fbpx
Logotyp magazynu Mały Format

 

Z cza­sów szko­ły pod­sta­wo­wej i wcze­sne­go gim­na­zjum wspo­mi­nam re­gu­lar­ną i in­ten­syw­ną lek­tu­rę dwu­ty­go­dni­ka „Bravo Sport”. Mało kto pa­mię­ta, że w pe­rio­dy­ku tym oprócz pla­ka­tów z pił­ka­rza­mi (ten z Ro­nal­din­ho prze­cho­wu­ję do dziś jako swego ro­dza­ju re­li­kwię) były jesz­cze ar­ty­ku­ły. Ko­le­dzy nie za­wsze czy­ta­li – ja za­po­zna­wa­łem się z tymi tek­sta­mi skru­pu­lat­nie. Kró­lo­wał wów­czas ga­tu­nek, który prze­nik­nął potem do in­ter­ne­tu i wciąż wy­ko­rzy­stu­ją go z po­wo­dze­niem buz­z­fe­edy tego świa­ta – „10 nie­zna­nych fak­tów o…”. Nie­zna­ne in­for­ma­cje z życia sław­nych spor­tow­ców. Dzię­ki uważ­nej lek­tu­rze tych dyk­te­ry­jek do dziś pa­mię­tam, że po tre­nin­gach Do­lca­nu Ząbki re­pre­zen­ta­cyj­ny bram­karz Artur Boruc zwykł urzą­dzać w po­bli­skim barze „Sma­czek” za­wo­dy w je­dze­niu hot-do­gów (za­wsze wy­gry­wał).

Przy­po­mi­nam sobie to wszyst­ko teraz, po la­tach, gdy Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie wy­da­je drugi tom roz­mów Ewe­li­ny Pie­tro­wiak ze zna­nym i lu­bia­nym pi­sa­rzem i mi­to­gra­fem, ewan­ge­li­kiem i mi­ło­śni­kiem piłki noż­nej, lau­re­atem Na­gro­dy Nike i Na­gro­dy Ko­ściel­skich, ka­pi­ta­nem li­te­rac­kiej re­pre­zen­ta­cji old boyów – Je­rzym Pil­chem. Dziw­nym tra­fem w umy­słach na­szych ro­dzi­mych in­ży­nie­rów kul­tu­ral­nych nie zro­dził się dotąd po­mysł wy­da­wa­nia cze­goś w ro­dza­ju li­te­rac­kie­go „Bravo Spor­tu” (cho­dzi­ło­by, rzecz jasna, o pro­mo­cję czy­tel­nic­twa wśród dzia­twy szkol­nej – a pro­mo­cja czy­tel­nic­twa po­trzeb­na jest dla ludz­kich umy­słów i serc). W takim pi­śmie można by prze­cież z po­wo­dze­niem opu­bli­ko­wać skró­co­ną wer­sję wy­wia­du rzeki pt. „Inne ocho­ty” – dzie­sięć naj­waż­niej­szych fak­tów o Je­rzym Pil­chu. Naj­bar­dziej pi­kant­ne szcze­gó­li­ki. Top ten.

Taki to wła­śnie tekst, jako młody kle­ryk-ki­per z eseju Stem­pow­skie­go, spro­ku­ro­wa­łem dla czy­tel­nicz­ki-opat­ki, by mogła zna­leźć ro­ze­zna­nie w ja­ko­ści i uży­tecz­no­ści ko­lej­nej książ­ki za­wie­ra­ją­cej „roz­mo­wy z pi­sa­rzem”. Zanim ufor­mu­je się oby­wa­tel­ski ruch na rzecz po­wo­ła­nia li­te­rac­kiej wer­sji „Bravo Spor­tu”, wy­sy­łam tekst ni­niej­szy do „Ma­łe­go For­ma­tu” w ra­mach tzw. badań fo­ku­so­wych. Nie­ste­ty pla­ka­tu z Jerzy Pil­chem do­łą­czyć nie można, bo pismo wy­cho­dzi w in­ter­ne­cie.

