Tekst jest częścią cyklu "Nagrody literackie w Polsce". W wakacyjnym numerze "Małego Formatu" ukaże się szkic Anny Kałuży dotyczący problemów nagród literackich w Polsce. Zachęcamy do nadsyłania głosów i polemik.
Nagroda im. Wisławy Szymborskiej, przyznawana na mocy testamentu poetki od 2013 roku, to nagroda nie tylko wysoka (w tym roku: 100 000 złotych), ale i prestiżowa (dotychczasowi laureaci to m.in. Julia Hartwig, Roman Honet czy Jacek Podsiadło). Gdy 26 kwietnia ogłoszono tegoroczne nominacje, nie byliśmy specjalnie zaskoczeni, ale nie ukrywamy, że byliśmy rozczarowani. A więc nagroda imienia słynnej noblistki, do której nie została nominowana ani jedna poetka? Łatwo sprawdzić, że w puli tomików przyjętych do konkursu przez Kapitułę znalazło się 19 książek napisanych przez kobiety (na łączną liczbę 90). Książek różnorodnych: czasem udanych, czasem mniej, czasem wybitnych, autorek uznanych i debiutujących, eksperymentujących i klasycyzujących, polskich i zagranicznych. Czy żadna nie zasługiwała na nominację?
Puśćmy na chwilę wodze fantazji i wyobraźmy sobie, że jedna z nich nie tylko zostaje nominowana, ale również otrzymuje nagrodę główną. Aplauz!, sala galowa Centrum Konferencyjnego ICE w Krakowie rozbrzmiewa brawami. Teraz należałoby wygłosić laudację. To właśnie robimy na łamach „Małego Formatu” – 10 krytyczek i krytyków napisało laudacje dla wszystkich 19 poetek.
Nasz gest nie jest polemiką z ostatecznym werdyktem Kapituły (laureatem tej edycji został Marcin Sendecki za tomik W). Jako krytyczki i krytycy pochodzimy z bardzo różnych środowisk, różnimy się też w ocenie poszczególnych książek. Nasz gest jest raczej krytyczny i polemiczny – w najlepszym tych słów znaczeniu – wobec wykluczających mechanizmów, które obserwujemy na polskiej scenie literackiej (działających według różnych kluczy, bo przecież nie tylko według płciowego). To nie kwestia jednej edycji czy jednej nagrody – problem jest strukturalny i znacznie szerszy. Nie mamy na niego gotowej recepty, z pewnością jednak nie interesuje nas sankcjonowanie obecnego statusu quo, reprodukowanie zastanych hierarchii i zależności.
Mówiąc krócej, zdecydowaliśmy się napisać o tych 19 książkach nie dlatego, że uważamy każdą z nich za z gruntu lepszą od zwycięskiej, ale dlatego, że zasługują one na zdecydowanie więcej uwagi i atencji, niż im dotąd poświęcono (podobnie jak ich autorki). Nadrabiajmy to, czytajmy je, czytajmy o nich.
Paulina Chorzewska, Andrzej Frączysty, Monika Glosowitz, Jakub Nowacki, Zuzanna Sala, Jakub Skurtys, Maja Staśko, Krzysztof Sztafa, Jacek Wiaderny, Łukasz Żurek
Irit Amiel, „Spóźniona/Delayed” (przeł. M. Kazimierski), Austeria
Dla Irit Amiel za poruszającą i wyważoną poezję świadectwa, która dotyka nie tylko traumy Zagłady, ale okazuje się kroniką wiary i szaleństw minionego wieku. Za stworzenie prywatnej opowieści o losach narodu i miejscu jednostki w Historii oraz za ponawianą wciąż lekcję pamięci. Wreszcie: za budowanie dialogu między Polską i Izraelem, polszczyzną i hebrajskim, chrześcijaństwem i judaizmem, w intymnej, medytacyjnej liryce o czasie, utracie i przemijaniu, ale też o nadziei, wartości życia i znaczeniu rodziny. (Jakub Skurtys)
Dorota Filipczak, „Wieloświat”, Biblioteka „Toposu”
Dorocie Filipczak za oryginalną dykcję, wyrazisty styl i dojrzały poetycki projekt, przy pomocy którego próbuje opisać doświadczenie rodzinne jako spięcie odmiennych percepcji, różnych wrażliwości – matki i córki, ojca i syna. Za poetycką antropologię codzienności – poszukiwanie znaczeń w zwykłych, pozornie pospolitych scenach i obrazach z życia. (Jakub Nowacki)
Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, „Paraliż przysenny”, Instytut Mikołowski
Genowefie Jakubowskiej-Fijałkowskiej – za zapisywanie doświadczenia starości kobiecego ciała językiem pełnym erotyzmu i przekleństw, ale nie pozbawionym cienia sentymentalizmu, dzięki czemu w wierszach o farbowaniu siwych włosów, zmywaniu makijażu czy wyrzucaniu śmieci pobrzmiewa dykcja na wskroś współczesna, czyli za takie larkinowskie wersy, jak „rozjebali ci widok powycinali drzewa”, „tyle mam z komuny odebranie cnoty na żywca”, „starość kurwa starość”. (Łukasz Żurek)
