fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

Italo Svevo

„Wyznania starca”, przeł. Zofia Koprowska, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2019, s. 183.

W tej sytuacji nie może być inaczej, że odszkodowania za straty poniesione w życiu szukamy w świecie fikcji, w literaturze, w teatrze. Tu jedynie możemy znaleźć ludzi, którzy umieją umierać, (…) tu jedynie spełnia się na naszych oczach warunek, który musi być spełniony, jeśli mamy pogodzić się ze śmiercią – mianowicie, że po wszystkich zmiennych kolejach losu w tym żywocie zachowujemy jeszcze życie, którego niepodobna naruszyć. (…) W dziedzinie fikcji możemy znaleźć ową mnogość żywotów, której potrzebujemy.

S. Freud, „Aktualne uwagi o wojnie i śmierci” w: tegoż „Pisma społeczne”, przeł. R. Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 2009, s. 41.

 

Italo Svevo, włoski pisarz modernistyczny, jest w Polsce znany przede wszystkim z powieści „Zeno Cosini” opublikowanej w 1923 roku. Dzieło to, będące polemiką z teorią freudowską, przyniosło Svevo uznanie i międzynarodowy rozgłos. Tytułowy Zeno w pięćdziesiątym roku życia poddaje się kuracji psychoanalitycznej, która, jak się szybko przekonuje, okazuje się porażką. Chociaż metody tajemniczego doktora S. nie dają pożądanych skutków, terapia przynosi przynajmniej taki pożytek, że Zeno zaczyna pisać, poświęca się analizowaniu samego siebie i przekształca pozyskaną w ten sposób wiedzę w tekst autobiograficzny. Chociaż dla bohatera jego psychoanalityk nie jest autorytetem (Zeno zarzuca mu nawet niezdrowe pragnienie słuchania wyłącznie o chorobie), wykorzystuje on wiedzę psychoanalityczną pozyskaną w trakcie kuracji. Świadczy o tym choćby taki fragment:

Wczoraj próbowałem poddać się w najwyższym stopniu bezruchowi myśli i ciała. Doświadczenie skończyło się tem, że zapadłem w głęboki sen, po którym obudziłem się pokrzepiony i z dziwnem wrażeniem, jak gdybym we śnie widział coś bardzo ważnego. Ale to utonęło w niepamięci i jest stracone na zawsze. Dzięki ołówkowi, który trzymam w ręku, dziś nie zasypiam. Widzę, jak gdyby poprzez poprzez zasłony, dziwaczne obrazy, które nie mają nic wspólnego z moją przeszłością[1].

Zarówno dla Sigmunda Freuda, jak i dla bohatera powieści Svevo na biografię podmiotu składają się nie tyle fakty i konkretne przeżycia, co pozornie nielogiczne fantazje i pragnienia ujawniające się w stanach nie w pełni świadomych, takich jak śnienie. Co istotne, pismo – a dokładnie regularnie ponawiany akt pisania – pozwala Zeno uporządkować i zrozumieć (pozornie) nielogiczne obrazy z przeszłości.

Dwadzieścia lat później, siedemdziesięcioletni Zeno w dalszym ciągu traktuje pisanie jako autorefleksyjną praktykę prowadzącą do zrozumienia samego siebie. W „Wyznaniach starca”, niedokończonej powieści powstałej na kilka miesięcy przed tragiczna śmiercią Svevo w 1928 roku, pisanie organizuje życie bohatera, dynamizuje jego relacje ze światem zewnętrznym. „Wyznania starca” to autobiograficzna powieść poświęcona nieuchronnej przemijalności. Pisanie jest dla bohatera nie tyle strategią podsumowywania własnego życia, co świadomym przeżywaniem wymykającej się poznaniu teraźniejszości. Nie jest zatem praktyką zorientowaną jedynie na przeszłość, ale aktywnością bezpośrednio wpływającą na jego przyszłość i kształtującą ją. Pisanie pozwala mu odróżnić życie, pojęte jako właściwa forma doświadczania, od tego, co najbardziej zwyczajne, a więc od codziennej egzystencji.

