był to dla nas moment kluczowy i mieliśmy poczucie, że bierzemy udział w wydarzeniu o historycznym znaczeniu. Z perspektywy czasu trzeba stwierdzić, że poznańscy studenci i studentki dali nam przykład, iż warto domagać się od uczelni poprawy sytuacji materialnej studiujących. Korzystając z okazji trwającego strajku, pierwszy raz opublikowaliśmy w naszych mediach społecznościowych tekst informujący o zamkniętej Kamionce. W treści posta stwierdziliśmy, że „każda kolejna próba prywatyzacji musi spotkać się z naszym zdecydowanym sprzeciwem!”. Kwestia uszczuplania zaplecza socjalnego krakowskich uczelni, która do tej pory była zamiatana pod dywan, została wówczas pierwszy raz wyraźnie nazwana i wyartykułowana. Był to symboliczny początek naszej walki o przywrócenie zamkniętego akademika.
Sprawa skandalicznego zamknięcia Jowity oraz działania osób domagających się jej przywrócenia były nam dobrze znane
Szeroki sojusz
Wewnątrz samego Koła kwestia niewystarczającej liczby miejsc w akademikach i ich prywatyzacji uważana była za ważną, ale nie najważniejszą. Początkowo niewiele osób zaangażowało się w najbardziej żmudny etap naszych działań – w zdobywanie informacji o porzuconych przez uczelnię budynkach. Praca ta, przypominająca swoim charakterem dziennikarstwo śledcze, odbywała się początkowo niejako poza głównym obszarem aktywności Koła. W pierwszych miesiącach jedynie trzy osoby były realnie zaangażowane w działania mające przybliżyć nas do przywrócenia akademika do użytkowania. Główna aktywność grupy skupiała się na bieżących tematach – nie prowadziliśmy żadnych akcji agitacyjnych na uczelniach, nie uczestniczyliśmy w lokalnych protestach. Funkcjonowaliśmy w oderwaniu nie tylko od pozostałych studentek i studentów na naszych wydziałach, ale także od innych Kół Młodych. Przepływ informacji umożliwiający wspólną wymianę doświadczeń na początku naszej działalności w zasadzie nie występował. Brakowało nam wiedzy o tym, jak skutecznie prowadzić akcje agitacyjne, dzielić się zadaniami pomiędzy poszczególnymi członkiniami i członkami Koła oraz prowadzić konstruktywne spotkania organizacyjne. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że brakowało nam wiary w to, iż jako grupa jesteśmy w stanie przyczynić się do realnej zmiany społecznej. Musieliśmy dopiero zastanowić się nad tym, jaką rolę chcemy odgrywać jako organizacja, nabrać doświadczenia i podjąć pierwsze, bezpośrednie działania.
Nieoficjalnymi kanałami udało nam się nawiązać pierwsze kontakty z osobami zainteresowanymi tematem zamknięcia i prób sprzedaży Kamionki. Jedną z nich był Staszek, student Uniwersytetu Jagiellońskiego i mieszkaniec jednego z akademików. Kontakt z nim zdobyliśmy przypadkowo – odezwał się do jednego z naszych członków po udostępnieniu informacji o Kamionce na jednym z uczelnianych czatów. Dalsze zdobywanie kontaktów odbywało się na zasadzie kuli śnieżnej. Dzięki Staszkowi udało nam się nawiązać relację z wolontariuszkami, które w 2022 roku wraz z innymi przygotowywały akademik do zamieszkania przez uchodźczynie i uchodźców oraz pomagały im w nowym miejscu zamieszkania. Dzięki nim poznaliśmy kulisy przeprowadzenia przymusowej eksmisji z budynku osób uciekających przed wojną, a o samej eksmisji dowiedzieliśmy się wcześniej z doniesień medialnych. Z początku decyzję o usunięciu lokatorów argumentowano rzekomym zakończeniem finansowania ze strony władz wojewódzkich. Jak już podkreślaliśmy, szybko okazało się to nieprawdą, gdyż środki na ten cel były faktycznie zabezpieczone. Z końcem sierpnia decyzją władz Uniwersytetu budynek został „przygotowany dla nowego właściciela”, z którym, jak się później okazało, nie sfinalizowano transakcji. Decyzja o wyrzuceniu uchodźczyń i uchodźców spotkała się ze sprzeciwem mieszkańców Krakowa zaangażowanych w niesienie im pomocy, a sam temat stał się medialny. Pod budynkiem Collegium Novum zorganizowano pikietę, a wolontariuszki, z którymi później nawiązaliśmy kontakt, odbyły oficjalną rozmowę z rektorem Jackiem Popielem. Chciały zmienić decyzję władz uczelni i podczas spotkania domagały się umożliwienia pobytu osobom uciekającym przed wojną przynajmniej do końca września 2022 roku. Rozmowa przebiegała w nerwowej atmosferze, a finalnie na polecenie rektora Popiela wolontariuszki zostały wyniesione siłą przez straż rektorską. Podejmując później rozmowy z władzami uczelni, liczyliśmy się z tym, że możemy zostać potraktowani w podobny sposób. Przyjazd policji pierwszego dnia strajku, późniejsza próba siłowego zamknięcia drzwi do Kamionki i wielokrotne próby zastraszenia strajkujących pokazały, że nasze obawy były całkowicie uzasadnione. Na tamten moment nie zniechęciło nas to jednak do podejmowania kolejnych działań i do coraz mocniejszego domagania się wyjaśnień ze strony uczelni.