Bożena Kaczorowska, „Akty niedonoszone”, Anagram
Bożenie Kaczorowskiej za zmysłowe, morskie erotyki, za lotne frazy, które chwilami odrywają się od wierszy na prawach aforyzmu („Bo małym chłopcom wódz / kojarzy się tylko z jednym”), za przejmujące obrazy zwierząt: filetowanej ryby, pierwszej suczej cieczki. I za dyskretną metaforykę, zza której znaczenia wyglądają jak zza zasłonki. (Jacek Wiaderny)
Anna Janko, „Miłość, śmierć i inne wzory”, Wydawnictwo Literackie
Annie Janko za liryczną relację z podróży po różnych stanach emocjonalnego skupienia, za szczerą potrzebę autentyczności wobec samej siebie i odwagę w dzieleniu się uczuciami z czytelnikiem. Dalej: za bezprecedensową, śmiałą afektację w świecie spektaklu, za wyjście poza ograniczenia chłodnej, ponowoczesnej ironii i wreszcie: za literacką, formalną sprawność „Miłości, śmierci i innych używek”. (Krzysztof Sztafa)
Ewa Jarocka, „Nie ma dobrych ludzi”, Tajne Komplety
Ewie Jarockiej za mocny, sugestywny debiut. Za wypracowanie języka, który materializuje abstrakcyjne pojęcia w ukonkretnione, fizyczne działania i zachowania, a codzienne czynności i powszechnie akceptowane wyrażenia czyni fragmentem większej układanki napędzającej przemoc. Za niezwykle precyzyjne rozbrajanie tej układanki i układanie od nowa: rozbrajanie ołowianej główki ukradzionego ojcu pocisku, wysypywanie z niego prochu i bawienie się łuską w dom. Za zaskakujące, szeroko rozpisane relacje i skojarzenia między pozornie odległymi elementami, które ujawniają realne powiązania i możliwe wspólnoty, przeciw patriarchalnej przemocy. Za przekonująco skomponowaną feministyczno-ekologiczną narrację i bezkompromisowość. (Maja Staśko)
Samanta Kitsch, „Konfiskata konfetti”, Dom Literatury w Łodzi
Samancie Kitsch za wiersze-mozaiki, złożone ze ze zmutowanych kalamburów, obsesyjnych aliteracji i białoszewskich echolalii, które w toku lektury przestają być jedynie zabawną grą z konwencjami, żartem językowym, stając się opowieścią o samotności, niezrozumieniu, wyczerpywaniu języka. Za twórcze „wyłuskiwanie, wyłupywanie, wydłubywanie” drobin tego, co zasłyszane, zobaczone, przeczytane w poszukiwaniu sensu (i bezsensu). (Jakub Nowacki)
Urszula Kozioł, „Ucieczki”, Wydawnictwo Literackie
Urszuli Kozioł za dawkę życiodajnego kiczu. Za poezję, która nie wychodzi poza banał, bo nie musi. Świadomie lub nie pozwala sobie na odtwórczość i prostotę, boleśnie unaoczniając czytelnikowi/czytelniczce, jak pospolite potrafią być jego/jej przeżycia wewnętrzne. Za wiersz, który mógł być luką, ale zapragnął być monumentem. Wreszcie za dostrzeganie nieoczywistych paraleli i przepisywanie ich na empatię. (Zuzanna Sala)
Małgorzata Lebda, „Matecznik”, WBPiCAK
Małgorzacie Lebdzie za poetycki Bildungsroman, opowieść o własnym wchodzeniu w świat i równoległym odchodzeniu zeń ojca – przewodnika i nauczyciela. Za fenomenalne uchwycenie powinowactwa czułości i szorstkości, za połączenie bliskości (niemal afektywności) zapisu i dystansu znamionującego retrospektywność ujęcia. Wreszcie za nieostentacyjną organiczność i lokalność tomu „Matecznik” (Andrzej Frączysty)
Joanna Lech, „Trans”, Instytut Mikołowski
Joannie Lech za niebanalne wykorzystywanie snu jako materii wiersza, za narkotyczność frazy, intensywność obrazowania, purnonsensowy rys, pythonowskie poczucie humoru i popkulturową intertekstualność. Za metafory, którymi można rąbać drewno. Za intensywność i żarliwość. Za wiersze stosownej długości, dobrze zaostrzone, pomieszczone w tomie „Trans”. (Jakub Nowacki)
Anna Maria Micińska, „Problemy współczesnej ornitogamii”, Fundacja im. Tymoteusza Karpowicza
Annie Marii Micińskiej za naginanie i składanie słów na nowo bez ich rozcinania. Za świeże narracje, powstające z myślenia morfemami. Za splecenie rozkwitających, jasnych obrazów z przytłaczającym wkurzeniem na świat, który zapomniał o konieczności życia w symbiozie. W końcu za nieskrywaną szczerość oraz lingwistyczną wizualność tomu „Problemy współczesnej ornitogamii”. (Paulina Chorzewska)
