Kim jest Alexander Kluge? Skrupulatny encyklopedysta nie mógłby pominąć jego aktywności na gruncie literatury, filmu, filozofii społecznej, teorii kina, teorii literatury, polityki kulturalnej czy produkcji telewizyjnej. Każde wyliczenie wydaje się jednak niepełne.
Rozmaitość artystycznych i naukowych zajęć, którym bohater tego numeru „Małego Formatu” poświęcał się w trakcie swojej ponad sześćdziesięcioletniej kariery może przyprawić o zawrót głowy. Liczba filmów, książek, esejów, programów telewizyjnych, które tworzył lub współtworzył, mogłaby obdzielić kilka życiorysów. Ten zbiór nie jest zresztą domknięty. 92-letni Alexander Kluge jest wciąż aktywnym twórcą, ostatnio zajmują go przede wszystkim kwestie związane z kosmosem i sztuczną inteligencją. W 2024 roku, podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Rotterdamie, pokazano jego nowy film pt. „Cosmic miniatures”.
W Polsce nazwisko Klugego kojarzone jest przede wszystkim z ogłoszonym w 1962 roku „Manifestem Oberhauseńskim”, politycznym wystąpieniem młodych reżyserów z RFN, które stanowiło impuls do powstania nowego kina niemieckiego. Większość jego filmografii pozostaje jednak nieznana rodakom Wajdy i Kieślowskiego. Eksperymentalne filmy Klugego od lat funkcjonowały w obiegu festiwalowym, w kręgach kinofilskich bywa nazywany „niemieckim Godardem”, jako autor obrazów niełatwych w odbiorze, radykalnych formalnie, albo jeden z pionierów techniki found footage, eksplorujący od początków kariery formę eseju filmowego.
Nazwisko Klugego kojarzone jest przede wszystkim z »Manifestem Oberhauseńskim«. Większość jego filmografii pozostaje jednak nieznana rodakom Wajdy i Kieślowskiego
O filmach Klugego z lat 60. i 70. pisze w tym numerze Sara Nowicka. W tekście „O niewolnicach i patriotkach” przygląda się ich głównym bohaterkom, „heroinom nowej niemieckiej rzeczywistości”, takim jak Leni Peickert z „Artystów pod kopułą cyrku: bezradnych” czy Gabi Teichert z „Patriotki” i „Niemców jesienią”.
Do wczesnych, flirtujących z estetyką francuskiej nowej fali filmów Klugego, odwołuje się także w swoim eseju Mateusz Górniak. Zwraca jednak uwagę, że autor „Patriotki”, „ze swoim młodzieńczym terminowaniem u Fritza Langa, politycznymi działaniami co najmniej od 1962 i współpracą z Khavnem w drugiej dekadzie XXI wieku jest (…) bohaterem przeszłości i przyszłości”. Górniak głosi przy okazji pochwałę serwisu CDA.pl i kinofilskich rozkoszy czerpanych z półlegalnych źródeł, wysnuwając z twórczości Klugego hasło, pod którą trudno nam się nie podpisać: „o realizm trzeba się napierdalać”.
Wieloletni romans Klugego z telewizją pozwolił mu dopracować się charakterystycznego stylu oscylującego między dokumentem, esejem filmowym i eksperymentalnym kinem politycznym. Chyba najbardziej monumentalną realizacją tego stylu są wydane w 2008 roku na trzech płytach DVD „Nowiny z ideologicznego Antyku” – wielka, dziewięciogodzinna wariacja na temat nigdy niepowstałej adaptacji filmowej „Kapitału” Marksa, nad którą pracował w latach 1927-28 Siergiej Eisenstein. Wokół filmu Klugego narosło chyba równie wiele mitów i legend, co wokół adaptacji Eisensteina. Śladem korespondencji między tymi tekstami podążył zmarły niedawno klasyk myśli marksistowskiej Fredric Jameson w eseju „Marks i montaż”. W tym numerze, oprócz szkicu Jamesona, po raz pierwszy po polsku ukazują się fragmenty notatek Siergieja Eisensteina do filmu na postawie „Kapitału” (przeł. Andrzej Frączysty).