Za pośrednictwem Staszka udało nam się nawiązać kontakt z pracownicami i pracownikami Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy przed zamknięciem Kamionki zajmowali się jej administrowaniem. Mogliśmy dzięki temu stworzyć niezwykle szeroki sojusz osób, którym zależało na zatrzymaniu wyprzedaży zaplecza socjalnego naszej uczelni. Była obsługa Kamionki sprzeciwiała się decyzji zamknięciu budynku. Na żadnym etapie nie konsultowano jej z nimi. Pracownicy i pracownice byli rozgoryczeni, że akademik, który jeszcze do niedawna uważany był przez studentów za jeden z lepszych, został przeznaczony na sprzedaż. Udało nam się stworzyć sieć wzajemnych kontaktów, dzięki której nie czuliśmy się już odosobnieni w swoich działaniach. Choć żadna ze wspomnianych powyżej osób nie dołączyła formalnie do Koła, to mieliśmy ze sobą stały kontakt, a osoby te wielokrotnie brały udział w naszych spotkaniach organizacyjnych. Gdyby nie ich wsparcie i przekazana wiedza, z pewnością strajk oraz późniejsze deklaracje władz uczelni o remoncie akademika nie mogłyby się urzeczywistnić. Zarówno ze Staszkiem, wolontariuszkami, jak i z administracją mieliśmy stały kontakt aż do momentu zakończenia strajku okupacyjnego.
Była obsługa Kamionki także sprzeciwiała się decyzji zamknięciu budynku
Zbieranie informacji i planowanie
Ze względu na to, że wystawienie czyżyńskiego akademika (poprzedzone uchwałą Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego jeszcze z 2018 roku) nie odbiło się echem w mediach, informacji musieliśmy szukać samodzielnie. Głównym ich źródłem były oficjalne strony Uniwersytetu Jagiellońskiego – Biuletyn Informacji Publicznej czy system USOS, za którego pośrednictwem chwalono się tym, że Kamionka była wysoko oceniana przez studiujących. Uzyskanie niektórych informacji możliwe było jednak jedynie drogą urzędową. Do marca 2024 roku udało nam się wysłać w sumie trzy wnioski o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej podstawowych informacji o obiekcie. Wraz z zebraniem kontaktów zdobycie tych informacji było niezbędne do tego, by móc skutecznie planować przyszłe działania. Dowiedzieliśmy się, że zamknięcie Kamionki spowodowało uszczuplenie zasobu mieszkaniowego uczelni o 123 miejsca. Rzekomy „nowy kupiec”, czyli spółka, której Uniwersytet miał udostępnić budynek w 2022 roku, eksmitując z niego uchodźców, nie przedstawiła promesy potwierdzającej udzielenie kredytu. Sprzedaż budynków nie została więc sfinalizowana, co napawało nas nadzieją. Wiedzieliśmy, że wciąż mamy o co walczyć. W sumie ofert sprzedaży nieruchomości było trzynaście, z czego ostatnia nie została rozstrzygnięta. Władze uczelni decyzję o sprzedaży argumentowały rzekomymi prośbami studentów i złym stanem technicznym budynków. Nie udostępniono nam jednak żadnych informacji wskazujących, jakoby takie prośby były w ogóle składane. Na pytanie o stan techniczny budynków przy ulicy Kamionka Kanclerka Uniwersytetu Jagiellońskiego Monika Harpula w trybie wnioskowania o informację publiczną stwierdziła, że są one w dobrym stanie i mogą być użytkowane zgodnie z przeznaczeniem. Uzyskanie tej informacji nie było łatwe – początkowo odmówiono nam odpowiedzi, argumentując, że wnioskowane przez nas wyniki kontroli stanu technicznego nieruchomości nie stanowią informacji publicznej. Dopiero po napisaniu wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy i przedstawienia przepisów odpowiedniej ustawy otrzyma wyczekiwaną odpowiedź.
Widząc, że władze uczelni są zdeterminowane, by sprzedać budynek, zaczęliśmy coraz poważniej myśleć o okupacji na wzór tej, która w grudniu 2023 roku odbyła się w Jowicie. Jednak naprawdę poważnie zaczęliśmy brać ją pod uwagę dopiero 4 kwietnia 2024 roku, po krakowskim spotkaniu wokół książki „Jowita zostaje. Historia 10 dni ruchu studenckiego”. Mieliśmy już w tamtym momencie jasno sprecyzowane plany odnośnie do tego, jak chcemy przeprowadzić nasz strajk i jakie skutki chcemy nim osiągnąć. Mniejszą grupą zaangażowaną dotychczas w zbieranie kontaktów i informacji o budynku spotkaliśmy się przed Spółdzielnią Ogniwo przy ulicy Smolki 11A. Podczas zaledwie godziny przedstawiliśmy większość informacji, które udało nam się zdobyć od osób z pozostałych Kół Młodych biorących udział w strajku w Jowicie. Dyskutowaliśmy o naszych obawach i stworzyliśmy pierwszy plan działania na najbliższy miesiąc. Wiedzieliśmy, że jeżeli nie zaczniemy działać teraz, to Kamionka może zostać sprzedana już w efekcie kolejnej oferty sprzedaży. Wyznaczyliśmy zatem orientacyjną datę okupacji, która miała się odbyć na przełomie maja i czerwca. Mimo że wykonaliśmy już wiele pracy, by stworzyć spójną opowieść o nieczynnym akademiku, wciąż trzeba było się spieszyć. Musieliśmy włożyć jeszcze wiele wysiłku w to, by skutecznie zbudować poparcie dla naszych postulatów i przedstawić je społeczności studenckiej. Od pracowników administracji wiedzieliśmy, że mieszkający w Kamionce studentki i studenci oraz ich sąsiedzi z okolicznych budynków nie wchodzili sobie w drogę – spokojna okolica służyła wszystkim. Traktowaliśmy mieszkańców Czyżyn jako potencjalnych sojuszników.
