fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

 

Od kilku lat polskie media zdają się w coraz większym stopniu zauważać toczące się lokalnie konflikty społeczne. Wystarczy przywołać strajki w zakładach Amazon, PAROC Polska i Solaris, które pojawiły się na nagłówkach serwisów informacyjnych i na ekranach telewizorów w całej Polsce. Podobnie stało się z okupacją domu studenckiego Jowita w Poznaniu, która miała miejsce w grudniu 2023 roku. W odróżnieniu od wymienionych wcześniej wydarzeń, w tym wypadku doczekaliśmy się nie tylko doniesień medialnych, ale także publikacji naukowej skupionej wyłącznie na analizie przyczyn i przebiegu tego protestu. I to publikacji obszernej, bo wydana przez Heterodox praca zbiorowa „Jowita zostaje. Historia 10 dni ruchu studenckiego” liczy ponad pięćset stron. Książka podzielona jest na cztery główne rozdziały, które dodatkowo wzbogacone są o obszerną fotorelację. Wewnątrz znajdziemy też szczegółowe kalendarium samego protestu i okresu go poprzedzającego. Pracę zamyka krótkie zakończenie, podsumowujące wydarzenia przedstawione we wcześniejszych rozdziałach i naświetlające wyzwania stojące przed ruchem studenckim w najbliższej przyszłości. To wszystko sprawia, że „Jowita zostaje…” to zarówno wieloaspektowa analiza pojedynczego wydarzenia, jak i próba przeanalizowania konkretnych problemów w bardziej uniwersalnej perspektywie. Chciałoby się, żeby każdy strajk mógł liczyć na takie opracowanie. Ale co najważniejsze w kontekście tej publikacji, polska myśl lewicowa poszerzyła się o pracę opisującą wydarzenie, które dla wielu osób ma potencjał formacyjny.

 

Teoria i praktyka ponownie

Każdy z czterech rozdziałów stara się odnieść do okupacji z innej perspektywy, a sam ich układ nie jest bez znaczenia. W otwierającej książkę „Mobilizacji” nakreślono tło społeczne, w którym osadzony był narastający konflikt oraz jego polityczno-ekonomiczne źródła. Przedstawione zostaje tutaj intelektualne zaplecze oraz organizacje zrzeszające inicjatorki poznańskiej okupacji. Wśród osób zaangażowanych w wydarzenia znajdziemy członków Studenckiej Inicjatywy Mieszkaniowej, Kolektywu Rozbrat, Inicjatywy Pracowniczej oraz Food Not Bombs Poznań. Ostatni rozdział „Wiedza w ruchu” jest najbardziej teoretyczną częścią, złożoną z tekstów, których podstawą są wystąpienia wygłoszone w trakcie okupacji. Autorki przyjmują wiele różnych perspektyw i korzystają z różnych metodologii, zaś same prace pogrupowane są w czterech blokach tematycznych. Wśród nich znajdziemy między innymi próbę ujęcia roli uniwersytetu w odniesieniu do koncepcji Harveya Molotcha i Davida Harveya, uważających proces urbanizacji za koło zamachowe akumulacji kapitału, czy też analizę procesu wypychania osób studiujących na rynek pracy jako próby wywierania presji na wysokość płac. Cieszy również obecność osobnej pracy przybliżającej samą Marksowską teorię wyzysku oraz tekstu skupionego na kwestii udziału kobiet w ruchach socjalnych i problemów z jakimi muszą się one mierzyć z powodu seksistowskich ograniczeń. Obok tych zagadnień pojawia się propozycja odszukania jakiejś formy analogii między protestami studenckimi z marca ’68 a wydarzeniami z grudnia 2023 roku. W tej mnogości tematów i perspektyw na swój sposób znajduje odbicie wieloprzyczynowość kryzysu, który doprowadził do okupacji Jowity.

W tej mnogości tematów i perspektyw na swój sposób znajduje odbicie wieloprzyczynowość kryzysu, który doprowadził do okupacji Jowity.