Dziwnym trafem w umysłach naszych rodzimych inżynierów kulturalnych nie zrodził się dotąd pomysł wydawania czegoś w rodzaju literackiego »Bravo Sportu«

 

1. Jerzy Pilch nosi ka­pe­lu­sze

Oto bodaj naj­waż­niej­szy fakt, o któ­rym do­wia­du­je­my się z wy­wia­du rzeki. Na jego do­nio­słość zwra­ca uwagę okład­ka oraz ma­te­ria­ły pro­mo­cyj­ne – Jerzy Pilch wszę­dzie po­zu­je w bia­łych co­nver­sach, tegoż ko­lo­ru ko­szu­li, czar­nych szel­kach i… czar­nym ka­pe­lu­szu. Oka­zu­je się, że sty­li­stą pi­sa­rza jest jego przy­ja­ciel, kra­kow­ski aktor Jan No­wic­ki, znany ko­ne­ser ka­pe­lu­szy, który udzie­lił mu w tej ma­te­rii pro­fe­sjo­nal­ne­go do­radz­twa. „Za­dzwo­ni­łem do Janka, pod­szedł do kwe­stii sze­ro­ko i po­wie­dział: Jerzy, mnie się wy­da­je, że twoja twarz upo­waż­nia cię do no­sze­nia ka­pe­lu­szy. (…) Po­wie­dział też, że praw­dzi­wy męż­czy­zna musi mieć czte­ry ka­pe­lu­sze: jedną pa­na­mę na lato, szary, brąz, i czar­ny”.

Nie­ste­ty, na­rze­ka Pilch,  kiep­sko w War­sza­wie ze skle­pa­mi, w któ­rych można się za­opa­trzyć w dobre ka­pe­lu­sze. „Chmiel­na, Mo­ko­tow­ska i to chyba ko­niec. Ka­pe­lu­sze, które można nabyć u Mark­sa i Spen­ce­ra, to niech Pan Bóg wy­ba­czy”.

 

2. Jerzy Pilch nosi oku­la­ry

Okay, to nie taka wiel­ka sen­sa­cja. Po pierw­sze – pi­sa­rze czę­sto noszą oku­la­ry. Po dru­gie – fani Pil­cha na pewno oglą­da­li jego zdję­cia, na wszyst­kich ma oku­la­ry, nie­kie­dy non­sza­lanc­ko zsu­nię­te na czu­bek nosa. Ale ile par oku­la­rów ma Jerzy Pilch? Ewe­li­na Pie­tro­wiak nie za­po­mi­na o to do­py­tać. „Nor­mal­nych mam po dwie pary, na wy­pa­dek jakby się coś stało. Czyli dwie do czy­ta­nia i dwie do cho­dze­nia. Poza tym dwie pary sło­necz­nych. Mam też ja­kieś stare sło­necz­ne, w któ­rych cza­sem dziw­nie do­brze widzę te­le­wi­zor, oglą­dam w nich mecze”.

 

3. Jerzy Pilch lubi cze­ko­la­dę

„Za­wsze masz w lo­dów­ce pełen zapas ba­to­nów i cze­ko­la­dy. Znasz smak cze­ko­la­dy od dzie­ciń­stwa?” – pyta na stro­nie sześć­dzie­sią­tej pierw­szej Ewe­li­na Pie­tro­wiak. Pilch przed re­por­ter­ską do­cie­kli­wo­ścią in­ter­lo­ku­tor­ki nie ucie­ka i wy­gła­sza ob­szer­ny esej wspo­mnie­nio­wy na temat sło­dy­czy, roz­po­czy­na­ją­cy się od in­wo­ka­cji: „Ach, Szwaj­ca­rio, oj­czy­zno ła­kom­stwa mego!”. Do­wia­du­je­my się, że znany czy­tel­ni­kom jego prozy lu­ter­ski bi­skup An­drzej Wan­tu­ła zdo­by­wał tam roz­ma­ite, nie­do­stęp­ne w Pol­sce Lu­do­wej pre­cjo­za. „Za­wsze przy­wo­ził fan­ta­stycz­ne mi­nia­tu­ro­we pu­deł­ka cud­nej po­wierz­chow­no­ści, nie­zna­ne­go smaku to­ble­rów” wspo­mi­na z roz­rzew­nie­niem pi­sarz.

A co kró­lu­je dzi­siaj w Pil­cho­wej sza­fecz­ce ze sło­dy­cza­mi? Milka i Kin­der Bueno. W ba­to­ni­ki za­opa­tru­je się na zapas, po dzie­sięć. „Uspo­ka­ja mnie to – wy­ja­śnia autor »Mar­szu Po­lo­nia« – oczy­wi­ście osiem uspo­ka­ja, sześć już mniej, czte­ry roz­draż­nia­ją. Więc dla kom­for­tu biorę dzie­sięć. One, na­wia­sem mó­wiąc, są lek­kie i wy­szczu­pla­ją­ce”.