Biorąc pod uwagę konieczność przeprowadzenia szeroko zakrojonej akcji agitacyjnej w przestrzeni miejskiej oraz na krakowskich uczelniach, po kilku tygodniach dyskusji padła ostateczna data rozpoczęcia strajku okupacyjnego. Początek akcji wyznaczyliśmy na piątek, 17 maja 2024 roku. Data nie była przypadkowa i chcieliśmy, by w jak największym stopniu działała ona na korzyść sprawy. Zaplanowanie rozpoczęcia akcji w weekend po południu dawało nam poczucie bezpieczeństwa. Przypuszczaliśmy, że władze uczelni po godzinach swojego urzędowania nie będą potrafiły podjąć wiążących decyzji w odniesieniu do strajkujących. Miało nam to dać dodatkowy czas do namysłu i odnalezienia się w nowej sytuacji. W tym samym czasie zaplanowane były Juwenalia Krakowskie. Liczyliśmy więc na to, że uda się przedstawić w mediach nasz strajk jako przeciwwagę do imprezy organizowanej przez samorządy studenckie największych uczelni w mieście. Chcieliśmy także wykorzystać to, że drugiego dnia planowanego strajku odbyć się miał Krakowski Marsz Równości. Zamierzaliśmy wybrać się na niego z ulotkami i zachęcać wszystkie osoby uczestniczące w tym wydarzeniu do wsparcia strajku swoją obecnością. Już pierwszego dnia naszej obecności w Kamionce, wieczorem okazało się, że niemal wszystkie nasze założenia były całkowicie błędne. Pierwsi przedstawiciele władz uniwersyteckich do budynku przyjechali zaledwie kilka godzin po rozpoczęcia akcji strajkowej. W nocy natomiast doświadczyliśmy policyjnej interwencji. Ze względu na chaos organizacyjny nie udało się rozdać na Marszu ani jednej z blisko 200 wydrukowanych ulotek. Zdaliśmy sobie wtedy sprawę, że nasz plan zaczął całkowicie odbiegać od tego, co się wydarzało. Podobnie było z planowanym czasem trwania strajku – zakładaliśmy, że już po tygodniu uda nam się uzyskać zapewnienie władz o ponownym otwarciu akademika. Jedyną ewentualnością, jaką do siebie dopuszczaliśmy, było to, że planowanie strajku będziemy musieli całkowicie odwołać. Części z nas towarzyszyła myśl, że uda się obronić Kamionkę metodami dyplomatycznymi – rozmawiając z władzami uczelni, dyskutując i wywierając na nie wpływ przez Samorząd Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Żeby się o tym przekonać, musieliśmy więc zacząć rozmawiać i w zdecydowany sposób domagać się realizacji naszych żądań.
Walka z decorum
Mając wiedzę o historii budynku i nawiązując współpracę z osobami zainteresowanymi „wskrzeszeniem” Kamionki, postanowiliśmy umówić się na oficjalne spotkanie z rektorem Popielem. Na rozmowę umówiliśmy się pod koniec marca, jeszcze przed decyzją o podjęciu strajku. Nie było to jednak proste, a od momentu wysłania przez nas prośby musieliśmy czekać aż trzy tygodnie na wizytę. W e-mailu, w którym poprosiliśmy o ustalenie terminu, nie zaznaczyliśmy wprost, że tematem, który chcemy poruszyć, jest nieczynny akademik. Mieliśmy zamiar uzyskać wiedzę o faktycznym stanie budynków i uniknąć sytuacji, w której profesor Jacek Popiel przygotuje się na odparcie naszych argumentów. Jak okazało się później podczas samego strajku w Kamionce, władze lubiły zagadywać nas podczas negocjacji, wykorzystując do tego swoją ugruntowaną pozycję. Kreowały się na racjonalnych managerów, którzy sytuację mieszkaniową traktują poważnie, tłumacząc jednak wszystko związaniem biurokratycznymi procedurami. Wielokrotnie używano mało znaczących, jednak dumnie brzmiących słów, podkreślając prestiż i tradycję Uniwersytetu. Za wszelką cenę unikano odpowiedzialności za nasilający się wśród studiujących problem mieszkaniowy. Podczas rozmów z przedstawicielami władz wielokrotnie uwidoczniła się asymetria, w której rozmawiających z rektorem traktowano niczym podwładnych, odbierając im podmiotowość. Nie inaczej było podczas naszej pierwszej rozmowy z rektorem.