Pisanie jest dla bohatera nie tyle strategią podsumowywania własnego życia, co świadomym przeżywaniem wymykającej się poznaniu teraźniejszości

Podjęcie refleksji nad wagą regularnych praktyk autobiograficznych dla samowiedzy bohatera ściśle splata się w jego wywodzie ze wspomnieniem nieudanej kuracji prowadzonej przez doktora S. Zeno pisze o tym następująco:

Po raz kolejny zabieram się do pisania z postanowieniem, że będę zupełnie szczery. Również za pierwszym razem chodziło o zabiegi higieniczne, które miały przygotować mnie do kuracji psychoanalitycznej. Z kuracji nic nie wyszło, ale zapisane karty pozostały. Jakże są teraz cenne! Wydaje mi się jakbym przeżył jedynie tę część życia, którą opisałem. Wczoraj ponownie przeczytałem moje notatki. (…) Na przykład pewne zdarzenie, bardzo ważne, którego co prawda nie opisałem, ale o którego istnieniu przypomina puste miejsce, w którym powinno było się znaleźć (s.25).

W oczach bohatera najważniejsza lekcja, jaką niesie psychoanaliza, wcale nie jest związana z wypracowanymi w jej obrębie technikami leczenia schorzeń psychicznych, lecz z filozofią siebie, a więc z autoanalizą oraz z jej piśmiennymi inklinacjami. W takim właśnie sensie Zeno mówi o pisaniu jako o „zabiegu higienicznym” w istocie niewiele różniącym się od zażycia środka przeczyszczającego.

Chociaż można założyć, że w „Wyznaniach starca” najważniejszą kategorią pozostaje starość, Zeno nie tyle koncentruje się na powolnym procesie przemijania młodości, następnie zaś dorosłości, co podejmuje problem bycia radykalnie wyobcowanym z własnego życia i utraty kontaktu z własnym „ja”oraz z tym, co go otacza. Już w pierwszych słowach opowieści Zeno zastrzega:

Muszę myśleć i pisać po to, by czuć, że jeszcze żyję, ponieważ życie jakie prowadzę, ograniczony cnotami – zarówno tymi, które mam, jak i tymi, które są mi przypisywane – oraz sparaliżowany uczuciami i licznymi obowiązkami, pozbawia mnie wszelkiej wolności. Żyję w tej samej inercji, która towarzyszy śmierci. Chcę się otrząsnąć, obudzić. Może stanę się wtedy bardziej cnotliwy i bardziej czuły. Namiętnie cnotliwy, to być może, ale przynajmniej będzie to naprawdę moja cnota, a nie jedna z tych, które ktoś inny mi przypisuje, i które, odkąd je przywdziałem niczym szatę, krępują moje ruchy, zamiast mnie zdobić. Albo więc zrzucę tę szatę, albo skroję ją na moją własną miarę (s. 24-25).

Prawdziwą trudnością z jaką zmaga się bohater nie jest zatem starość, rozumiana jako określony etap psychobiologicznego rozwoju jednostki, lecz pojęta jako stan zawieszenia aktywności, mniej lub bardziej przymusowego zaniechania działania. Svevo traktuje starość jako tożsamą z inercją, a więc z biernością podmiotu i z jego niechęcią do czynu, co dobrze ilustrują słowa bohatera: „Nie mam wrażenia, żebym był stary, ale raczej zardzewiały” (s. 24).

Na osi starość-inercja pojawia się jeszcze jedna kategoria – ironia, która zaburza sam proces starzenia. Ironia pozwala bohaterowi zdystansować się wobec samego siebie oraz wobec postępującej niedołężności, przemijających w oczach kobiet urody i atrakcyjności. Na teraźniejszość starca, pisze Svevo, składają się nie tylko odpierane dotąd pragnienia, ale i… leki. Zeno nawet zauważa z przekąsem: „Z pewnością znaczna część mojej teraźniejszości pochodzi z apteki” (s. 66). Chodzi tu jednak o szczególny rodzaj apteki: takiej, w której obok leków znajdują się książki i teorie filozoficzne, a także potrzeba pisania – najpoważniejszy nałóg bohatera. Przyjęcie postawy ironicznej pozwala mu nie tylko znosić własną egzystencję, lecz także lepiej pojąć jej czasowe zapośredniczenie. Czas jest kolejnym pojęciem, któremu Svevo poświęca szczególną uwagę. Bardziej niż przeszłość albo przyszłość interesuje go teraźniejszość, która warunkuje dwie pozostałe. Według włoskiego pisarza człowiek bytuje w czasowej polifonii, gdyż teraźniejszość nie jest jednorodna, lecz złożona z sumy „wielu czasów”, jak zauważa Zeno, i podkreśla:

Teraźniejszości nie można odnaleźć ani w kalendarzu, ani na zegarze: spogląda się na nie tylko po to, by ustalić swoje położenie względem przeszłości lub żeby z pozorną świadomością zrobić krok w przyszłość. To ja, rzeczy i osoby wokół mnie stanowimy prawdziwą teraźniejszość (s. 65).

To, co określa aktualnie przeżywane doświadczenie człowieka, choć nie daje się sprowadzić do konkretnej daty ani godziny, nadaje jego egzystencji sens, zakotwiczając ją w tym, co przeszłe i określając horyzont tego, co dopiero ma nadejść. Opisywaną przez Svevo czasową polifonię – fundamentalną dla kondycji ludzkiej – najlepiej ujawnia praktyka pisania, któremu z taką przykładną regularnością oddaje się Zeno. Mimo że wpisuje się ona w „próżnowanie” bohatera, zmusza go zarazem do walki z prześladującą go inercją.

Z zaklętego kręgu bezczynności wyrywają go nie tylko podejmowane próby autobiograficzne, lecz także nieustannie rodzące się i obumierające uczucia do ludzi – do członków rodziny, kochanek bądź znajomych z okresu sprzed Wielkiej Wojny. Kobiety, chociaż pojawiają się na niemalże każdej stronie powieści, nie zyskują sprawczości. Ich zaskakującą bierność obserwujemy nie tylko w „Wyznaniach starca”, lecz także we wcześniejszych powieściach „Starości” i „Zeno Cosinim”. Za każdym razem włoski pisarz powiela schemat, przeciwstawiając żonę kochance. Podczas gdy pierwsza staje się metonimią miłości trwałej, ale pozbawionej erotycznego napięcia, druga jest symbolem odradzającego się życia, a także młodzieńczej pasji rozwijającej się w ciele starca. Postacie kobiece Svevo nie są bohaterkami aktywnymi, które posiadałaby własne pragnienia, potrzeby i cele. Dlatego też, czytając jego powieści ma się dojmujące poczucie ich nieautentyczności, która z pewnością wynika z paternalistycznego stosunku autora do kobiet w ogóle. Jednak Svevo nie byłby tak dobrym pisarzem, gdyby tworzył wyłącznie barwne męskie postacie. Pozwalając Zeno bez końca analizować swoje uczucia do kobiet w jego otoczeniu, autor „Wyznań starca” obnaża zarazem psychologiczny mechanizm projekcji i identyfikacji – uczuciowego przeniesienia, które staje się udziałem bohatera i pozwala mu zobaczyć siebie takim, jakim rzeczywiście chciałby być.

Jednak obraz siebie jaki Zeno uzyskuje za sprawą upartego wpatrywania się w kobiety (zwłaszcza młode!) nie zawsze jest korzystny. Niekiedy w ich oczach przegląda się bowiem już nie mężczyzna, lecz satyr oraz błazen. Nawet przygodnie spotkana na ulicy kobieta, którą bohater nazywa niekiedy „amforą” i traktuje wyłącznie jako obiekt fantazji o niesłabnącej potencji, może zaburzyć jego psychiczną równowagę i na powrót wrzucić go w bolesny stan starczej inercji. Pewnego razu Zeno żali się:

Kiedy tak przyglądałem się tej amforze, moja twarz musiała przybrać dziwny wyraz. Wykluczam jednak, by był to grymas satyra, bo przecież myślałem o śmierci. Tymczasem był tam ktoś, kto dostrzegł na niej lubieżność. Jak się potem zorientowałem, dzieweczce pochodzącej zapewne z zamożnej rodziny, towarzyszyła staruszka, służąca (…). I to właśnie ta staruszka, przechodząc obok, spojrzała w moim kierunku i warknęła „Stary satyr”. Nazwała mnie starym. Przywołała śmierć (s. 92).

