fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format

Agneta Pleijel ma dzisiaj 77 lat i jest uznaną w kraju i za granicą szwedzką pisarką. U szczytu kariery, jako dojrzała kobieta podjęła się niezwykłego – może nawet zaskakującego – projektu autobiograficznego. W 2015 roku wydana została „Wróżba. Wspomnienia dziewczynki”, opowieść o trudach dzieciństwa, życiu rodzinnym i wczesnej młodości. Dwa lata później ukazał się „Zapach mężczyzny”, który koncentruje się wokół tematu przemiany: stawania się dorosłą, w pełni niezależną osobą (obejmuje okres od początku studiów do około trzydziestego roku życia). Jedna powieść jest kontynuacją drugiej, dalszym ciągiem narracji, w której dochodzi do poruszającego splotu literatury i życia. Pleijel postanowiła podjąć próbę powrotu do czasu minionego. To próba nieco szalona i skazana na niepowodzenie, ale równocześnie nieunikniona, świadcząca o tym, że nie można zrozumieć siebie, o ile nie zawalczy się o zrozumienie własnej przeszłości. Dokąd właściwie jest podróż, którą podejmuje pisarka? Czy zaczynając na końcu, istotnie dociera się do początku? To, co powinno być proste – dochodzenie do źródła po nici, którą, jak Ariadna, pozostawiliśmy sobie na trudny czas – okazuje się w tej literaturze wyzwaniem ponad ludzkie siły. Jest jednak warte próby, a pisanie okazuje się jedyną formą zawalczenia o przeszłość, a tym samym – o teraźniejszość. W głosie pisarki pobrzmiewa samotność człowieka spoglądającego na własną historię. Przeszłość jest długim śladem, który z naszej perspektywy widzimy tylko my, absolutnie w tej wizji osamotnieni. Przez chwilę mamy ją w posiadaniu, ale zaciera się, zanika na horyzoncie: gdy zbliżymy spojrzenie na konkret, szczegóły zanikają.

W autobiograficznej narracji Pleijel dochodzi do rozdwojenia. Czasami pisarka pisze o sobie w pierwszej, a czasem w trzeciej osobie: „dziewczynka”, „ona”. Tłumaczy się: nie można do końca utożsamić się ze sobą, jeśli chce się opisać wspomnienie – trzeba pozostać na zewnątrz i jeszcze raz bacznie przyjrzeć się zdarzeniom. Ale czy to możliwe? Być może tak – w literaturze. Zresztą nie bez powodu to właśnie literatura staje się jednym z problematycznych wątków „Zapachu mężczyzny”. Nazwiska ważnych dla Pleijel pisarzy i poetów przewijają się przez całą powieść, jednak fascynacja nimi nie stanowi zasadniczego tematu: w literaturze nie ma dla naszej bohaterki ratunku. Jak zauważa, pisząc o sobie z przeszłości: „(…) ani Rilke, ani Eliot nie mogą być jej przewodnikami. Jakkolwiek by żyli i jakie smutki by napotkali, ona ma zupełnie inne uwarunkowania. Ich życie jest większe. Są wprawdzie wielkimi poetami. Ale życie mężczyzn w ogóle wydaje się bardziej wolne, dużo większe, dlaczego? Nie jest w stanie pojednać przeciwieństw pochodzących z rozdarcia jej płci”. Dorastając, kobieta zaczyna rozumieć: o jej życiu stanowi uwikłanie, którego ramy wyznacza płeć. Czytanie książek, które jest największą pasją bohaterki, a także podstawą stopniowo rozwijającej się kariery naukowej ostatecznie odbywa się na marginesie jej realnego doświadczenia. Literatura i kariera stanowią rwący potok życia, bohaterka jest jednak jak kamień: pogrążona w nim, ale nieruchoma, mimowolna, doświadczająca nie „pod wpływem”, ale „pomimo”. Czego doświadcza? Ambiwalencji młodości. Przeżywa zakochanie, które ją przerasta, dominuje, odbiera ja. Cierpi, bo ma złamane serce – doświadcza mroku, samotności, która jest ponad siły. Jest w niej „pogarda wobec samej siebie. Spływa po niej jak rozżarzony potok lawy”. Jako młoda kobieta nie wierzy w siebie, w to, kim jest. Czuje się słaba, czuje, że ulega mężczyznom – w seksie, w dyskusji – choć sama nie wie dlaczego. Choć teoretycznie jest wolna, czuje się zniewolona, pełna poczucia winy, kładzie na sobie wielkie zobowiązanie, któremu nie umie sprostać: wobec rodziny, wobec partnerów. Pragnie wyjść z siebie, stać się kimś innym. Albo po prostu: stać się w końcu sobą.

