Ratunku! Jestem pracą.
Andrzej Szpindler
Na konkurs „Pamiętniki Pandemii” – organizowany przez Instytut Socjologii UW, Instytut Kultury Polskiej UW oraz Instytut Filozofii i Socjologii PAN – którego partnerem był miesięcznik „Mały Format”, przesłano około 400 tekstów (z czego 382 zostały zakwalifikowane dalej, tzn. nie zostały odrzucone ze względów formalnych). Z wszystkimi się zapoznaliśmy, przedyskutowaliśmy ich formę i tematykę, a wreszcie wybraliśmy siedem zapisów poświęconych PRACY. Zanim opowiemy Wam, dlaczego w centrum naszych zainteresowań znalazła się praca i dlaczego akurat te a nie inne zapisy postanowiliśmy Wam zaprezentować, powiemy parę słów o całym korpusie tekstów, z którym mieliśmy okazję się zapoznać.
Pomimo całego wewnętrznego zróżnicowania zebranych pamiętników, w próbie, z którą się zapoznaliśmy można dostrzec pewne ogólne tendencje. Autorkami większości zapisów są kobiety (312). Większość z osób, które nadesłały pamiętniki, posiada wykształcenie wyższe lub jest w trakcie kształcenia akademickiego (w trakcie studiów: 65, wyższe licencjackie – 51, wyższe magisterskie – 187, wyższy stopień naukowy – 24). Tylko 49 zapisów pochodziło od osób z wykształceniem średnim, a 6 od osób z wykształceniem gimnazjalnym. Zdecydowana większość zapisów pochodziła także od autorów i autorek zamieszkujących duże polskie miasta i aglomeracje powyżej 200 tysięcy mieszkańców. Nie znaczy to jednak, że zupełnie zabrakło pamiętników ze wsi lub mniejszych miast.
Z całości przeczytanych przez nas tekstów wyłania się kilka dużych tematów, które zwróciły naszą szczególną uwagę: duchowość/religijność, kryzys psychiczny i macierzyństwo. Na kartach pamiętników bardzo często gościły pojedyncze uwagi, refleksje, a nieraz dłuższe rozważania poświęcone przemianom życia duchowego w okresie pandemii – najczęściej odbywają się one w ramach imaginarium katolickiego, rzadko jednak przedstawiane wizje pozostają ortodoksyjnie katolickie, częściej zaś wykazują się dużą łączliwością z innymi, późnokapitalistycznymi „większościowymi” językami: samorozwoju, mindfulness, psychologii motywacyjnej, psychoterapii, szeroko rozumianej troski o siebie. Niebagatelne znaczenie w kontekście rozważań nad własną duchowością ma nie tylko kontekst samej pandemii, ale także kryzysu klimatycznego i ekologicznego.
Nie inaczej jest z tematyką kryzysów psychicznych, których opisy odnajdujemy w pokaźnej liczbie tekstów. Niekiedy stają się one przedmiotem bezpośrednich rozważań, innym razem stanowią tło konkretnej opowieści, w jeszcze innych przypadkach – kryzys psychiczny staje się dla autorek i autorów poręczną metaforą, pozwalającą lepiej przedstawić sobie to, co dzieje się ich zdaniem w skali globalnej. Bywa, że rozważania o kryzysie psychicznym przechodzą w ogólniejsze rozważania o kondycji duchowej autorki lub autora, czasami zaś szerzej – współczesnej cywilizacji.
Macierzyństwo, ostatni z wielkich tematów, okazuje się na kartach czytanych przez nas pamiętników sprawą niezwykle wielowymiarową. Mamy bowiem autorki, którym przyszło rodzić w trakcie pandemii – dowiadujemy się sporo o trudnościach i niepokojach z tym związanych, inne autorki sporo miejsca poświęcają przepracowaniu związanemu z opieką nad dziećmi i nadzorowaniem ich zdalnej edukacji, jeszcze inne opowiadają o trudnym łączeniu obowiązków zawodowych i rodzinnych.