Dwa dni przed samą wizytą, która zaplanowana została na 19 kwietnia, wzięliśmy udział w otwartej debacie z kandydatami na nowego rektora. Było nas około trzydziestu osób, domagaliśmy się zwiększenia miejsc w akademikach i otworzenia tanich stołówek w budynkach uczelni. Sprzeciwialiśmy się także ogłoszeniu jednogłośnego poparcia dla jednego z kandydatów na rektora przez przedstawicieli Samorządu Studenckiego dzień przed przeprowadzeniem ogólnostudenckiej debaty. Nie zaznaczyliśmy wówczas tematu Kamionki. Podczas wydarzenia przyszły rektor, profesor Piotr Jedynak, stwierdził, że po wybudowaniu domu studenckiego na kampusie na Ruczaju na sprzedaż powinna być także wystawiona Bursa Jagiellońska. Liczba miejsc w domach studenckich pozostałaby więc taka sama. Od tamtego momentu jednym z naszych postulatów, oprócz przywrócenia Kamionki do użytkowania, stała się obrona Bursy przed planami sprzedaży, o których nieoficjalnie wiedzieliśmy już wcześniej od pracowników administracji. Była to pierwsza akcja protestacyjna, jaką podjęliśmy na Uniwersytecie. Już sama nasza obecność na sali z banerem „Gdzie są te akademiki?” wzbudziła zainteresowanie i była powodem wielu dyskusji ze społecznością studencką zarówno podczas samej debaty, jak i bezpośrednio po niej.
W dniu spotkania z rektorem Popielem zebraliśmy się w grupie około dziesięciu osób pod Collegium Novum. Z rektorem rozmawiać miały trzy wybrane przez nas osoby, a reszta stać pod budynkiem z banerem, agitować przechodniów i rozdawać ulotki z prośbą o podpisanie petycji w sprawie przywrócenia Kamionki. Przed wejściem do rektoratu grupę, która była na dole, zastał „starszy specjalista ds. bezpieczeństwa”, Wadim Dyba. Stwierdził, że wprawdzie mamy prawo protestować, jednak zasugerował, iż gdy będzie nas ponad piętnaście osób, wówczas możemy być usunięci z terenu Uniwersytetu. Ta sama osoba przed wejściem na salę, w której odbywała się debata rektorska, sprawdzała treść naszych transparentów pod groźbą zakazu uczestnictwa w debacie. Specjalista tłumaczył te czynności potrzebą upewnienia się, że podczas debaty nie wniesiemy treści o „charakterze reklamowym”. Przez straż rektorską umówiona trójka została odeskortowana na pierwsze piętro do gabinetu rektora. Przed wejściem sekretarka nakazała nam zdjęcie związkowych kamizelek, stwierdzając, że nie jest to strój godny rozmowy z rektorem. Odmówiliśmy. Weszliśmy do dużego gabinetu z okrągłym stołem, na którym na materiałowych serwetkach podano nam po szklance wody. Rektor rozsiadł się na kanapie ze złotymi zdobieniami i zabrał głos. Na samym wstępie stwierdził, że wie, kim jesteśmy, ponieważ kazał sprawdzić dane osób, które zadawały pytania w trakcie debaty rektorskiej. Po udzieleniu nam głosu przedstawiliśmy treść petycji z postulatami, pod którą podpisało się wówczas około 200 osób z Kół Młodych Inicjatywy Pracowniczej z całej Polski. Domagaliśmy się w niej: natychmiastowego wycofania się z dalszych prób sprzedaży Domu Studenckiego „Kamionka”; wykonania niezbędnych prac remontowych i wznowienia jego działalności od przyszłego roku akademickiego; niezwłocznego rozpoczęcia prac zmierzających do budowy osiedla domów studenckich na terenie kampusu Uniwersytetu Jagiellońskiego na Ruczaju. W pierwszej kolejności zarzucono nam, że tematu nie zgłaszaliśmy wcześniej przedstawicielom Samorządu Studenckiego, który jest „jedynym reprezentantem głosu studenckiego”. Uzasadnienie rektora Popiela było dla nas do przewidzenia – tłumaczył się, że sprzedaż Kamionki spowodowana była niską atrakcyjnością budynków dla studiujących z uwagi na ich rzekomy „zły stan techniczny”. Odnośnie do planów sprzedaży Bursy rektor stwierdził, że jest to „autorski pogląd” jednego z kandydatów, którego sam nie podziela. Wspomniał wtedy też o powtórnym planie sprzedaży akademika przy ulicy Racławickiej, którą pół roku później dzięki naszym wysiłkom uda się zatrzymać. Podobnie jak Kamionka był on od lat bezskutecznie wystawiany na sprzedaż. Rektor stwierdził, że dom studencki nie znajduje się w ewidencji zabytków, więc jego sprzedaż będzie łatwiejsza. Odmówił przedstawienia pisemnej odpowiedzi na petycję w ciągu tygodnia, podpierając się obowiązującymi go biurokratycznymi procedurami. Nasza prośba niezwykle go zdenerwowała. Z każdą kolejną minutą spotkania, gdy podważaliśmy jego argumenty o konieczności sprzedaży akademików, zdawał się żywić do nas coraz większą niechęć. Uczucie zniechęcenia było dodatkowo potęgowane przez nasze konsekwentne zwracanie się do niego per „panie profesorze”. Nasze postulaty przedstawiliśmy w sposób stanowczy, podważając charakterystyczne dla najstarszej uczelni w Polsce decorum. Po spotkaniu profesor Popiel miał spotkać się w sprawie naszej petycji z kanclerką uniwersytetu. Nam z kolei polecił spotkanie się z Zarządem Samorządu Studentów w celu umówienia daty rozmowy, w której udział mieliby wziąć rektor, rektor elekt, przedstawiciele Samorządu Studentów i Krakowskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej. Spotkanie w takiej formule odbyło się dopiero podczas negocjacji po pierwszej próbie rozbicia strajku przez władze uczelni i przyjeździe policji do okupowanego budynku. W żadnym stopniu jednak nie przybliżyło nas ono do spełnienia naszych żądań przez władze uczelni.
