fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

„Figury dni"

Cykl tekstów poświęcony Deborze Vogel (1900-1942), żydowsko-polskiej prozaiczce, poetce, krytyczce i filozofce. Kliknij, by zobaczyć pozostałe teksty z cyklu.

Ilustr. Jagoda Jankowska

 



Żółte słońce. Czerwone słońce.

Po jednej stronie, po drugiej stronie:
Zamknął się prostokąt dnia.

Debora Vogel, „Figura dnia”

W rzeczywistości awangarda nigdy nie może sprostać swojemu pojęciu.

Andrzej Sosnowski

 

    „Peguy – mówi Gilles Deleuze w rozmowie z Tonim Negrim – w swojej wielkiej książce filozoficznej »Clio« wyjaśniał, że istnieją dwa sposoby ujmowania wydarzenia. Pierwszy polega na podążaniu za wydarzeniem, śledzeniu procesu jego urzeczywistniania się w historii, jego historycznych uwarunkowań i ostatecznego rozkładu. W drugim przypadku idzie o to, by wznieść się na poziom wydarzenia i ulokować w jego wnętrzu jako w pewnym procesie stawania się, by w nim się starzeć i jednocześnie młodnieć, przejść przez wszystkie jego składowe czy osobliwości. Stawanie się nie jest tym samym, co historia; historia stanowi jedynie zbiór warunków, choćby tych najbliższych, z którymi trzeba zerwać, by przejść do »stawania się«, to znaczy stworzyć coś nowego. To właśnie Nietzsche nazywa Niewczesnym”.

Choć ruszając w ślad za bohaterką lutowego numeru „Małego Formatu”, podejmujemy nitkę myśli o wydarzeniu w pierwszym przywołanym ujęciu, czynimy to głównie po to, by zrekonstruować ów „zbiór warunków” potrzebny nam właśnie, by ostatecznie go odrzucić. Do tego przynajmniej będziemy chcieli zachęcić Was, czytelniczki i czytelników „Małego Formatu”, przybliżając Wam w cyklu „Figury dni” historię krytyki i praktyki artystycznej Dwojre Fogel (1900-1942) – żydowsko-polskiej lwowskiej awangardystki, prozaiczki, poetki, filozofki, krytyczki, teoretyczki, pedagożki i tłumaczki. Przez lata skazywana na zapomnienie lub marginalizację rozmaitymi formami przemocy symbolicznej wymierzonej w jej radykalną wizję awangardy, zawdzięcza stopniowe wywabianie z przeszłości pracom najpierw Barbary Sienkiewicz, później – Karoliny Szymaniak. To właśnie ta ostatnia, znakomita badaczka literatury i kultury jidysz, jest główną propagatorką, a zarazem tłumaczką i interpretatorką prozy (z tomem „Akacje kwitną” na czele), poezji oraz tekstów teoretycznych lwowskiej awangardystki. To jej właściwie zawdzięczamy odkrycie autorki „Manekinów” i to właśnie jej ślemy z tego miejsca deleuzjańskie pozdrowienie.

***  

Chcąc po raz kolejny prześledzić osobliwe i osobnicze ścieżki lekturowe, rozpisaliśmy w lutowym numerze „Małego Formatu” ankietę literacką, nadając jej od znamiennej wypowiedzi jednej z uczestniczek tytuł „Rozmiary pustki”. Zaprosiliśmy do niej filozofki, kuratorów, pisarki i badaczki, których zwięzłe wypowiedzi odsłaniają tyleż punktów wspólnych w refleksji nad rozproszonym dorobkiem Debory Vogel, co rozbieżności i idiosynkrazji. Te ostatnie  oczywiście intrygują najbardziej, wabiąc do wejścia na wątłą ścieżkę wiodącą z efemerycznego „dziś” do oryginalnego projektu awangardowego lwowskiej pisarki.