Chociaż Zeno w odpowiedzi rzuca w jej stronę przykre słowa nazywając ją „starą idiotką”, pudłuje – kobieta najprawdopodobniej ich nie słyszy i oddala się bez słowa. W jego wyobraźni, dokładnie tak jak w teorii freudowskiej, popęd do zachowania życia nieustannie zderza się z popędem śmierci. Zatem na dwóch przeciwstawnych krańcach tego, co Zeno chce traktować jako własną teraźniejszość kryją się Eros i Tanatos.

W wyobraźni Zeno, dokładnie tak jak w teorii freudowskiej, popęd do zachowania życia nieustannie zderza się z popędem śmierci

Pojęcie starości Svevo traktuje zarówno dosłownie, jak i w przenośni – w stopniowo rozkładającym się ciele starca odbija się rozkład życia rodzinnego bohatera. Szczere uczucie oddania i przywiązania do żony nie wystarczają, aby pozostać jej wiernym, a miłość do dzieci nie pomaga mu w ich zrozumieniu. Prawdziwa bliskość pozostaje dla Zeno nieosiągalna, co najlepiej widać w jego relacjach z Alfiem. Między ojcem a synem pojawia się przepaść pokoleniowa, która po wojnie okazuje się niemożliwa do przekroczenia. Chociaż Zeno był jeszcze wychowywany „twardą ręką”, w kontaktach z własnym synem starał się unikać „tonów patriarchalnych”, ale i zbytniej wylewności. Pomimo starań dla Alfia pozostawał zaprzeczeniem wszystkich wyznawanych przez niego wartości. W oczach młodzieńca ojciec był przedstawicielem burżuazji odpowiedzialnej za wyzysk klas pracujących, z kolei Zeno nie mógł pozbyć się wrażenia braku powagi i nieznośnej lekkości bytu własnego dziecka. Alfio zamiast zająć się jakimś lukratywnym zawodem (jak jego ojciec, który w czasie wojny handlował mydłem) poświęcił się bowiem malarstwu. Co więcej, wychodząc z zamożnej rodziny mieszczańskiej i nie mając wśród przodków ani jednego artysty pozbawiony był gotowego modelu zachowania. Nie bez powodu zatem Zeno traktuje syna jak produkt, który sam siebie stworzył, zaprojektował do tego stopnia, że „Nawet swoją posturę sam sobie wymyślił” (s. 106). Nie potrafi również pojąć jego sztuki, powątpiewając w artystyczne zdolności dziecka. Nie oznacza to jednak, że nie podejmuje prób docenienia jego twórczości. Któregoś razu prosi go nawet o podarowanie wybranego obrazu:

W ciągu tych dziesięciu minut, kiedy oczekiwałem na Alfia, byłem poruszony. Wydawało mi się, że dokonałem czegoś wielkiego, ważnego dla mnie, dla niego, dla rodziny. Pomyślałem też, że mój ojciec nie potrafiłby tyle dokonać. A przecież nie dzieliła nas wielka wojna. Ale cóż tam wojna! To była tylko kwestia inteligencji, żeby dotrzeć do młodego pokolenia. Jednak o wojnie przypomniałem sobie, kiedy zobaczyłem obraz: niewielki kwadracik papieru (s. 110).

Zeno nie tylko nie potrafi odgadnąć sensu tego niewielkich rozmiarów dzieła, ale czuje się oszukany nawet przez syna. Alfio dał mu przecież „najgorszy ze swoich obrazów”. To właśnie doświadczenie Wielkiej Wojny wyznacza granicę między dwiema niepokrywającymi się wizjami świata Zeno i Alfio; spotykają się już w dwóch odmiennych teraźniejszościach. Ojciec każdego dnia będzie starał się zrozumieć obrazek podarowany mu przez syna. Jego porażka polega jednak na nieustannej próbie racjonalizacji tego, co zostało na nim przedstawione. W plamach barwnych Zeno chce bowiem odnaleźć wyraźne formy i kontury; dążąc do realizmu przedstawienia, odrzuca impresję. Niemniej w końcu zaczyna kochać to dzieło, przyglądając mu się w przerwach od lektury dzieł Friedricha Nietzschego. Kocha je zapewne tak jak swego syna – miłością szczerą, ale całkowicie nierozumiejącą. W synu chce widzieć człowieka poważnego, który tylko chwilowo jest „emocjonalnie rozchwiany” i może zbyt często popada w niezdrowe fascynacje kolegami…