Rektor stwierdził, że wie, kim jesteśmy, ponieważ kazał sprawdzić dane osób, które zadawały pytania w trakcie debaty rektorskiej
Gdzie był Samorząd?
Mimo że nie otrzymaliśmy od rektora żadnych deklaracji dotyczących po stulatów, część z nas wciąż żywiła nadzieję, że uda się przywrócić Kamionkę do użytkowania bez uciekania się do radykalnych metod. Z tego względu zamierzaliśmy, jeszcze przed spotkaniem z rektorem, jak najszybciej po rozmawiać z władzami Samorządu. Spotkanie długo jednak nie dochodziło do skutku – samorządowcy sprawiali wrażenie, jakby w ogóle nie chcieli się z nami spotykać. Samo spotkanie odbyło się dopiero 6 maja 2024 roku, zaledwie jedenaście dni przed planowanym rozpoczęciem strajku. Nie liczyliśmy na to, że przyniesie ono jakiekolwiek skutki i przybliży nas do ponownego otwarcia akademika. Przedstawiciele i przedstawicielki społeczności studenckiej – jak lubią się nazywać – podczas spotkania zaczęli prowadzić monolog, tłumacząc szkodliwe decyzje władz uczelni w zakresie polityki mieszkaniowej. Stwierdzili, że ze względów finansowych niemożliwe jest wyremontowanie czyżyńskiego akademika tak, aby dorównywał standardowi innych domów studenckich. Padło również zdanie, że niemożliwe jest, by każdy chętny otrzymywał miejsce w akademiku. Przedstawiono nam wówczas proponowane przez Samorząd rozwiązanie problemu, sprowadzające się do ograniczenia miejsc dla studentów i studentek przyjeżdżających do Krakowa w ramach wymian międzynarodowych. Wbrew rekordowej liczbie osób, których wnioski o miejsce w akademiku zostały odrzucone w ostatnim roku, Samorząd, podobnie jak władze uczelni, opowiadał się za ideą „zbadania zapotrzebowania” na zamieszkanie w Kamionce. Ciężko nazwać to działanie racjonalnym w sytuacji ogromnego głodu mieszkaniowego i stale rosnących cen najmu na rynku prywatnym. Do tego pomysłu władze uczelni wielokrotnie powracały zarówno przed strajkiem, jak i po jego zakończeniu. We wrześniu 2024 roku, zgodnie z zapowiedzią nowego rektora, profesora Jedynaka, zdecydowano się na zorganizowanie „Dnia otwartego Kamionki”, który miał pokazać, jak bardzo społeczność studencka byłaby zdecydowana zamieszkać w przywróconym do użytkowania budynku. Głównym problemem takiego „badania” jest jednak jego zerowa wiarygodność. Samo badanie nie ma nic wspólnego z metodologią naukową. Takie działanie władz jednak dodatkowo wydłużyło procedurę rozpoczęcia remontu akademika, tworząc biurokratyczne bariery i pozorując realne działania.
Na spotkaniu z przedstawicielami Samorządu Studentów dowiedzieliśmy się także, że odbyły się oględziny Kamionki, w których uczestniczyli rektor, kanclerka Uniwersytetu Jagiellońskiego i przewodnicząca Zarządu Samorządów Studentów. W ich trakcie stwierdzono, że budynek nie nadaje się do zamieszkania, a winą za to zaczęto obwiniać mieszkające tam dwa lata wcześniej rodziny uchodźcze. Miały one rzekomo zabrać znajdujące się tam wyposażenie. Od wolontariuszek i administracji budynków dowiedzieliśmy się, że to nieprawda, a znaczna część sprzętów z akademika została przeniesiona do jednego z magazynów, którym dysponuje uczelnia. Wymienianie kolejnych powodów, dla których niemożliwe było spełnienie naszych postulatów, nie miało więc nic wspólnego z rzeczywistością. Stanowiło natomiast pewnego rodzaju zabieg retoryczny. Miał on za zadanie sprawić, że zaczniemy się spierać o mało znaczące szczegóły i odchodzić od sedna problemu, jakim jest sukcesywna prywatyzacja zaplecza socjalnego uniwersytetu. W kwestii Bursy Jagiellońskiej otrzymaliśmy natomiast informację, że pięć lat wcześniej dokonano analizy stanu budynku, która miała wykazać, iż „nie nadaje się do remontu”. Decyzja o wyłączeniu budynku dla mieszkańców miała jednak zapaść dopiero po wybudowaniu akademika na terenie kampusu Uniwersytetu Jagiellońskiego na Ruczaju. Zgodnie z deklaracjami przedstawicieli Samorządu jego budowa także stała pod znakiem zapytania ze względu na planowaną od lat siedemdziesiątych XX wieku budowę trasy Pychowickiej, która przebiegać ma przez teren Uniwersytetu. Po otrzymaniu w trakcie strajku deklaracji budowy również ten „argument” okazał się kłamstwem.