Otwierające i zamykające rozdziały książki są nastawione bardziej na próbę teoretycznego ujęcia samego wydarzenia w szerszym kontekście, co odróżnia je od pozostałych, środkowych rozdziałów, które kładą większy nacisk na bezpośrednie doświadczenie i praktykę okupacji. Rozdział „Wywiady” jest zbiorem rozmów przeprowadzanych w trakcie okupacji z osobami bezpośrednio w nią zaangażowanymi. Jest to nawiązanie do charakterystycznego dla włoskich autonomistów i autonomistek sposobu badań nazywanego współbadaniem (wł. conricerca), z powodzeniem stosowanego wcześniej także w Polsce[1]. Celem takiego podejścia jest wypracowanie odrębnego sposobu produkcji wiedzy, niż ten znany z akademickich katedr.

Metodologia współbadania zakłada prowadzenie badań w obrębie i z wewnątrz ruchu protestu, co wiąże się z jednoczesnym porzuceniem założenia o bezstronności prowadzącego badanie. Bezstronność traktuje się tutaj jako niemożliwą do osiągnięcia idealizację, która maskuje fakt, iż żaden sposób prowadzenia badań nie jest politycznie obojętny. Zamiast tego osoba badająca wprost określa swoje stanowisko teoretyczne i wynikający z niego stosunek do opisywanych wydarzeń. W ten sposób dochodzi do świadomego połączenia wymiarów intelektualnego z politycznym. Obok porzucenia założenia o bezstronności badaczki postuluje się tutaj również odejście od podziału na bierny przedmiot badania i aktywny podmiot badający. Osoba badana ma brać aktywny udział w procesie produkcji wiedzy, co ma pozwolić na przekroczenie klasowego charakteru produkcji wiedzy i umożliwić rozwój samoświadomości klasowej badanych osób. Dlatego też można uznać, że podejściu takiemu bliżej jest do współprodukcji wiedzy wraz z badanymi, w przeciwieństwie do prób tworzenia obiektywnego opisu rzeczywistości.

Bezstronność traktuje się tutaj jako niemożliwą do osiągnięcia idealizację, która maskuje fakt, iż żaden sposób prowadzenia badań nie jest politycznie obojętny

Lektura rozdziału „Wywiady” również pozwala zauważyć, że w konflikcie o ten konkretny dom studencki przejawia się wiele, zdawałoby się odrębnych, problemów. Wszystkie one jednak skupiają się na barkach osób studiujących i uniemożliwiają im spokojną realizację ich studenckich obowiązków. Drugim z „praktycznych” rozdziałów są „Lekcje (z) Jowity”. Znajdziemy w nim wykaz najlepszych praktyk, które możemy wykorzystać, przygotowując się do okupacji i już prowadząc blokadę jakiegoś obiektu. Wśród szeregu różnych działań pojawiają się zarówno te tradycyjne, jak publikowanie własnych gazetek i akcje ulotkowania, jak i te bardziej nowatorskie w postaci wykorzystania sieci społecznościowych oraz organizowania zrzutek internetowych.

Jak widać, już sama struktura publikacji „Jowita zostaje…” stanowi próbę odpowiedzi na jedno z największych wyzwań trapiących myśl lewicową, czyli problem uchwycenia związku między praktyką i teorią. Dwa środkowe rozdziały dotyczące praktycznego wymiaru okupacji i jej organizacji są obudowane dwoma, zdecydowanie bardziej teoretycznymi tekstami. Dzięki takiej konstrukcji tekstu wzajemne i nierozerwalne powiązanie między sferami teorii oraz praktyki jest dodatkowo uwidocznione.

 

