fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

W nowej książce Podgórniego dokonuje się emancypacja statusu, facebookowego postu jako formy (cyber)poetyckiego wyrazu, zakorzenionej we współczesnej codzienności. „Pamiętne statusy” to poezja cybernetyczna w wersji user friendly. Aby nie umknęła nam przemiana poety w statusiarza, polecam czytanie „Pamiętnych statusów” od końca. Na ostatniej stronie interfejsowy screen prezentuje rozmowę znudzonego internetem, nielubiącego już siedzieć przed komputerem poety-cyborga z facebookowym botem. Użytkownik Łukasz nie wierzy w to, że „Pamiętne statusy” (ani jakiekolwiek inne) pomogą ulepszyć Facebooka.

Łukasz Podgórni, administrator peja „cichy nabiau”, wcielił się w facebookowy algorytm i postanowił ocalić swoje wpisy od zapomnienia przez zebranie ich pod postacią poetyckiej książki. W tym działaniu widać, że status dla Podgórniego jest przede wszystkim tekstem. Tekstem suchym, pozbawionym komentarzy, szerów, lajków i reakcji. Namiastką wrażenia, że nie jesteśmy na tym wydrukowanym wallu sami, są komentarze użytkowników, zamieszczone na skrzydełkach okładki. Oczywiste jest to, że statusy znaczą inaczej w wirtualnej, społecznej przestrzeni, niż na papierze, w poetyckim tomie. Czytanie statusów na Facebooku, szczególnie tak hermetycznych jak posty „cichego nabiauu”, jest czytaniem wspólnym. Łatwym, gdy odbiór tekstu opiera się na możliwościach facebookowego interfejsu. Jednak po wyjęciu postów z ich naturalnego środowiska, bez reakcji użytkowników, podpowiadających mi, że teraz mam się zaśmiać, a teraz uronić łezkę, czytanie staje się niepokojące. Wydrukowane „Pamiętne statusy” jakoś mniej mnie bawią. A jednocześnie, unikając rozproszenia wśród reszty facebookowego kontentu, brzmią też jakby wyraźniej.

Na offlinowej postpremierze „Pamiętnych statusów” Podgórni przyznał, że marzy o przeniesieniu się z piwkiem sprzed komputera na łąkę albo do parku. Jego nowa książka w pewien sposób to umożliwia. Teraz użytkownicy, zgodnie z życzeniem autora, mogą wziąć pod pachę kawałek wydrukowanego internetu i poczytać go sobie gdzieś pod gołym niebem. Jednak myli się ten, kto myśli, że czytanie „Pamiętnych statusów” pozwoli wylogować się do życia. Zamknięcie przeglądarki, wyjście z domu (piwnicy?) albo nawet tak radyklany krok, jak wyłączenie rutera, nic jednak nie daje.

Na offlinowej postpremierze „Pamiętnych statusów” Podgórni przyznał, że marzy o przeniesieniu się z piwkiem sprzed komputera na łąkę albo do parku.

„Też tak macie, że jak odchodzicie od kompa, to otwieracie własny internet w głowie? I co się w nim, kurwa, wyświetla? Jakieś same przykre rzeczy. Topię się trochę w tym strumieniu, nie życzę go sobie”.

Fragment „Metamanifestu cyberżulerstwa” idealnie pokazuje na czym polega i z czego wypływa obrazowanie wyłaniające się z książki Podgórniego. Czytanie „Pamiętnych statusów”, zwłaszcza na papierze, to symulacja doświadczenia cyberżulerskiego. Internetowo-fizyczne przestrzenie zlewają się w jedno, a tak zwany świat rzeczywisty przestaje być środowiskiem naturalnym, pierwszym.

JESTEM ZMĘCZONY I CHCĘ IŚĆ DO DOMU
ALE JUŻ KURWA JESTEM W DOMU
WIĘC ROZKŁADAM TAPCZAN ASUSA
I KŁADĘ SIĘ NA KLAWIATURZE JAK JAKIŚ SKRÓT

ZZZ

Świat „Pamiętnych statusów” to świat oglądany oczami użytkownika sieci, dla którego doświadczenie wirtualne jest podstawowym przeżyciem, które staje się bazą do budowania metafor i porównań. W „Pamiętnych statusach” internet zagarnia przestrzeń, nieproszony wpycha się do głowy oraz zawłaszcza język. Nie wiadomo, czy ptak to ciągle żywe stworzenie, czy to już tylko ✓ – TEN PTAK.