W dniu, w którym widzieliśmy się z przedstawicielami ogólnouczelnianego Samorządu, spotkaliśmy się również z członkiniami i członkami Rad Domów Studenckich. Z częścią z nich udało nam się już wcześniej współpracować podczas udostępniania naszej petycji do rektora w sprawie przywrócenia Kamionki. Zauważyliśmy, że choć deklaratywnie byli w większości przychylni naszym postulatom i zauważali skutki kryzysu mieszkaniowego, to bali się podejmowania zdecydowanych działań. Na samym spotkaniu padła pogłoska o tym, że remont dwóch budynków Kamionki zgodnie z zapowiedziami kanclerki miałby pochłonąć milion złotych. Przedstawicielki i przedstawiciele mieszkańców domów studenckich stwierdzili także, że wyrażali gotowość do podjęcia rozmów z rektorem, w których wzięłaby udział także przewodnicząca Samorządu, Magdalena Herman. Ta jednak odrzuciła propozycję, twierdząc, że spotkanie mogłoby się odbyć dopiero po przeprowadzeniu „badania zapotrzebowania”. Ze strony Rad narodził się więc pomysł przeprowadzenia alternatywnego badania, polegającego na zbieraniu podpisów wśród osób, które potencjalnie byłyby zainteresowane zamieszkaniem w przywróconym akademiku. Zaproponowano nam, że moglibyśmy pomóc przeprowadzać tego typu badanie, czego odmówiliśmy, wskazując na stale rosnącą liczbę podpisów pod naszą petycją. Za pośrednictwem Rad Mieszkańców Domów Studenckich zmierzaliśmy do umówienia się na wspólne spotkanie z przedstawiciel stwem władz uczelni i Samorządu. Pomimo doświadczeń płynących z dotychczasowego przebiegu negocjacji i tego, że nie przynosiły one żadnych skutków, zabiegaliśmy o nie do ostatniego dnia przed przeprowadzeniem strajku. Mało prawdopodobne było jednak to, że podczas jego przebiegu padną jakiekolwiek wiążące deklaracje. Czas ten mogliśmy przeznaczyć w zdecydowanie większym stopniu na prowadzenie agitacji na ulicach Krakowa i za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Agitacja
Niezwykle ważną rolę podczas naszych działań informacyjnych odegrała stworzona na potrzeby strajku strona oddajciekamionke.pl. Prace nad nią ruszyły już pod koniec marca 2024 roku. Umieściliśmy na niej najważniejsze informacje dotyczące historii Kamionki oraz w skrótowej formie przedstawiliśmy swoje postulaty. Znajdował się tam także duży odnośnik do tej samej petycji, którą przedstawiliśmy rektorowi Popielowi podczas kwietniowego spotkania. To te dwa elementy były jednymi z istotnych narzędzi wywierania wpływu na władze uczelni. Rosnąca liczba podpisów, która w dniu rozpoczęcia strajku wynosiła ponad 1500, pokazała, że sprawą nie interesuje się garstka „anarchistów”, a brak możliwości taniego zakwaterowania jest problemem dotyczącym większości osób. Agitowanie na rzecz Kamionki w internecie zaczęliśmy od poinformowania w naszych mediach społecznościowych o wizycie w Collegium Novum. W treści posta zgodnie z prawdą stwierdziliśmy, że rozmowa zakończyła się bez żadnych deklaracji, a sam rektor Popiel nie uznał nas za reprezentantów interesu studentów. To sformułowanie nie spodobało się rektorowi do tego stopnia, że do jednego z naszych członków zadzwonił rzecznik uniwersytetu, Adam Koprowski. Wezwał on nas do sprostowania „nieprawdziwych informacji”, nie wskazując jednak na konkretny element treści, który miałby być niezgodny z rzeczywistością. Akcję informacyjną kontynuowaliśmy od drugiej połowy kwietnia 2024 roku. Udało nam się nagrać dwa materiały wideo przedstawiające naszą sprawę (jeden o Kamionce i jeden o Bursie), napisać wiele tekstów i udzielić kilku wywiadów dla lokalnych mediów. Te wszystkie działania sprawiły, że 9 maja 2024 roku ukazało się oficjalne stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego w sprawie „nieprawdziwych informacji na temat DS Kamionka, które pojawiały w prasie i internecie”. Powtórzono w nim całą dotychczasową argumentację władz uczelni. Pominięto fakt, że decyzja o sprzedaży akademika nie była konsultowana z lokatorkami i lokatorami ani osobami, które zajmowały się jego administracją. Po raz kolejny stwierdzono, że zamknięcie miało być efektem braku zainteresowania społeczności studenckiej mieszkaniem w tej lokalizacji. W rzeczonej informacji rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego stwierdził, że rozpoczęła się także „analiza potencjalnej możliwości przeprowadzenia modernizacji”, nie wskazując jednak na żadne konkretne działania, które miałyby być w tej kwestii podjęte. Po raz kolejny wspomniano o konieczności „zbadania zapotrzebowania”. Na tamten moment nie ufaliśmy zapewnieniom, że władze nie planują sprzedaży Bursy Jagiellońskiej. Z tego powodu w liście otwartym wysłanym do rektora w dniu rozpoczęcia strajku okupacyjnego domagaliśmy się jasnej deklaracji w tej sprawie od rektora elekta, który taką propozycję wysunął.