 

4. Jerzy Pilch je ja­jecz­ni­cę

O die­cie Je­rze­go Pil­cha do­wia­du­je­my się z tej książ­ki w ogóle sporo, ale widać, że nie­któ­re ta­jem­ni­ce zo­sta­wio­no na, już teraz za­po­wia­da­ny, tom trze­ci. „Około ósmej robię śnia­da­nie. Ostat­nio ku­pi­łem wy­bit­ną pa­tel­nię za ty­siąc zło­tych – oka­zja, bo była prze­ce­nio­na – i czę­sto robię ja­jecz­ni­cę” – czy­ta­my. Nie do­wia­du­je­my się jed­nak, czy autor „Wielu de­mo­nów” woli tzw. ścię­tą (ho­te­lo­wą), czy nie-do-koń­ca-ścię­tą? Żółt­ko roz­beł­tu­je na końcu, czy może mie­sza wcze­śniej? Co z do­dat­ka­mi? Na maśle, na szyn­ce, na po­mi­do­rach? Ewe­li­na Pie­tro­wiak nie do­py­tu­je, a szko­da. Po­dob­nie la­ko­nicz­ny opis w przy­pad­ku ko­la­cji: „Na ko­la­cję robię grzan­kę. Ostat­nio od­kry­łem hum­mus, bar­dzo smacz­ny”.

 

5. Jerzy Pilch pije nie­bie­skie oshee

Kwe­stia draż­li­wa – po­dob­nie jak przy sło­dy­czach Pilch skwa­pli­wie wy­mie­nia markę pro­duk­tu. Czy mamy tu do czy­nie­nia z ja­kimś nie­ujaw­nio­ny­mi kon­trak­ta­mi re­kla­mo­wy­mi? „Nasza re­pre­zen­ta­cja to pije – tłu­ma­czy się Pilch – bar­dzo dużo wi­ta­min, bar­dzo mało che­mii”. „Uwa­żasz, że nie­bie­ski napój ma mało che­mii?” do­ci­ska tym razem Pie­tro­wiak, w od­po­wie­dzi do­sta­jąc je­dy­nie opis pro­mo­cyj­ny z opa­ko­wa­nia: „Tłuszcz: zero, wę­glo­wo­da­ny: zero, sól: zero, i teraz wi­ta­mi­ny: B3, E, B6, bio­ty­na”.

 

6. Jerzy Pilch opra­wia książ­ki u in­tro­li­ga­to­ra.

Wiele stro­nic w „In­nych ocho­tach” po­świę­co­no bi­blio­fil­skiej pasji au­to­ra „Spisu cu­dzo­łoż­nic”. W po­przed­nim tomie wy­wia­du do­wie­dzie­li­śmy się, jakie książ­ki trzy­ma w miesz­ka­niu przy ulicy Hożej (w śro­do­wi­sku funk­cjo­no­wał wów­czas zło­śli­wy bon mot: „Pokaż Jurku, co masz na biur­ku!”), teraz do­wia­du­je­my się o in­tro­li­ga­tor­skim szale, w jaki ostat­ni­mi czasy po­padł. Za­chwy­cał się tym już w nie­daw­nej en­tu­zja­stycz­nej re­cen­zji na ła­mach „Du­że­go For­ma­tu” inny war­szaw­ski bi­blio­fil, Krzysz­tof Varga, przy­wo­łam więc tylko część tych kon­fe­sji:

„Jest wy­bit­ny i ra­czej nie­ta­ni in­tro­li­ga­tor za ro­giem, na Sko­rup­ki, tam opra­wiam nie za­wsze pod­nisz­czo­ne książ­ki w płót­no. Do­tych­czas opra­wi­łem kil­ka­dzie­siąt, moż­li­we że nieco zbyt ma­nia­kal­nie do tego przy­stą­pi­łem. Ale książ­ka na nowo opra­wio­na ma urok od­bu­do­wa­ne­go po wiel­kiej ka­ta­stro­fie ża­glow­ca. Niby sta­tek od­bu­do­wa­ny, ale w isto­cie nowy”.

Pilch opra­wił ca­łe­go Babla, Schul­za, całą serię Nike (!) – czy nie za dużo tych przy­jem­no­ści? Co na to in­tro­li­ga­tor? Za­do­wo­lo­ny ilo­ścią zle­ceń, czy znie­chę­co­ny neo­fic­kim za­pa­łem klien­ta? „Na ogół zo­sta­wiam panu Krzysz­to­fo­wi wolną rękę, chyba że trze­ba zro­bić coś eks­tra” – mówi pi­sarz.

