Godzina wychowawcza
Czy leci Pani z nami ratować koale?
W snach eskortuję konno autobus pełen dzieciaków. Nawiedzona
strażniczka przez cały kraj w linii prostej
nad zimne polskie morze.
Moja lewa półkula to już czysty brokat
sieczka śnieżąca kolorami tęczy.
Wstańcie chodźmy zbierać miśki z drzew. Rozdawać
cukierki free hugs kolorowe obrazki.
Popiół zasypiemy popcornem, zwierzętom
wybudujemy zamki i baseny.
Prosty sens życia – mieć koalę na chacie.
W prawej półkuli płomienie
pod stopami węgiel.
Alarm w płatach czołowych
autobus zjeżdża z trasy.
Pani nas nie lubi
Zamykam oczy. Tak buntuje się ciało na usługach systemu. Specjaliści nie potrafią ustalić –zasypiam czy tracę przytomność.
Zmęczone neurony kulą się wtedy w sobie, wycofują dendryty. Tak to sobie wyobrażam.
Otwieram oczy. Zawodowo zawodzę
oczekiwania, zmieniam formy,
migruję w przetrwalniki.
Będziecie słuchać,
pisać, recytować. I jeszcze raz pisać.
Nauczę was,
że nigdy nie wolno korzystać
z nabytych odruchów.
O zachowaniu na lekcji
Czy działam na Panią kojąco?
Stada jednorożców galopujące po waszych synapsach, wysokie zimne fale morskie. Ostry wiatr. Tak.
Trupie światło ekranów. Cichnące stado przyssane do smartfonów. Zamknięte drzwi. Tak.
Małe różowe tabletki z benzodiazepinami. Bardzo sweet. Tak.
Ryczące stada przebrane za zwierzęta na korytarzach. Nie.
Twoja czuła przyjaźń z koszem na śmieci. Nie.
Instalacje z papieru toaletowego. No, I’m sorry.
Odejdź od okna. Siadaj. Odmień:
Ja nie działam. Ty nie działasz. Wszyscy nie działamy.
Kalcyt
I
unosi się w lepkiej, ciepłej wodzie ból
głowy przesuwa się z czoła na tył
gęsta od istnień gorąca ciecz
oblepia skórę, ciągnie za włosy
piasek w gardle drażni przełyk
uchyla piekące powieki
to jest wszędzie
drażni nozdrza, tkwi za paznokciami
to kreda
II
o rozłożyste sagowce, wiecznozielone araukarie,
miękkie paprocie,
dziwne istoty o kruchych muszlach
dryfujące w ciepłych wodach
noszę was z sobą codziennie
kalcyt w płucach
kalcyt na czarnych ubraniach
kalcyt za paznokciami
drobiny kalcytu pod powiekami
warstwy kalcytu izolujące słuch
III
dzień dobry dzieci
nie ufajcie pani
pani O. nawdychała się kredy
kalcyt – to taka substancja
ze świata dinozaurów, paproci,
potężnych żółwi, gorącego morza
kalcyt to narzędzie pruskiej szkoły
nie pytajcie czym ona
a więc pani O. jest niebezpieczna
wyczerpał się jej entuzjazm
kpią z niej na rogach ulic
mieszają z błotem w sieci
pani O. to skażona jednostka
nauka skrzywiła jej kręgosłup
teraz system zniekształca jej twarz
IV
siadam w rogu klasy i kpiąco unoszę brwi
patrzę na siebie walczącą pod tablicą
precyzyjny taniec z kredą w dłoni
zamaszyste, energiczne ruchy
so let’s dance drogie części mowy
ja pod tablicą i ja z tyłu klasy
mierzymy się wzrokiem
unosimy brwi
V
– Już wiem dlaczego ma pani zawsze brudne spodnie.
I co mam ci powiedzieć dziecko?
Bajkę o amonitach i kostnochrzęstnych rybach?
Kreda, jura, trias.
Przelicytować cię na smutek?
Perm, karbon, dewon.
A może zagramy?
Tyle jest ciemnych baśni o wymuszaniu
tak zwanego szacunku.
Sylur, ordowik, kambr.
Przemyśl zanim się powtórzysz.
– Umyj ręce nim wrócisz do ławki.
(ur. 1990) – absolwentka krytyki literackiej na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktorantka WP UJ zajmująca się polską prozą po 2010 roku. Redagowała pismo kulturalne „Fragile”. Autorka dramatu „Śnieg" opublikowanego w antologii „Nasz głos" wydanej przez Narodowy Stary Teatr w Krakowie. Studiuje logopedię, pracuje jako nauczycielka języka polskiego.