Trochę się można wstydzić, trochę zgrzyta, trochę kłuje, jak się używa tego słowa w poważnym tekście, ale niech już będzie. Facebook. Na Facebooku pisze się literatura. Uprawiają ją prawdziwi pisarze i Ci mniej prawdziwi także. Czas w takim razie na kolejne straszne słowo, proszę trzymać się mocno – YouTube. Przedstawiam Państwu nowość na rynku, przekraczającą wszelkie granice wyobraźni i medium – Wiersze Klocucha pisane w środku nocy. Niezwykły duet – Klocuch troll, geniusz, youtuber i autor peja, anonimowy współpoeta zderzyli się w twórczym szale i stała się literatura.
Pej jest świadomym nawiązaniem do siostrzanej strony Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą. Sposób wykorzystania materiału jest podobny. Anonimowy twórca wybiera fragmenty wypowiedzi swojego bohatera i przerabia je na wiersz. Jak się robi wiersz? Bardzo prosto. Wystarczy (za Tadeuszem Różewiczem) zgodnie z własnym pomysłem i upodobaniem wyenterować słowa, czyli przerzucić je do kolejnych wersów. Po lewej ma być równo, po prawej krzywo. Gotowe.
Tytułowy Klocuch to youtuber, wideorecenzent gier komputerowych i szanowany kabareciarz, ale przede wszystkim osoba, której przez siedem lat publikowania filmików udało się zachować pełną anonimowość. Nie znany jest jego wiek, miejsce urodzenia ani imię i nazwisko. Nie wiadomo czy jego wizerunek jest naturalny, czy jest genialną kreacją. Czytając wiersze Klocucha, więcej niż o samym youtuberze, dowiemy się o tym jak widziana jest poezja w miejscach, gdzie poezji się nie spodziewamy oraz jakich rekwizytów używa się, aby wykreować nowy medialny twór poetopodobny.
Autor peja, inaczej niż w przypadku większości literatury facebookowej, nie eksploruje okienka postu jako przestrzeni dla wiersza, działa odwrotnie. Publikując na Facebooku, używa formy statusu, ale udaje, że każdy kolejny wpis to karta z poetyckiego tomu. Wiersze są publikowane w formie screenshotów, ascetycznych zdjęć tekstu na białym tle. Graficzne wyróżnienie wierszy z tła facebookowego feedu dodaje powagi i wdzięku. Autor nie zamazuje połączenia z oryginałem, jest świadomy, że tworzy hybrydę i działa eksperymentalnie. Każdy wiersz jest opatrzony linkiem do konkretnego fragmentu z filmu Klocucha i dopisanym tytułem. Tytuły i eleganckie podanie czytelnikowi tekstu pokazuje, że w zamyśle autora i powiększającej się rzeszy fanów Klocucha-poety wiersz jest cudem.
Klocuch jest wdzięcznym materiałem do tego typu eksperyment ze względu na swój język, który został uhonorowany fanowskim słownikiem. Idiolekt Klocucha spełnia kilka funkcji, przez co nie jest jednowymiarowy. Spisanie wypowiedzi youtubera odrywa je od kontekstów (medium, piskliwy głos), więc łatwiej dojrzeć, że językowe żarty są inteligentne, prowadzą do wieloznaczności. Klocuch wywija język na lewą stronę, robi wszystko, żeby nie mówić standardowo. Uwielbia omówienia, uproszczenia, zamienia znaczenia słów, popełnia błędy, używa regionalizmów z różnych stron Polski (też po to, aby ukryć swoją tożsamość), sięga po wymyślne słownictwo, zdrobnienia. Używa neologizmów, ma cały szereg powiedzonek i słów wtrętów. Wszystko to tworzy efekt dziecinnej naiwności. W filmikach Klocuch sprawia wrażenie, że mówienie, nazywanie rzeczy sprawia mu trudność, jest fizycznie ciężkie (wzdychanie, cięcia, powtórzenia, tworzenie zawiłych i błędnych zdań wielokrotnie złożonych), przez co grafomańsko kojarzone poleganie na przerzutni, jest w jego przypadku sensotwórcze, może być traktowane jako parodystyczny sposób zapisu tego, jak Klocuch mówi.
Wiersze Klocucha to wiersze gamerskie. Każdym światem, nieważne w jakim stopniu jest on prawdziwy, a w jakim wirtualny, rządzą mechanizmy gry, oparte na przegranej albo zwycięstwie. Oprócz tego Klocuch ciągle z kimś dialoguje, a jest to dialog rozedrgany, niepewny, prowadzony poprzez zawieszone i nieudane próby nawiązania międzyludzkich połączeń.
Halo
Halo babo
tutaj wąsacz
sprawę mam ważną
do ciebie
jak
jak dobra
to przyjedź do mnie
to ci powiem
halo
baba
halo
halo
Najważniejszą częścią tekstowego udziału autora peja są tytuły. Można je podzielić na te, w których dominuje duch Klocucha („Serwus”, „Przegranko”, „Halo”, „Rozczarowanko”) i na te, które nadał natchniony poeta („Omen”, „Przeznaczenie”, „Rozmyślania”, „Mrok dziejów”). Tytułowanie wierszy przypomina mocowanie obrazu do ściany. Dobrze jest jak obraz-wiersz zawiśnie, ale nie jest dobrze, gdy pasuje tylko do jednego gwoździa. Doskonale zawieszone na tytule wiersze, takie jak „Adam i Ewa”, „Lustro” oraz „Upadek” wybijają czytelnika z rytmu, tworzą zupełnie odrębną opowieść, nie są przywiązane ani do figury Klocucha, ani do figury Poety. Najgorzej, gdy tytuł jest tak płaski że obraz-wiersz nie wisi wcale, tylko leży smutno na podłodze („Rzeczywistość”). Zdarzają się również wiersze, które za pomocą tytułu zostały brutalnie przygwożdżone jednym silnym ruchem. Gdy nazywają emocje wprost („Żal”, „Gorycz”), albo oświetlają tylko jeden punkt tekstu a do tego są patetyczne („Wyzwolenie”), określą jego funkcję („Przesłanie”, „Proroctwo”, „Przypomnienie”), zamazują całą dwuznaczność, na którą pracował Klocuch wywijając swój język na wszystkie strony.
Wiersze Klocucha pisane w środku nocy angażują społeczność w działanie poetyckie na żywo. To literacki LARP, w którym autor peja staje się poetą, redaktorem i wydawcą, a facebookowa publiczność jest czytelnikami poezji. I to właśnie rekcja czytelników jest najważniejszym elementem tego eksperymentu, bo sekcja komentarzy niespodziewanie zaczyna przypominać zadymiony ciemny lokal, idealny na łzawy wieczorek poetycki, na którym rozmawia się poważnie, pije wino i wygłasza natchnione mowy o tym, jaka to poezja piękna i wzruszająca. Nikt nie mówi słowa Facebook.
"Wiersze Klocucha pisane nocą"fanpejdż, Internet 2017
ur. 1996, studiuje polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Publikowała w „Niewinnych Czarodziejach”. Woli wiersze, w które można poklikać.