Konieczność oporu

Spośród wielu kwestii przewijających się w tekście warto bliżej omówić przynajmniej kilka z nich, ponieważ mogą stanowić punkt wyjścia do postawienia istotnych problemów zasługujących na głębsze sproblematyzowanie po lekturze. Z początkowych fragmentów opisujących wydarzenia poprzedzające strajk okupacyjny wyłania się obraz prywatyzacji przeprowadzanej niejako siłą inercji. Z jednej strony błędne koło braku środków na modernizację domu studenckiego i niemożliwość jego używania z powodu złego stanu technicznego. Z drugiej strony zamawiane przez władze ekspertyzy wykazują nierentowność prowadzenia akademika i sugerują sprzedaż prywatnym podmiotom. Jest to schemat działania bliźniaczy do tego opisanego przez Karola Trammera w „Ostrym Cięciu…”[1] –tam dotyczący stopniowej likwidacji połączeń kolejowych, tu dokonującej się w analogiczny sposób stopniowej redukcji zaplecza socjalnego uczelni wyższej. Co gorsza, procesy tego rodzaju nie są izolowanymi przypadkami, ale raczej wciąż powtarzającym się schematem, który jest charakterystyczny dla okresu III RP. Okazuje się, że przyjmowanie wąskiej optyki zysku i ekonomicznej korzyści przez kolejne rządy nie może doprowadzić do innych efektów niż powolne urynkowienie wszystkich usług. Taka obserwacja zmusza do zastanowienia się nad klasowym charakterem takiego sposobu myślenia oraz podważa postrzeganie mechanizmów rynkowych jako generujących powszechny dobrobyt.

Opisane sytuacje mogą pomóc nam zrozumieć, czym jest Marksowskie ekonomiczne prawo ruchu nowoczesnego społeczeństwa[2] (niem. das ökonomische Bewegungsgesetz) i efekty jego działania widziane w naszym otoczeniu. Nie jest to prawo uniwersalne, ale raczej pewna tendencja, która nieuchronnie wystąpi, jeśli nie napotka ruchu przeciwnego. Tym przeciwnym ruchem mogą być świadome działania i opór klas podporządkowanych. Ich brak powoduje, że ten ekonomiczny ruch nieuchronnie doprowadza do rozsadzenia dotychczasowych zdobyczy socjalnych i prywatyzacji kolejnych obszarów życia. W wypadku okupacji Jowity jednym z głównych czynników spustowych oporu była właśnie narastająca świadomość, że obecnie studiujące osoby stopniowo tracą to, co jako pewnik traktowało jeszcze pokolenie ich rodziców.

Oznacza to, że zarówno publiczne szkolnictwo wyższe, jak i ochrona zdrowia nie są dobrami wywalczonymi „raz na zawsze”, a społeczeństwo musi być wciąż gotowe do stawienia oporu zakusom kapitału.

Zarówno publiczne szkolnictwo wyższe, jak i ochrona zdrowia nie są dobrami wywalczonymi raz na zawsze

W rozdziale „Wywiady” zwraca uwagę przebijająca z wielu fragmentów niechęć osób studiujących do władz uczelni oraz samorządu studenckiego. Obok potrzeby zapewnienia komfortu studiowania poprzez zagwarantowanie najbardziej prozaicznych udogodnień w postaci stołówek i pokojów socjalnych głośno wybrzmiewa poczucie alienacji politycznej wobec struktur szkolnictwa wyższego. W oczach osób studiujących samorządowi studenckiemu bliżej jest do „żółtych” związków zawodowych niż do zaufanego reprezentanta wspólnych interesów, a zachowanie rektorki UAM przypomina działanie dyrektorki prywatnej korporacji. Za przyczynę takiego stanu rzeczy osoby udzielające wywiadów uznają deficyt demokracji, skrajną hierarchiczność i skostnienie struktur uczelni.

Walka z tymi samymi problemami, ale w obrębie ruchu związkowego, jest jednym z tematów drugiego z „praktycznych” rozdziałów „Lekcje (z) Jowity”. Obok swojego podstawowego celu sytuacja okupacji jest wykorzystywana jako swoiste laboratorium do testowania różnych metod organizacji ruchu politycznego. Odpowiedzią na trudności związane z alienacją władz i pojawianiem się skostaniałej struktury mają być praktyki wspólnego działania i silny nacisk na utrzymywanie współdecyzyjności, nawet kosztem utraty efektywności dążeń. Przywiązanie do tych założeń ma zapewniać łatwość włączania nowych osób do struktur, równą dystrybucję decyzyjności i przeciwdziałanie koncentracji władzy w rękach pojedynczych osób, które może doprowadzić do zawłaszczenia ruchu przez wąskie grono. To właśnie takie niehierarchiczne i dynamiczne działanie ma być najlepszą receptą na wykształcenie się równościowej wspólnoty, a możliwość popełnienia błędów jest tutaj widziana jako warunek konieczny dla utrzymywania się poczucia sprawczości i wysokiej aktywności każdej z osób zaangażowanych w ruch. Identyfikowane przez autorów problemy wydają się pokrywać z tymi dotykającymi różnych innych ciał, których ideą jest reprezentacja jakiejś większej grupy, w tym samorządu studenckiego. Oznacza to, że przedstawione tutaj pomysły na sposób to, jak stworzyć równościowe i żywe struktury w trakcie protestu, mogą być punktem wyjścia do znalezienia odpowiedzi na potrzebę ożywienia samorządu studenckiego, która była zgłaszana we wcześniejszym rozdziale. Być może zaaplikowanie tych rozwiązań miałoby korzystny efekt także w wypadku innych ciał politycznych, które są dotknięte kryzysem reprezentacji.

