
varia felieton
Krzysztof SztafaĆwiczenia z rezygnacji (29)
Chciałem, żeby coś się działo i nabierałem samego siebie, że się dzieje, że rośnie czymś innym niż gulą w gardle, niż obrzękiem w krtani, że dokądś idzie, na nasypy, tarapaty albo pohybel, w dzielnice biznesowe, między blaszane garaże, gdzie jako nastolatek ubijam szklane lufki, z czarnym osadem, w pół pęknięte. Gdzieś, gdzie mnie nie dojrzysz, gdzie przed nami umknę.