Mimo tego, że tematy duchowości, kryzysu psychicznego i macierzyństwa zwróciły naszą szczególną uwagę, zdecydowaliśmy się poświęcić pamiętnikarski numer „Małego Formatu” PRACY, i to właśnie wokół niej koncentrują się wybrane zapisy. Dlaczego? Mamy ku temu kilka powodów. Po pierwsze autorki i autorzy pamiętników po prostu poświęcają jej sporo miejsca. Pandemia to dla nich okres lęku o stratę pracy, przeżywania jej utraty, przemeblowywania życia w związku z kryzysem zawodowym, uporczywe poszukiwania nowej pracy, wreszcie – reorganizacja pracy w związku z radykalną reorganizacją życia na świecie w ogóle. Narodowa kwarantanna, ciągłe zanurzenie w potoku medialnych doniesień, kolejne antypracownicze tarcze kryzysowe ułatwiające zwalnianie – to tylko niektóre z czynników, które dodatkowo destabilizują ich sytuację i wywołują poczucie elementarnego niepokoju.
Po drugie – jeśli nawet praca nie pojawia się w niektórych zapisach, jest to, naszym zdaniem, nieobecność znacząca, zazwyczaj sygnalizująca przywilej piszącego lub piszącej. Takich pamiętników w całym korpusie tekstów nie brakuje, choć dominują te, w których poczucie zagrożenia w taki czy inny sposób zostaje zasygnalizowane, szerzej skomentowane lub staje się wiodącym tematem pandemicznej refleksji. Przyjrzyjmy się wybranym przez nas zapisom.
Numer otwiera bardzo obszerny pamiętnik pracownika śląskiego DPS-u, który publikujemy pod pseudonimem Martin Cross. „Pamiętnik czasów zarazy z miejsca przeklętego” to szczegółowa, niemal urzędnicza dokumentacja codzienności, którą dostrzec i docenić można jedynie pod warunkiem zapoznania się z obszerniejszym fragmentem – stąd nasza decyzja o dokonaniu tylko niewielkich skrótów i publikacji 80 (!) stron pamiętnika. Niespieszne tempo narracji, jej skrupulatność i szczegółowość oraz spostrzegawczość autora zapewniają nam unikalny wgląd w funkcjonowanie Domu Pomocy Społecznej, realia pracy terapeutycznej, leczniczej i organizacyjnej w tego typu placówce, czy rzeczywistość nieustannego podnoszenia kompetencji zawodowych (np. poprzez uczestnictwo w płatnych kursach) pracowników takich instytucji. Z perspektywy społecznej z pewnością dla czytelników interesujące będzie to, jak wyglądała praca takiej instytucji jak DPS w okresie „stanu wyjątkowego” – skonfrontowanie rzeczowej i sprawozdawczej narracji autora pamiętnika z medialnymi obrazami nt. sytuacji w DPS-ach, może się okazać dla wielu z Was naprawdę odkrywcze:
Zapisane słowa zawierają moje osobiste przemyślenia, doświadczenia i obserwacje. Starałem się opisać codzienne obowiązki, kontakty z bliskimi i znajomymi, formy rozrywki oraz przebieg życia zawodowego. W rzeczywistości, napisałem głównie o swojej pracy. Zacząłem prowadzić luźne zapiski od trzeciej dekady lutego, prawdę powiedziawszy w innym celu niż stworzenie pamiętnika. Chodziło mi bardziej o zarejestrowanie podjętych przez placówkę działań, w celu przedstawienia ich w odpowiednim czasie niechybnej kontroli. Jednak zdecydowałem się na wykorzystanie zgromadzonego przeze materiału do stworzenia swoistej kroniki wydarzeń. Z zamiarem zapewnienia anonimowości osobom, z którymi żyję i pracuję, nadałem im pseudonimy. Dla pań wybrałem piękne określenia kwiatów, zaś panów obwołałem mianem drzew. Celowo nie podałem również nazw poszczególnych miejscowości, gdyż dzięki nim można by łatwo ustalić personalia moich bohaterów. Natomiast według autentycznych danych osobowych wymieniłem personalia ludzi, którzy pełnią funkcje publiczne.