Opowieść Zena – choć pełna humoru i złośliwych uwag odniesionych do życia starzejącego się mężczyzny – jest niezwykle gorzka. Postawa ironiczna nie jest wyborem bohatera, lecz koniecznością. Po okrutnej wojnie, która jak pisał Freud „w ślepej furii burzy wszystko, co spotka na drodze, jak gdyby miało już nie być przyszłości i pokoju między narodami”, wojnie, która „rozrywa wszelkie więzi”[2] i pozostawia trwałe szkody po wszystkich stronach konfliktu, ironia jest jedyną możliwą formą ekspresji. Historia Zeno jest tego najlepszym przykładem. Jego dojmująca potrzeba stworzenia tekstu szczerego – autobiografii autentycznej i prawdziwej – nieustannie zderza się z niemożnością nawiązania kontaktu z otoczeniem, a przecież to właśnie przez relacje z innymi bohater próbuje opowiedzieć swoje życie. Chociaż potrafi świetnie diagnozować rozpadające się więzi rodzinne, nie dostrzega, że sam nieświadomie się do tego procesu przyczynia. Opisywana przez Zeno inercja jest starością, która nieuchronnie stanie się codziennością każdego. Nie chodzi tu jednak wyłącznie o biologię, lecz także o szczególny moment w historii zachodnich społeczeństw, kiedy pragnienie powojennej odbudowy trwale kontrastowało z niemożnością odnalezienia spokoju (wystarczy pomyśleć o chorobliwej zadyszce jaką słyszymy w „Walcu” Ravela skomponowanym tuż po wojnie). To nie język Zeno, przesycony żalem za ostatecznym rozkładem mitu habsburskiego, lecz awangardowa, „rozchwiana” i gorączkowa ekspresja Alfia stanie się głosem przyszłości.

„Wyznania starca”, choć nieukończone, stanowią podsumowanie pisarskiej drogi Svevo. Zeno Cosini, tak jak pozostali bohaterowie jego powieści, Emilio Brentani i Alfonso Nitti, funkcjonuje jako porte parole autora. Chociaż psychoanaliza pozostaje jedynie mglistym wspomnieniem z przeszłości, Zeno przekazuje jedną z jej najważniejszych idei – przekonanie o konieczności autoanalizy. Odpowiedzią na inercję, tak indywidualną, jak i zbiorową, jest dla niego prowadzenie intymnych zapisków. Pisanie o samym sobie w tym wypadku nie wiąże się z narcyzmem (z którego z pewnością wynika uporczywe wpatrywanie się w młode kobiety), lecz z praktyką introspektywną (jakkolwiek jest ona projektem nierealnym), romantyczną wiarą w możliwość zrozumienia samego siebie.

 

[1] Italo Svevo, „Wyznania starca”, przeł. Z. Koprowska, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2019.

[2] S. Freud, „Aktualne uwagi”, dz. cyt., s. 30.

Italo Svevo

„Wyznania starca”, przeł. Zofia Koprowska, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2019, s. 183.

Agnieszka Sobolewska
doktorantka w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych UW. Przygotowuje rozprawę doktorską poświęconą kulturowej historii psychoanalizy i roli intymistyki w teorii Freudowskiej. Publikowała m.in. w „Tekstach Drugich”, „Tekstualiach”, „Praktyce Teoretycznej”, „Dialogu” i „Widoku”.
redakcjaPaulina Chorzewska
korekta Julia Lange
POPRZEDNI

recenzja  

Kopiowanie surowo wskazane

— Olga Drenda

NASTĘPNY

szkic  

Jako czytelnik

— Arkadiusz Żychliński