O ile Kluge-reżyser może być znany kinofilom i filmoznawcom, o tyle zupełnie nieodkryta dla polskiego czytelnika wydaje się teoretyczna strona jego działalności, szczególnie prace dotyczące sfery publicznej, które pisał wspólnie ze swoim wieloletnim partnerem naukowym Oskarem Negtem: „Sfera publiczna i doświadczenie” („Öffentlichkeit und Erfahrung”, 1972) oraz „Historia i upór” („Geschichte und eingensinn”, pierwsze wyd. 1981). Przekład rozdziału „Historii i uporu”, który publikujemy w tym numerze wraz z komentarzem tłumacza, Michała Ramsa-Ługowskiego, może nam dać pojęcie o tym, jak szeroko zakrojony był projekt Klugego i Negta. Jak pisze Rams-Ługowski:
Kluge i Negt postawili sobie ambitne zadanie zarysowania tego, jak miałaby wyglądać ekonomia polityczna siły roboczej. Mogłoby się wydawać, że przecież mamy już taką teorię w postaci „Kapitału” Marksa – a nawet jeśli nie, to pewnie sformułowano ją na którymś z etapów historii marksizmu. Nie jest to jednak takie proste, ponieważ autorom chodzi o teorię, która opisywałaby siłę roboczą z jej własnej perspektywy, czyli oczami i w interesie osób, które co rusz wypracowują w sobie zdolność do pracy. Tymczasem marksowska i marksistowska krytyka ekonomii politycznej to nic innego jak studium kapitału oraz krytyka reprezentujących go teoretyków i ideologów, czyli ekonomistów politycznych. Słowem: może Marks pisał przeciwko kapitałowi, ale nie do końca z perspektywy klasy robotniczej.
Autorzy monumentalnej, ponad tysiącstronicowej „Historii i uporu”, polemizowali z koncepcją sfery publicznej Jürgena Habermasa, który dość kategorycznie zakładał, że jedynym jej dysponentem może być burżuazja. Kluge i Negt wprowadzili także do dyskursu pojęcie „przemysłu świadomości” – miał on stanowić alternatywę dla wszędobylskiej działalności zjednoczonych sił „przemysłu kulturalnego”, którego brawurową krytykę zaproponowali myśliciele Szkoły Frankfurckiej, Max Horkheimer i Theodor Adorno, w „Dialektyce oświecenia”.
To właśnie myśl tego ostatniego wydaje się być najistotniejszą inspiracją w intelektualnych poszukiwaniach Alexandra Klugego. Poznawszy Adorno w 1956 roku na Uniwersytecie we Frankfurcie, Kluge aż do śmierci autora „Teorii estetycznej” prowadził z nim dyskusję dotyczącą politycznych uwikłań medium filmowego. Poglądy Adorna z czasem stały się nieco bardziej zniuansowane, niż można by wnioskować z jego słynnego bon motu z „Minima moralia”: „za każdym razem, kiedy wychodzę z kina, czuję się głupszy”. O tym, że Kluge w znaczący sposób przyczynił się do zmiany poglądów Adorna dotyczących filmu pisze w tym numerze Jakub Nowacki.
Kluge jak świat? Może najodpowiedniejszą formą podawczą, która mogłaby oddać sprawiedliwość tej twórczości byłby podszyty gęstą siecią hiperłączy dygresyjny poemat? W każdym razie taką strategię obrał nasz specjalny korespondent Andrzej Szpindler. W tekście „Impromptu fleisch: werwolf arbeit” łaczy Klugego z performansami Andrzeja Partuma, powieściami Thomasa Pynchona, a nawet nakręconą w 1971 roku przez Mustaphę Derkaoui, wówczas studenta szkoły filmowej w Łodzi, etiudą „Gdzieś pewnego dnia”, w której – jak zaświadcza Szpindler – „patrzenie ogniskuje się na próbach do inscenizacji notatek z lektury zeszytów Gramsciego sporządzonych przez Régisa Debraya (!) (…) w reżyserii Stanisława Tyma (!)”.