fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

 

TUZIK DRINKÓW – POPROSZĘ

 

Nie dla mnie ten staropanieński ulepek – tak – skończyły
Się banany – mam jurne podniebienie – ja
Wciąż bym je jadła ––––––––
Mają przegięte foliowe tutki – każdy rozmiar –
Barwione diabolicznie jak cera tyłka u pawiana.
Mężczyzna to –
Bzdet! Tylko szszsz! Co za straszna
Sprawa te świeżej-daty-amerykańskie-
Domowe-udogodnienia? Dupa pęka od tego
Tak-ma-być zadzierania wymuskanych nosów.
Oto kwestia zasadnicza.
Oto wibrator –––– ––
Cicho bzyczy dla chłopczycy! Jestem dorosłą osobą
Mającą prawo głosu – domagam się bezwarunkowego pobytu
Na dachuraju – sabatu wiedźm pod naszym baby-
Łońskim obeliskiem.
Po co radio? – pytacie.
„Żądło Ewy przeszywa śliczne kocię na
Drucianym płocie.”
Jedno jabłko dziennie ––– ––
Da się zrobić ––––––––
Ha! Kiedy? Nie jestem językożerną joginką.
Postęp jest przeuroczy ––
To nie ja ––
Szturchnij to ––
Kopnij to ––
Klepnij to ––
Popchnij to ––
Transmisja ––––––––
Oto oświeceniowa idea!
s.o.s. narodowego niedoboru ––––
Czego?
Tego jak zaczynamy tak to stosownie ujmując
Zadzierać nosa?
Pst! Każdy zniewieściały poeta ma dość zamrażania
Dragów w swojej freudowskiej lodówce by wciągać całą
Zarozumiałość. Zatrudnimy jednego.
Do diabła! Nie tak! Oto problem –– ––
Zarozumiałkość – głupie!
Och – w porządku.
Oni są we Francji – polot na linii ––
Bieguny –– –– –– –– –– ––
Niech wysyłają fale – jak słodycze ––
Walentynki –– –– ––
„Powiedz to z –– –– ––
Pioruny!
Och, grzmot!
Spiralne prądy powietrzne –– –– ––
Pffffsss! Sam świat penetruje!
Czuję się niepewnie!
Lubię to. Nie tęsknię za
Billy boys – ale mam prawo być
Głębiej wstrząśnięta.
Jesteśmy więc – lecz czujesz lukę.
Mój drogi – nie jestem homo – chcę tego zwyczajnie –– ––
Tuzin drinków – poproszę –– –– –– ––

ok. 1927

 

 

 

Powiew

 

Weź łyżkę – skalpel –
wyskrob swój mózg do czysta –
co za bolesne wypróżnienie!
przeleciał powiew
nad dwoma wzgórkami
hemoroidów.
Smoląc – wróżąc szatański smród –
powiał – nawiał –
rumieńce!
Wezbrało pustkowie –
w tobie –
przykre
wystające
ostre:
szpiczaste piramidy
cisza – bębny –
– sfinks –
Duszę się sama –
figlarna mama –
od tych solidnych wrażeń!!!
solidnych królów w pieczarze
kpiące oko wraża
bursztyn w moją pierś!!!
odpocząć –
nie!
falować – sunąć – ziewać
rzeka
Nil!
wylewa!
wzgórki zalane
osłabione
rumiane
rumieńce!
na dwóch wzgórkach
wyspa szmaragdowa!
tymczasowo – tymczasowo – !

Elsa von Freytag-Loringhoven
ur. 12 lipca 1874, zm. 14 grudnia 1927, niemiecka artystka awangardowa, poetka dadaistyczna, pionierka poezji dźwiękowej i wizualnej, w latach 20. jedna wiodących postaci nowojorskiej bohemy. Publikowała w „The Little Review”, tworzyła asamblaże, prace ready-made i fotografie inscenizowane. Pierwszy zbiór jej wierszy, „Body Sweats”, został wydany pośmiertnie w 2011 roku na podstawie dokumentów zachowanych przez jej partnerkę i współpracowniczkę Djunę Barnes.
POPRZEDNI

varia poezja  

Niebo i jointy

— Grzegorz Wróblewski

NASTĘPNY

varia felieton  

Ćwiczenia z rezygnacji (23)

— Krzysztof Sztafa