Mniej więcej w połowie powieści Pleijel zapisuje niezwykle przewrotne wyznanie: „Kiedy mężczyźni wspominają swoje życie, przywiązują wagę do kariery i pracy, osiągnięć intelektualnych i sukcesów. Ja zatrzymuję się na mężczyznach, z pewnością za bardzo; proszę mi wybaczyć”. Przeprosiny są oczywiście żartem, bo literatura – nawet jeśli opiera się na życiu – nie ma w sobie zbyt wiele z przypadku. To, o czym właściwie pisze autorka, jest nieoczywiste i nie sprowadza się do poszczególnych elementów życia, na jakie usilnie stara się je dzielić kultura zachodnia – kariery czy życia osobistego. Istotnie, dużą, a może wręcz dominującą statystycznie część powieści zajmują opisy relacji (przede wszystkich seksualnych) z mężczyznami i refleksje nad nimi. Powieść Pleijel uświadamia jednak, jak bardzo pisanie – także o innych – jest pisaniem o sobie: to pisząca przeżywa, doświadcza, uobecnia się w opisach. Postaci męskie są figurami, cieniami, zza których wyłaniają się kolejne warstwy osobowości głównej bohaterki. Ta świadomość zobowiązuje, ujawnia uwikłanie człowieka w świat, w jego otoczenie, w żywą tkankę rzeczywistości, która nie sprowadza się nigdy do poszczególnych członów relacji. Doświadczenie i jego wspomnienie – a także proces pisania, wydobywania z głębi – jest zawsze osobnym światem, bogatą, emergentną rzeczywistością, która składa się z wielu czynników i najsilniej przynależy podmiotowi. Powiedzieć można nawet więcej: spoglądając z perspektywy czasu na własne życie, Pleijel wprost zauważa, że dopiero pisanie umożliwia właściwe zaistnienie, stwarza warunki, by stać się sobą. To literatura bez wielkich roszczeń, ale o wielkiej stawce: „Wszyscy ludzie piszą. Większość o tym nie wie. Kiedy człowiek pisze, nie jest nikim szczególnym, ale pisząc, jest sobą bardziej niż w jakiejkolwiek innej sytuacji. Stawianie liter na papierze jest męczące. To jak ze snami. Wiadomo, że kiedy się je zapisuje, przemieniają się. Ale bardziej nie można się zbliżyć”.

Doświadczenie i jego wspomnienie – a także proces pisania, wydobywania z głębi – jest zawsze osobnym światem, bogatą, emergentną rzeczywistością

Autobiograficzny projekt Pleijel to wielka praca polegająca na wydobywaniu samej siebie: z przeszłości, z własnej biografii. Do tego się jednak nie ogranicza – to także wydobywanie na wierzch doświadczenia kobiety, która ze względu na uwikłanie, na polityczność płci, przeżywała bardzo określone stany, które w specyficzny sposób interpretowała. Powieść Pleijel w całej swej intymności ujawnia adekwatność powtarzanego od niemal pięćdziesięciu lat feministycznego truizmu Carol Hanisch: to, co prywatne, jest polityczne. Pełne zrozumienie tej formuły opiera się na świadomości, że upolitycznienie nie odbiera doświadczeniu jego autentyczności i unikalności, ale wręcz przeciwnie: umiejscawia je, czyni realnym i cielesnym, a także – historycznie istotnym. W intymnym, prywatnym życiu młodej kobiety odbija się historia człowieka i historia literatury zarazem – to opowieść o emancypacji, o walce o siebie, o nadawaniu istotności doświadczeniu, które w swoim czasie było negowane przez sam podmiot przeżywający, przez nią samą: młodą kobietę pełną pragnień, ambicji i lęków. „Zapach mężczyzny” czyta się z trudem: intensywnie przeżywamy losy bohaterki, do której zbliżamy się niebezpiecznie blisko. Podczas lektury rodzi się przekonanie, że również pisanie musiało być dla niej walką. Jak czytamy, „(…) między niewidocznym a widocznym jesteśmy my. Słowa mamy po to, by powiązać to, co widać, z tym, czego nie widać”. Stawką trudu pisarki jest wyłonienie języka – czyli literatury – z materialności życia. Esencja doświadczenia, zawarta w jednym wspaniałym zdaniu, wynurza się nagle z niezrozumiałej, przypadkowej mnogości zdarzeń. Sztuka jest większa niż życie, ujawnia esencję niedostępną mimowolnej i nieuważnej percepcji. Równocześnie, jak zauważył Deleuze w rozważaniach nad proustowskimi zmaganiami z pamięcią, znaki zmysłowe i znaki pamięci tworzą warunki możliwości znaków sztuki. By uczynić własną biografię czymś istotnym i komunikowalnym, trzeba wykonać pierwszy krok: spróbować sobie przypomnieć, przywołać czas miniony, doświadczyć go prawdziwie (niekoniecznie realistycznie), a następnie – opowiedzieć.

Wszystkie cytaty pochodzą z książek:

Agneta Pleijel „Wróżba. Wspomnienia dziewczynki”, przeł. Justyna Czechowska, Kraków 2016.
Agneta Pleijel „Zapach mężczyzny”, przeł. Justyna Czechowska, Kraków 2017.

Agneta Pleijel
„Zapach mężczyzny”, przeł. Justyna Czechowska, Kraków 2017, s. 304.

Teresa Fazan
(ur. 1995) – studentka Kolegium MISH UW, współpracuje z portalem taniecpolska.pl, publikowała m.in. na portalach dwutygodnik.com, artpapier.com, w „Didaskaliach”, „Teatrze”, „Kontakcie”, „Res Publice Nowej”.

Agneta Pleijel
„Zapach mężczyzny”, przeł. Justyna Czechowska, Kraków 2017, s. 304.

POPRZEDNI

recenzja  

Krytyka negatywna (6): Rosochate fujary

— Jakub Skurtys

NASTĘPNY

recenzja  

Znaleźć swoje miejsce. Wiersze Michała Sobola

— Bartosz Suwiński