Joanna Bednarek, Andrij Bojarov, Barbara Klicka, Joanna Lisek, Paweł Polit – wszyscy oni, rekonstruując swoje pierwsze spotkania i rozpoznania związane z poezją, prozą i krytyką Vogel, stopniowo przechodzą do tego, co na stałe wniosła działalność artystyczna autorki „Figur dni” do ich widzenia kultury i literatury – dwudziestolecia międzywojennego, awangard polskich, zachodnich, awangardy w jidysz. Wyrysowując mapy, na których umieściliby bohaterkę tego numeru, starają się wreszcie odpowiedzieć na pytanie, kim jest dla nich autorka „Manekinów”. Starsza siostra, wzór, przewodniczka, ta, która zawędrowała na bezdroża literatury, wróciła i przyniosła stamtąd coś cennego, ktoś bliski i wciąż niespostrzeżenie obecny, koleżanka Dantego (mówi Klicka Foksem), jedna z najbardziej antysubiektywnych, antysentymentalnych poetek jidysz, oryginalna teoretyczka i poetka, osoba tajemnicza, skrywająca się za zasłoną idei – to tylko pobieżne wyliczenie, pokazujące zakres i typ oddźwięku wzbudzanego przez Vogel.

Na osobną uwagę zasługują dwa szkice: Elizy Kąckiej „Czy manekiny śnią o nakręcanych owcach?” i Idy Jahnke „Aktualność jako dzieło sztuki”, poświęcone odpowiednio praktyce i teorii artystycznej Vogel. Pierwszy z nich, esej osnuty wokół tomu montaży „Akacje kwitną”, wychodzi od niekontrowersyjnego rozpoznania („Zadziwiające, jak trudno doczytać się w dość obszernej już literaturze o Vogel, o czym właściwie traktuje jej książka”) po to, by w dalszej części przejść do propozycji cząstkowej, erudycyjnej (powiedzielibyśmy: heideggerowskiej) i uwodliwej interpretacji. „W dziurę po szczęściu wkrada się kicz” – pisze Kącka. „To samo dotyczy mody, zachowań, wreszcie pracy, której także brakuje. […] Sprawcami zjawiska są wszyscy i nikt; dzieje się samo i nie można się temu wymknąć. Oto jest unanimizm liryczny Vogel, rejestrujący oznaki życia przekształcającego się z wolna we własne przeciwieństwo”. W szkicu Idy Jahnke spotykamy się z kolei z „wpływologicznym” ujęciem części dorobku teoretycznego lwowskiej krytyczki. Rozpisany na dwie główne inspiracje – „zachodnią” (spod znaku Franza Roha i nowej rzeczowości) i „wschodnią” (spod znaku ideologii i estetyki LEF-u) – korpus tekstów teoretycznych Vogel wreszcie odzyskuje w jej ujęciu właściwy mu szeroki kulturowy i ideowy oddech. Rozważania autorki prowadzą ponadto do nośnych intelektualnie wniosków związanych z formacyjną dla artystki decyzją o tworzeniu w języku jidysz. „Vogel wyrywa język z kontekstu mowy codziennej, jidysz staje się dla niej kolejnym elementem konstrukcji. […] Przenosi zatem literaturę na poziom sztuk, w których materia nie jest tylko medium, a jednym z materiałów, tworzywem wykorzystywanym do budowy” – czytamy w szkicu „Aktualność jako dzieło sztuki”.

W dalszej kolejności mamy przyjemność zaprezentować Wam przedruki dwóch nieprzypominanych od przedwojnia tekstów krytycznych Vogel, pierwotnie opublikowanych na łamach lwowskiego „Przeglądu Społecznego”. Pierwszy z nich, „Kilka uwag o współczesnej inteligencji” (1936), to ciekawa próba cząstkowej krytyki i diagnozy społecznej związanej ze zjawiskiem, które Vogel określa mianem „przenikania inteligencji do proletariatu”. Próba ta, z pewnością, mogąca się jawić ówczesnym co bardziej postępowym towarzyszkom i towarzyszom Vogel jako „reakcyjna”, prezentuje się nam dzisiaj jako głos w obronie własnej wrażliwości i intelektu – tak, a nie inaczej usytuowanych, zorientowanych, przeczulonych. Dobrze wpisuje się w znane już amatorom i amatorkom twórczości Vogel rozważania wokół idei „sztuki proletariackiej” i, szerzej, społecznej funkcji sztuki.