Następny pamiętnik, którego autorką jest studentka i początkująca w zawodzie operatorka numerów alarmowych, to kolejny nieoczywisty wgląd w rzeczywistość pandemii, tym razem od strony niemal bezpośredniego zarządzania sytuacją kryzysową. Z dziennika „Polska musiałaby się spalić, by 112 przestało działać” dowiadujemy się o poszukiwaniach pracy, kolejnych etapach rekrutacji, przyspieszonym doń wdrożeniu, wreszcie – pierwszych wrażeniach i obserwacjach odnotowanych po początkowych tygodniach i miesiącach. Praca ta to dla autorki radość i wyzwanie, ale także stres, przepracowanie i frustracja.
Tekst „Buziak z lękiem apokaliptycznym” to bodaj najbardziej interesujący formalnie zapis – nie jest to bowiem klasyczny pamiętnik czy dziennik, ale fragment wieloletniej korespondencji dwóch przyjaciółek pochodzący z okresu pandemii. Obie autorki są psychoterapeutkami i to właśnie zmianom związanym z ich pracą poświęcone są najobszerniejsze publikowane przez nas fragmenty. Pandemia skłania je do refleksji nad prawidłami własnego fachu, konsekwencjami przeniesienia spotkań z klientami do sfery wirtualnej, bywa zaś, że także do rewizji dogmatów swojego zawodu. Jak pisze jedna z nich: „Może też utrudnia mi pracę moje przekonanie, a właściwie wielokrotnie potwierdzone doświadczenie, że psychoterapia osłabia. A ludzie nie potrzebują teraz osłabienia i grzebania się w przeszłości tylko wzmocnienia, wsparcia, porad, siły. A taki rodzaj pracy, wymaga czerpania z własnych zasobów, a ja nie mam właśnie na to siły”.
Kolejny tekst – „Bristol furczał jak złoto!” – to zapis młodej kobiety, która poświęca pamiętnik tematowi bycia matką. Rozpoczyna zdaniami: „Bycie matką nie jest łatwe. Bycie matką w czasie pandemii bywa jeszcze trudniejsze”. Dzieci nazywa pseudonimami „Duży Rozbójnik” i „Mała Rozbójniczka”. Autorka pisze dużo o nauce z dziećmi, ale też o wymaganiach stawianych matkom, społecznym oczekiwaniu, by były idealne, zapewniały dzieciom mądrą rozrywkę, zdrową dietę itd. W jej narracji wyczuwa się frustrację i największą wartością tego zapisu jest właśnie niewypieranie tych „złych” emocji, niewyrzucanie ich poza główny nurt opowieści. Autorka na przemian kocha swoje dzieci i nie może ich znieść. Sporządza różne listy, np. listę rzeczy, z których jest zadowolona, listę zadań dzieci na zajęcia z przyrody, a znalezioną w internecie listę złotych myśli na temat zdalnej pracy ośmiesza punkt po punkcie. Pojawiają się też postaci z bajek i filmów czytanych i oglądanych wraz z dziećmi (Batman, Zorro, bracia Dalton etc.).
Dziennik „Jestem obecny, ale dziennik nie działa” to tekst eksponujący dwa duże tematy: pracę nauczycielki w okresie pandemii oraz pracę emocjonalną autorki w kontakcie z jej starzejącą się matką. Jego autorka, polonistka zatrudniona w dwóch szkołach publicznych oraz szkole językowej, opisuje szeroko porażki zdalnego nauczania (narracja zaczyna się 13 marca, a więc już po zamknięciu szkół), porównując pracę w szkole publicznej i prywatnej. Daje nam także wgląd w swoją codzienność: robi remont kuchni, chodzi na terapię. Wspomina strajk nauczycieli i mobbing w pracy, opisując te doświadczenia wieloaspektowo – z perspektywy osobistej, psychologicznej, zdrowotnej, medialnej, grupowej. Czuje się bardzo obciążona opieką nad matką, która panikuje, często do niej dzwoni i mówi o swoim złym samopoczuciu, często też zgłasza się do szpitala, choć, jak się zdaje, nie zawsze słusznie. „Ciężko mi pogodzić się z tym, że znowu muszę być rodzicem swojej mamy” – kwituje w pewnym momencie. Obciążenie pracą to dominanta tego zapisu: „Od 10 lat pracuję przez pięć dni w tygodniu oraz w weekendy. W ekstremalnych latach miałam wolne tylko święta zaznaczone na czerwono w kalendarzu. To strasznie męczy”.
