Z czasów szkoły podstawowej i wczesnego gimnazjum wspominam regularną i intensywną lekturę dwutygodnika „Bravo Sport”. Mało kto pamięta, że w periodyku tym oprócz plakatów z piłkarzami (ten z Ronaldinho przechowuję do dziś jako swego rodzaju relikwię) były jeszcze artykuły. Koledzy nie zawsze czytali – ja zapoznawałem się z tymi tekstami skrupulatnie. Królował wówczas gatunek, który przeniknął potem do internetu i wciąż wykorzystują go z powodzeniem buzzfeedy tego świata – „10 nieznanych faktów o…”. Nieznane informacje z życia sławnych sportowców. Dzięki uważnej lekturze tych dykteryjek do dziś pamiętam, że po treningach Dolcanu Ząbki reprezentacyjny bramkarz Artur Boruc zwykł urządzać w pobliskim barze „Smaczek” zawody w jedzeniu hot-dogów (zawsze wygrywał).
Przypominam sobie to wszystko teraz, po latach, gdy Wydawnictwo Literackie wydaje drugi tom rozmów Eweliny Pietrowiak ze znanym i lubianym pisarzem i mitografem, ewangelikiem i miłośnikiem piłki nożnej, laureatem Nagrody Nike i Nagrody Kościelskich, kapitanem literackiej reprezentacji old boyów – Jerzym Pilchem. Dziwnym trafem w umysłach naszych rodzimych inżynierów kulturalnych nie zrodził się dotąd pomysł wydawania czegoś w rodzaju literackiego „Bravo Sportu” (chodziłoby, rzecz jasna, o promocję czytelnictwa wśród dziatwy szkolnej – a promocja czytelnictwa potrzebna jest dla ludzkich umysłów i serc). W takim piśmie można by przecież z powodzeniem opublikować skróconą wersję wywiadu rzeki pt. „Inne ochoty” – dziesięć najważniejszych faktów o Jerzym Pilchu. Najbardziej pikantne szczególiki. Top ten.
Taki to właśnie tekst, jako młody kleryk-kiper z eseju Stempowskiego, sprokurowałem dla czytelniczki-opatki, by mogła znaleźć rozeznanie w jakości i użyteczności kolejnej książki zawierającej „rozmowy z pisarzem”. Zanim uformuje się obywatelski ruch na rzecz powołania literackiej wersji „Bravo Sportu”, wysyłam tekst niniejszy do „Małego Formatu” w ramach tzw. badań fokusowych. Niestety plakatu z Jerzy Pilchem dołączyć nie można, bo pismo wychodzi w internecie.
Dziwnym trafem w umysłach naszych rodzimych inżynierów kulturalnych nie zrodził się dotąd pomysł wydawania czegoś w rodzaju literackiego »Bravo Sportu«
1. Jerzy Pilch nosi kapelusze
Oto bodaj najważniejszy fakt, o którym dowiadujemy się z wywiadu rzeki. Na jego doniosłość zwraca uwagę okładka oraz materiały promocyjne – Jerzy Pilch wszędzie pozuje w białych conversach, tegoż koloru koszuli, czarnych szelkach i… czarnym kapeluszu. Okazuje się, że stylistą pisarza jest jego przyjaciel, krakowski aktor Jan Nowicki, znany koneser kapeluszy, który udzielił mu w tej materii profesjonalnego doradztwa. „Zadzwoniłem do Janka, podszedł do kwestii szeroko i powiedział: Jerzy, mnie się wydaje, że twoja twarz upoważnia cię do noszenia kapeluszy. (…) Powiedział też, że prawdziwy mężczyzna musi mieć cztery kapelusze: jedną panamę na lato, szary, brąz, i czarny”.
Niestety, narzeka Pilch, kiepsko w Warszawie ze sklepami, w których można się zaopatrzyć w dobre kapelusze. „Chmielna, Mokotowska i to chyba koniec. Kapelusze, które można nabyć u Marksa i Spencera, to niech Pan Bóg wybaczy”.