Ewa Olejarz, „Wszystko jest inaczej”, Fundacja im. Tymoteusza Karpowicza
Ewie Olejarz za indywidualne spojrzenie na rzeczywistość, w której reguły gry zmieniają się bez zapowiedzi, co nie jest łatwe, szczególnie dla dziewczyn. Za otwarte demaskowanie (demakijaż) niedopasowań, a zarazem godzenie tego, co nie ma prawa do siebie pasować. Za wykreowanie podmiotki, której opowieść o różnicach może być uniwersalna. Za bezkompromisowość oraz hipnotyczność tomu „Wszystko jest inaczej”. (Paulina Chorzewska)
Adrienne Rich, „21 wierszy miłosnych” (przeł. J. Głuszak), Biuro Literackie
Adrienne Rich za stwarzanie tradycji, czyli pola do identyfikacji; za czułe, wyzbyte manifestatywnej agresji słowa, opowiadające o miłości wyzwolonej ze społecznych ram; za wyzwalanie ze społecznych ram za pomocą tych słów. Za narrację, która nie krzyczy, tylko cicho snuje się pomiędzy pełnymi milczenia urwanymi wersami, a jednak działa z siłą silniejszą od krzyku. (Zuzanna Sala)
Bianka Rolando, „Pascha”, WBPiCAK
Dla Bianki Rolando za poemat-apokryf będący odważną próbą dialogowania z tradycją. Za wpisanie nowego tomu we własną dotychczasową linię poszukiwań literackich, a zarazem pewien dyskontynuacyjny rys „Paschy”. Za poszukiwanie, penetrowanie i formułowanie na nowo sfery sacrum, w końcu – za udynamicznianie i rekontekstualizowanie starotestamentowego residuum kulturowego, którego dziedzictwo nieczęsto znajduje miejsce we współczesnej liryce polskiej. (Andrzej Frączysty)
Olga Siedakowa, „Anioł Reims i inne wiersze” (przeł. A. Pomorski), Kolegium Europy Wschodniej
Oldze Siedakowej za odkurzenie tradycji ballad, w których ludowy, słowiański pierwiastek styka się z tym, co metafizyczne. Za umiejętną i oszczędną eksploatację topiki biblijnej, zarówno nowo- jak i starotestamentowej. Za romantyczną z ducha rytmizację, która powraca (z pożytkiem) do klasycznych stóp metrycznych. Wreszcie za przemyślaną kompozycję tomu, w której kolejne cykle wierszy zachowują swoją autonomiczną wartość i formę. (Jacek Wiaderny)
Mirka Szychowiak, „Jakie to życie jest krępujące”, Fundacja „Duży Format”
Mirce Szychowiak za przejmujący naturalizm, sugestywne opisywanie bólu (egzystencjalnego i fizycznego) pokawałkowanej i próbującej poskładać się na nowo podmiotki. Za ukazywanie tragizmu uwikłania w cielesność i uporczywe poszukiwanie w poezji pocieszenia, ujścia dla traum, dróg wyjścia z krępującej materialności. (Jakub Nowacki)
Elżbieta Tabakowska, „Nie-pełna pustka. Haiku”, Austeria
Elżbiecie Tabakowskiej za niezwykłą „czułość na inne wymiary kultury” i lekkość, z jaką poddaje się rygorom formy. Za wiązki słów, które są jak punkty, drobne kropki, łączące się dopiero w czytelniczej wyobraźni. Za wykreowanie świata, w którym panują namysł i cisza, dlatego nawet najmniejsze tragedie rozlegają się z hukiem. I za spojrzenie, które oddaje się całe tym mikrowstrząsom. (Jacek Wiaderny)
Teresa Tomsia, „Kobieta w kaplicy”, Biblioteka “Toposu”
Dla Teresy Tomsi za nieprzykrawanie siebie, własnego doświadczenia i sposobów doświadczania do miary/ram wiersza współczesnego, za prostolinijne mówienie wprost z centralnych i wiążących dla niej ról: siostry, matki, córki, przyjaciółki, pisarki, dziecka z repatrianckiego, kresowego domu i wreszcie – co może najważniejsze – katoliczki. Za próbę stworzenia lirycznej reprezentacji światopoglądu religijnego dzisiaj, kiedy „Idziemy/z piramidą prośby,/nieśmiertelni w pragnieniu,/krwiożerczo rozumni,/chorzy na brak miłości,/oszołomieni wiedzą o sobie/ w dwudziesty pierwszy wiek. (Andrzej Frączysty)
Joanna Żabnicka, „Ogrodnicy z Marly”, WBPiCAK
Joannie Żabnickiej za ożywienie równoległych światów, które dzieją się dzięki uruchomieniu nadzwyczaj kruchej i pięknej wyobraźni botanicznej oraz odebranej nauce wspomnień i pożegnań. Za świadomość porażki wpisanej w te działania. I przede wszystkim – za lekkość obrazu, który nie boi się pretensji. (Monika Glosowitz)
Tekst jest częścią cyklu "Nagrody literackie w Polsce". W wakacyjnym numerze "Małego Formatu" ukaże się szkic Anny Kałuży dotyczący problemów nagród literackich w Polsce. Zachęcamy do nadsyłania głosów i polemik.