W opisanych propozycjach można doszukać się echa poglądów Róży Luksemburg, która starała się kłaść jak największy nacisk właśnie na istotną rolę żywego i nieskrępowanego działania w kształtowaniu się praktyk i świadomości klasy pracującej:

Tylko swobodnie kipiące życie wpada na tysiące nowych form, improwizacji, oświeca siłę twórczą, samo koryguje wszystkie błędy. Publiczne życie państw o ograniczonej wolności dlatego jest tak żałosne, ubogie, schematyczne, bezpłodne, że wykluczając demokrację, odcina się od żywych źródeł wszelkiego duchowego bogactwa i postępu[3].

Takie poglądy stawiały ją w opozycji do bolszewickiego skrzydła ruchu robotniczego, które podkreślało znaczenie hierarchicznych struktur partyjnych w kontekście walki proletariatu o emancypację. Natomiast po rewolucyjnym przejęciu władzy bolszewicy wprowadzili ograniczenie swobód obywatelskich i wolności prasy, uzasadniając to koniecznością obrony nowo powstałego porządku politycznego przed kontrrewolucją. Spotkało się to z surową krytyką ze strony Luksemburg, ponieważ w jej oczach to właśnie brak wyborów powszechnych, wolności prasy i zgromadzeń prowadzi do nieuchronnego obumierania instytucji publicznych oraz ich postępującej biurokratyzacji.

Warto również zwrócić uwagę na fragmenty opisujące praktyczne wskazówki dotyczące interakcji z dziennikarzami. Są one formułowane z dużą świadomością faktu, iż media nie są jedynie bezinteresownym dostawcą informacji, ale poprzez sposób, w jaki tworzą swój przekaz, stają się jednocześnie nieobojętnymi twórcami opinii i jedną ze stron sporu. Mimo to koegzystencja z prywatnymi mediami stanowi konieczność dla protestujących. Co więcej, jest przedstawiona jako wyzwanie, które ma na celu wykorzystanie przybywających na miejsce protestu lub okupacji dziennikarzy do zdobycia rozgłosu. Mimo pełnego dystansu wobec sposobu działania mediów współpraca z nimi nie jest odrzucana. Powinna natomiast być prowadzona z próbą zachowania możliwie jak największej kontroli nad efektem końcowym, bez oczekiwania bezinteresowności.

 

Wyzwania polityczności

Podobną niechęcią i dystansem naznaczone są fragmenty opisujące pojawienie się posłów w trakcie okupacji Jowity. Przedstawiane w tekście zarzuty wobec partii i polityczek dotyczące instrumentalnego traktowania protestujących i braku wymiernych efektów współpracy są jak najbardziej zrozumiałe, choć ten stan rzeczy nie jest problematyzowany w tak dużym stopniu jak rola mediów i ich odmienny od protestujących interes. Biorąc to pod uwagę, można odczuć brak osobnego fragmentu, który skupiałby się na konieczności „przechwycenia” pojawiających się polityczek dla własnych celów, analogicznie jak ma to miejsce w wypadku dziennikarek. Jest to tym bardziej istotne, jeśli weźmiemy pod uwagę podkreślanie polityczności samego protestu, jak i całej walki o utrzymanie socjalnego zaplecza uczelni wyższych. Wydaje się, że ten polityczny wymiar nie może zostać w adekwatny sposób ujęty przy ignorowaniu istotnego aspektu kapitalistycznej polityczności – parlamentaryzmu jako takiego i wiążącej się z nim działalności partyjnej. Skuteczność zarówno studenckich okupacji, jak i strajków pracowniczych może zdecydowanie wzrosnąć, jeśli prowadzące je osoby dostrzegą potencjał drzemiący w „niechętnej współpracy dla własnych celów” z politykami. Pokazuje to, że przed ruchami socjalnymi istnieje przynajmniej jeszcze jedno wyzwanie – wymyślenie na nowo swoich relacji z partiami politycznymi. Aby to zrobić, należy najpierw pogodzić się z instrumentalnym stosunkiem polityków do obywatelek i przekroczyć wynikające z niego rozczarowanie.