Równolegle do kampanii informacyjnej w internecie i mediach w połowie kwietnia rozpoczęliśmy także akcję ulotkowania i plakatowania. W tym celu stworzyliśmy plakat przypominający nekrolog. Ze względu na nietypową formę zwracał on uwagę mieszkanek i mieszkańców Krakowa, będąc nierzadko pretekstem do podjęcia dyskusji. Wielokrotnie, nawet pomimo naklejania ich w miejscach niedozwolonych, spotykaliśmy się z pozytywną reakcją przechodniów. Podczas akcji plakatowania jedna z mieszkanek krakowskiego Ruczaju zapytała, czy mamy informację o akademiku Akademii Sztuk Pięknych przy ulicy Kapelanka, który podobnie jak Kamionka od wielu lat stał pusty. Nasze działania staraliśmy się skierować głównie w najbliższą okolicę Kamionki, Stare Miasto, centrum Nowej Huty i miasteczka akademickie krakowskich uczelni. Wykorzystaliśmy tę przyciągającą formę graficzną również podczas tworzenia ulotek. Przez cały miesiąc poprzedzający okupację rozkleiliśmy blisko pół tysiąca plakatów i przeprowadziliśmy wiele rozmów z mieszkańcami i mieszkankami Krakowa, zachęcając ich do podpisania petycji do władz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Akcję ulotkowania przeprowadziliśmy tak że podczas marszu pierwszomajowego. Zapał, z którym podchodziliśmy do tematu, zaczął wzbudzać także zainteresowanie naszych znajomych z innych lewicowych organizacji działających na terenie Krakowa. Mimo że do ostatniego momentu utrzymywaliśmy datę okupacji w tajemnicy, zaczęli nas pytać, czy mogą pomóc nam w przygotowaniach.
W ciągu miesiąca poprzedzającego okupację rozkleiliśmy blisko pół tysiąca plakatów i przeprowadziliśmy wiele rozmów z mieszkańcami i mieszkankami Krakowa
Bezpośrednio przed okupacją udało nam się podjąć wiele bezpośrednich rozmów i nawiązać kilka użytecznych kontaktów. Skontaktowaliśmy się między innymi z profesor Beatą Kowalską z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, pytając ją o reakcję władz na strajk okupacyjny w Collegium Broscianum w 2018 roku, gdzie protestowano przeciwko zmianom w Ustawie o szkolnictwie wyższym. Jeszcze przed decyzją o okupacji Kamionki stale utrzymywaliśmy kontakt z Komisją Międzyzakładową Inicjatywy Pracowniczej działającą przy Uniwersytecie Jagiellońskim i Collegium Medicum. Rozmowy, które podjęliśmy z pracownikami naukowymi i administracyjnymi oraz społecznością studencką, z każdym dniem utwierdzały nas w przekonaniu, że nie walczymy jedynie o swój indywidualny interes. Na Uniwersytecie Jagiellońskim, za sprawą naszych działań, zdawał się wybrzmiewać coraz większy sprzeciw wobec decyzji władz uczelni o wyprzedaży wspólnego dobra. Co warto podkreślić, nie zawsze był on wyrażony wprost. Na etapie przygotowań każdy głos wsparcia był jednak dla nas niezwykle potrzebny.
Punkt kulminacyjny
Przed samym strajkiem uczestniczyliśmy w szeregu rozmów i wewnętrznych spotkań Koła. W kwietniu 2024 roku wzięliśmy udział w stałej pod komisji sejmowej ds. nauki i szkolnictwa wyższego. Podczas dyskusji przedstawiliśmy szeroki problem, jakim jest wyprzedaż zaplecza socjalnego uczelni i tym samym ograniczanie wielu osobom dostępu do edukacji wyższej. Władze państwowe przed strajkiem, podczas jego trwania i po zakończeniu nie potraktowały naszej sprawy z powagą. Nie potępiły także bezprawnego wtargnięcia policji na teren Uniwersytetu bez pisemnej zgody rektora pierwszego dnia okupacji. Część z nas, zapewne mając w pamięci obraz ministra Dariusza Wieczorka obiecującego remont Jowity, dosyć naiwnie liczyła, że wejście najpierw w relację, a później w sojusz z politykami jest w stanie przynieść nam jakieś pozytywne efekty. Przed samą akcją spotkaliśmy się więc także z posłanką Darią Gosek-Popiołek, która obiecała wystosować zapytanie do władz uczelni odnośnie do możliwości ponownego otworzenia Kamionki dla studentek i studentów. Jej rolę na tym etapie należy uznać jednak za marginalną – podjęte działania nie przyczyniły się znacząco do nagłośnienia sprawy zamkniętego akademika. Konieczne było także skonsultowanie przebiegu całej akcji z prawniczkami z kolektywu antyrepresyjnego Szpila. Potrzebowaliśmy informacji o możliwych konsekwencjach prawnych naszych działań, o potencjalnych represjach ze strony władz uczelni i o sposobie zachowania się podczas ewentualnych przesłuchań.
Wiele tygodni wcześniej musieliśmy stworzyć także kosztorys, który wraz z prośbą o wypłatę funduszy przekazaliśmy Komisji Krajowej „Inicjatywy Pracowniczej”. Z otrzymanych od władz związku pieniędzy mogliśmy zakupić jedzenie na pierwsze dni strajku, a także takie rzeczy, jak przedłużacze, liny do wywieszania transparentów czy artykuły papiernicze. Nasza dłuższa niż planowana obecność w Kamionce nie byłaby jednak możliwa, gdyby nie wpłaty wielu osób na założony podczas okupacji fundusz strajkowy. To dzięki niemu mogliśmy zwrócić wypłacone pieniądze na konto Związku, zakupić żywność na kolejne dni oraz wesprzeć organizacje, które szczególnie przyczyniły się do powodzenia strajku. Etap logistyczny był niezbędny i wymagał ogromnego nakładu pracy – na same zakupy spożywcze poświęciliśmy blisko sześć godzin naszego czasu.