2. Jerzy Pilch nosi okulary
Okay, to nie taka wielka sensacja. Po pierwsze – pisarze często noszą okulary. Po drugie – fani Pilcha na pewno oglądali jego zdjęcia, na wszystkich ma okulary, niekiedy nonszalancko zsunięte na czubek nosa. Ale ile par okularów ma Jerzy Pilch? Ewelina Pietrowiak nie zapomina o to dopytać. „Normalnych mam po dwie pary, na wypadek jakby się coś stało. Czyli dwie do czytania i dwie do chodzenia. Poza tym dwie pary słonecznych. Mam też jakieś stare słoneczne, w których czasem dziwnie dobrze widzę telewizor, oglądam w nich mecze”.
3. Jerzy Pilch lubi czekoladę
„Zawsze masz w lodówce pełen zapas batonów i czekolady. Znasz smak czekolady od dzieciństwa?” – pyta na stronie sześćdziesiątej pierwszej Ewelina Pietrowiak. Pilch przed reporterską dociekliwością interlokutorki nie ucieka i wygłasza obszerny esej wspomnieniowy na temat słodyczy, rozpoczynający się od inwokacji: „Ach, Szwajcario, ojczyzno łakomstwa mego!”. Dowiadujemy się, że znany czytelnikom jego prozy luterski biskup Andrzej Wantuła zdobywał tam rozmaite, niedostępne w Polsce Ludowej precjoza. „Zawsze przywoził fantastyczne miniaturowe pudełka cudnej powierzchowności, nieznanego smaku toblerów” wspomina z rozrzewnieniem pisarz.
A co króluje dzisiaj w Pilchowej szafeczce ze słodyczami? Milka i Kinder Bueno. W batoniki zaopatruje się na zapas, po dziesięć. „Uspokaja mnie to – wyjaśnia autor »Marszu Polonia« – oczywiście osiem uspokaja, sześć już mniej, cztery rozdrażniają. Więc dla komfortu biorę dziesięć. One, nawiasem mówiąc, są lekkie i wyszczuplające”.
4. Jerzy Pilch je jajecznicę
O diecie Jerzego Pilcha dowiadujemy się z tej książki w ogóle sporo, ale widać, że niektóre tajemnice zostawiono na, już teraz zapowiadany, tom trzeci. „Około ósmej robię śniadanie. Ostatnio kupiłem wybitną patelnię za tysiąc złotych – okazja, bo była przeceniona – i często robię jajecznicę” – czytamy. Nie dowiadujemy się jednak, czy autor „Wielu demonów” woli tzw. ściętą (hotelową), czy nie-do-końca-ściętą? Żółtko rozbełtuje na końcu, czy może miesza wcześniej? Co z dodatkami? Na maśle, na szynce, na pomidorach? Ewelina Pietrowiak nie dopytuje, a szkoda. Podobnie lakoniczny opis w przypadku kolacji: „Na kolację robię grzankę. Ostatnio odkryłem hummus, bardzo smaczny”.
5. Jerzy Pilch pije niebieskie oshee
Kwestia drażliwa – podobnie jak przy słodyczach Pilch skwapliwie wymienia markę produktu. Czy mamy tu do czynienia z jakimś nieujawnionymi kontraktami reklamowymi? „Nasza reprezentacja to pije – tłumaczy się Pilch – bardzo dużo witamin, bardzo mało chemii”. „Uważasz, że niebieski napój ma mało chemii?” dociska tym razem Pietrowiak, w odpowiedzi dostając jedynie opis promocyjny z opakowania: „Tłuszcz: zero, węglowodany: zero, sól: zero, i teraz witaminy: B3, E, B6, biotyna”.