Innym ważnym wątkiem w „Jowita zostaje…” jest wskazywanie analogii między strajkiem pracowniczym a protestem studenckim w postaci okupacji akademika. Dla autorów żadne z tych wydarzeń nie jest jednorazowym, nagłym wybuchem gniewu, ale zwieńczeniem pewnego toczącego się dłużej konfliktu, którego nie udaje się rozwiązać w satysfakcjonujący dla obu stron sposób. Wprowadzenie tej analogii prowadzi do pojawienia się w „Jowita zostaje…” szczególnie istotnego zagadnienia, często ignorowanego w polskiej debacie publicznej – krytyki polskiego prawa strajkowego jako takiego. Wymóg przeprowadzenia referendum strajkowego, często połączony z separacją przestrzenną zakładów pracy, jest tu traktowany jako wymóg antypracowniczy, którego spełnienie de facto skrajnie utrudnia, a niekiedy nawet uniemożliwia, przeprowadzenie skutecznej akcji strajkowej.

Ważnym wątkiem w «Jowita zostaje…» jest wskazywanie analogii między strajkiem pracowniczym a protestem studenckim

W takim ujęciu strajk może być postrzegany jedynie jako pewien etap w procesie walki klas, będącej stanem ciągłego napięcia między klasą sprzedającą a klasą kupującą siłę roboczą. Postawienie problemu w ten sposób ma tę zaletę, że pozwala ponownie uwidocznić, jak istotne jest przedstawianie momentów ekonomicznego i politycznego jako połączonych, w kontrze do liberalnego rozdzielenia tych sfer. Dodatkowo, jeśli zdamy sobie sprawę z tego wzajemnego przenikania się, to zauważymy, że koncepcja walki klas nie musi być rozumiana w wąskim, ekonomizującym ją sensie, ale odnosi się do pewnego szerszego procesu zapośredniczonego w materialnym konflikcie.

Aspekt polityczności odnajdziemy również w samym fakcie publikacji „Jowita zostaje…”. Często przewijającym się w tekście problemem jest konieczność przechowywania pamięci i wiedzy o praktykach protestu. Ciężko nie docenić towarzyszącej tym fragmentom samoświadomości. Struktura książki oraz dobór tematów są odpowiedzią na ten problem i stanowią właśnie taką przechowalnię praktyk oraz pamięci, o jaką w wielu miejscach dopominają się autorki. Pojawienie się tej książki także można interpretować jako próbę wbicia klina we wspomniany w jednym z fragmentów „kapitalistyczny realizm” paraliżujący społeczeństwo i uniemożliwiający podjęcie skutecznej walki o własny interes. W ten sposób tworzy się przestrzeń intelektualną dla kwestionowania dogmatu zysku i efektywności rynku jako narzędzia rozwiązywania problemów społecznych. Na nowo podkreśla się także istotność ruchu politycznego zorientowanego wokół wspólnego interesu materialnego oraz konfliktu klasowego jako nieodłącznego elementu praktyki politycznej. Dlatego warto mieć nadzieję, że doczekamy się kolejnych takich publikacji, ponieważ przyczyni się to do dalszego poszerzania tej przestrzeni oraz rozwoju praktyk protestu i oporu w Polsce.