Na status Podgórniego składają się dwie przeciwstawne, uzupełniające się tendencje. Statusiarstwo polega na eksponowaniu „ja”, ciągłym odpowiadaniu na pytanie znane z okienka postu – „co słychać?”. Ale skuteczne statusiarstwo musi opierać się na dialogowaniu z odbiorcami. W „Pamiętnych statusach” o adresatach mówi się w splocie tonu wulgarnego z sakralnym. Inny użytkownik jest nazywany „bliźnim”, kac wysyła na „rytualne obmycie się w strumieniu”, a facebookowa wspólnota to „świadkowie powiadomienia”. W trzecim statusie, [ŻADEN UŻYTKOWNIK NIE JEST SAMOISTNĄ WYSPĄ], apokaliptyczne obrazy mieszają się z wulgarnymi zwrotami, łączą w cyberżulerski święty etos.

Świat «Pamiętnych statusów« to świat oglądany oczami użytkownika sieci, dla którego doświadczenie wirtualne jest podstawowym przeżyciem.

Cyberżulerstwo zdaje się wyrastać nie tylko z rozczarowania poetycką technologią, lecz także z nieobecności czytelnika-użytkownika. Poezja cybernetyczna spod znaku Perfokarty nie przebiła się do usera. Wcześniejsze papierowe tomiki poetyckie Podgórniego wymagają odrzucenia większości przyzwyczajeń percepcyjnych. Nie jest to poezja atrakcyjna dla tych, którzy na co dzień obcują tylko z interfejsem. „Pamiętne statusy”, czyli praca na gruncie faktycznie wszystkim nam wspólnym, to zejście poezji cybernetycznej do ludu, do przestrzeni zwykłych klikaczy. Podgórni daje ludziom taką poezję, jaką i tak już czytają, scrollując codziennie swoje feedy. Poezja cybernetyczna to masturbacja artysty-cyborga nad własnym aktem tworzenia. Nie ma tam miejsca dla czytelnika, który jest zanurzony w sieci, ale nie jest świadomie okablowany i zatopiony w algorytmie oraz kodzie. Dla zwykłego klikacza szum to raczej dezinformacja niż usterka czy bełkot. Dlatego też „Sonet niezachodzący Onaka” jest bardziej user friendly jest niż „Noce i pętle” Podgórniego.

Szumy i trzaski z poprzednich analogowych tekstów Podgórniego przechodzą w „Pamiętnych statusach” w memiarski, capslockowy krzyk. Rozbita, glitchowa forma została zamieniona na flow statusowych anegdot i abstrakcyjnych obrazów, flow uspakajającego, immersyjnego scrollowania.

„Pamiętne statusy” to opowieść o siedzeniu przed komputerem, nawet jeśli przed nim się nie siedzi. Historia o srollowaniu, która jest scrollowaniem papierowych stron. Samo drukowanie Facebooka nie wydaje się w tym przypadku najważniejsze. Istotny jest rzeczywisty, cyberżulerski zwrot w stronę klikającego ludu i postawienie statusów w miejsce zarezerwowane dla wierszy. Podgórni nie odcina się radykalnie od poezji cybernetycznej, ale jego głos jest głosem użytkownika życia, nie twórcy-cyborga. Dzięki „Pamiętnym statusom” internet wypływa z ekranów i wlewa się do głów bliźnich. W akcie analogowej lektury „Pamiętnych statusów” spełniają się profetyczne słowa:

MORDOKSIĘGA ZOSTANIE ROZSZCZELNIONA
I PRZEZ WYRWĘ POPŁYNĄ STATUSY

Łukasz Podgórni
„Pamiętne statusy”, Korporacja Ha!art, Internet/Kraków, 2016, 52 strony.


Łukasz Podgórni
„Pamiętne statusy”, Korporacja Ha!art, Internet/Kraków, 2016, 52 strony.

POPRZEDNI

recenzja  

Liryczny tobołek

— Robert Rybicki

NASTĘPNY

recenzja  

Fragmenty dyskursu miłosnego o Ochocie

— Jacek Wiaderny