Drugi, chronologicznie wcześniejszy szkic „Romans dialektyki” (1935), osnuty wokół powieści Rudolfa Brunngrabera „Karol i wiek XX”, przykuwa z kolei uwagę podejmowaną problematyką: mówi się w nim o przemianach modelu współczesnej powieści w niemal ścisłej korelacji z przemianami gospodarczymi,  a w konsekwencji społecznymi i politycznymi (albo po prostu –  w odniesieniu do współczesnej Vogel fazy kapitalizmu). Zaznaczyć przy tym należy, że „powieść” to w światopoglądzie Vogel swego rodzaju rama modalna – egzystencjalna, społeczna, polityczna – wyznaczająca aktualne możliwości opowiadania doświadczenia nowoczesności. Nowoczesności, dodajmy, której „legendy” (produkcji, konstruktywności, faktu) tropi autorka „Akacji” i co uznaje za swój obowiązek.

Cykl „Figury dnia” uzupełnia i zamyka rozmowa z Karoliną Szymaniak,w której próbujemy zrekonstruować biografię intelektualną Vogel i zastanawiamy się nad tym, jakiego typu czytelniczką była, wreszcie – zadajemy pytanie o status i charakter powracającej w niemal wszystkich jej tekstach „rezygnacji”, bytu tyleż frapującego, co widmowego.  

***  

Podejmując próbę krytyki konstruktywistycznej w szkicu „Temat i forma w sztuce Chagalla”, 29-letnia wówczas Vogel pisze:

Przedmioty malarstwa nie mają wewnętrznego przeznaczenia. Są one osadzone w twardych ramach – w konturach. Dopiero pytania, które człowiek im stawia, tworzą historię rzeczy – historię, jaka się wyjawia z wydzielenia przedmiotów w grupy – na podstawie pytań i żądań człowieka względem nich. W ten sposób powstaje specyficzna rzeczywistość: nowa realność, która jest przedstawiona w kompozycji formy. Mówiąc schematycznie, rzeczywistość ta ujawnia się dzięki doprowadzeniu chaosu zdarzeń i związków, danych w codziennym doświadczeniu (wewnętrzne lub zewnętrzne przeznaczenia albo sytuacje) do jakiejś jednolitej rytmiki żywych i martwych ciał.  

Wiedzeni jej przykładem, w lutowym numerze „Małego Formatu”, próbujemy postawić pytanie o Deborę Vogel, by dojrzeć – poza immanentnymi cechami tego projektu literacko-filozoficznego – pewną potencjalność w niego wpisaną, jego artystyczną i polityczną postulatywność, horyzont oczekiwań i spełnień. Pytania wszak „[…] tworzą historię rzeczy – historię, jaka się wyjawia z wydzielenia przedmiotów z grupy”. Wydzielamy postać Vogel z grup, w których kontekście najczęściej funkcjonuje – polskich, zachodnich i wschodnich awangard, literatury i kultury w języku jidysz – by spróbować wkomponować ją w obręb dzisiejszej boleśnie jednoznacznej, zhomogenizowanej kultury literackiej. Powojennej („jedynej”) awangardzie – mówi Sosnowski za Ashberym – czapkę niewidkę uszył kapitał. Odpowiedź na pytanie, kto uszył czapkę niewidkę Deborze Vogel i wielu jej koleżankom po piórze, wydaje się z pozoru prostsza (i doczeka się jeszcze na tych łamach rozwinięcia): kultura polska. My, jako jej cząstka, rezultat i kontynuacja, próbujemy podjąć zagubione „żywe linie”: kobiecości, żydowskości, awangardowości, pulsujące wciąż podskórnie w rozmaitych zapoznanych residuach. Jesteśmy przekonani i przekonane, że dziwna historia awangardy to historia, której nie czeka i nie może czekać żaden „koniec”.  

„Figury dni"

Cykl tekstów poświęcony Deborze Vogel (1900-1942), żydowsko-polskiej prozaiczce, poetce, krytyczce i filozofce. Kliknij, by zobaczyć pozostałe teksty z cyklu.

Ilustr. Jagoda Jankowska


redakcjaMałgorzata Tarnowska
korekta Paulina Chorzewska
NASTĘPNY

szkic  

Czy manekiny śnią o nakręcanych owcach?

— Eliza Kącka