
szkic
Jakub SkurtysTa nowa forma będzie mniej więcej taka: o czym bym nie napisał, gdybym jednak napisał podsumowanie, oraz analogicznie: o czym bym bardzo chciał napisać, chociaż zabrakło mi czasu albo napisałem już w innych miejscach, i to kilka razy.
szkic
Jakub SkurtysPo przeczytaniu około 350 książek dochodzę do wniosku, że potrzeba pisania w narodzie jest nadal za duża, a ten margines, na który przelewa się poetyckie ambicje, jest przepastny w stosunku do rozmiarów centrum – Jakub Skurtys podsumowuje rok 2019 w poezji polskiej.
recenzja
Jakub Skurtys„(wejście w las)” Pauliny Pidzik, z całą rekwizytornią dziecięcych wycinanek z papieru, które uchodzić chcą za zaawansowaną sztukę kolażu, swoją powagą i przewrażliwieniem wystawia się niestety na kilka dowcipów, na jakiś memetyczny chochlik w druku, zrodzony z niezgody na ten estetyczny kamuflaż
recenzja
Jakub SkurtysW ostatniej dekadzie napisałem o wierszach Konrada Góry tyle tekstów, że pewnie bez trudu złożyłyby się one na monografię. Do samych „Nich” robiłem trzy podejścia, które skończyły się w okolicach stu tysięcy znaków. W przypadku najnowszego tomu autora musiałem się więc zastanowić, czy mam jeszcze coś do dodania.
szkic
Jakub Skurtys„Zdrój”, z całą swoją amorficznością i literacką dynamiką, został wkręcony w tryby symplifikacji i streszczeń, w których oczekiwania statystycznego czytelnika prozy wobec zawiązania akcji i możliwości immersji spotykały się z dziennikarską zdolnością sprowadzania nawet najbardziej wysublimowanych konceptów do kapitalistycznych etykiet-fetyszy.
szkic
Jakub SkurtysZamiast zbudować szkolną opowieść o wynikaniu pewnych dykcji z innych, zdecydowałem się na jedyny możliwy w tej sytuacji close reading, poszczególnym książkom poświęcając krótszy lub dłuższy akapit – pisze Jakub Skurtys w podsumowaniu roku 2018 w poezji.
recenzja
Jakub SkurtysJest to książka tak bardzo przeceniona, jak tylko przecenić się da tomik poetycki z racji wieku i autorytetu jego Autora. To tomik doceniony na kredyt, żeby „odhaczyć” ostatniego nowofalowca, gdy jest jeszcze na to czas – recenzja „Stanc”, ostatniego tomu Jerzego Kronholda.
recenzja
Jakub SkurtysPo tacierzyńskim „Jasnopisie” przyszły „Mediany”, czyli pozorny powrót do wcześniejszej poetyki, ale powrót w najgorszym znaczeniu: stylistyczny, a nie intelektualny. Poezja Siwczyka, doświadczająca obecnie czegoś w rodzaju kryzysu wieku średniego, przeobrażała się już kilkakrotnie, tym razem jednak wyraźnie nie może wstrzelić się w czas – recenzja tomu „Mediany” Krzysztofa Siwczyka.
recenzja
Jakub SkurtysGdy już odrzucimy kategorie naiwnej lektury oraz zawierzenia podmiotowi i utożsamienia się z nim, trafiamy na ścianę językowej ekwilibrystyki, która nie jest w stanie sproblematyzować własnego statusu ani unieść feministycznego z gruntu przesłania – recenzja „dzięki bogu” Anny Augustyniak.
recenzja
Jakub Skurtys„Po szkodzie” jest książką słabą. Trzeba to napisać, bez względu na szacunek do autora i wdzięczność dla tego, co zrobił w poezji. Słabość tej książki to też okazja do przyjrzenia się pewnym zjawiskom, które sprawiają, że wiersze przestają trafiać na podatny grunt, że rozumiane jako komunikaty i sprawozdania z rzeczywistości mijają się ze swoim czasem (a nie liczyłbym na to, że będzie jakiś inny, zmartwychwstały czas, który je ugości) – recenzja najnowszego tomu Bohdana Zadury.
szkic
Jakub SkurtysW tamtym roku podsumowanie było pisane jako szybki przebieg przez wszystko (w miarę). W tym roku będzie wolniej i bardziej wybiórczo, ale z wciąż umownymi podziałami na dekady, raczej z potrzeby narzucenia ram, niż z przekonania, że jest to podział właściwy – Jakub Skurtys podsumowuje rok 2017 w poezji polskiej.
recenzja
Jakub SkurtysSuwiński ogląda rzeczywistość w sposób obiektywny, chłodny, a zarazem nie potrafi lub nie chce (raczej to drugie) uwolnić się od sakralizującej maniery, która w każdym resztkowym słowie próbuje odnaleźć kamień węgielny świątyni, a obserwację przerobić we wschodnią praktykę zen.
recenzja
Jakub SkurtysDziennik li to, spowiedź rozczarowanej życiem marzycielki, czy blef cynicznej intelektualistki, której „resentymentalny sentymentalizm” powraca do nas jak nietzscheańskie powtórzenie i prezentuje nam człowieka spełnionego: ostateczny produkt europejskiego nihilizmu? – recenzja „Zimnej książki” Marty Podgórnik
recenzja
Jakub SkurtysUruchamiam krytycznoliteracką empatię, żeby zrozumieć ów mgielny, (nie)czytelny i ściszony dyspozytyw, który przydzielił Susce rolę głównego nominowanego poety Roku Pańskiego 2017, wespół z Jackiem Podsiadłą i Jerzym Kronholdem – kolejna odsłona cyklu „Krytyka negatywna” Jakuba Skurtysa.
recenzja
Jakub SkurtysProblem zatem dotyczy nie tylko tego, czy #Marcin Orliński jest memem, ale również tego, jakie konsekwencje ma to dla naszej lektury, dla domniemanej figury czytelnika (jednak z ciałem i w miarę racjonalnego) i w jakim świetle stawia recepcję poprzednich książek autora.
recenzja
Jakub SkurtysZa wszelką cenę próbuje Pietrzak wypracować własny idiom, „wyjęzyczyć się”. Stawką jest oczywiście skuteczność i niepowtarzalność komunikacji, ale tak postawiona kwestia językowej osobności skazuje autora właśnie na bloomowski agon, z którego nie wychodzi zwycięsko – recenzja tomiku „Stabilne” Wita Pietrzaka.