fbpx
Ładowanie strony
Logotyp magazynu Mały Format
ilustracja marcina matuszewskiego do wierszy eugeniusza tkaczyszyna dyckiego – mały format
logo cyklu ludowa historia literatury – mały format

Ludowa historia literatury

W numerze publikujemy teksty zróżnicowanego grona badaczek i badaczy klas ludowych. Kliknij, by zobaczyć pozostałe teksty z cyklu.

 

Rzecz dzieje się w kuchni
letniej. Fragment widowiska

 

 

I.

napisałem tyle wierszy
w których pojawia się matka
tyle niedobrych wierszy
po to by ukazać jej samotność

siedzieliśmy w kuchni letniej
o glinianej polepie
w której zawsze było mi najlepiej
zwłaszcza gdy mogłem zjeść

kryżałki lub pyrki z myrdyrdą

 

 

 

 

 

 

 

II.

właściwie nie miałem przyjaciół
musiałem siedzieć przy matce
i jej pilnować siedzieliśmy więc
z Hrudnychą i milczeliśmy

rozkładałem przed sobą roczniki
„Bluszczu” wielkie tomiszcze
„Bluszczu” ponoć po starej Ilnickiej
którą krewni zabrali

do Przemyśla nie pamiętam jej imienia
niech nam wystarczy gołe nazwisko

 

 

 

 

 

 

 

III.

siedzimy więc z Hrudnychą
i milczymy bo matka
była milczkiem zamknięta w sobie
i nieobecna tak bardzo

nieobecna że nie można
wybiec na podwórko
nie można jej zostawić
choć ciągnie mnie

do Bybka do zabaw z Bybkiem
który znał się na poezji

 

 

 

 

 

 

 

IV.

z „Bluszczu” po Ilnickiej
wycinałem wiersze
gromadziłem je osobno w kupki
fascynowały mnie strofy

(„zwrotki, nicotki”) polowałem
na wiersze z numeru
na numer strona po stronie
ignorując wszystko inne

w tym Bybka który się niecierpliwił
wywoływał mnie na podwórko

 

 

 

 

 

 

 

V.

w domu zachowały się roczniki
„Bluszczu” po Ilnickich
babcia Hrudniowa opowiadała
o tych egzemplarzach

że stanowiły niechybną własność
Kubiszynów-Ilnickich
którzy wzbogaciwszy się na tytoniu
wyjechali do Krakowa

i wszelki ślad po nich zaginął

 

 

 

 

 

 

 

 

VI.

siedzieliśmy więc i milczeliśmy
matka zapadała się
w swoim odległym świecie mnie zaś
niczego nie brakowało wycinałem

z „Bluszczu” wiersze („zwrotki, nicotki”)
układałem je w kupki mniejsze
lub większe niekiedy zagadnąłem Hrudnychę
o nazwisko autora (kim jest

Zofia Nałkowska?) prosiłem także o lekturę
tekstu matka ożywiała się w kuchni
letniej o glinianej polepie w której zawsze
było mi najlepiej rozgrywał się spektakl

 

 

 

 

 

 

 

VII.

napisałem tyle wierszy
w których pojawia się matka
tyle niedobrych wierszy
że chciałbym coś zmienić

wybrnąć z pułapki
(chciałbym na przykład ukazać
jej samotność) spektakl
gwałtownie urywał się gasł

kiedy do chaty wchodził Dycio
ojciec nie krył swojego niezadowolenia
ociepierun ociepierun wykrzykiwał
i pomstował na teatr który nie uszedł

jego uwadze tak samo później
wykrzykiwał i pomstował na Norwida

 

 

 

 

 

 

 

VIII.

matka pochylała się garbiła
mamrotała ni to do siebie
ni to do mnie śpiewała jakiś
fragment tekstu (la la la la

la la la la) wracała do poszczególnych
miejsc w wierszu akcentując je
i podkręcając bardzo często improwizując
dorzuciwszy po coś kolejny wers

lub kolejną strofę („zwrotkę,
nicotkę”) spektakl gwałtownie
urywał się gasł kiedy do chaty
wchodził ojciec ociepierun

(13 I 2019)

 

 

 

 

 

 

 

IX.

to nic że polszczyzna mojej matki
Hrudnychy była dziko
zachwaszczona („ludyna”, „chustyna”,
„kotyna”, „chwyłyna”, „detyna”)

ale jednocześnie była to polszczyzna
w której ni stąd ni zowąd (pewnie
po spotkaniu z panią Bolechowską)
mogło się pojawić „ździebko”

lub „niebawem, niebaczkiem” nikt się
tego „ździebka” po matce nie spodziewał

(23 I 2019)

 

Materiał powstał dzięki współpracy z Instytutem Literatury, wydawcą „Nowego Napisu”.

logo cyklu ludowa historia literatury – mały format

Ludowa historia literatury

W numerze publikujemy teksty zróżnicowanego grona badaczek i badaczy klas ludowych. Kliknij, by zobaczyć pozostałe teksty z cyklu.

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
ur. 1962, poeta, autor m.in. tomów „Nenia i inne wiersze” (1990), „Piosenka o zależnościach i uzależnieniach” (2008), „Nie dam ci siebie w żadnej postaci” (2016). Laureat Nagrody Literackiej Nike (2009) i Nagrody Literackiej Miasta Gdynia (dwukrotnie, 2006, 2009). Mieszka w Warszawie.
POPRZEDNI

varia proza  

Bluźwy, rzęzy, wjeby, wkurwy, szlochy omszałego dęba, tępą piłą rezanego przez rezun-ministra Antoniego Żyngiel–Rzęcha

— Marian Pilot

NASTĘPNY

varia felieton  

Ćwiczenia z rezygnacji (24)

— Krzysztof Sztafa