„Jowita zostaje. Historia 10 dni ruchu studenckiego” opisuje walkę zakończoną sukcesem. Jest to szczególnie istotne, jeśli weźmiemy pod uwagę specyficzną tendencję lewicy do organizowania pamięci wokół porażek, którą Enzo Traverso nazwał „lewicową melancholią”[4]. Oczywiście jest to małe zwycięstwo w ramach długiej walki o zrzucenie neoliberalnego prymatu zysku nad potrzebami społecznymi i zakończenie postrzegania mechanizmów rynkowych jako bezstronnego sędziego nad społeczeństwem. Jak wielokrotnie przypominają nam autorki „Jowita zostaje…”, jedynie permanentny stan napięcia i ciągła gotowość do walki zapewniają realizację naszych żądań. Potwierdzenie tej tezy znajdziemy w fakcie, że w maju tego roku przeprowadzono kolejny protest w obronie poznańskiego akademika. Była to reakcja na dystansowanie się władz wobec złożonych jeszcze niedawno obietnic. Jest to też najlepszy dowód na to, że „lekcje z Jowity” nie poszły na marne.

Polski ruch studencki znajduje się dopiero na początku swojej drogi. Jak zauważają autorzy, okupacja Jowity była pierwszym studenckim strajkiem okupacyjnym w historii III RP. Okazuje się jednak, że na kolejny akt oporu wobec prób prywatyzacji szkolnictwa wyższego nie trzeba było długo czekać. Konflikt między władzami uczelni a studentkami wybuchł tym razem w Krakowie. W reakcji na doniesienia o chęci sprzedaży domu studenckiego Kamionka rozpoczęto akcję okupacyjną, również zakończoną podpisaniem porozumienia z władzami uczelni.

Jak widać, dotychczasowe strajki okupacyjne sprowadzały się do obrony status quo przed zmianą godzącą w interesy studenckie. Ale może się to niedługo zmienić. Pojawienie się publikacji „Jowita zostaje. Historia 10 dni ruchu studenckiego” nakładem dużego wydawnictwa naukowego świadczy o wysokim poziomie zaplecza organizacyjnego i teoretycznego, który polski ruch studencki już osiągnął. Ponadto w coraz większej liczbie polskich miast zawiązują się lokalne organizacje zrzeszające osoby studiujące, takie jak Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej. Fakty te mogą przemawiać za tezą, że studenckie ruchy protestu mają potencjał, aby stać się istotnym czynnikiem kształtującym polską politykę. Zapowiedź tego widzimy w organizowanych na polskich uczelniach propalestyńskich protestach, których celem jest już aktywne kształtowanie polityki uczelni w kwestiach daleko wykraczających poza zapewnianie socjalnego zaplecza osobom studiującym.

 

[1] P. Michalik, „«Jak przyszli Koreańczycy, to wszystko runęło. Jak wieża». Przyczynek do oddolnej historii Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu”, „Praktyka Teoretyczna” 2019, nr 33(3), s. 137–169.

[2] Zob. K. Marks, „Kapitał”, t. I, [w:] K. Marks, F. Engels, „Dzieła”, t. 23, Książka i Wiedza, Warszawa 1968, s. 8.

[3] R. Luksemburg, „O rewolucji: 1905, 1917”, tłum. K. Kuszyk, A. Ochocki, z przedm. F. Tycha, Książka i Prasa, Warszawa 2018, s. 303.

[4] E. Traverso, „Lewicowa melancholia”, Książka i Prasa, przeł. W. Gilewski, Warszawa 2020.

Praca zbiorowa

„Jowita zostaje. Historia 10 dni ruchu studenckiego", Wydawnictwo Heterodox, Poznań 2024, s. 515. Książka dostępna za darmo na stronie Wydawnictwa Heterodox.

Wiktor Lekki
doktorant filozofii na Uniwersytecie Warszawskim, interesuje się filozofią marksistowską ze szczególnym naciskiem na jej polityczny aspekt. Z zawodu lekarz. Miłośnik brutalnej i elektronicznej muzyki.
redakcjaKarolina Kulpa
korekta Lidia Nowak

Praca zbiorowa

„Jowita zostaje. Historia 10 dni ruchu studenckiego", Wydawnictwo Heterodox, Poznań 2024, s. 515. Książka dostępna za darmo na stronie Wydawnictwa Heterodox.

POPRZEDNI

varia  

Karnawału nie było: reportaż z okupacji Domu Studenckiego „Kamionka”

— Aleksander Sławiński

NASTĘPNY

recenzja  

„Historia” i „dzieje” pracy, czyli jak uśpić czytelniczki

— Stefan Bieńkowski