Interesujące jest to, że poetki przestają „odbijać się” od jednych i tych samych paradygmatycznych metafor – czyli nie dość, że nie powielają spetryfikowanych klisz, to nie muszą też zaczynać od ich negowania jako poziomu zero poetyckiej refleksji. Korzystają też z zupełnie innego instrumentarium językowego, które pozwala im inaczej rozkładać akcenty.