Przedostatni zapis to dziennik młodej (26 lat) Polki zaczynający się od słów: „Pamiętam dokładnie ten moment, kiedy przestało być śmiesznie”. Autorka niedługo przed wybuchem pandemii przeniosła się z Holandii (koniec studiów magisterskich) do wynajętej kawalerki w Berlinie. Pracuje w międzynarodowym zespole w hostelu z restauracją. Na skutek lockdownu zostaje zwolniona wraz z innymi osobami, tak jak ona przyjętymi na okres próbny. Mimo utraty pracy i możliwości powrotu do domu rodzinnego w Polsce autorka decyduje się pozostać na emigracji („To jest właśnie idealne miejsce na utknięcie”). Jej dziennik to zapis kilku tygodni pomiędzy zwolnieniem a rozpoczęciem nowej pracy w magazynie Amazona, wypełnionych śledzeniem losów współ-zwolnionych, telefonami do bliskich spoza Berlina i surfowaniem po pandemicznym internecie.
Ostatni materiał, który prezentujemy w tym numerze, to bogaty językowo i fabularnie dziennik matki 27-letniego syna chorego na padaczkę lekooporną, pracownicy sektora medycznego i szefowej związku zawodowego. Autorka opowiada o opiece nad synem w trakcie pandemii (którą dzieli się ze swoim mężem, pracownikiem warszawskiej huty, nazywanym w dzienniku pieszczotliwie „Łysym”), o obronie zwolnionej z pracy koleżanki, wspomina młodość i świat sprzed pandemii („Gdzie te czasy, kiedy się zawsze coś działo? Przypomniałam sobie tę matkę karmiącą, co dawała cyca dzieciakowi w wózku na bardzo wąskim chodniku, choć park z ławkami był obok. Cyc wisiał nad leżącą w wózku latoroślą, a kobieta w tej bardzo dziwnej pozycji na wąziutkim chodniczku służyła oseskowi gruczołem.. Albo tego tatuśka w piżamce-króliczku, gdy odwiózł dzieciaka do przedszkola”).
Podsumowując, możemy powiedzieć, że zgromadziliśmy w tym numerze zapisy, które nie tylko na różne sposoby podejmują temat pracy, ale także dotyczą bardzo różnych jej typów: pracy zawodowej, pracy reprodukcyjnej, pracy opiekuńczej, pracy emocjonalnej, pracy społecznej (np. w organizacjach związkowych) itd. Zapoznanie się z takim ogromem osobistych świadectw z okresu pandemii, która – na różne sposoby – wstrząsnęła światem pracy, pozwala inaczej spojrzeć na moment, w którym się znajdujemy. Dzięki temu możemy skonfrontować się z mnogością i zróżnicowaniem postaw wobec sytuacji kryzysowej, sposobami radzenia sobie z nową rzeczywistością oraz sprzecznościami ją fundującymi, ucieleśnionymi w partykularnych, jednostkowych historiach.
Do zaprezentowanych dzienników (ich tytuły pochodzą od redakcji) – poza niniejszym wstępem – dołączamy dwa materiały towarzyszące: rozmowę z socjożkami, organizatorkami konkursu „Pamiętniki Pandemii” oraz szkic Pawła Rodaka sytuujący omawiany korpus tekstów w długiej tradycji konkursów pamiętnikarskich (przedwojennych, powojennych i potransformacyjnych). Mamy nadzieję, że teksty towarzyszące pamiętnikom ułatwią naszym czytelniczkom orientację w zebranym materiale.