6. Jerzy Pilch oprawia książki u introligatora.
Wiele stronic w „Innych ochotach” poświęcono bibliofilskiej pasji autora „Spisu cudzołożnic”. W poprzednim tomie wywiadu dowiedzieliśmy się, jakie książki trzyma w mieszkaniu przy ulicy Hożej (w środowisku funkcjonował wówczas złośliwy bon mot: „Pokaż Jurku, co masz na biurku!”), teraz dowiadujemy się o introligatorskim szale, w jaki ostatnimi czasy popadł. Zachwycał się tym już w niedawnej entuzjastycznej recenzji na łamach „Dużego Formatu” inny warszawski bibliofil, Krzysztof Varga, przywołam więc tylko część tych konfesji:
„Jest wybitny i raczej nietani introligator za rogiem, na Skorupki, tam oprawiam nie zawsze podniszczone książki w płótno. Dotychczas oprawiłem kilkadziesiąt, możliwe że nieco zbyt maniakalnie do tego przystąpiłem. Ale książka na nowo oprawiona ma urok odbudowanego po wielkiej katastrofie żaglowca. Niby statek odbudowany, ale w istocie nowy”.
Pilch oprawił całego Babla, Schulza, całą serię Nike (!) – czy nie za dużo tych przyjemności? Co na to introligator? Zadowolony ilością zleceń, czy zniechęcony neofickim zapałem klienta? „Na ogół zostawiam panu Krzysztofowi wolną rękę, chyba że trzeba zrobić coś ekstra” – mówi pisarz.
7. Jerzy Pilch ma na tapecie na komputerze gołą babę.
Zauważa to oczywiście niezawodne oko Eweliny Pietrowiak. Za konstatacją idzie pytanie: „Lubisz patrzeć na kobiece akty?”. „Lubię. Ale wielkiej oryginalności w tym nie ma. Przypadkiem trafiłem w internecie na źródło aktów…” – odpowiada skromnie Pilch, wyraźnie chcąc temat gołej baby zakończyć. Pietrowiak znów nie daje za wygraną: „Gdy rano otwierasz laptop i widzisz nagą kobietę na pulpicie, poprawia ci się humor?”. Pilch postanawia spuentować: „Nie aż tak, jak bym chciał. Chyba, że trafiam na Padmę Lakshmi w obiektywie Helmuta Newtona”.
8. Jerzy Pilch jest feministą…
Pietrowiak pyta: „Ostatnio o Andrzeju Mleczce zrobiło się głośno za sprawą kontrowersyjnego rysunku, na którym z jego własnej głowy wychodzi napis: »molestowanie brzydkich kobiet powinno być karane łagodniej«”.
Pilch odpowiada: „Andrzej niekiedy bywał ryzykowny, co nie dziwota, bez ryzyka satyry nie ma. Obaj dalecy byliśmy od politycznej poprawności. Ale gdzieś jest to jednak wszystko popierdolone. Czasy dyktatu feministek są w pewnym sensie zaprzeczeniem wielowiekowych zdobyczy kultury. Portrety kobiet w takich powieściach, jak »Lalka« czy »Anna Karenina«, nie są być może jedynie słuszne…”
9. …a nie, jednak nie jest.
„Powiedziałem, że jestem umiarkowanym feministą. Jednak za szybka i za gładka moja odpowiedź była, trzeba wolniej i bardziej szorstko. Czasami mam do czynienia z tak bezgraniczną damską wulgarnością, że najchętniej bym zareagował ostrzej, a już na pewno…”
10. … ale za to lubi koty!
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Inne ochoty. Jerzy Pilch w rozmowach z Eweliną Pietrowiak. Część 2” wydanej w tym roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Grafika wykorzystana w punkcie 10. pochodzi z portalu wszystkookotach.pl
"Inne Ochoty. Jerzy Pilch w rozmowach z Eweliną Pietrowiak"
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 240.
ur. 1994, student Wydziału Polonistyki UW. Publikował m.in. w „Twórczości", „Tygodniku Powszechnym" i „Ha!arcie", Mieszka w Pruszkowie. W "Małym Formacie" pisze i redaguje.