 

7. Jerzy Pilch ma na ta­pe­cie na kom­pu­te­rze gołą babę.

Za­uwa­ża to oczy­wi­ście nie­za­wod­ne oko Ewe­li­ny Pie­tro­wiak. Za kon­sta­ta­cją idzie py­ta­nie: „Lu­bisz pa­trzeć na ko­bie­ce akty?”. „Lubię. Ale wiel­kiej ory­gi­nal­no­ści w tym nie ma. Przy­pad­kiem tra­fi­łem w in­ter­ne­cie na źró­dło aktów…” – od­po­wia­da skrom­nie Pilch, wy­raź­nie chcąc temat gołej baby za­koń­czyć. Pie­tro­wiak znów nie daje za wy­gra­ną: „Gdy rano otwie­rasz lap­top i wi­dzisz nagą ko­bie­tę na pul­pi­cie, po­pra­wia ci się humor?”. Pilch po­sta­na­wia spu­en­to­wać: „Nie aż tak, jak bym chciał. Chyba, że tra­fiam na Padmę Lak­sh­mi w obiek­ty­wie Hel­mu­ta New­to­na”.

 

8. Jerzy Pilch jest fe­mi­ni­stą…

Pie­tro­wiak pyta: „Ostat­nio o An­drze­ju Mlecz­ce zro­bi­ło się gło­śno za spra­wą kon­tro­wer­syj­ne­go ry­sun­ku, na któ­rym z jego wła­snej głowy wy­cho­dzi napis: »mo­le­sto­wa­nie brzyd­kich ko­biet po­win­no być ka­ra­ne ła­god­niej«”.

Pilch od­po­wia­da: „An­drzej nie­kie­dy bywał ry­zy­kow­ny, co nie dzi­wo­ta, bez ry­zy­ka sa­ty­ry nie ma. Obaj da­le­cy by­li­śmy od po­li­tycz­nej po­praw­no­ści. Ale gdzieś jest to jed­nak wszyst­ko po­pier­do­lo­ne.  Czasy dyk­ta­tu fe­mi­ni­stek są w pew­nym sen­sie za­prze­cze­niem wie­lo­wie­ko­wych zdo­by­czy kul­tu­ry. Por­tre­ty ko­biet w ta­kich po­wie­ściach, jak »Lalka« czy »Anna Ka­re­ni­na«, nie są być może je­dy­nie słusz­ne…”

 

9. …a nie, jed­nak nie jest.

„Po­wie­dzia­łem, że je­stem umiar­ko­wa­nym fe­mi­ni­stą. Jed­nak za szyb­ka i za gład­ka moja od­po­wiedź była, trze­ba wol­niej i bar­dziej szorst­ko. Cza­sa­mi mam do czy­nie­nia z tak bez­gra­nicz­ną dam­ską wul­gar­no­ścią, że naj­chęt­niej bym za­re­ago­wał ostrzej, a już na pewno…”

 

10. … ale za to lubi koty!

 

Wszyst­kie cy­ta­ty po­cho­dzą z książ­ki „Inne ocho­ty. Jerzy Pilch w roz­mo­wach z Ewe­li­ną Pie­tro­wiak. Część 2” wy­da­nej w tym roku na­kła­dem Wy­daw­nic­twa Li­te­rac­kie­go.

Gra­fi­ka wy­ko­rzy­sta­na w punk­cie 10. po­cho­dzi z por­ta­lu wszyst­ko­oko­tach.pl

 

Portret Jakuba Nowackiego autorstwa Natalii Przybysz

Perły z odwiertu

To cykl niewcześnie dziaderskich felietonów Jakuba Nowackiego prowadzony na łamach „Małego Formatu"

"Inne Ochoty. Jerzy Pilch w rozmowach z Eweliną Pietrowiak"

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 240.

Jakub No­wac­ki
ur. 1994, stu­dent Wy­dzia­łu Po­lo­ni­sty­ki UW. Pu­bli­ko­wał m.​in. w „Twór­czo­ści", „Ty­go­dni­ku Po­wszech­nym" i „Ha!arcie", Miesz­ka w Prusz­ko­wie. W "Małym For­ma­cie" pisze i re­da­gu­je.
Portret Jakuba Nowackiego autorstwa Natalii Przybysz

Perły z odwiertu

To cykl niewcześnie dziaderskich felietonów Jakuba Nowackiego prowadzony na łamach „Małego Formatu"

"Inne Ochoty. Jerzy Pilch w rozmowach z Eweliną Pietrowiak"

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 240.

POPRZEDNI

recenzja  

Pod czarnymi promieniami

— Paweł Majewski

NASTĘPNY

varia poezja  

Zestaw wojenny

— Joanna Oparek