Prócz rozmów z władzami i zewnętrznej agitacji pozostała nam ta najważniejsza rozmowa, wewnętrzna. Należało bowiem zadbać wystar czająco wcześnie o to, by każda osoba działająca w Krakowskim Kole Młodych była w równym stopniu poinformowana o sprawie i o dotychczas podjętych działaniach. Z perspektywy czasu ogromnym błędem było to, że już na początkowym etapie przygotowań nie staraliśmy się zaangażować większej liczby osób zrzeszonych w naszym Kole. Nieświadomie stworzyliśmy elitarne grono osób, które miało wiedzę na temat historii Kamionki, prowadziło rozmowy z przedstawicielami władz oraz zbierało kontakty do potencjalnych sojuszników i mediów. Do pewnego stopnia było to nieuniknione, ponieważ nasze działania wymagały poufności. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by zdecydowanie więcej osób brało udział we wspólnym planowaniu działań. Jako osoby, które od samego początku zgłębiały temat zapomnianego akademika, nie upewniliśmy się, że każdy zgadza się z decyzją o podjęciu strajku – nie była ona prze cież poprzedzona żadną formą głosowania. Większość osób została więc w połowie kwietnia 2024 roku postawiona przed faktem dokonanym, a do momentu wybrania ostatecznej daty rozpoczęcia całego przedsięwzięcia wielu i wiele z nas nie miało możliwości wyartykułowania swoich obaw. Wynikać to mogło z naszej nieumiejętności prowadzenia spotkań organizacyjnych, chaosu, który charakteryzował początki naszej działalności, oraz braku obiegu informacji ze zrzeszonymi studiującymi z innych miast. Wielu z tych problemów udałoby się uniknąć, gdybyśmy na początkowym etapie, gdy tylko temat Kamionki został podjęty przez kilka osób, wspólnie zastanowili się, jakie działania możemy podjąć. Całkiem możliwe, że skróciłoby to czas zbierania materiałów, wysyłania wniosków o udostępnienie informacji publicznej czy nawiązywania kontaktów z potencjalnymi sojusznikami. Znamienne jest to, że na ostatnim spotkaniu przed strajkiem nie pojawiały się niemalże żadne pytania dotyczące możliwych konsekwencji prawnych. Niewykluczone, że to właśnie atmosfera tajemniczości wewnątrz samej organizacji i brak przejrzystości doprowadziły do wyjścia z zajętego budynku znacznej części krakowskiego Koła Młodych już trzeciego dnia strajku, o czym wspominamy w dalszej części książki.
Nie ulega wątpliwości, że praca, jaką wykonaliśmy, była ogromna, i należy w tym miejscu podziękować wszystkim osobom, bez których nie zdołalibyśmy podjąć próby przywrócenia Kamionki do życia. To dzięki nim możliwe było zbudowanie szerokiego sojuszu przeciwko antystudenckim decyzjom uczelni. Sam strajk i otrzymanie późniejszych deklaracji władz Uniwersytetu o przywróceniu akademika nie udałyby się bez dobrowolnej, ale żmudnej pracy. Bez chęci wspólnego działania i ogromnej determinacji z pewnością nie dotarlibyśmy jako Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej do miejsca, w którym teraz jesteśmy. Etap przygotowań okazał się jednym z najbardziej decydujących i niezbędnych dla powodze nia naszej sprawy. Podobnie jak inspirująca dla nas była historia strajku w Jowicie, tak mamy nadzieję, że również przygotowania i przebieg strajku w Kamionce staną się dla osób studiujących symbolem walki o poprawę własnego losu. Głęboko wierzymy w to, że historia, którą opowiadamy w tej książce, w sytuacji zawłaszczenia kolejnych elementów naszego życia przez kapitał będzie zachętą dla obecnych i przyszłych studiujących do głośnego i konsekwentnego domagania się równego dostępu do edukacji.

Praca zbiorowa „Kamionka zostanie. Rok studenckich okupacji", Wydawnictwo Heterodox, Poznań 2024, s. 284. Książka dostępna za darmo na stronie Wydawnictwa Heterodox.
ur. 2001, działacz Krakowskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej, student socjologii. Dorastał w wielodzietnej rodzinie na łódzkich Bałutach. W 2020 roku przeprowadził się do Krakowa, aby rozpocząć studia. Pisząc pracę licencjacką, skupił się na sytuacji pracow ników platformowych. Zmuszony łączyć pracę zawodową z nauką. Jako aktywista miejski działał w jednym z krakowskich stowarzyszeń, jednak nie dostrzegał w nim przestrzeni na głoszenie antykapitalistycznych po glądów i kwestionowanie status quo. Jego zaangażowanie w działalność związkową wynika w dużej mierze z osobistych doświadczeń – trzykrotnie został zwolniony z pracy na umowach śmieciowych. W organizowaniu się w ramach związku zawodowego dostrzega możliwość stworzenia silnej, klasowej wspólnoty i szansę na polepszenie warunków pracy młodych osób.
